Mała, delikatna i cichutka sunia czasem przeobraża się w bojową bestię gotową bronić rodziny ze wszystkich sił. Dość to śmieszne, bo czasem wieczorem już zasypiamy, ja słucham książki, Mikusia wzdycha przez sen i nagle podnosi głowę, nasłuchuje, węszy i wybiega na ganek a potem leci jak strzała na koniec ogrodu. No trudno, wygląda na to, że obce koty już sobie tak swobodnie u nas nie połażą.
Z obcymi ludźmi jest tak, że obszczekuje tylko tych poza posesją, natomiast jeśli już ktoś wejdzie to Mika staje się psem obronnym, tzn. musimy bronić ludzi przed lizaniem bo psinka chciałaby każdego umyć jęzorem.
Dziś rano, po siódmej, ja śpię, piesek siadł przy łóżku i patrzył na mnie. Nie skowyczy, nie mruczy tylko siedzi i patrzy jak śpię. Kiedy otwarłam oczy, pomachała mi ogonem i pobiegła do ogrodu.
Już kilka razy mnie tak wyciągała z domu więc włożyłam szlafrok i wyszłam aby zobaczyć o co chodzi.
O nic, sunia siedzi na podjeździe domu i patrzy na drogę. Po chwili słychać samochód, Krzysiek wraca z nocnej zmiany, pies szaleje z radości i patrzy na mnie zdziwiony że ja nie macham ogonem lecę się witać.
Mam tylko jedno zmartwienie i tu poproszę o wypowiedź doświadczonych opiekunów psów - Mika nie żebrze o jedzenie, nie prosi o smakołyki, nie znała smaczków, nie je suchego jedzenia. W poprzednim domu żywiła się resztkami o które musiała walczyć z innymi psami i z ludźmi, prawdopodobnie była bita za kradzież jedzenia bo w domu boi się jeść. Je na ganku, oglądając się za siebie. Jeśli dostanie w kuchni kawałek mięsa to zabiera go do ogrodu i tam zjada.
Na razie zachęcam do jedzenia chwaląc i głaszcząc.
A ja bym ją chciała rozpuścić, żeby jadła smakołyki, żeby wypiękniała od dobrego jedzenia i poczuła, że nikt jej już nigdy nie zabierze pożywienia z miseczki. No, oprócz kotów i jeży. Jak myślicie, uda się?
Napiszcie mi jak rozpuszczacie swoje zwierzęta.
Powoli dojrzeje do wszystkiego, metoda małych kroków i cierpliwość zrobią swoje. Z pewnością przez jakiś jeszcze czas będzie niepewna, ale myślę, że czas to wszystko czego Wam potrzeba. Resztę już jej zapewniliście. Ściskam Was serdecznie ❤️😘
OdpowiedzUsuńciągle nie dowierzam, że tak łatwo poszło z tą wzajemną akceptacją, tak od razu i bezproblemowo
UsuńNie jestem znawcą psich charakterów. Wzrusza mnie Twoja troska o dobrostan Miki. Myślę, że czas sprawi, że psinka zaakceptuje rozpieszczanie i smaczki. Może te smaczki dawać na dworze a potem stopniowo zmniejszać dystans do domu ?
OdpowiedzUsuńi obym tylko takie problemy miała :)
UsuńMyślę, że się uda. Mogę tylko o kotach się wypowiedzieć, ale czas i troska dadzą owoce. Moja przybłęda nadal wylizuje puszki, jak tylko gdzieś dorwie, choć w misce pusto. Mówimy wtedy, że kot wyszedł z bezdomności, ale bezdomność z kota już nie. Z Miką pewnie będzie podobnie. Powoli się przekona, ale coś zostanie.
OdpowiedzUsuńjuż nie odsuwa głowy jak wyciągam rękę ze szczotką, myślałam że może ją bolą uszy ale nie, wet powiedział że zdrowa więc powoli i spokojnie
UsuńPowinno być pełno w misce. Wyszło, że głodzę koty. Tzn wg nich na pewno tak jest
Usuńjak te moje wielkie psiury miały za dużo to kopały transzeje pod porzeczkami i tam miały zapasy na czas głodu
Usuńtak to jest z tymi bitymi i po przejściach ech. Powolutku Klarko, powolutku. Będzie dobrze. I może niekoniecznie rozpuszczaj...znaczy dawaj jedzenie i już, i kosteczki te zakupione w sklepie dla zwierzaków. nasza Ciri teraz wyżera, kradnie kotom i jeżom, i nie ma wciencia w talii...a ja boje sie iśc do weta. tak sie rozbujała.
OdpowiedzUsuńPrzytulam te Twoją sunie.
to wyżeranie jeżom u nas zawsze mnie śmieszyło, i nie tylko bo tak - koty żarły rybi pokarm (zgroza, była cała ceremonia z karmieniem ryb) psy uwielbiały kocie żarcie a koty wyjadały psom z misek, a psy żebrały o nasze jedzenie
UsuńPotrzebuje czasu,nasz Makao też tak się zachowywał ..musisz być cierpliwa a będzie dobrze to mądry pies
OdpowiedzUsuńi zobacz jak brzmi taka deklaracja przynależności "nasz Makao", "nasza Mika", nasza rodzina :)
UsuńKlarka jeśli domowe jedzenie to gotowane bez przypraw, wędliny mają za dużo soli więc bałabym się o nerki, ugotuj jej mięsko z warzywkami może się skusi.Tylko bez cebuli i pora, tego pieski nie mogą tak jak winogron rodzynek czekolady czy orzechów makadamia
OdpowiedzUsuńgotuję, moim wcześniejszym też gotowałam choć te bestie jednak wolały surowe
UsuńA jak masz wątpliwości Dobryzoologiczny odpowie 512591 590 pozdrawiamy Dominika i Paulina
OdpowiedzUsuńdziękuję <3 a właśnie tę niemiecką mokrą karmę zjadła bez proszenia i ze smaczkami próbujemy powolutku
UsuńNie bądź taka pewna, skąd możesz wiedzieć że Krzysiek nie podjada jej smakołyków z miski?
OdpowiedzUsuńNie podjadam ale blog czytam
UsuńKlarko, tez mam psygarniete dwie sunie. Jedna przygarnelam rok temu. Miala ok.3 miesiecy. I to psie dziecko nie umialo wejsc do domu! O jakimkolwiek przedmiocie w rece nie bylo mowy. Natychmiast sie chowala. Po roku to jest zupelnie inny pies! Co prawda starsza sunia nauczyla ja włóczęgostwa i zadne zasieki nie pomagaja, ale zawsze dzielnie wracaja obie do domku. A Makosza juz nie tylko wchodzi do domu, ale beszczelnie rozwala sie na moim lozku! Czas od czasu dostaja smaczki, ale bez przeady. No i absolutny zakaz karmienia psow przy stole! Masz chec im cos dac, to wstan i w rzuc do miski! To recepta dla gosci. Dostaja dwa razy dziennie garsc suchego, ale raz w tygodniu gotuje im 0,5kg rapetek kurzecych. Jak sie calkiem rozgotuja, wrzucam jarzyny, a potem wsypuje dwie torebki ryzu. Przez kilka dni dostaja takie sniadanie. Oczywiscie ani grama soli. Mam z nimi czasem urywanie glowy, bo jak wracaja cale w blocie jak dzikie swinie, to musze uzywac podstepu, zeby kazda zlapac i umyc. No i Makosza dopiero od niedawna przestala wszystko gryzdz! Na czele z moimi okularami! Kocham te moje paskudy i doskonale cie rozumiem! A twoja sunia trafila na cudowny dom! Za rok bedzie najbardziej rozpuszczonym psem w okolicy! I tak ma byc!
OdpowiedzUsuńa wiesz że myślałam o Tobie, tych trudnych warunkach w jakich przyszło Ci żyć i mimo tego dajesz zwierzętom to co najważniejsze. Podziw, szacunek i oczywiście pozdrowienia!
UsuńMam psa od szczeniaczka wychowany. I bardzo nie lubi jeść przy kimś, woli wziąć jedzenie, smaczka i delektować się na spokojnie w ogrodzie. Więc może i twoja tak ma
OdpowiedzUsuńo widzisz, może i tak być
UsuńNa piesach znam się doskonale. Zawsze widzę, czy jest piękny
OdpowiedzUsuńMikusia zżarła moje serce❤️❤️❤️
wszyscy tak mają kiedy widzą jej przywiązanie do mnie, to jest po prostu wzruszające, jakby była ze mną od szczeniaka
UsuńNiesamowite!
UsuńMoja sunia skomli o nasze żarcie. Nie chce jeść swojego. Czaruje nas jak kot, patrząc nam prosto w oczy kiedy jemy i ani mrugnie. Ja to ignoruję eM się wkurza, jest słabszy. Nie wytrzymuje naporu zwierzęcych ocząt.
OdpowiedzUsuńMój pies ma niezłej jakości karmy, suchej nie lubi a poza tym swoją karmą gardzi. Wydaje mi się, że mówi do nas :" Już ... dawać mi tu porządne żarcie na stół."
Nie wzruszają jej nasze opowieści o tym, że inne psy to by z pocałowaniem w "naszą" rękę taką michę wylizały, a ona ma widocznie za dobrze.
Ciesz się Klarko, że Twój Pies nie wymusza jedzenia, nie wie co to psi smakołyk, czy też jest przyzwyczajony do resztek, bo mój miewa problemy żołądkowe. Nie jest to miła dolegliwość u zwierzęcia.
My daliśmy naszej Lunie przyzwolenie na naszą żywność i za nic nie idzie jej oduczyć.
jeden z moich kotów odchodził od miski na sztywnych łapach z miną: sama to sobie zjedz", natomiast nie przypominam sobie, aby psy grymasiły, może dlatego, że było ich dwa więc konkurowały z sobą, nie wiem
UsuńNie miałam takiego doświadczenia, ale może i do jedzenia w domu się przyzwyczai.
OdpowiedzUsuńTakich psów ujadających na wszystko, co się rusza właśnie się obawiam na spacerach, idziesz sobie spokojnie, a tu zza każdego płotu atakuje taki obrońca, nic przyjemnego.
jotka
no szczekają, taki ich psi język
UsuńŻeby tylko szczekały, ale rzucają się jak bestie, a o ile wiem, to taki pies powinien reagować dopiero na intruza a nie na każdego przechodnia...
Usuńjotka
ja też tego nie lubię, zwłaszcza gdy brama otwarta a psy luzem
UsuńDwie suczynki mojej córki, siostrzyczki, odebrane ze złych warunków, trafiły do normalnego, spokojnego domu jako malutkie szczeniaczki. Karmione razem z dwóch misek, nikt się nie drażnił, nie odbierał miski. I co?
OdpowiedzUsuńMaja 7 lat, zra z miski na wyścigi, ale tak, że połykają, nie gryza!
Zawsze tak miały i nie da się oduczyć😱
Trochę te szybkość ograniczamy, mają specjalne miski z wypustkami, tak że każda kulka musi być wyciągana oddzielnie, poza tym dolewamy wody, i te kulki pływają, czyli jeszcze trudniej.... nadal szybkość nie do zrozumienia.
Jak daje kawałek jablka, marchewki, smaczek, to wyrywają z ręki odgryzając palce🤣
Ale... jedna zabiera na poslanie i tam spokojnie zjada, a druga prawie połyka na miejscu!
Żebraja obie, ale tylko u mnie, niestety sama nauczyłam....
Czyli 7 lat nauki i nie nauczyły się kultury.
A jedzenie KAŻDE należy chowac I pilnować, żeby coś na podłogę nie upadło!
Tydzień byłam z nimi i chudłam bez problemu, bo nie moglam jeść, gdy tak mi się w usta wpatrywaly!!!!!
😂😂😂😂
Pozdrawiam was serdecznie, DTCK!❤
Rozpuściłaś bestie :D
UsuńHanusia dziś nakarmiła Mikę naleśnikami i w ten sposób zawiązała się przyjaźń!
I pisz duuuzo o tym psie :)
OdpowiedzUsuństanie się celebrytką tak jak Menel, pierwszy kot na blogach, za czasów onetu był najbardziej znanym kotem, potem wygrał kot prezesa :D
UsuńKlarka, daj Dziewczynie czas na zaufanie. To może być krótki czas, ale też i bardzo długi. Moja Dorotka (kotka) po 10 latach zaczeła wchodzić na kolana i kłaść się obok mnie. Rozwala mnie tym:)
OdpowiedzUsuńdam dam, tylko się martwię żeby głodna nie chodziła, wiesz, ja taka karmicielka jestem i dla ludzi i dla zwierząt, bez jedzenia z domu nie wypuszczam
UsuńDaj piesinie czas - ona zbyt długo nie miała prawdziwego, troskliwego właściciela. Podtykaj jej smakołyki podczas pieszczot. Mój, choć był od 6 tygodnia życia u mnie nigdy nie żebrał o jedzenie- po prostu zawsze pies dostawał jeść przed ludźmi i nigdy nie dostawał czegoś do zjedzenia wtedy, gdy my jedliśmy. Mój dostawał suchą karmę ale wzbogaconą np. przetartymi na miazgę gotowanymi burakami. Picie, czyli wodę miał dostępną przez całą dobę w domu w dwóch miejscach - w kuchni i w pokoju, w którym miał swoją budę. Serdeczności Klarko;)
OdpowiedzUsuńale jak to budę w pokoju?
UsuńKupiłam takie posłanko razem z budą, w której jamnior się mógł spokojnie schować. Całość zrobiona z pianki poliuretanowej i obciągnięta jakimś kolorowym materiałem. O ile pamiętam, to kupiłam to kiedyś w dziale "zwierzęcym" w L'Eclerc'u. W Warszawie to nie brakowało sklepów z akcesoriami dla zwierzaków i wszystkie się prześcigały w kwestii zaopatrzenia w artykuły dla domowych pupili, począwszy od rybek a kończywszy ptakach, gryzoniach i psach od wielkości miniaturowych po olbrzymie.Mój był jamnikiem tzw. "karłowym", rasowym, szorstkowłosym. Ale w swojej budzie to spał tylko w dzień, bo noce to spędzał w moim łóżku .
OdpowiedzUsuńTwój piesek miał luksusy :)
Usuńpozdrawiam!
Klareczko Kochana!Jakby co to mogę jako towarzyszka Mikuni być??????????Też chcę dostawać smaczki i jedzonko i chcę być rozpieszczana jak ona!!!!!!!A na poważnie to na pewno trochę potrwa,ale Mikunia sama zrozumie, że może jeść i nikt jej nie zabierze,czas i jeszcze raz czas!Buziaki Klareczko ,a sunieczka ma cudny nochalek!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńzapraszam!
UsuńUUUUUUUUUUUUUUUUU ,nie znasz dnia ani godziny!!!!!!!!Moje dwa koty ,córeczka ,jej dwa koty ,ja ,a na doczepkę dziad ,co sam nie będzie wiedział jak wodę ugotować................
UsuńPrzyzwyczai się, daj jej czas. Niecałe dwa lata temu przygarnęłam dwie kocie bidy z programu Bezdomniaki (czy jakoś tak). Oba zasikane, chore na koci katar, głodne.
OdpowiedzUsuńJeden był dość odważny i ufny, szybko zaczął nami rządzić, budzi mnie o 3:00 w nocy bez pardonu, po prostu jest w domu szefem od początku.
Drugi kotek był całkiem dziki, o jedzenie musiał walczyć, więc gdy koty dostawały dwie pełne miseczki, on szybko opróżniał swoją i dobierał się do miseczki drugiego kota. Po prawie dwóch latach takie zmiany: ten spokojny, ufny kot stał się tyranem dla nas, robi z nami co chce, chwilami nie do wytrzymania.
A kotek, który był dziki i bał się własnego cienia, teraz jest najsłodszym miziakiem ever, grzecznym, spokojnym, ułożonym kotkiem, który nikomu "wody nie zamąci". I nie je już tak łapczywie jak kiedyś- on jada elegancko, powoli, delektuje się i zjada czysto z miseczki, nie rozgrzebuje.
Jego "brat", niby taki od początku fajny, żre jak świnka, chwyta kawałki jedzenia i roznosi po mieszkaniu, albo siedzi nad pełną miską i lamentuje, że dostał nie to, co zamówił :).
Tak więc ....Monte ( ten kochany, co był dziki) i Carlo (ten co był słodki, a zrobił się tyran rodziny)- pozdrawiają Ciebie i Mikunię :)
I ja pozdrawiam, Ela