sobota, 4 maja 2024

tylko tobie tylko tobie dam białą różę..

 

W pewien wiosenny, słoneczny dzień (w Bydgoszczy, wiadomo!) w hotelowej recepcji czas płynął wolniej niż zwykle. Grupy wycieczkowe narobiły hałasu i wyjechały, panie pokojowe pracowicie doprowadzały piętra do użytku, konserwatorzy naprawiali drobne usterki a portier udawał, że bacznie obserwuje monitoring a tak naprawdę śnił na jawie o młodości, kiedy studentki odzywały się do niego z uśmiechem nie tylko wtedy gdy potrzebowały klucz.

Z pokoju na szóstym piętrze wyszedł gość – młody chłopak, który zameldował się trochę wcześniej. Przyjechał z niewielką walizeczką, w ręku miał jedną różę, kupioną pewnie po drodze. Już się odświeżył po podróży bo miał niedosuszone włosy. Podszedł do recepcji i poprosił o jakiś wazonik na kwiatki.

Wazonik, hmm. Może flakonik? - O tak, i jeszcze talerzyk, gdyby można było.

Podziękował i ruszył na górę.

On ma jedynkę to pewnie kogoś zaprosił. Zawsze to taniej wychodzi umówić się w hotelu niż w kawiarni. Kawa, ciastko, jakiś alkohol i masz dwie stówki a z pieszczot kawiarnianych to można pogłaskać po ręce a puknąć to można się tylko w czoło.

Po chwili zjechał na dół i wyszedł z budynku. Niebawem wrócił, niosąc w zrywce butelkę coli i paczkę haribo. Personel poczuł się zaniepokojony bo to poczęstunek dla nieletnich, zazwyczaj dorośli goście zaopatrują się w znacznie mocniejsze napoje.

Chłopak przystanął przy ladzie i tym razem poprosił o jakąś miseczkę. Szklanki są w pokoju w szafce koło lodówki – uprzedził kolejną prośbę portier.

Czas płynął leniwie, ciszę przerywał od czasu do czasu dzwonek telefonu. Panie pokojowe skończyły pracę i padły trupem pobiegły do domu a absorber znów wyszedł ze swego pokoju i zjechał na dół. Z różą w dłoni, w świeżej koszulce, wypachniony.

Na górze róże recepcja na dole będzie kochanie i nie mam rymu - mruknął pod nosem recepcjonista i spojrzał na zewnętrzy monitoring, śledząc wychodzącego wzrokiem.

Poszedł w kierunku przystanku. Nie, nie będziemy robić zakładów, kogo przyprowadzi. Nie nudzimy się aż tak bardzo!

Mam tu na myśli to opowiadanie, bo recepcja zawsze ma co robić i musi być czujna.

Idzie. Idzie radosny i uśmiechnięty. Nie jest sam. Udaje, że nie widzi pracowników. No tak, ma jedynkę, więc należałoby zapłacić jak za dwójkę.

Ale może się chłopaki uwiną w dwie godziny.

A jak tam było naprawdę to nie wiadomo.


9 komentarzy:

  1. Jak zawsze fajne. Klarka wraca do formy.
    Pozdrawiam serdecznie :)))
    Andrzej G.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze, ze tylko jedna roza, caly bukiet moglby przedluzyc znacznie ... pobyt goscia. :)))
    Klarko, kurs pisania to strata czasu dla Ciebie chyba, ze w roli nauczyciela.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna obserwacja (i gościa, i portiera!), i bardzo subtelnie podana!

    OdpowiedzUsuń
  4. To mi przypomniało, że kiedyś mnie mąż nabrał, spał służbowo w Warszawie, dawno temu, i ja też byłam w Warszawie u mamy i on mnie oszukał, że musi mnie do hotelu przemycić, i robiłam głupie miny, żeby nikt się nie domyślił, że chcę zostać na noc, bo wiadomo, jak się robi głupie miny to jest się niewinnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głupie miny są najlepsze do kamuflażu 😁

      Usuń
  5. och,jak ja lubię te Twoje opowiastki.
    Ela D.

    OdpowiedzUsuń
  6. Perełka. Nie napiszę więcej bo piszę 1 palcem , jestem podeszły.

    OdpowiedzUsuń
  7. KK! Kochana Klarko jestes bossska! DTCK

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz