Na wsi psy i koty nie były dobrze traktowane. Koty nie dostawały do jedzenia nic, nie były też wpuszczane do domu. Nie wszędzie. W moim rodzinnym domu i u stryka również koty spały na łózkach albo na piecu i nikt im jedzenia nie żałował.
Psy karmione były resztkami. Dostawały przeważnie pozostałości z talerzy, zupę z rozmoczonym suchym chlebem czy gotowanymi ziemniakami.
Kiedy kupiliśmy tutaj pod Krakowem dom z ogrodem, postaraliśmy się też o psa i kota. Mąż pracujący na placu handlowym kupował dla zwierząt okrawki mięsa i kości a ja przynosiłam z mleczarni ser i serki naturalne, które psy i koty uwielbiały. Przynosiłaś czyli kradłaś, nazywaj rzecz po imieniu. Wszyscy kradli. Kradzież to kradzież. Wiem.
Potem w sklepach pojawiły się karmy przeznaczone dla zwierząt ale kupowaliśmy je rzadko, były "awaryjne". Psy czasem zakopywały nadmiar żarcia albo nosiły w pyskach wielkie wołowe kości, a sąsiadka się dziwiła - przecież byście świnię uchowali albo kury zamiast tak dogadzać psom.
Niedawno widziałam na tablicy ogłoszeń rozpaczliwy apel. Ktoś z nowych mieszkańców ma problem z psami. Kupili domek z ogródkiem, mają dwa piękne psy a ich dom położony jest przy drodze. Ktoś systematycznie przerzuca przez ogrodzenie resztki jedzenia - kości, tłuste skóry, stary ser itd. Pewnie jakaś starsza pani chce dokarmiać psy. Pewnie myśli, że robi dobrze, a tymczasem zwierzęta ciągle mają biegunkę i ich właścicielka wydaje poważne pieniądze na weta i leki.
Nie tylko na wsi stosunek do zwierząt był inny, niż obecnie. Ja, wychowana w mieście, w domku z ogródkiem, nie mogłam mieć psa, bo mama była zdania, jak wspomniana przez Ciebie sąsiadka - świnię by na tym uchował, co pies zeżre. Teraz mam psa- "członka rodziny" i choć "wieloowocowy", ma wszystko, co członek rodziny mieć powinien.
OdpowiedzUsuńZwierzęta w naszym życiu spełniają ważną rolę. I mają tylko jedną wadę- żyją stanowczo zbyt krótko.
po drugiej stronie są ludzie, którzy dzielą się ze zwierzętami wszystkim, czasem widywałam w sklepie pana, który kupował chleb, kaszę, masło roślinne i najtańszą puszkę karmy, kaszę mieszał psu z tą karmą, widziałam też, że nosił swojego psa na spacer na trawę i siedzieli tak obok szkoły w której pracowałam - pies nie miał sił biegać bo był bardzo stary
UsuńCzasem można zabić z dobrego serca.
OdpowiedzUsuńzwłaszcza gdy się nosi siekierę w torebce ;)
UsuńOj Klarka! Dobrze ktoś napisał, mózg jak brzytewka. Pozdrawiam!
UsuńKrystynkaR
Krystynko, wszak mam głowie kłębek nerwów
UsuńNasz piesek dostaje porządną psią karmę, ale i tak woli resztki z obiadu. Więc jak mamy na obiad makaron, ryż albo jakąś zupę, to piesek ma radochę.
OdpowiedzUsuńKiciul był taki oszust- chodził do sąsiada i udawał śmiertelnie głodnego
UsuńMam kota, spadek po starszej ciotce takiego wiejskiego dachowca, kiedyś jadł chleb moczony w mleku i pasztet mazowiecki z puszki(to od święta). Nie minęło dużo czasu, a siekane surowe mięsko, ale tylko świeżutkie, saszetka, ale tylko jednego rodzaju, i sucha karma, ale tylko taka po 50 zł za kilogram schodzi. Kto mi to uczynił, kto podmienił zwierzę🙈 i kiedy?
OdpowiedzUsuńspaskudziłaś kota :D
UsuńWinna😁
UsuńMoj kot mial 7 miesiecy jak go adoptowalam .Od zawsze je tylko karme z saszetek i sucha ,polecana przez veta (czyli moja corke).Lobuz z niego niemaly .Jak wracam do domu nawet po godzinie nieobecnosci to az sie boje , co zastane .Na zewnatrz nie wychodzi, bo u nas nie wolno kotow wypuszczac.
OdpowiedzUsuńu nas cały czas trwa o to spór
UsuńTrudno o zdrowy rozsądek u niektórych ludzi.
OdpowiedzUsuń