Hania, moja wnuczka, czasem wpada na chwilę po przedszkolu, częstuję ją wówczas obiadem albo czym chata bogata. Tym razem miałam zupę. Hania je dokładnie tak samo jak jej tata, macza chleb a na koniec zjada warzywa. Tym razem patrzy podejrzliwie na zawartość talerza i pyta - jak się robi zupę brokatową?
Chodziło oczywiście o charakterystyczne oczka na powierzchni. - Przesmaża się marchewkę i seler na maśle i zalewa rosołem - odpowiadam. Co za rozczarowanie!
A w pracy gość pyta, czy może sobie nalać wrzątku z baniaka do kubka bo chciałby sobie zaparzyć herbatę. (Baniak, czyli dystrybutor stojący w holu) Oczywiście, proszę bardzo. Ale czy nie łatwiej byłoby zagotować wodę w czajniku w pokoju? - A to w pokoju jest czajnik? Tyle razy tu byłem i nie wiedziałem - dziwi się gość. Bo nie lubię grzebać po szafkach - dodaje. Co za niespodzianka!
Gość spostrzegawczy niczym ja 😂
OdpowiedzUsuńTeż w ten sposób jem większość zup :)
OdpowiedzUsuńMoże się boi tego, co może się kryć w ciemności hotelowej szafki
OdpowiedzUsuńRozczarowalas dziecko.Trzeba bylo dodac , ze jak juz nalewasz zupe dla niej, wymawiasz czarodziejskie zaklecie i... brokat jest w zupie.Ale nie zawsze tak sie stanie, tylko jesli to zupa dla kogos , kto wierzy w czary.
OdpowiedzUsuńBo to chyba cała Klarka. Czasem z pełną fantazją, a czasem realna do bólu :). Może ten brokat to pył księżycowy, albo gwiazdki, które opadają po magicznym kiwnięciu. A jak to było na prawdę to nie wie nikt...
OdpowiedzUsuńElla-5
po magicznym kiwnięciu czarodziejską różdżką - miało być
OdpowiedzUsuńElla-5
Ach, joj :) Jakież to dzieci nasze kochane mają fajne nazwania dla prostych rzeczy : "brokatowa zupa".
OdpowiedzUsuńA więc ( nie zaczyna się od "więc", wiem), no więc pytam moich czy chcą brokatowej zupy na dzisiaj? Patrzą na mnie oczy wielkie jak te nowoczesne smart zegarki: Że co!? A co to brokatowa zupa? A no, taka z wielkimi tłustymi okami odpowiadam. Aaa, rosół - domyślają się - a niech będzie. Ale fajna nazwa : "brokatowa zupa". A skąd to? A, to od takiej małej Hani z Krakowa - odpowiadam. Zegarki oczu osiągnęły maksymalne wymiary...
Widzisz, jak się czajnik zlał z otoczeniem?
OdpowiedzUsuńAle ze rosol tez z chlebem? Pamietam, ze moj dziadek lubil rosol z makaronem i z ziemniakami. W jednym talerzu!
OdpowiedzUsuńrosół nie, ale żurek, kapuśniak czy ogórkową to obowiązkowo!
UsuńCudne z tym brokatem
OdpowiedzUsuńU mnie, kiedy przyjeżdża Wnusio, zawsze musi być jego ulubiony rosołek😀
OdpowiedzUsuńKlarko kochana, trzymam kciuki , żeby bylo dobrze ! Moce dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńHalina