Kaśka mieszka z matką ale gospodarstwa domowe prowadzą oddzielnie, dlatego matka
Kaśki sama robi zakupy, a konkretnie wsiada na rower i objeżdża okoliczne
sklepy bardziej dla rozrywki niż dla oszczędności. Kiedy nie jeździ po
sklepach, siedzi na plastikowym krześle przed posesją i obserwuje ulicę
czekając aż Kaśka wróci z roboty i będzie się z kim pokłócić. O co? Domyśl
się! Nieważne o co, ważne że jest z kim.
Tego dnia matka siedziała jak zwykle przed bramą, żeby móc powiedzieć usiłującej zaparkować córce
„już mnie przeganiasz dopiero siadłam” gdy coś ją zaniepokoiło. Rozejrzała się wokół siebie, popatrzyła za skrzydło uchylonej bramy i już
wiedziała! Nie było roweru! Zawsze stał oparty o ogrodzenie gotowy do jazdy,
dopiero na noc Kaśka brała go do garażu albo i nie brała, ale nigdy nie zniknął.
Za ładny nie był, taki czerwony, z koszykiem na tylnym kole, kto by się na
takiego grata połasił. Ale go nie było.
Kiedy Kaśka zajechała pod dom i zatrzymała samochód na chodniku, matka, nie wstając nawet z krzesła wrzasnęła
na pół ulicy – nie wysiadaj, nie wysiadaj nawet, rower mi zapierdolili ukradli,
musisz pojeździć po okolicy może gdzie leży a może złodziej na nim jedzie to go
złapiesz! To trzeba było na policję
zgłosić – zaprotestowała Kaśka. A czym miałam jechać jak rower ukradziony –
nasrożyła się rodzicielka.
No, na pewno będę walczyć z porywaczami twojego roweru –
westchnęła Kaśka ale posłusznie wsiadła z powrotem za kierownicę i ruszyła
przed siebie. Głodna była, zmęczona, nie miała planu ani pojęcia gdzie pojazdu
matki szukać. Postanowiła podjechać pod „Biedronkę”, zrobić zakupy i wrócić do
domu.
Wyjechała z wózkiem na parking, wypakowała zakupy i oddała
wózek panu Czesiowi, który za to deklarował pomoc i dozgonną wdzięczność pani
kierowniczce i nagle w rogu zobaczyła leżący na trawniku czerwony rower matki! Niemożliwe, czyżby
się udało odnaleźć zgubę?
Panie Czesiu, niech mi pan przyprowadzi ten rower, to matki
jest, nie? A chyba matki – potwierdził pan Czesiu i z zapałem wykonał prośbę
Kaśki.
To się nie zmieści, koło by trzeba odkręcić – stwierdzili po
wielu próbach upchnięcia pojazdu do auta.
Nic nie będzie odkręcane, to są dwa kilometry, dowiozę!
Tak zrobiła.
Podjechała do domu. Matka siedziała na plastikowym krześle i
nawet nie wstała. Znalazłaś?- spytała. Proszę bardzo – Kaśka wskazała na bagażnik, z
którego wystawało rowerowe koło.
Matka podniosła się, podeszła, przyjrzała się i wrzasnęła –
to nie jest mój rower, krzywy jakiś, wielki, i dzwonka nie ma!
O kurwa, tam jest monitoring, pójdziemy z panem Czesiem do
więzienia – jęknęła Kaśka.
Zapisuję sobie te kawałki bo może kiedyś jeszcze coś dopiszę, a może nie.
Kochana Klarko, dziękuję Ci za pisanie. Masz niezwykły dar obserwacji rzeczywistości i relacji międzyludzkich. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Iza
Cudne!
OdpowiedzUsuńKrystynkaR
Ale leżał, to był "niczyj"...
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje historie Klarko 👍🙂. Dziękuję 💖
OdpowiedzUsuńI co? I już???
OdpowiedzUsuńKlarko 💚💚💚💚💚
OdpowiedzUsuńWspaniałe! I takie prawdziwe... Dziękuję!
OdpowiedzUsuńFajna obserwacja ludzkich typów. ❤️
OdpowiedzUsuńMatka przestraszna😀😀😀
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBlogger Ania pisze...
OdpowiedzUsuńNo co 😄
Kaśka nie jeździła na rowerze to prawo miała się pomylić.😉
Przestępstwa z dobrego serca, zasługują na nadzwyczajne złagodzenie kary
OdpowiedzUsuńOj, uczepiła się drobiazgów!
OdpowiedzUsuńPomyslalam, ze Kaska wprowadzila zaginiony rower matki do garazu a tam stal drugi czerwony rower. Obie kobiety zrobily wielkie oczy! Kaska zaklela pod nosem, glodna pognala oddac przywieziony rower i przez lzy i krzywy pysk usmiechala sie do kamery na parkingu.
OdpowiedzUsuńDobre zakonczenie! Brawo Echo.
UsuńKażdemu może się zdarzyć pomyłka😀
OdpowiedzUsuńKlarko kocham Twoje historie :*
OdpowiedzUsuńHistorie z życia, takie najlepsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Klarko serdecznie:)
A cóż to tam takim małym, nieśmiałym druczkiem zapisane pod postem. Cytuję :
OdpowiedzUsuń"Zapisuję sobie te kawałki bo może kiedyś jeszcze coś dopiszę, a może nie."
Jejciu Klarko, dopisuj, pisz, masz talent, wyobraźnię i swoiste poczucie humoru. Jeszcze trochę i Twoje ręce uwolnią się od ścielenia hotelowych łóżek i szorowania łazienek. Daj im wtedy i sobie pełną szansę na zajęcie się tym co tak naprawdę najbardziej lubisz - pisaniem.
Hanka C.
Klarka?
OdpowiedzUsuńco tam?
UsuńJakaś dziwna cisza... długa... niepokojąca...
UsuńKlarko, brakuje mi Twoich wpisów....
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku?
Halina
żyję niczym niewolnik - z pracy do domu z domu do pracy i tak sześć(!) dni w tygodniu, budzę się ze słowami "o Jezu" a zasypiam z myślą "wytrzymam", dlatego nie chcę tu nic pisać bo wszystko co bym napisała będzie bez życia, nie chcę zatruwać Was skargami a nigdy tu nie kłamałam
UsuńWytrzymaj jeszcze trochę...
UsuńPrzytulam 🥰
Na emeryturę odszedłem w tej sekundzie , w której nabyłem do niej prawo , dzięki temu została mi resztka człowieczeństwa . Niech moc będzie z Tobą.
OdpowiedzUsuń