A jak tam było naprawdę to nie wiadomo..
Swieta mieszkała sama w 517. Było to trochę dziwne ale w
tamtym okresie nie było czasu na zdziwienia.
Na początku one
wyglądały prawie wszystkie jednakowo – wystraszone, niepewne, spłakane i przede
wszystkim bardzo zmęczone. W jednym pokoju mieszkały najmniej dwie osoby ale
często więcej. Jak się mieściły? Mamy spały z małymi dziećmi a starsze na
materacu położonym między łóżkami. A Swieta mieszkała sama.
Miałam wrażenie, że co kilka dni wygląda inaczej aż raz ktoś
stwierdził – może ona ma dwubiegunówkę?
Była czasem jak kolorowy ptak – w zielonych sukienkach, z
barwnymi szalami na szyi, energiczna i roześmiana.
Ale czasem długo nie wychodziła z pokoju. Byłam w nim
wielokrotnie i widziałam ołtarzyk
zajmujący prawie całe biurko – jakieś ikony,
figurki, kwiaty zrobione z papieru, narysowany na kartce z drukarki ptak podobny
trochę do sowy ozdobiony piórkami.
Pokój był czysty i unosił się w nim zapach, którego
wcześniej nie znałam. Kreda i sól, tak mi się kojarzyło, ale ja przecież dwa
razy chorowałam na covid więc mogło mi się zdawać.
Swieta mnie lubiła. Chciała mi pomagać, chciała spędzać ze
mną czas. Muszę tu dodać, że to nie jest znów wyjątkowe bo zdarza mi się
czasem, że nieco inni ludzie do mnie lgną. Bywa, że mam z tym kłopot.
Swieta wyprowadziła się całkiem niespodziewanie. Po jakimś
czasie hotel przestał być schroniskiem i znów zaczął normalnie funkcjonować.
Piętro po uchodźcach przeszło remont i pachniało świeżością.
Pokój 517 zaczął sprawiać kłopoty.
Pewnego dnia mieszkał w nim opiekun zagranicznej grupy.
Grupa już się wyprowadziła i zaczęłam sprzątać, gdy w drzwiach stanął mocno
wystraszony, zdyszany chłopak mówiąc, że coś zgubił i musi poszukać. Miał w
plecaku pieniądze zebrane od grupy przeznaczone na rozliczenie za hotel i ktoś mu je ukradł! Nie chciał aby mu pomagać więc stałam z
boku. Wreszcie odsunął lustro szafy, wspiął się na palce i nagle z najwyższej
półki wygarnął deszcz banknotów.
Podstawił krzesło i z uwagą raz jeszcze przejrzał całą szafę, półka po półce. Przeliczył pieniądze i poszedł, rozliczył się i wyjechali. Kończyłam sprzątać i wycierając półki znalazłam jeszcze klika wartościowych papierków, do dziś noszę je w portfelu „na biedę”.
Potem w 517 mieszkał chłopak, który przez dwa tygodnie
prawie codziennie przedłużał pobyt. Miał być w Krakowie zaledwie dwie doby ale
coś go trzymało. Często wychodził nocą na ganek, siedział w fotelu i palił.
Mówił, że nie może spać. Wywieszał na klamkę kartkę aby mu nie przeszkadzać.
Nie używał hotelowej pościeli, spał w śpiworze, pilot i klamki
okręcił folią.
Dość często za
lustrem w szafie w 517 znajduję pozostawiane dziwne rzeczy – kosmetyki, ładowarki,
jedzenie i picie. Dziwne, bo przeważnie
nikt takich przedmiotów nie chowa do szafy, to się trzyma w lodówce i w łazience.
Wczoraj na półce za lustrem znalazłam paczkę papierosów i
zapalniczkę. U nas są czujki i zakaz palenia w całym budynku.
W 517 była prana wykładzina, zmieniałam tam firanki i zasłony, były prane kołdry i
poduszki, są nowe narzuty, prałam tam również tapicerkę na krzesłach,
zmieniałam pokrowce na materacach. Jednak nadal czuję tam zapach kredy i soli i
nie jest to przykry zapach.
Pewnie to była Szeptucha... Ale opis trochę straszny
OdpowiedzUsuńDokladnie... opis troche straszny, bo przeciez te szeptuchy nie musza byc takie dwubiegunowe. Az mi na moja kolezanke z pracy pochodzaca stamtad skierowalas myslenie. Niech jej kto tylko podskoczy od razu dzieje mu sie dziwne kuku:)
UsuńTeż tak myślę, jak Leptir🤔.Moze znajdziesz tam jakieś dobre moce dla Ciebie🥰
OdpowiedzUsuńTo było niesamowite 🫢
OdpowiedzUsuńZagladnij pod materac, w listwy zaslonek, ... ;) klapy sploczki w wc, postukaj progi i ... przeczytalam, ze tam mieszkala "święta".
OdpowiedzUsuńOjej, ja też tak przeczytałam...
Usuń😇
OdpowiedzUsuńTo była dobra osoba czyniąca dobro🌼😇
OdpowiedzUsuńAch!!!
OdpowiedzUsuń:)) ja również lubię bajkowy realizm
UsuńJak kiedyś odwiedzę Kraków to chcę zamieszkać właśnie w 517:) Gimi
OdpowiedzUsuńDobra literatura, aż się prosi o kontynuację
OdpowiedzUsuńKlarko, tak a propos Twojej choroby- może skorzystasz z wyjazdu do sanatorium w ramach prewencji rentowej ZUS ? Na te turnusy rehabilitacyjne czeka się krótko (ponoć do dwóch miesięcy) i są bezpłatne, warto spróbować.
OdpowiedzUsuńCiekawa historia
OdpowiedzUsuńKurka wodna... dziwne. Jakby cos metafizycznego.
OdpowiedzUsuńJezeli ktos chce cos ukryc to ... niech wali tylko do 517:)