Nie mogę sobie poradzić z żałobą, dlatego unikam Internetu.
Bo moja siostra była bardzo popularna i teraz ludzie znajdują mnie i pytają o
okoliczności śmierci. Przysyłają też zdjęcia lub linki ze spotkań, a ja
otwieram, oglądam i chcę złapać za telefon by powiedzieć – Asiu, ale miałaś
wtedy śliczną sukienkę. Albo – a cóżeś (nie poprawiać) to ubrała na to spotkanie, wyglądasz jak
starowinka babuleńka. I byśmy się śmiały, ja bym słuchała o kolejnym tomiku, o czytaniu wierszy przedszkolakom, o kłopotach z wydawcami i obiecywała, że tym razem to już na pewno we wrześniu się spotkamy. Nie dam rady wykasować tego numeru, wybieram go i patrzę na zdjęcie a potem odkładam telefon.
Ja rozumiem. Ja współczuję i pocieszam ale jednocześnie
przepraszam i tłumaczę. Bo nie chcę i nie mogę pisać obcym mi osobom o tym, co
się stało. Sama jestem niepogodzona. Pracuję i staram się żyć ale gdybym mieszkała sama to nie wiem jak bym żyła. Zmuszam się do aktywności i jestem zła na siebie, że
nie mogę się pozbierać. Krzysiek przychodzi i pyta – masz katar? A ja mówię –
nie, ale musiałam sobie popłakać bo zobaczyłam takie śliczne zdjęcie Asi.
Dziś przeczytałam wiersz. I wiem chyba, gdzie są te wrzosy.
Na skale, na ścieżce prowadzącej do domu mojej drugiej siostry.
Jesienne wrzosy
Jesień rozsiadła się na brzegach lasu,
nikt jej nie prosił - znów przyszła i gości,
lasy wrześniowe zmienia barwą czasu,
poranną mgłą spada cicho, kropla rosy.
Jesienne wrzosy na przydrożnych ścieżkach
tak ładnie zbocze kolorem ubrały,
liściaste drzewa czeszą rude włosy,
nuty nostalgii z wiatrem uleciały...
Znów na polankach i zboczach pagórków
przy leśnych dróżkach, wśród kamiennych skałek
kwitną kępami tkane wrzosowiska,
jesiennych smaków, miłością dojrzałe.
W sukniach wrzosowych paradne polany,
liliowym kolorem otulone zbocze,
nikt ich nie sadził i nie pielęgnował,
a tak zachwycają i tak cieszą oczy.
Wrzosowym wieńcem - wrześnie się panoszą,
i choć czas krótki, dzień igra barwami.
Podaruj miłość... w samotności proszą.
Nie odchodź jeszcze... zostań dłużej z nami.
- Janina Halagarda
Jesień rozsiadła się na brzegach lasu,
nikt jej nie prosił - znów przyszła i gości,
lasy wrześniowe zmienia barwą czasu,
poranną mgłą spada cicho, kropla rosy.
Jesienne wrzosy na przydrożnych ścieżkach
tak ładnie zbocze kolorem ubrały,
liściaste drzewa czeszą rude włosy,
nuty nostalgii z wiatrem uleciały...
Znów na polankach i zboczach pagórków
przy leśnych dróżkach, wśród kamiennych skałek
kwitną kępami tkane wrzosowiska,
jesiennych smaków, miłością dojrzałe.
W sukniach wrzosowych paradne polany,
liliowym kolorem otulone zbocze,
nikt ich nie sadził i nie pielęgnował,
a tak zachwycają i tak cieszą oczy.
Wrzosowym wieńcem - wrześnie się panoszą,
i choć czas krótki, dzień igra barwami.
Podaruj miłość... w samotności proszą.
Nie odchodź jeszcze... zostań dłużej z nami.
- Janina Halagarda
Ależ piękny wiersz....
OdpowiedzUsuńWiesz, trzeba człowieka opłakać, a na żałobę dać sobie czas. Nie da się tego procesu przeskoczyć, czy przyspieszyć.
Miałaś tak wspaniałą siostrę, odeszła za wcześnie, ale ile dobra zostawiła po sobie!
Płacz i pamiętaj, że wcale nie musisz odpisywać nikomu. A my tu sobie poczekamy jakby co.
OdpowiedzUsuńWiem. Aż za bardzo... Przytulam. U mnie już 8 lat a tak samo boli
OdpowiedzUsuńTak po prostu przytulam wirtualnie.
OdpowiedzUsuńMasz prawo się tak czuć. Potrzeba czasu, by bolało nieco mniej. Przytulam...
OdpowiedzUsuńKlarko, Kochana,wbrew pozorom możemy wszystko przetrwać, nawet będąc samej.Przetrwałam ten pierwszy rok, w tym pół roku zupełnie sama, bo moi byli w Szwecji.I wiesz- to boli tak samo, czy jesteśmy sami czy jest ktoś obok. Bo tak naprawdę każdy ból musimy przeżyć sami. Radością można się z kimś podzielić- bólem nie. A płakać na widok zdjęcia i gdy coś Ci się przypomni będziesz jeszcze bardzo długo- to prawo tych, co zostali. A wiersz jest naprawdę bardzo ładny. Podjedź tam kiedyś i popatrz na wrzosy Jej oczami. Trochę zaboli, ale to taki nieco leczący ból.
OdpowiedzUsuńPrzytulam;)
Przytulam
OdpowiedzUsuńTrzeba dać czasowi czas...😪
Przytulam i DTCK
OdpowiedzUsuńKlarko, nie staraj się być zbyt dzielna, daj sobie czas, będziemy Cię wirtualnie wspierać i czekać aż będziesz gotowa znów dzielić się z nami swoimi myślami ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńKlarko, trzy dni temu minął miesiąc jak odeszła bardzo bliska mi osoba. Dwa razy go żegnaliśmy, najpierw we Włoszech, dwa tygodnie później drugi pogrzeb tu w Polsce. Wciąż płaczę na samo wspomnienie i tak jak Ty nie mogę tego oswoić. Nie umiem też opowiadać innym jak, dlaczego i kiedy, bo za bardzo boli. Dlatego przytulam Cię mocno w Twoim smutku. Powoli damy radę, bo musimy, ale bez pośpiechu. Wiersz jest przepiękny.
OdpowiedzUsuńKlarko śmiej się i płacz, to Twój czas. Czas Twojego bólu i Twojej żałoby. Poczekamy. Jesteśmy z Tobą.
OdpowiedzUsuńZaglądam codzień tu do Ciebie, bo myślę, jak sobie radzisz, jak oswajasz trudną po stracie codzienność. I pewnie nie ja jedna. Ale Ty nic nie musisz. Dbaj o siebie, smuć się ile potrzebujesz. Ukojenia w bólu. Wiersz piękny. Trzymaj się Klarko swoich chmur, a wszystko się jakoś poukłada.
OdpowiedzUsuńNo, bój się nie wiem czego! Nareszcie jesteś! Bo już się martwiłam o Ciebie tak, jak o Zgagunię (już córcię pytałam na fB, co z mamą...)Wiersz cudny i piękny.
OdpowiedzUsuńTwoja 35 letnia georginia, którą pomrowy zżerały od wiosny mieszka w szklarni, ma już ze 35 cm i na pewno zdąży zakwitnąć przed mrozami :). Obicałam sobie, ze ją uratuję!
Milczę. Ale jestem z Tobą.
OdpowiedzUsuńPrzytulam cieplutko.ZCK Klarko.
OdpowiedzUsuńPo śmierci mamy długo jeszcze łapałam się na tym, że chcę zadzwonić, bo coś tam w sklepie widziałam lub szłam za podobną sylwetką...
OdpowiedzUsuńMasz chyba najlepszą pamiątkę Jej nie tylko fizycznego istnienia - wiersze to cząstka duszy, którą zostawiła...
Przytulam mocno w milczeniu :*
OdpowiedzUsuńnie komentuję ale jestem i czytam zawsze i nie napiszę niczego nowego, żałoba trwa rok czasu a czasami dłużej...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Znam ból żałoby.
OdpowiedzUsuńPrzytulam. Moja trwa już półtora roku i wystarczy myśl, żeby łzy poleciały. Nawet pisząc te słowa już mi się oczy pocą... ale życie trwa ze swoimi radościami i smutkami, a my musimy śnić inny sen...
OdpowiedzUsuńDTCK...
OdpowiedzUsuńTo wszystko tak właśnie jest. Też nosze od wielu lat niewykasowany numer...
OdpowiedzUsuńDaj sobie czas, płacz i uśmiechaj się w stronę słońca i tęczy, wspominaj, pisz albo nie, żyj dla siebie i dla tych, co żyją obok.
Trochę łatwiej tym, co wierzą, że to rozstanie to tylko na chwilę, choćby dłuższą, ze im tam dobrze, radośnie, bez bólu i zmartwień... ale tylko trochę. Bo żal i tęsknota jest w nas.
Przytulam.
MBI
Klarko, daj sobie przyzwolenie na popłakanie, na smutek i tęsknotę. Daj sobie przyzwolenie na tę czerń w środku. Nie musisz nikomu opowiadać, jak to się stało. Ale musisz tę żałobę przeżyć. Zwykle trwa to około roku. Potem będzie trochę łatwiej. Trochę.
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię serdecznie.❤
Klarko...jak masz ochotę to płacz! takie Twoje prawo, skoro tak czujesz!! Mów " sama do siebie" skoro to Ci pomaga! Nie tłumacz się z niczego...a my zaczekamy na lepszy czas! Pozdrawiam jesiennie...wrzosowo...kasztanowo...wietrznie...ale zawsze ciepło!!
OdpowiedzUsuńKochana Klarko, płacz i krzycz,wal pięściami w poduszkę, trzeba każdą żałobę wyplakac i wykrzyczeć, żeby móc żyć dalej,pełniej i głębiej, Brygida
OdpowiedzUsuńKlarko, nie przepraszaj i nie tlumacz. Spedzisz zalobe tak, jak tego potrzebujesz i przez tyle czasu, ile potrzebujesz. Blog i my poczekamy.
OdpowiedzUsuńJak to się mawia, żałobę po prostu trzeba przeżyć, przepracować, nie przepraszaj, płacz, mów, opowiadaj...
OdpowiedzUsuńPrzytulam
Cudowny wiersz. Podobno zmarli "żyją" tak długo, jak długo o nich pamiętamy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przytulam
OdpowiedzUsuńprzytulamy;*
OdpowiedzUsuńTęsknię za Tobą Klarko.
OdpowiedzUsuńBo Ty Klarko to nawet o trudnych i bolesnych sprawach piszesz pieknie. z serca. Mocno przytulam.
OdpowiedzUsuń