Mały, chudy blondynek z drugiej klasy zawsze zostawał w szkolnej świetlicy do samego końca. Czasem tata się spóźniał, wtedy chłopiec siedział na krzesełku taki smutny, że Groźnej Woźnej pękało z żalu serce. Wiedziała jednak, że trzeba bardzo uważać i nie pytać o nic, bo dziecko ma łzy na końcach rzęs.
Czasem prosiła - chodź, pomożesz mi poukładać zabawki u maluchów. Ale zazwyczaj nie miała czasu i tylko sprawdzała, czy dziecko czeka. Nie trwało to długo, choć dla dziecka piętnaście czy dwadzieścia minut było wiecznością.
Tata przybiegał zdyszany, przepraszał, poganiał dziecko aby się ubrało, łapał plecak syna i wybiegali ze szkoły.
Aż pewnego dnia chłopczyka zaczęła odbierać szczupła, młoda dziewczyna i malec już nie zostawał do samego końca.
Kiedyś Groźna Woźna sprzątała szatnie i usłyszała rozmowę.
- To jest twoja mama?- któreś z dzieci zainteresowało się osobą, która właśnie po niego przyszła.
- Nie, to nie jest mama, ja nie mam mamy - odparł chłopiec.
- Ależ Stasiu, co ty mówisz, przecież masz mamę tylko ona mieszka w Anglii - powiedziała dziewczyna.
- Czyli masz mamę nieznajomą! - podsumowała koleżanka chłopczyka.
Biedne dziecko! może chociaż ta dziewczyna odmieni jego los...
OdpowiedzUsuńSmutny los eurosierot...
OdpowiedzUsuńPrzykre, biedny maluch, jego tacie pewnie też nielekko.
OdpowiedzUsuńNo cóż, tak to jest gdy dorośli układają sobie życie "pod siebie", zapominając, że dziecko nie jest przedmiotem.Bo jak "pokopać głębiej",decyzja o wyjeździe w celach zarobkowych jest najczęściej "przykrywką" gdy związek zaczyna niedomagać uczuciowo. Tyle tylko, że mało osób na początku zdaje sobie z tego sprawę i kurczowo trzyma się wersji, że to tylko stan finansów jest przyczyną opuszczenia rodziny.
OdpowiedzUsuńGdy związek zaczyna "niedomagać uczuciowo" może to być dla dziecka lepsze niż uczestniczenie w awanturach.
UsuńRoznie sie losy ludzkie ukladaja, a dzieci zal...
OdpowiedzUsuń