piątek, 27 września 2019

w ostatni dzień

Pracy było tak jak zwykle - dużo albo więcej niż zazwyczaj, było też dużo łez.
Dzień był ciepły i dlatego dzieci gubiły częściej swoje rzeczy. Te małe są bardziej przejęte stratą, starsze przeważnie mówią, że ktoś im ukradł i nie szukają.

Najpierw przyszła do szkoły spłakana dziewczynka, chyba z piątej klasy. Nawet nie mogła wykrztusić co się stało, tak bardzo rozpaczała. Klucze, zgubiła klucze od domu i nawet jeśli mama już jest w domu to ona nie wróci bo się boi. Opowiadała chaotycznie o tym co jej ta mama zrobi zalewając się łzami. Skarbie, nie płacz, klucze są w sekretariacie, zaraz ci je dam - powiedziałam a w myślach podziękowałam świętemu Antoniemu że mała trafiła akurat na mnie.
Bo tak - zawsze gdy coś się dzieciakom przydarzy to sprzątaczki usiłują natychmiast pouczać - musisz na przyszłość uważać/pilnować/pamiętać.  Ja tak nie mam. Kiedy widzę tak spłakane i zmartwione dziecko to staram się je pocieszyć bo miało już dostatecznie za swoje, po co mu dokładać.
Dziewczynka płakała jeszcze długo choć klucze się przecież znalazły, przytuliłam, poklepałam po pleckach, uspokoiła się.

Ale nie jestem dla wszystkich taka miła, o, nie! W chłopięcej toalecie łobuzy ze świetlicy nudziły się, zatkały papierem pisuary a potem  lepili z mokrego papieru kule i przylepiali je do sufitu. Zagroziłam im, że zamknę ten przybytek i będą musieli chodzić do ubikacji przy sali gimnastycznej. Na co jeden z chłopczyków natychmiast rozpłakał się i wykrztusił - ale ja tego nie zrobiłem, ja jestem z pierwszej klasy! (Pierwsze klasy ciągle chwalę że za sobą sprzątają i pilnują swoich rzeczy).

A pod koniec dnia, ech, jeszcze nie pod koniec. Kiedyś już pisałam o dziecku, którego nie ma kto odbierać. O szóstej dzwoniłam do mamy (świetlica jest do piątej) mama nie odbierała telefonu. Zadzwoniłam więc do babci. Babcia obiecała przyjść za 10 min. Dziecko w tym czasie płakało cały czas bo mamie na pewno się coś stało.
Nic się nie stało, nie pierwszy raz zapomniała.

A na koniec mała dżudoka zatrzasnęła się w toalecie i ryczała bo jej było zimno w nogi. Trenują na bosaka i kiedy wyszła z sali, nie chciało się jej włożyć klapek, co te dzieci mogą mieć na stopach to ja nie chcę wiedzieć. Zatrzasnęła się w ubikacji i nikt jej nie słyszał dłuższy czas więc płakała i panikowała ale kiedy w końcu wyszła to powiedziała, że płakała z powodu zimnej posadzki.

I to by było na tyle.

PS. Nie wiem kto mi pomaga w ostatnim czasie, ale czuję wyraźnie jakby opiekę. Na przykład tu i teraz. Obudziłam się o trzeciej i nie mogąc zasnąć, usiadłam do laptopa. Sprawdziłam pocztę a tam bardzo ważna wiadomość wysłana o 22;30, że mam się jutro zgłosić w swej sprawie o dziewiątej rano. I kto mnie obudził i posadził przy kompie?
To wracam do łóżka, może jeszcze zasnę.






21 komentarzy:

  1. Odsypiaj! Wypoczywaj! Zbieraj sily!

    OdpowiedzUsuń
  2. POWODZENIA na NOWEJ DRODZE ŻYCIA !!! Tak sobie myślę, że osobom o czystych, dobrych intencjach los sprzyja - a taką mi się jawisz :). Trzymaj się dzielnie i zdrowo, wsłuchuj się w siebie i dbaj o siebie. Pozdrawiam serdecznie. Beata

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to juz chyba pisalam, ale co tam, napisze jeszcze raz; chyba bardziej sie ciesze niz Ty, ze zmieniasz te niewdzieczna robote, tylko tak w glebi serca mysle sobie,ze troche tych dzieciakow szkoda, bo kto ich bedzie pocieszal w ich malych dramatach? Teresa

    OdpowiedzUsuń
  4. ech i powiem ci tak, jak mówi się każdej dobrej nauczycielce, gdy odchodzi...i kto teraz będzie te dzieciny przytulał, pocieszał??
    ano niestety bliża ciału koszula.
    Oraz powiedz, czy te dzieciaki nie są fajne i kochane i czy praca w szkole nie może być pełna satysfakcji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na szczęście moje Dzieci wracały bezpiecznie do domku na ciepły obiadek❤️
    Najbardziej mi było żal, tych z kluczami na szyi, czekających na świetlicy za karę!
    Często miałam kolegów, koleżanki moich Dzieci w domku po lekcjach na obiadku, cieście domowym😀
    Kochana życzę wszystkiego dobrego w nowym miejscu, oby praca dawała przyjemność i tę pieniężną także 🤗🌹
    Miłego weekendu 🍁🌞☕

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś miałam w sobie bardzo silną potrzebę pouczenia i dokładania
    Od męża się nauczyłam że to jest bardzo bez sensu
    Pewnie ciągle to robię ale o wiele mniej
    Jak mi syn nie przekazał jednej B ważnej informacji i nie mogłem załatwić mu zaświadczenie do ślubu i straciłam mnóstwo czasu na to to wtedy trafił mnie szlag. Ale to dorosły to co innego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedna dziewczynka z 5 klasy, dobrze, że byłaś Klarko. Tylko że ona codziennie do domu musi wracać. I to dziecko, którego mama nie odbiera... dlaczego nie odkryła, że to jej największy skarb.

    OdpowiedzUsuń
  8. Podobno każdy ma swego anioła, byle nie nadużywać jego cierpliwości :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Klarko ja też trzymam kciuki!! żeby lepiej, lżej, milej było!! ja wracam po prawie 3 latach na "stare śmieci" po urlopie macierzyńskim, wychowawczym...i też dziwny niepokój czuję ...będzie dobrze??? będzie.. musi kurna być :) pozdrawiam i wszystkiego naj!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Klarko życzę Ci wszystkiego najlepszego i powodzenia w nowej robocie oraz powodzenia i dużo siły na przyszłość .

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze, że odeszłaś. Pracowite panie woźne zabiera z pracy pogotowie. Tak było dzisiaj w mojej szkole. Tylko co z historiami o Groźnej Woźnej?

    OdpowiedzUsuń
  12. Nowa praca tylko na początku jest... nowa. Potem się człowiek przyzwyczaja, wpada w tryby, zazębia się - i działa. Będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze że odpoczniesz od tak wyczerpującej pracy, nie wiem jaka jest nowa, ale mam nadzieję, że zdecydowanie lepsza. Życzę by Ci było w niej dobrze i żeby sprawiała Ci przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dżudoka zamknięta w toalecie mnie rozłożyła... Ja także trzymam za Ciebie kciuki😊

    OdpowiedzUsuń
  15. Co to instutucja, która o 22:30 wzywa przyszłego pracownika na 9:00???
    Sprawa tajemnicza. Pozostaje trzymać kciuki, co też robię.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakie kwalifikacje, taka robota... Pokażcie mi jakąkolwiek posadę (na umowę o pracę, nie o dzieło) gdzie talenty literackie zastąpiłyby pracodawcom stosowne wykształcenie i doświadczenie (poza sprzątaniem). Ale życzę szczęścia, naprawdę!!! Wiem, że nie każdemu było łatwo w życiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. urząd pracy kierował mnie na stanowiska biurowe, więc to jednak nie kwestia kwalifikacji
      mogłaś sobie darować złośliwość czy nie?

      Usuń
    2. No tak, złośliwy, więc anonimowy. Skoro wstydzi się pisać pod własnym nickiem to znaczy, że niewart uwagi. Biedny, smutny człowiek.

      Usuń
  17. Jako pracodawczyni wolę osoby po liceum(dziennym) niż po różnych politologiach,socjologiach czy innych teologiach.Podobno absolwenci tych roznych egzotycznych kierunków pracują głównie na kasach w marketach.Klarko,głowa do góry i powodzenia!
    Ulka

    OdpowiedzUsuń
  18. W szkole nie można się nudzić. To fakt.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz