Chwile, gdy nic nie mówiłam. Było ich wiele.
Pewnego dnia płynęliśmy statkiem po Zatoce Marsylskiej. Żadne zdjęcie i żaden film nie oddadzą tych widoków. Jeszcze trzeba poczuć bryzę, słońce, zapach morskiej wody, potem stanąć na brzegu i ze zdumieniem oglądać targ rybny, gdzie rybacy na bieżąco oprawiają ryby, demonstrują ośmiornice, wielkie kawały tuńczyka leżą w skrzyni a kobiety podobne z charakteru do naszych pań z Kleparza zachęcają do kupna mydła. Kupiłam. Jak nie kupić kawałka lawendowego mydełka z zatopionymi w nim nasionami?
W Marsylii warto wejść na kładkę łączącą Fort św. Jana i Muzeum Cywilizacji Śródziemnomorskiej.
woda miała kolor lakieru na paznokciach
Prawie nie widziałam kobiet z krótko obciętymi włosami. Panie mają długie, często związane w kucyk włosy. Nakrywają głowy kapeluszami i chustkami nie tylko na plażach. Noszą luźne lniane i bawełniane sukienki. Jaka swoboda! Kupiłam sobie taką na niedzielnym targu.
Targ - w niedzielny poranek sprzedający rozstawili swoje stoiska bezpośrednio na ulicy. Czego tam nie było! Przede wszystkim lokalne produkty, próbowałam, oglądałam, dziwiłam się. Dziwiłam się bo małe, brzydkie jabłka kosztowały chyba siedem euro za kilogram i westchnęłam wiedząc, że mam majątek na działce. Ale po powrocie widziałam u nas figi po 2 zł za sztukę i pomyślałam, że moja przyjaciółka też na majątek w ogródku.
Pisałam o cykadach? Chyba nie. Hałasują. kończył się ich czas ale i tak ciągle słychać było ich grzechot.
Patrzę przez okno - mgła zapowiada nadciągającą jesień. Jeszcze mam wakacyjny lakier na paznokciach, jeszcze w lodówce zostało kilka kawałków sera i oliwki, czekają na wyjątkową okazję. Pachnie wiecheć lawendy własnoręcznie zebrany.
Na koniec mam prośbę - ludzie, nie straszcie się i nie bójcie się. Nie widywałam tłumów uchodźców, nie widywałam wojsk ani policji uzbrojonych po zęby, nikt nas nie sprawdzał na lotniskach. Ups. Nieprawda, ja byłam sprawdzana - pani wzięła mnie na bok i jakimś wskaźnikiem dotykała moich rąk i brzucha ale to dlatego, że nie wyglądałam normalnie. Bowiem kiedy już przeszłam pierwszą bramkę na lotnisku i zobaczyłam Mistrza i Małgorzatę za barierkami, rozpłakałam się w ogromnym żalu, że to już, że to koniec, że czas się rozstać, i nie mogłam tego płaczu opanować.
Czas się pozbierać i wracać do codzienności.
Dziś też Cię kocham.
Kochana
OdpowiedzUsuńOby te wspomnienia trwały w ❤️ i na zawsze 😀🌻🦋🥑🌼☀️
Codzienność też może być miła, zależy od nas wiele 🤗
Klarko, z Krakowa jest dużo lotów tanich linii. Tanie lokum można wynająć w airbnb. Planuj kolejne wakacje! Żyj, ciesz się życiem i pisz!
OdpowiedzUsuńBogusia ma rację, popieram. I wiesz, gdyby więcej osób wyjeżdżało za granicę to i w Polsce byłoby inaczej, bowiem podróże kształcą i łatwo się przekonać, że Polska to nie pępek świata, inne nacje to nie ludożercy, a tygodniowy pobyt za granicą wcale lub niewiele jest droższy od pobytu nad naszym morzem. Miłego;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta i Twój zachwyt jak wiosenny sad. Aż chce się gdzieś jechać. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńGK
Cudnie się marzyło przy czytaniu. Cieszę się, że Ty się cieszysz, zachwyca mnie to , co przeżyłaś "na żywo". życzę powtórki. Pozdrawiam czule - Ewa
OdpowiedzUsuńCykady moja miłość.
OdpowiedzUsuńJak to nie widziałaś uchodźców gwałconcych w biały dzień białe kobiety??!!!
OdpowiedzUsuńŚwierszcze też umieją dąb czadu!!
Pięknie piszesz! Ja też Cię kocham.
OdpowiedzUsuńJak to cudownie jak się ma powody do zachwytu!!! Obyś hjak najwięcej takich powodów miała;)
OdpowiedzUsuń