Jakoś tak w lipcu Groźna Woźna wynosząc wory ze śmieciami zobaczyła coś, w co nie mogła uwierzyć. O halucynacje nietrudno bo przynajmniej raz w tygodniu każda sprzątaczka musi się nażreć środków przeciwbólowych albo psychotropów, albo napić się wina żeby zapomnieć co robi i za jakie pieniądze.
Idzie, niesie wór ze śmieciami i patrzy a tam pod wierzbą koło kontenera stoi dziewczę w zwiewnej sukience i pasie
Pasie coś albo może psa wyprowadziła na trawę ale dlaczego w klatce na kota? Bo pod wierzbą stała przeklęta przez wszystkie koty klatka. Taka, w którą wabi się kiciusia (chodź chodź słoneczko śliczne moje ty cudowne wejdź do klatki zobacz co tam masz mięsko rybkę polędwiczkę takie jak lubisz wejdź wejdź. I dup klatka zamknięta haha udało się) i wiezie ziejące nienawiścią zwierzę do weteryniarza dłubać w pysku albo w uszach, obcinać pazury albo jeszcze coś gorszego. (Nie poprawiać).
Pasie dziewczę tego baranka czy coś i stoi nad nim i gada do niego to i Groźna Woźna podeszła zobaczyć i upewnić się że to co widzi to jest naprawdę.
Piękna, jasnowłosa, ubrana w zwiewną sukieneczkę dziewczynka pasła białego, puchatego króliczka. Jakie ładne zdanie, no, no, woźna się kształci, czyta wypełnione ćwiczenia do czwartej klasy to się rozwija literacko. Już niedługo z takim warsztatem to napisze jakiś reportaż wcieleniowy albo coś.
Ale na razie sprząta po budowlańcach i rozczula się na widok pasterki. Wczoraj na przykład podeszła i już miała zapytać, kiedy będzie pasztet ale ugryzła się w jęzor i zapytała, co króliczek lubi jeść. A potem obiecała dziewczynce przynieść z własnego ogrodu trochę warzywek i trawy.
Na drugi dzień załadowała do torby dwie cukinie, gałąź z jabłoni razem z jabłkami, wiecheć mięty, wiecheć pietruszki i kawałek gałęzi z malin.
Zaniosła ten prowiant pod wierzbę ale dziewczęcia nie było, zostawiła więc torbę z karteczką "dla królika" i poczłapała robić to, co powinna, czyli myć okna. Ale była ciekawa czy dziewczynka przyszła więc poszła sprawdzić, a tam cukinii nie ma, pietruszki nie ma, mięty nie ma i jabłek nie ma. Została tylko gałąź z jabłoni i kawałek gałęzi z malin.
Ale ten królik nienażarty, no no!
No nienazarty nie na zarty ;) Super,ze wypoczelas! My wlasnie w trakcie (choc z 2latkiem to raczej nie wypoczynek :)) Nie czuc jesieni, wczoraj bylo 32st!
OdpowiedzUsuńJeanette
Groźna Woźna strach się bać!
OdpowiedzUsuńSpokoju Ci życzę 😀
A, co do baranka, to przypomniał mi się film " Kogel Mogel". Cudowna babcia Piotrusia ze swoim białym pieskiem.
Też ludzie na wsi myśleli, że to baranek.
Serdeczności zostawiam 🌼🙋🌻♥️
Groźna woźna o gołębim sercu, poszukiwane w naturze połączenie;)))
OdpowiedzUsuńKróliczek to raczej z całą rodziną się podzielił...
OdpowiedzUsuńNa glowie kwietny ma wianek, w reku zielony badylek, a przed nia biezy baranek, a nad nia lata motylek...
OdpowiedzUsuń;-)
Dziewczę z króliczkiem? Bywa i tak...
OdpowiedzUsuńTetryku, piękne;-D
UsuńPodoba mi się ten obraz - dziewczynka pasąca króliczka
OdpowiedzUsuńJacyś znajomi królika czy cóś?:-)
OdpowiedzUsuńA może to miś Pufatek?:-)
UsuńDobra alternatywa kosiarki. I nawiezie przy okazji!
OdpowiedzUsuńKlarko, nie przepracowuj się, mało kto doceni.
Niewiarygodne dla mnie jest to, ze za 11 dni koniec wakacji!
OdpowiedzUsuńNa pasztet lepszy zając. A króliczek musi dużo jeść, bo jak się zacznie rozmnażać... Do legendy już przeszedł pod tym względem.
OdpowiedzUsuńCo zrobisz jak dziewczynka w sukieneczce przyprowadzi np. krowę /nie, nie w klatce !/.
OdpowiedzUsuńTrudno jest pracować w szkole choć dzieci są kochane to jednak psotne
OdpowiedzUsuńDziś króliczek, jutro koza;-)
OdpowiedzUsuńA co do szkoły i pracy, zaczynam podejrzewać, że powodem większości ludzkich nieszczęśc jest szkoła właśnie: gdyby szkoły nie było szczęsliwe byłiby dzieci, rodzice nie musieliby się zabijać, nauczyciele mieliby lżejsze życie nie mówiąc już o fizycznych pracownikach szkoły. Tak to zdecydowanie szkoła jest powodem nieszczęśliwości tego świata. Ech gdyby tak chociaż odwrócić proporcje i te dwa miesiące wakacji zamienić na czas szkolny, a te dziesięć na wakacje...