Tydzień miałam taki że nic tylko usiąść i płakać, co też mi się zdarzyło. Mam takie czarodziejskie słowa "nie odzywaj się do mnie" co oznacza, że tak właśnie należy postąpić bo staram się opanować emocje. Wolę milczeć niż krzyczeć.
I tak dzień po dniu było coraz gorzej aż zawalczyłam o siebie mówiąc NIE ZGADZAM SIĘ.
To było bardzo ważna decyzja. I w piątek dowiedziałam się, że dobrze zrobiłam nie wyrażając zgody.
W południe dzieciaki z siódmej przyleciały do mnie z tym co na zdjęciu i uśmiechami od ucha do ucha - chcemy panią poczęstować bo pani się przez nas tak męczy! I lubimy panią!
Potem się biły i rzucały cukrem pudrem i ludwikiem.
Policzyłam, że myję codziennie 90 stolików. Spokojnie, same blaty. To akurat nie trwa długo i nie jest zbyt męczące. Gorzej się myje inne miejsca.
Piszę. Poranki przeznaczam na pisanie. Nawet jeśli nic nie opublikuję to chcę pisać bo czuję, że się nie rozwijam, mam coraz bardziej ograniczony zasób słów, myślę o byle czym i piszę byle jak. Boję się, że skończę na bezmyślnym rozwiązywaniu krzyżówek i graniu w kulki. Kiedyś dużo czytałam i dużo pisałam i to było w tekstach widać.
Często bywam smutna albo wściekła, najchętniej zabiłabym wszystkie pozytywne postaci tak aby zwyciężyło zło ale i tak pisanie najbardziej mnie bawi i wciąga.
Czarującego weekendu!
Nie zgadzam się, że się nie rozwijasz ;-) Jak stawiamy sobie za wysokie poprzeczki, to oczywiste jest, że nie doskoczymy. I tak przewrotnie potem mówimy: jestem do niczgo...a wystarczy lekko obniżyc poprzeczkę i poskakać radośnie :-) Ćwiczę aktualnie, to wiem. Pisz, ale nie duś, ja tam lubię wszystkie twoje wpisy :-) I gratuluję NIE ZGADZAM się, tylko tydzień procesu, szybko poszło. Ja potrafię mulać dłużej...niestety.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś zrobiłam awanturę, trochę sie tego wstydziłam, ale krótko. Duszenie w sobie emocji odbija się podobno na zdrowiu, cholerycy żyją dłużej.
OdpowiedzUsuńOd czasu awantury mam spokój i zauważyłam, że pewna osoba już nie rozkazuje - prosi ładnie...
Myśli się nie uwsteczniają, więc i w tekstach Ci to nie grozi.
Rozumiem Cię bardzo.
OdpowiedzUsuńChciałabym być tak-bardzo-akceptowana, że aż się boję, a musiałam się sprzeciwić paru zapisom w pewnej umowie. Mówiłam "nie" i myślałam, że świat się zawali, bo jak to, Ania marudzi (a może jeszcze jest niemiła? Straszne!). Okazało się, że słusznie zrobiłam. Ale te chwile, kiedy słyszałam w słuchawce ton zniecierpliwienia... Taka ze mnie biznesłumen, co się boi cienia swego. I ciągła świadomość, że w domu czekają, aż wydawnictwo przestanie być deficytowe. eh.
A Ty Klarko, masz talent, zmysł obserwacji. Wiem, że zmęczenie przygnębia i zniechęca. Ale ono także może być przedmiotem opisu i obserwacji. Bo rzeczywistość taka bywa też.
Asertywność jest podstawą ludzkiej egzystencji- to małe krótkie słówko NIE często ratuje nam życie. Z biegiem lat trzeba przewartościować sobie pewne rzeczy, oraz okiełznać wyobraźnię w temacie "co to będzie gdy..." i pojąć,że co będzie to będzie a nasza wyobraźnia z reguły wszystko wyolbrzymia.
OdpowiedzUsuńA w rozwoju cofa nas tylko demencja a i to nie w Twoim wieku;)
Najmilszego;)
Kiedy ktoś się zastanawia, czy może się do mnie o coś zwrócić, odpowiadam: Nie przejmuj się, asertywność to moje drugie imię! Propozycję można przyjąć lub odrzucić, nie traktując jej jako próby wymuszenia zgody.
OdpowiedzUsuńNo, chyba, że nad ranem znajdzie się w sypialni łeb ulubionego wierzchowca...
A wtedy zawsze mówisz TAK?
Usuńojcu chrzestnemu odmówisz?
UsuńMam prosty sposób: nie mam wierzchowca...
UsuńDobrze, że zawalczyłaś o siebie. Wbrew pozorom, to jest najtrudniejsze. O kogoś innego łatwiej jakoś.
OdpowiedzUsuńA ja, ja tam nieważna... Tak się gdzieś snuje to coś. Gratulacje!
dzieci sa doskonałymi obserwatorami
OdpowiedzUsuńLubia Cię, nic dziwnego!
Pisz, proszę.
Lubię tu zaglądać
Gram w cukierki;P
i w angry birds
jest mi tak strasznie smutno...musiałam uśpić kota który towarzyszył mi 9,5 roku...miał zator i sparaliżowany był od pasa w dół,męczył się nie chciałam,żeby cierpiał...jest już za Tęczowym Mostem imam nadzieję,że jest szczęsliwy
OdpowiedzUsuńoch, tak mi przykro, mógł jeszcze długo być szczęśliwy z Tobą, 9,5 roku to całkiem poważny kot ale niestary
UsuńPrzede wszystkim powinnaś to wszystko publikować ;) Bo wtedy jakby co to Ci powiemy czy się dobrze rozwijasz czy zwijasz ;)
OdpowiedzUsuńKlarko, zawsze z przyjemnością Ciebie czytam! miłego poniedziałku pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKlarko Ty moja kochana i dzielna! Powiedziec NIE - wymaga odwagi. Podziwiam.
OdpowiedzUsuńNie tylko dzieciaki z siodmej;))))
Do Anny: Twoj kot poznal teraz nasza Lune, ktora odeszla w czerwcu. Rak nie dal jej zadnej szansy. A miala tylko 7 lat...
tezMonika
Klarko,o czym byś nie napisała,którego tematu nie dotknęła z wielką przyjemnoscią się to wszystko czyta-naprawdę!!!!Ja uwielbiam...
OdpowiedzUsuńWidzisz,ja też ostatnio mniej czytam książek i odnoszę wrażenie ze sie cofam..Tłumaczę sobie,że w aktualnej sytuacji najważniejszy jest dla mnie sen..tak,sen..zeby przespac całą noc i miec silę dla malucha,nie odstawiać na margines drugiego niemal 18 letniego "malucha"...bo on też wymaga uwagi,cierpliwości i długich rozmów...
Kiedyś mialam Cię zapytać,jak Ty podchodzisz do tematu sprzątania w domu...po takim zapierdolu codziennie z odrazą patrzyłabym w kierunku szmat,mopu itp....Podziwiam Cię,że dajesz radę mimo wszystko,mimo różnych dolegliwości....
Głowa do góry😘
a ja nie mogę spać i od drugiej do piątej oglądam telewizję
Usuńa ze sprzątaniem w domu to jest takie sprzątanko jak w domku dla lalek więc raz-dwa i już
O mosz...i dodatkowo masz problemy ze snem,jak Ty znajdujesz siłe?....
UsuńFakt z Twoją wprawą to rzeczywiscie sprzątanie domu możesz potraktować niczym sprzątanie domku dla lalek,szacun!!!!
Pisanie jest dobre na wszystko... A czytanie Ciebie - to podwójna przyjemność! więc pisz, pisz, pisz...
OdpowiedzUsuń