Nie zbudujesz szczęścia na cudzym nieszczęściu - syczała matka Ewy w chwili, gdy inne matki mówią swoim dzieciom „uważaj na siebie,
szczęśliwej drogi”. Nie masz po co
wracać, mam dość wstydu – dodała.
Łatwo Ewie nie było nigdy. Matka całe życie
uważająca na to co powiedzą ludzie nie uważała na to, co powiedzą domownicy. W
trudnych momentach rzadko stawała po stronie dzieci. Często za to opowiadała, z
jakim poświęceniem przez wiele godzin pilnuje odrabiania lekcji, ile czasu
zabiera jej przygotowanie zdrowego jedzenia, sprzątanie, i generalnie jej życie to pasmo wyrzeczeń, żeby
tylko dzieci miały dobrze. Ojciec się
nie wtrącał. Jeśli dochodziło do sporów, odsyłał dzieci do matki wiedząc, że i
tak ostatecznie zarządzi ona.
Ze szkoły prosto do domu, w niedzielę na sumę, w
październiku na różaniec, seks po ślubie.
Aż któregoś dnia wydało się, że dwudziestoletnia Ewa ma
romans z mężem kuzynki, mężczyzną o wiele starszym, mającym dzieci niewiele
młodsze od Ewy.
Co tam się działo! Ciotka obiecała, że wydrze tej wywłoce kłaki ze łba, kuzynka obiecała swojemu mężowi kastrację bez
znieczulenia a matka Ewy w najbliższą niedzielę pojechała na mszę do sąsiedniej
wsi na siódmą rano bo u siebie w parafii nie mogła – jak ludziom popatrzy w
oczy, jak?
Życie z Tomaszem było dobre. Tak właśnie Ewa mówiła – dobrze
nam się żyje. Tomasz o nią dbał a ona dbała o niego. Czuła się spokojna i
szczęśliwa. Nie mieli ślubu. On był żonaty i nie rozwiódł się. Nie mówił
dlaczego a Ewa nie pytała.
Kupili niewielki domek na wsi. Tomasz miał trochę pieniędzy
a na remont wzięli wspólny kredyt. Nikt ich tam nie znał a oni nie szukali
towarzystwa. Mieli siebie a wkrótce rok po roku przyszły na świat dzieci. Ewa
kilka razy dzwoniła do matki, do ojca, do rodzeństwa. Zapraszała, chciała
pojechać aby jej synowie poznali babcię i dziadka. Chciała, aby ciocia i wujek,
czyli jej rodzeństwo, zostali
chrzestnymi chłopców.
Za każdym razem słyszała, że jest kurwą, że dzieci
panieńskich się nie chrzci, i nie ma po co wracać.
Za którymś razem otarła łzy i postanowiła, że to koniec, że
już nawet nie wyśle kartki na święta. Nie to nie.
Tadeusz miał osiem lat a Jan siedem, kiedy Tomasz umarł.
Wakacje spędzili nad jeziorem w Kuklach. Las, pachnący
żywicą las, idealnie czysta woda jeziora, drewniany domek pod świerkiem, słońce,
nocą rozgwieżdżone niebo. Pływali na tych śmiesznych okrągłych łódkach. Ewa całymi godzinami leżała na drewnianym
pomoście i patrząc na swoją rodzinę mruczała w środku ze szczęścia jak kot i nic, absolutnie nic nie wskazywało na to, że coś się stanie tego roku.
A potem lato się skończyło, chłopcy poszli do szkoły, Ewa do
pracy, Tomasz do pracy i tak w kółko. Aż któregoś dnia Tomasz zasłabł za
kierownicą, wjechał w ścianę budynku. Zawał. Nie przeżył.
To była ciężka zima. Łzy zamarzały na policzkach.
Zdrętwiałymi palcami trudno było zapalić znicz. Nie była jego żoną. Te słowa usłyszała wielokrotnie w dniu pogrzebu przed nim i po nim. Można by
pomyśleć, że ją to zaboli a ona przecież wtedy umierała z rozpaczy i nic do niej nie
docierało.
Nie mając trzydziestki została nie-wdową z dwojgiem dzieci.
Chłopcy mieli po ojcu rentę. Ona miała kredyt do spłacenia.
Nie bardzo pamięta ten czas, tamtą zimę.
Wiosną i latem było
lżej. Na cmentarzu pachniały lipy. Potem znów przyszedł listopad z tą
przenikliwą ciszą i mgłą. Ewie zaczęło brakować pieniędzy. Latem jakoś sobie
radziła ale teraz coś się zaczęło niedobrego dziać. Najpierw zepsuła się
lodówka, musiała kupić nową. Potem wysiadł samochód. Sprzedała go. I tak nie
miała pieniędzy na jego utrzymanie.
Czasem płacząc na cmentarzu prosiła – Tomasz, pomóż mi.
Pewnego zimowego wieczoru w domu zrobiło się przeraźliwie
zimno. Zepsuł się piec. Chłopcy
siedzieli na sofie w kurtkach a Ewa
dzwoniła do działających w okolicy serwisów. Nikt nie chciał przyjechać od razu.Może
za dwa dni? Też nie. Rozpłakała się. Miała dość. Tomasz, gdzie jesteś! – zawołała w
rozpaczy. Tata jest przecież w niebie – powiedział młodszy syn.
Do taty, może do taty zadzwonię, może on ma jakiegoś
znajomego? To raptem pięćdziesiąt kilometrów.
Odebrał. Tatuś, pomóż mi – zaczęła. Kto nie słucha ojca
matki ten słucha psiej skóry – usłyszała.
Chłopcy spali a Ewa otarła łzy, włożyła płaszcz i buty i
poszła do najbliższego domu. Sąsiedzi nie spali, w jednym z okiem widać było
światło telewizora. Zadzwoniła do bramki. Wyszedł z domu starszy mężczyzna.
Powiedziała, co się dzieje. Po chwili do furtki podeszła żona sąsiada.
- Niechże pani zabierze dzieci, u nas jest wolny pokój,
prześpicie się. A tam trzeba to jakoś zabezpieczyć, idź Władziu zobacz co się
dzieje - powiedziała spokojnym głosem a
Ewie znów potoczyły się łzy po policzkach.
Rano już było lżej. Ewa odprowadziła chłopców do szkolnego
autobusu i zadzwoniła do pracy prosząc o wolny dzień. Pojechała do PCPR. Po to są aby pomagać. Zawzięła się. Nie,
nie będę czekać miesiąc na odpowiedź! Pojechała do firmy, gdzie pracował
Tomasz. Może mają jakieś fundusze, coś tym dzieciom się należy, co z tego, że
ona nie była żoną?
Tymczasem sąsiad załatwił hydraulika. Naprawili piec. Dzieci
wróciły ze świetlicy.
To był pierwszy dzień, w którym Ewa nie odwiedziła Tomasza
na cmentarzu. Żyć. I to nie jakoś, normalnie muszę żyć – powtarzała.
Wiosną siedziała na schodach domu do późnej nocy. Pewnego
razu zaspany młodszy zawołał ze swojego pokoju – mamoooo, mamo! Już idę, co się
dzieje? – spytała.
Tata, tata tu był i poszedł na schody – powiedziało dziecko.
Przytuliła się do drobnych plecków, zanuciła luli
luli luli mój maleńki głos matczyny towarzyszy ci..
Chłopiec zasnął a Ewa znów wyszła na schody. Tomasz, co ty
dzieci straszysz, nie przychodź już – szepnęła patrząc w gwiazdy.
Proszę nie obciążać bloga linkami
Piękne... <3
OdpowiedzUsuńPiękne, choć mocno życiowe. Ciemnota to rzecz straszna i wciąż wszechobecna w naszym społeczeństwie.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Samo życie, niestety.
OdpowiedzUsuńSmutne, kiedy od najbliższych ani zrozumienia, ani żadnej pomocy. Budujące, że jednak ktoś wyciąga pomocną dłoń.
Annabel, to oprócz ciemnoty, która też jest, to jest przede wszystkim wredota w naszym społeczeństwie, to jest przede wszystkim brak człowieczeństwa, brak miłości ( jakkolwiek pompatycznie to zabrzmi ) do drugiego .
OdpowiedzUsuńKlarko smutny, ale bardzo dobry tekst. Choć ma w sobie i iskierkę nadziei :)
UsuńA o kuzynce ktoś pomyślał?
UsuńCzy rodzice powinni stawać po stronie dziecka nawet, gdy dokonuje egoistycznych wyborów i krzywdzi inna rodzinę?
I po której stronie jest ta ciemnota?
Bożena
Bożeno, odszedł z tą, odszedł by i z inną.Gdyby wszystko było dobrze, to małżeństwo by się nie rozleciało. Kochające się małżeństwa się nie rozlatują. Ten brak wyobrazni u ludzi to też ciemnota;)
UsuńTen kto kocha zawsze staje po stronie kochanej osoby.
UsuńTo jest jakieś skomplikowane albo uproszczone. Bo jakby była żona Marcinkiewicza (załóżmy, że go kochała) miała stanąć po jego stronie, to znaczy powinna zaakceptować jego zawrót "głowy"?
UsuńA niejedna kochająca matka przestępcy czy nie powinna stanąć po stronie ofiary?
Oglądałaś film Porozmawiajmy o Kevinie? Tam bardzo dobrze był pokazany taki problem matki której syn zabił.
UsuńJedno przecież nie zaprzecza drugiemu. Można wspierać ofiarę i dziecko. Potępia się jednak czyn nie człowieka. Jeżeli sam Bóg daje mi codziennie nową szansę jak ja mogłabym jej nie dać własnemu dziecku?
Bóg daje szansę, ale każe zaprzestać grzechu.
UsuńTrudno się żyje z kimś, czyje czyny trzeba ciągle potępiać.
To, że niektóre matki odseparowują się od dorosłych dzieci z np. homoseksualizmem nie musi świadczyć o tym, że nie życzą dziecku szczęścia. Bo żyć z kimś w zażyłości, to tak, jakby akceptować czyjeś poczynania. Skoro przynależność do jakiejkolwiek partii politycznej świadczy o akceptowaniu jej poglądów, to tak samo jest z każdą inną
grupą. Żyję pod jednym dachem z alkoholikiem, który nie walczy z nałogiem, to akceptuję alkoholizm.
A czy wam nie przyszło do głowy, że może matka chciała podobać się bardziej Bogu niż ludziom i dziecku?
Serio? To się Panu Bogu spodobało? Jej postępek? Wyrzeczenie się dziecka i wnuków? Nie pomóc w biedzie i nieszczęściu, potrzebującym? Tak mówi i uczy Ewangelia?, czy raczej "co ludzie powiedzą', ciemnota i brak uczuć, empatii? Wybaczenie nie jest równe akceptacji.
UsuńI myślisz, że tej kuzynce lżej się zrobiło, jak tamta została odrzucona przez swoich najbliższych? Matko, jakie to pokręcone rozumowanie.
Mogło tak być. Pytanie czy Bogu podoba się że człowiek nie pomaga komuś tylko dlatego że nie akceptuje jego czynów . Gdyby tak myślała np siostra Chmielewska to biada pijanym bezdomnym.
UsuńNie rozumiem że można nie tylko potępić dziecko ale nie podać mu ręki w potrzebie. I własnym niczemu niewinnym wnukom
Fanatyzm religijny to zło.
Znam z widzenia ŚJ, których córka popełniła samobójstwo po tym, jak powiesił się jej chłopak. Ta religia bierze bardzo serio prawo Boże. I matka się córki wyrzekła, bo jak mówi: nie ma przykazania "Kochaj swoje dziecko", ale jest "Będziesz miłował Boga swego" i "Czcij ojca i matkę". wiem, że fanatyzm religijny to zło, ale w takich przypadkach to chyba nie jest fanatyzm, tylko wierność Bożym przykazaniom. Fanatyzm to jak ktoś się wysadza w powietrze, bo sądzi, że trafi do nieba.
UsuńDla mnie to nie jest takie proste, bo miłosierdzie nie polega na tym, że można nie przestrzegać prawa.
jest też przykazanie - będziesz miłował bliźniego swego, a czyż rodzina to nie bliźni?
Usuńmiłosierdzie okazywane tylko dobrym, nie grzesznym, wesołym, przestrzegającym prawa boskie to nie jest miłosierdzie tylko religijny onanizm
Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie, chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie.
UsuńTo są słowa z Ewangelii, a Rybeńka chyba wierzy w słowa Jezusa. Czy Jezus był fanatykiem?
Miłosierdzie polega na przebaczeniu, jeśli ktoś za coś żałuje i nie chce więcej tak postępować.
Mylisz się w stu procentach, to nie jest miłosierdzie
Usuńwiesz jak tę Ewangelię tłumaczy Ks. Twardowski?
"Jezus uspokaja skarżypytów i poleca uszanować tego, kto idzie inną drogą. Ekumeniczny, ludzki i pobłażliwy fragment Ewangelii, przywołujący w pamięci opowiadanie Kiplinga o kocie, który chodził swoimi drogami, zmienia się nagle i staje się tak brutalny i surowy, że mówi o obcinaniu rąk i nóg. Nie przeszkadzajcie temu, kto w inny sposób czyni dobro, ale przypatrzcie się sobie, czy w was nie rośnie czasem takie bydlątko, któremu na gwałt trzeba odrąbać nie tylko łapy i nogi, ale i ogon.
Jezus mówi o potworze urażonej miłości własnej, naszych urazach, ludzkim sądzie, potępiającym drugiego człowieka."
Nie ma człowieka bez grzechu, wszyscy powinniśmy sobie natyczmiast poobcinać wszystkie kończyny wydłubać oczy. Czy taki jest mój Bóg?
Jeśli naprawdę tak by było, to ja serdecznie dziękuję za zycie wieczne w takim towarzystwie okrutnika
Post Klarki jest o postawie matki wobec córki, która uwiodła komuś męża. Nie wiem, czy Bogu się to podoba i nie wiem, czy akurat matka chciała podobać się Bogu, czy ludziom. Ale matka miała prawo do swojego poczucia moralności, bo to ona będzie po śmierci odpowiadała za swoje czyny. Według mnie rodzice nie mają obowiązku stawać murem za dzieckiem, tylko dlatego, że to ich dziecko. Wszystkich ludzi trzeba kochać, a swoim dzieckiem tylko szczególnie się opiekować do czasu aż dorośnie. Kochanie tylko z tego powodu, że to MOJE dziecko powoduje zaślepienie. Jak się kogoś kocha, to dla jego dobra trzeba nim czasem mocno potrząsnąć, żeby nie wyrósł na egoistę. Ilu rodziców kochających ślepo swoje dzieci zostało przez nie wlasnoręcznie zamordowanych?
UsuńTrochę to demagogicznei uogolniajace.
UsuńNikt nikomu nie może nakazać miłości.
Nigdzie nie piszę że miłość to coś takiego że się tylko przytakuje I wszystko akceptuje.
W tej konkretnej opowieści ja osobiście widzę samotną wdowe z dwójką dzieci która jest w potrzebie. Rodzice nawet nie próbują z nią porozmawiać. Może bardzo żałuje swojego czynu? Przekreślili ją na zawsze.
Mój Bóg tego nie robi.
I w ogóle brawo my
UsuńTakie różne mamy poglądy i żadna nie obraża drugiej👍
Mój także, ale Klarka nie napisała, czy wdowa była egoistką, która myślała tylko o sobie i swojej rodzinie ( czyli żeby jej było w życiu przyjemnie i lekko), czy miała na względzie fakt, że obok żyje kobieta z dziećmi, porzucona wdowa, upokorzona. Może jej też czegoś brakuje?
UsuńJa uważam, że ta matka chciała potrząsnąć sumieniem córki, żeby się obudziło. W końcu to my, dorośli dajemy przykład dzieciom, jak należy żyć. A ta matka jakie przekaże zasady moralne swoim dzieciom? Że można kierować się instynktami? Że się nie ponosi konsekwencji swoich czynów? Jakby prawdziwie kochała Tomasza, to by go nie uwiodła jak Ewa Adama, tylko kazała by mu zająć się założoną przez siebie rodziną.
Ja stawiam kropkę. Nie czuję że rozumiesz co piszę .
UsuńMam w rodzinie taką sytuację:
Usuńona porzucana przez męża dla innej będąc z drugim dzieckiem w ciąży. Rodzice źli na syna, bardzo mocno zaopiekowali się swoją synową, ale jego nie odtrącili, syn założył nową rodzinę i pojawiły się kolejne dzieci. Ona po jakimś czasie spotkała kogoś, teraz znów jest mężatką. Wszyscy spotykają się na święta przy jednym stole, od wielu lat. Pomagają sobie, wspierają się, są patchworkową rodziną. Mam nadzieję, ze Bóg się z góry do nich uśmiecha. Są wierzący i praktykujący.
To pięknie, że wszyscy są szczęśliwi.
UsuńAle ja jestem trochę przerażona tym, co się dzieje ostatnio na świecie, nie pojmuję tych nagłych zmian. I nie jestem pewna, czy te zmiany idą w dobrym kierunku. Patchworkowe rodziny, LGBT. Wszystko wchodzi pod płaszczykiem miłości. A co będzie w przypadku, kiedy okaże się że wcale Bóg się do tego nie uśmiecha z góry? Że myśląc, że czynimy dobrze, dajemy przyzwolenie złu? Że wyobrażamy sobie Boga jak sobie chcemy. Na przykład dzisiaj w szkołach miał być "tęczowy piątek".
Prawdą jest, że przed Bogiem wszyscy są równi, ale czytałam ostatnio, że to tylko wtedy, kiedy w swoim rozwoju duszy staną się na tyle doskonali, że dotrą wysoko, w pobliże Boga. Tam rzeczywiście są równi. W tym kontekście parady równości to parodia...
Uważam że to kiedyś były gorsze czasy. Kobiety bez psa głosu. Koszmarne podziały społeczne. Bieda i nędza nie zauważalna dla tych w pierwszych ławkach w kościele.
UsuńRybeńko, masz rację. Powoli świat się zmienia i idzie ku lepszemu, ale jeszcze dużo pracy przed nami wszystkimi, żeby było... Żeby wszystkim dobrym ludziom żyło się zwyczajnie dobrze.
Usuń"Tęczowy piątek" to lekcja na temat równości. Bardzo potrzebna naszemu społeczeństwu, żeby nikogo z powodu orientacji seksualnej nie wykluczano, nie napiętnowano. Niezrozumienie, brak tolerancji prowadzi do agresji.
UsuńRybeńko, posłuchaj pana Witkowskiego
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=yefAWnd9cnI
mówi o transformacji i też jest zaniepokojony tym, co się dzieje...
Och bardzo dużo
UsuńNie jestem dużą optymistką
Ale najlepiej zacząć od siebie. To ja powinnam się stawać być lepsza każdego dnia
A kim jest ten pan ?
UsuńBo ja bardzo wybiórcza jeden jeśli chodzi o poświęcanie komuś czasu
A dlaczego Iwona B. nie jest tolerancyjna dla moich wpisów? To, że jestem niezalogowana jest powodem dyskryminacji? Namawia Klarkę do ich usunięcia, chociaż nikogo nie uraziłam?
UsuńTo inna orientację seksualną łatwiej jest zaakceptować niż fakt, że ktoś skorzystał z możliwości napisania komentarza do tekstu, która to możliwość dała sama Klarka nie wyłączając anonimów?
Nie mogę pojąć tej waszej równości i tolerancji!
Rybeńko, nie wiem, kim jest ten pan.
UsuńDla mnie liczy się nie to, kto mówi, bo wiele wielkich tego świata mówi głupoty, ale CO KTO MÓWI.
Czasem można usłyszeć coś mądrego u każdego...
a dlaczego od razu waszej?
Usuńkażdy ma swoją, jak widać
No jednak jest różnica KTO co mówi. Jak Jerzy zięba mowi to cokolwiek by nie mówił nutę będę go słuchać. Bo to oszust i sqwiel
UsuńNutę =nie
UsuńSmutne. Ale pieknie napisalas.
OdpowiedzUsuńno pacz ;)) napisałam najbardziej schematycznie jak się dało, zdrajcę ukatrupiłam, dziewczę lekkomyślne zrobiłam biedną wdową dając szansę matce z ojcem aby przyjęli na łono córkę marnotrawną która da im opiekę na stare lata a tu na nic moje starania :D następnym razem wszystkich ukatrupię, chałupę podpalę a matkę z ojcem wyślę do domu starców.
UsuńKlarko! Ale burzę wywołałaś!
UsuńKlarko! To się nazywa scenariusz z rozmachem! :-))
UsuńKlarko! Bałam się , że w zakończeniu zjawi się rodzina Tomasza i zażąda (zgodnie z prawem)swojej części spadku...no, w tym przypadku pewnie ten kredyt do spłacenia by ich może zniechęcił, ale , kto wie...takie są pułapkii
OdpowiedzUsuńpowiedziałabym że zmyślona historyjka
OdpowiedzUsuńAle znam rodzinę co się od dziecka odwróciła. Bo syn odszedł od kościoła. Na dodatek przyznał się że jest gejem.
Gdyby naprawdę byli chrześcijanami mieliby w sercu miłosierdzie. Niestety są fanatykami i wychodzi to w wielu sytuacjach.
Tylko tym wyklętym przez rodzinę "nieżonom, co uwiodły nieswoich mężów" przynajmniej w społeczeństwie żyje się mimo wszystko lepiej/normalniej, niż gejom i lesbijkom. Dzisiaj, przy okazji tęczowego piątku, widać to jeszcze wyraźniej, niż zwykle...
UsuńOczywiście że nie wiem kto😁
UsuńJa bym chciała żeby wszyscy żyli szczęśliwie i dobrze i żebyśmy mieli coraz bardziej otwarte serca dla innych niż my
Ja bym chciała, żeby się zwyczajnie każdy sobą zajął i nie ekscytował cudzym życiem, a póki nie jest łamane prawo - by pozwolić ludziom żyć, jak chcą/wolą/potrafią. :)
Usuńja kocham pewną tęczową dziewczynę i jej dziewczynę w sumie też, i to chyba lepsze że kocham bo są cudowne i mądre i fajne a co mnie to obchodzi z kim sypiają? One też mi do łóżka nie zaglądają.
UsuńJeszcze nikt tak o mnie nie mówił. Może to jest ten moment, by zmienić nick?
UsuńMy Ciebie też kochamy :*
Piękny nick :)*
UsuńTeż znam tęczowych ludzi
UsuńMoja sympatia do człowieka nie zależy od tego z kim sypia
Nawet tu szerzy sie ta homopropaganda?
UsuńSamo zycie,niestety.Sa ludzie , dla ktorych wazniejsze jest "co ludzie powiedza"niz wlasne dziecko.
OdpowiedzUsuńNie sądźmy, byśmy nie byli sądzeni.
OdpowiedzUsuńNie sądźmy też matek, które inaczej pojmują miłość i chcą pomagać komuś innemu, niż wyrodnemu dziecku, które zabrało ojca innym dzieciom.
UsuńNie rozumiem matek,które ,mając możliwisci,nie pomogą swojej córce i wnukom. Kamienne serce i hipokryzja
UsuńDo Anonimowy. Miłość matczyna jest bezwarunkowa. Nie bardzo rozumiem słowa "inaczej pojmują milosc". Albo się kogoś kocha, albo nie. A swoje dziecko kocha się za to, że jest, a nie za to, jakie jest.
UsuńJa nie oceniam, je osądzam, nie wiem, jak bym w takiej sytuacji postąpiła.
Klarko, pewnie pomyslalas nad usuwaniem anonimowych komentarzy, tylko nie mialas czasu, prawda? ;-)
OdpowiedzUsuńJeśli Klarka ma mało klasy, to usunie, jak to już raz zrobiła, choć nie jestem anonimowa.
UsuńPrawdziwie wielki człowiek nie zwraca uwagi na osobę, tylko na treść.
Pozdrawiam
Bożena
Prawdziwie wielki człowiek nie boi się założyć konta do komentowania
UsuńO Rybko, nie przesadzaj z tym wielkim człowiekiem co to konto zakłada... Co to daje, że ja jestem anonimowa72, a nie anonimowa? Są ludzie, którzy po prostu chronią swoją prywatność.
UsuńA Wasza dyskusja niczego sobie:). Do poczytania. I poprę tu Bożenę, czy ktoś się zastanowił co z zostawioną żoną? Być może też były dzieci, być może też żyła ( li ) w biedzie, być może ( może być ich dużo )...
Dla mnie to po prostu łzawa historia, jakich sporo w życiu.
Rybka,
Usuńbez przesady,
jeśli jest opcja anonim, na dodatek włączona i ktoś się podpisuje, to co za problem?
Co ma wspólnego z tym strach? parzcież każdy może założyć pierdylion fałszywych kont, tylko po co?
Anonimowa 72 No ręce mi opadają. Tyle w blogosferze i nie rozumiesz o co chodzi z tą anonimowością!!
UsuńNikt moim zdaniem nie atakuje anonima tutaj. Ale Klarki będę bronić zawsze. I wielu innych. Zwłaszcza i szczególnie przed ludźmi którzy komentują anonimowo i się nawet nie podpisują .
anonimowa :)
Usuńale w czym postawa rodziny wobec własnej córki pomogła jej kuzynce? Bo nie rozumiem.
Roksana
UsuńPo pierwsze spójrz uważnie
Wcale się nie podpisuje. Może że 3 razy na 12 komentarzy albo i to nie
Po drugie
Po tylu latach i nie wiesz że to różnica?
Że wszystkich ataków które minie spotkały 90% były ze strony niezalogowanych
Ja nie założę konta, a Klarka ma prawo usunąć moje komentarze i się o to nie obrażę. To moja i jej wolność, ważne żeby nikt nikogo nie krzywdził. Przynajmniej ja się bardzo staram. Nie muszę być przez wszystkich rozumiana, ale się wypowiedziałam. Tak, jak są różne orientacje seksualne, tak i poglądy na ten świat i na życie są różne.
UsuńNa szczęście poglądy się zmieniają wraz z wiekiem, doświadczeniem i dojrzałością. Wcale nie mówię, że moje są "lepsze". Ale wiele spraw staram się widzieć z różnych stron i zadawać pytania, które mi się pojawiają, gdy na starość nie jestem pewna, co jest dobre, a co złe...
Rybka,
Usuńdobrze obie wiedziałyśmy z kim dyskutujemy.
I chyba mówimy o innej różnicy, w innym kontekście. Bo jeśli masz włączone anonimowe komentarze, to znaczy, że dopuszczasz do komentowania osoby niezalogowane.
Przez 13lat na swoim blogu nie wymagałam logowania. Co innego podpisanie się. Jest mile widziane :)
Wszystko dobrze ale stosujesz szantaż emocjonalny mówiąc że jeżeli Klarka usunie twoje komentarze to znaczy że nie ma klasy
UsuńOna ma takie samo prawo do usuwania komentarzy jak Ty do swoich poglądów
Ach ileż mam cudownych zalogowanych czytaczy którzy kiedyś były anonimami. I moja uwaga nie dotyczy z założenia nie zalogowanych. Tylko tego że ten anonim zaatakował wg mnie Klarkę
UsuńTo powyzej do Roksany
Usuńno i co za problem, żeby się wylogowała i jako ten anonim sobie tu pogadała?
Usuńmyślisz, ze logowanie zmieni ludzi?
nie, ewentualnie zniechęci atakujących trolli, ale nie ma to nic wspólnego ze strachem, bardziej z lenistwem ;) ani z wielkością ;p
Kochana,
Usuńale atakujących tępimy, od razu siekierą, to jasne jak słońce! :*
Mnie to bardzo ciekawi z jakiego powodu to właśnie nie zalogowani są jakby "odważniejsi". W tym sensie ż że występują przeciw opinii większości na tym blogu . Czy innym.
UsuńJakby ta anonimowość wzbudzała w nich niby odwagę
A po ataku siekierą wzniesiemy toast spirytusem😁😁😁
UsuńPodpisałam się na początku i z kontekstu rozmowy widać, że to dalej piszę ja - Bożena.
UsuńNapisałam grzecznie Klarce, że znam osoby, które wydaliły tasiemca na ciepłym mleku, bo to jest PRAWDA. To Klarka napisała mi "Spadaj". Napisałam też, że według mnie donoszenie na nauczycielkę do wychowawcy mogło wyrządzić tej nauczycielce krzywdę. Klarka ma siostrę nauczycielkę, i nie wiem, czy by chciała, żeby rodzice zamiast porozmawiać najpierw z nią osobiście chodzili od razu na skargi. Bo jak nam dziecko coś powie w domu, to tak nie musi dokładnie być.
Klarka osądziła bardzo ostro tą panią od biologii, że była "szkodnikiem". Może i była, ale jeśli chodziło o tasiemca, to trochę przesada.
Rybeńko, jest różnica pomiędzy atakowaniem, a zwracaniem uwagi.
To po co tu przychodzisz??
UsuńOdejdź w pokoju
Iwonka w tyrce byłam, nie widziałam co się tu wyczynia
UsuńKlarka
UsuńTrochę miałyśmy rozrywki
Nie nerwuj się
Bardzo poruszający obraz...
OdpowiedzUsuńDziewczyny, spadam. Nie mam nic wspólnego z osobą o nicku "Anonimowy", moje są tylko te pokręcone dziwne nazwy. Pozdrawiam i nie miałam na celu robić żadnej zadymy.
OdpowiedzUsuńKlarko, walę w czoło obrazem (ale nie powiem, w czyje czoło) ;))) Miłego wieczoru!
Klarka się zaszczeli po tej robocie jak zobaczy co się tutaj dzieje
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że się ucieszy, że ma dużo komentarzy i wejść na stronę, no ale widocznie sądzę według siebie.
UsuńJeśli to dla niej problem, to niech usunie, bo ja nie mogę tego zrobić.
A z tym atakowaniem to myślałam, że tu nie atakuje się ludzi, tylko wymienia poglądy, żeby lepiej coś zrozumieć, bo człowiek całe życie się uczy.
Bożena
A Ciebie kto zaatakował?
UsuńMnie nikt nie zaatakował ani ja nikogo nie zaatakowałam. Być może jestem odporna i nie wiem na czym polega atak. Jak ktoś napisze, że jestem głupia, to się nie obrażam, bo jestem czasem mądra, a czasem głupia, choć chciałabym być mądrzejsza.
UsuńJak mi ktoś pisze, że w czymś nie mam racji, to się głęboko nad tym zastanawiam i to jedyny sposób, by się stać mądrzejszą.
Bożena - prosiłam, abyś tu więcej nie przychodziła. Jeśli nie masz z kim pogadać to idź sobie na czat a u mnie fermentu nie siej.
OdpowiedzUsuńDobrze, ale chciałabym wiedzieć, na czym polega to sianie fermentu, bo niby jak mam się poprawić, kiedy nie wiem, w czym zawiniłam?
Usuńidź na czat i więcej tu nie przychodź, ogłuchłaś?
UsuńTolerancyjny narodzie!
UsuńI nikt nie stanie w mojej obronie?
To jest prawdziwe wykluczenie!
Cusz
UsuńBożena, to Ty nie jesteś tolerancyjna. Jak czytam, że ktoś chciał podobać się Bogu... Ja też jestem wierząca, ale wiara to moja prywatna sprawa i nikogo ją nie zamęczam. W imię wiary wymordowano setki ludzi i zrobili to ci, którzy chcieli się Bogu podobać. Bóg nie jest głupi i nie da się nabrać na ludzką krzywdę w imię przykazań. Amen
UsuńO, rany miałam napisać, że trochę Cię rozumiem i popieram pogląd, że matka miała prawo "potrząsnąć" rozbijającą rodzinę córką, ale uważam, że nie powinny na tym cierpieć dzieci. A na pewno nie aż tak, żeby nie pomóc w takiej naprawdę trudnej życiowo sytuacji.
UsuńAle potem zrobiło się tu jakoś dziwnie, potem jeszcze wlazł jakiś tasiemiec :-)... którego kompletnie nie kojarzę z opisaną sytuacją...
To pozdrawiam wszystkich - nie zacietrzewiajmy się, to tylko opowiadanie...
Nawet jeśli trochę zbliżone do realnych, życiowych sytuacji.
Pozdrawiam jesiennie
MBI
A czemu nikt nie pomyślał, że Tomasz nie kochał już żony? I to był tak samo jego wybór jak jej? Każdy ma prawo do własnego szczęścia. Bzdurą jest, kiedy rodzice, którzy się nie lubią, zostają razem, niby dla dzieci, Gprawda. Używają dzieci jako wymówki dla własnego tchórzostwa. Dzieci nie oszukają, dzieci ZAWSZE wiedzą. Miłość i szczęście każdemu się należą jak psu zupa. I każdy ma prawo o to zawalczyć. Uczciwie, jak się da nie raniąc innych, ale jak się nie da, to mieć odwagę być sobą trzeba, a nie chować się za religią. Bóg też chce tylko naszego szczęścia. A nie pokuty, poświęcania się, nie kary, grzechu...Szczęścia dla swoich dzieciaków. I tylko tyle. ODWAGA polega na wzięciu odpowiedzialności za własne życie i wybory. I odczepieniu się od innych ;-)
OdpowiedzUsuńJa bym jeszcze dodała najważniesze - że dobrze by było,zeby te wszystkie żony i nie-żony (byle i aktualne) zadbały przede wszystkim o siebie.Jakieś szkoły pokończyły,rozwinęły się zawodowo.Żeby nie zostać z ręką w nocniku,jak w opowiedzianej historii..:))
Usuńa ja na sam koniec- nikt nic nie powinien... ani matka, ani córka, ani zdradzający mąż, ani zdradzana żona... a już na pewno nikt z nas/was mądrali nie powinien mówić innym co powinni byli zrobić ;-) Pozdrawiam Klarko ♥♥♥
OdpowiedzUsuńTo bardzo fajnie, że mówisz nam, mądralom, czego nie powinniśmy mówić :-)
UsuńTak, taki paradoks, bo sama do grona mądrali należę (nam) 😉
UsuńZnam temat, sama lubię się wymądrzać, więc, tentego...albo NIC nie gadać, albo gadać ;-) Ech te wybory :-)
UsuńUwaga....
OdpowiedzUsuńPani Klarko, przyszedł czas na wyjaśnienie sytuacji zaistniałej na Pani blogu. Może i wywołało to pewne zamieszanie, ale piszę pracę doktorską na temat "Dysonans poznawczy a tolerancja i wykluczenie społeczne". Potrzebowałam wywołać efekt zmierzania się z odmiennymi poglądami wiedząc, że na Pani blogu panuje miła i życzliwa atmosfera, a grupa komentujących deklaruje się jako osoby otwarte i tolerancyjne. Niestety, aby praca naukowa miała wartość, musiałam wywołać powyższe emocje, aby je zbadać i opisać.
Nie zamierzałam sprawić Pani jakiejkolwiek przykrości. Jeżeli tak się stało, to przepraszam. Dziękuje również innym komentującym za wkład w badania nad ludzkim zachowaniem.
Bożena
Na uczelni w Toruniu?
UsuńEmel dobre😆😆😆
UsuńNo jednego jestem pewna
Jak się chce szukać sensacji to nie tutaj
Bożeno, a nie uważasz, że ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości wypadałoby zapytać Autorkę bloga o możliwość wykonania badań na podstawie jej pracy?
UsuńPoddałaś nas - czytelników oraz Autorkę - swoim pseudoeksperymentom bez naszej zgody. Gdzie w tym wszystkim jakakolwiek etyka badawcza?
Pisałam trzy empiryczne prace naukowe i za każdym razem osoby, których doświadczenia i zachowania były przedmiotem mojej pracy badawczej były o tym informowane i wszelkie działania były podejmowane przeze mnie za ich zgodą.
Jeśli chciałaś robić eksperymenty na nieświadomych ludziach, mogłaś stworzyć własną platformę w tym celu i tam bawić się w symulacje, nie tu, bo Twoje działania w tym świetle są zwyczajnie obrzydliwe. Wykorzystywanie cudzych sukcesów dla osiągnięcia własnych korzyści jest ohydne i myślę, że już dosyć tej żenady. Wyjdź i grzecznie zamknij za sobą drzwi.
Dobrej nocy.
Zasięgałam w tej sprawie opinii prawników, bo i ja miałam wątpliwości. Okazało się, że otwarte blogi i anonimowość komentujących kryjących się pod nickiem nie wymagają zgody. Prośba o udzielenie zgody w tym przypadku sfałszowałaby Wasze reakcje, a nie o to chodzi. Dla mnie wszystkie osoby są anonimowe, interesuje mnie tylko mechanizm zachowań. Oczywiście, gdybym zamieszczała w pracy choćby tytuł bloga, to o taką zgodę bym prosiła. Są one wymagane przez promotora. I takie zgody mam w moich badaniach. Ale chciałam sprawdzić, na ile wyniki tychże - poprzedzonych wyrażeniem zgody- badań pokrywają się z rzeczywistością. Spokojnie, nie wykorzystam Waszych wypowiedzi do pracy, ale do wniosków i korekty z poprzednich badań. Tego mi nikt nie może zabronić- wyciągania wniosków z rozmowy na publicznym blogu. A większość moich zamieszczonych tu poglądów była autentyczna.
UsuńAleś mundra
UsuńJa nie o to pytałam. Widać na lekcjach czytania ze zrozumieniem ktoś był na wagarach.
UsuńMyślę, że jeśli ktoś wie , że jest badany, to nie zawsze zachowuje się naturalnie. A tak wychodzi szydło z worka, czy jak ktoś woli coś innego 😁😁😉
UsuńAle mogła grzecznie poprosić Klarkę o zgodę, niewtrącanie wyjaśniających komentarzy i np ten jeden dzień czasu na swój eksperyment, a nie włazić tu jak nieproszony gość, który lezie w gumiakach do salonu, aby empirycznie sprawdzić, czy gospodarz wyprosi do kopniakiem czy będzie cierpliwie znosił jego brak kultury.
UsuńMBI
A może chodziło właśnie o reakcję właścicielki bloga ? To , że miała odmienne zdanie nie oznacza braku kultury
UsuńMarzycielko, przywróciłaś mi wiarę w ludzi. Dziękuję. Bożena
UsuńMoże mi ktoś uświadomić, bo nie mam bloga, po co jest możliwość komentowania?
UsuńBędę wdzięczna za wszystkie odpowiedzi.
Bożena
Przede wszystkim to--wchodzisz do cudzego domu, otwartego , tak,ale skoro powiedziano : "Wyjdz, nie chcemy tu Ciebie", to przepraszasz i wychodzisz.I koniec.
UsuńTo moja droga Bożeno, nazywa się manipulacja i nie z prawnikami powinnaś o tym pogadać :-) Nie każdy cel uświęca środki. A właściwie, ŻADEN.
UsuńPoczytałam...prawie wszystko zostało powiedziane.
OdpowiedzUsuńPrawie, bo jednak nie do końca.
Ktoś anonimowy napisał
"Bóg daje szansę, ale każe zaprzestać grzechu.
Trudno się żyje z kimś, czyje czyny trzeba ciągle potępiać.
To, że niektóre matki odseparowują się od dorosłych dzieci z np. homoseksualizmem nie musi świadczyć o tym, że nie życzą dziecku szczęścia. Bo żyć z kimś w zażyłości, to tak, jakby akceptować czyjeś poczynania.....
A czy wam nie przyszło do głowy, że może matka chciała podobać się bardziej Bogu niż ludziom i dziecku?"
Cóż. Wydaje mi się , że Anonim nie czytał dokładnie.
Matka Ewy żyła na pokaz , dla ludzi.
A jak już Anonim chce koniecznie rozliczać Ewe z jej grzechu, to może powinien pamiętać, ze po śmierci Tomasz jednak grzechu już nie było.
Jakoś źle odbieram ludzi, którzy uważają , ze mają prawo wchodzić z buciorami w cudze życie.
Zwłaszcza wierzący powinni wiedzieć, że tylko Bóg ma prawo osądzać, bo tylko On zna nasze czyny, myśli, pragnienia, walki itd.
I jeszcze , jak już ktoś się powołuje na Ewangelię, to powinien pamiętać o przykazaniu miłości (Rybeńka o tym pisała) i że Jezus mówił "cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych mnieście uczynili"
Mam obawę że nie ma to znaczenia
UsuńZ tą osobą
Ta dyskusja
Z opisu matki Ewy wynika, że żyła w swojej religii, a nie obok religii i miała do tego prawo. Ja akurat nie wyznaję żadnej religii, ale bardziej szanuję te osoby, które jeśli mówią, że są katolikami, to nimi są.
UsuńMiśka, chciałabym, aby wszyscy na świecie pamiętali o tym przykazaniu, ale Rybeńka nadal uważa, że może nazywać Jerzego Ziębę niecenzuralnymi słowami tylko dlatego, że nie zgadza się z jego poglądami na współczesną medycynę. I jakoś jej nikt na to nie zwraca uwagi. Zalogowanym można wszystko, nawet ze mnie drwić...
A najśmieszniejsze jest to, że Klarka często w swoich postach kogoś osądza i tego nie widzi i nie widzą tego niektórzy komentujący. Nawet dzisiejszy tekst w jakiś sposób w złym świetle miał postawić matkę Ewy.
Miska,nie rozumiem dlaczego po śmierci Tomasza już nie było grzechu:)))Kto nie miał grzechu : Tomasz czy jego kobieta? i dlaczego?
UsuńNie lubię odpowiadać anonimom,no przepraszam,ale lubię wiedzieć z kim rozmawiam( i nie przekonuje mnie argument,że jak ktoś się podpisze,czy założy konto to też anonimowy)
UsuńI zastanawiam się czy jest w ogóle sens odpowiadania ludzio,którzy nie potrafią czytać ze zrozumieniem
Jeśli Ewa (według matki)sprowadziła grzech i wstyd,bo żyła z Tomaszem,to po hehmgo śmierci problem zniknął prawda?została samotna matka z dziećmi,która potrzebowała pomocy .i już.
A inne grzechy?a któż ich nie na?
Ludziom miało być,zjadłam literkę
UsuńKurczę,
OdpowiedzUsuńja jak zwykle doszukuję się dobra, gdzie go nie widać?
Coś przeoczyłam? Bo Klarka o fermencie pisze i przegania Bożenę z bloga, więc coś jest na rzeczy, a ja to odebrałam jako normalną wymianę zdań z osobą o innych oglądach i trochę zamkniętą na poglądy innych.
Marzycielka26 października 2018 20:06
Wymiana pogladow miedzy paniami była kilka dni temu. Klarka coś napisała, Bożena się nie zgodziła z tym ( grzecznie napisala), Klarka kazała jej spadać i wykasowała komentarze. To było na rzeczy Roksanko
roksanna26 października 2018 20:10
Oooo,
to ja chyba zamilknę
Klarka Mrozek26 października 2018 20:13
troll manipuluje i szuka zwady, nie włazi na mało popularne blogi bo nie ma się z kim kłócić, nie chcę jej u siebie widzieć i koniec
rybenka26 października 2018 20:21
I twoje święte prawo
Było ok dopóki i tej klasie twojej nie napisała
Drogi Anonimie!
UsuńJak już kogoś cytujesz-kopiujesz, to rób to tak, żeby było to czytelne i zrozumiałe dla wszystkich.
Wypadałoby się też podpisać.
Dzień dobry!
UsuńTeraz faktycznie wypadałoby się podpisać, bo pojawiły się inne anonimowe wpisy. Nie mam dzisiaj czasu na dyskusję ani siedzenie przed komputerem, dlatego krótko, w jednym wpisie do kilku osób.
Nie przekroczyłam żadnych praw moralnych, nie dokonałam ataku hakerskiego do czyjegoś prywatnego bloga. Nie zgadzam się z opinią, że publiczny blog to dom (no chyba że publiczny...). Na FB Klarka zamieściła swoje motto "Nie denerwuj autorki, bo cię opisze". I nie pyta nikogo o zgodę, bo na razie taka zgoda nie jest potrzebna.
Moje komentarze nie dotyczyły osoby Klarki, tylko stworzonej przez nią fikcyjnej postaci Ewy i jej matki. Tekst na tyle dobry, że wart uwagi i obejrzenia go ze wszystkich stron.
Każdy blog i komentujący na nim ludzie to pewna mała grupa społeczna, ale społeczeństwo składa się z takich właśnie małych grup.
W tekście poruszone zostały problemy najważniejsze dla człowieka: rodzicielstwo, model wychowania, wyznawana wiara, oczekiwania rodziców wobec dziecka i dziecka wobec rodziców.
W komentarzach są bardzo różne postawy, jak różni są ludzie. Ludzie najczęściej się maskują i aby poznać ich prawdziwe oblicze człowiek ma prawo prowokować rozmowy na każdy temat. Może gdyby kuzynka Ewy lepiej poznała męża przed ślubem uniknęłaby rozczarowania. Te słowa kieruje do pani Bzitkowej.
Do Miśki zaś takie, że fajnie jest cytować wybiórczo, na swój użytek słowa "Cokolwiek żeście uczynili jednemu z braci najmniejszych, mnieście uczynili".
To zobaczcie, co uczyniliście mnie, Bożenie, autorce komentarzy.
Matka Ewy osiągnęła swój cel, wyzwoliła w córce takie cechy, które pozwolą jej zadbać o siebie i swoją rodzinę, zamiast wisieć na rodzicach i o to chyba w wychowaniu dzieci chodzi. Była konsekwentna, choć niektórym wydawać by się mogła okrutna.
Widzę dużo drwiny do religijności przejawianej przez matkę Ewy, ale to już inny temat.
Mam nadzieję, że wszystkim nam wyjdzie na dobre przyjrzenie się sobie nieco uważniej, w myśl przysłowia "Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" i staniemy się szlachetniejszymi ludźmi.
Bożena
Nie karmimy trolla
UsuńTyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono. Dopiero w trudnych sytuacjach, które nie zdarzają się nam na co dzień wyzwala się w nas to prawdziwe „ja”, ukryte głęboko w naszym wnętrzu.
OdpowiedzUsuńo jezu, co za buractwo w was siedzi!
OdpowiedzUsuńBrrr
OdpowiedzUsuńAle u mnie zimno!!
2 stopnie raptem!!
u mnie 9,
Usuńnormalnie skwar ;ppp
Roksana,doszły mnie słuchy,że litościwe pchasz gorące powietrze w naszą stronę😁😁
Usuńz moją anemią potrwa to do wtorku! ;p
Usuńdo Cię mam bliżej
Ok,dam Ci znać,czy doszło😁
UsuńCzytając miałam łzy w oczach, wzruszajace
OdpowiedzUsuńDo Bożeny mam tylko jedną uwagę. Ewa "uwiodła"? Teraz nie ma 30-tki, starszy syn ma 8 lat, była więc bardzo młodziutka, kiedy "uwodziła" sporo starszego, żonatego mężczyznę. Hej, czy to czasem nie on powinien trzymać ręce z daleka od dziewczyny, bo miał poważne zobowiązania? A może to Ewa została uwiedziona, mężczyzna to nie worek kartofli, że go sobie poszła i zabrała. Z tekstu wynika, że ludzie się kochali i było im dobrze. Po początkowym, nieuniknionym szoku, wszyscy powinni się z tym pogodzić. Zajadła zaciętość jej matki świadczy tylko o tym, że nie kieruje się sercem. Dyskusja ciekawa i nie rozumiem dlaczego kogoś trzeba przeganiać stąd, skoro argumenty były ciekawe.
OdpowiedzUsuńGospodyni tego bloga ma swoje powody i święte prawo do powiedzenia gudbaj komuś kto jej bez miary dokucza i nie nie rozumie słowa spadaj
UsuńEwa urodziła się w rodzinie katolickiej i matka ją przestrzegała przed tym związkiem. Może matka nie była bez serca, tylko bardzo poważnie przestrzegała przykazań. Kochała ją po swojemu jak siebie samego, bo chciała dla niej chyba zbawienia, skoro zabierała ją do kościoła. Nie wiemy, jaki Ewa miała charakter, czy pyskowała, czy kradła, czy była rozwiązła. Podejrzewam, że dla matki nie była bliską duchowo osobą, bo takie więzi się nie rozpadają. Dzieci rodzą się w różnych religiach i rodzice czasem nadmiernie narzucają im formy swojej religii. Ale Boże przykazania są ponad religiami. Może matka nie mogła patrzeć, jak córka niszczy sobie życie, kto to wie.
OdpowiedzUsuńDo pełnoletności każdy rodzic musi znosić wybryki dziecka, ale co by to było za jarzmo, gdyby musiał je znosić całe życie. Każdy ma sumienie o innej wrażliwości. Może matka Ewy musiała się leczyć psychiatrycznie, gdyby ciągle żyła w konflikcie sumienia. Nie wiem też, czy Ewa chciałaby słyszeć codziennie "Kocham cię, ale nie akceptuję twojego współżycia z żonatym mężczyzną". Matka miała rację, że takie szczęście ma krótki żywot, przecież Tomasz przedwcześnie zmarł. A jak przemówić do osoby religijnej, która - zakładam - nie chce być hipokrytką, żeby ochrzcić dzieci? Po co Ewa chciała swoje dzieci chrzcić, skoro życie religijne jej tak bardzo doskwierało? Rzeczywiście, bardzo ciekawa dyskusja!
A mi się wydaje, że wiele osób by chciało zrobić tak jak matka Ewy, żeby mieć spokojne sumienie przed Bogiem i radość na starość, tylko boją się, co ludzie powiedzą.
OdpowiedzUsuńNaprawdę? A to rodzice odpowiadają przed Bogiem za poczynania swoich dorosłych dzieci? Serio pytam, bo można nie popierać czyichś wyborów, ale jest różnica między zasygnalizowaniem problemu a wyrzeczeniem się własnego dziecka. Wydaje mi się, że w przytoczonej historii matka poleciała za bardzo w drugą stronę i żeby się u świętego Piotra nie zdziwiła, jak jej nakaże wtyłzwrot ;)
UsuńTęczowa dziewczyno, w sytuacji, kiedy rodzice są autentycznie wierzący w Boga i swoją wiarę opierają na Biblii, czasami nie mają wyjścia. LGBT się szerzy, bo szerzy się ateizm. Co byś zrobiła, gdybyś to przeczytała? Masz dwa wyjścia: Albo uznać, że to bzdura, że Bóg sam stworzył homoseksualistów, albo odcięłabyś się od tego.
UsuńBóg mówi w Biblii o homoseksualiźmie, że jest to obrzydliwość (Kpł 18,22; 20,13), bezwstyd i zboczenie (Rz 1,27), bezeceństwo i zło (Sdz 19,23), grzech przeciwny naturze (Mdr 14,26; Rz 1,26), a ci którzy się takich czynów dopuszczają plugawią się (Kpł 18,24) i będą wyłączeni spośród swego ludu (Kpł 18,29), a będą ukarani śmiercią (Kpł 20,13) i nie posiądą Królestwa Bożego (1 Kor 6,9)…
Na szczęście dzieckiem się jest tylko prez pewien czas. Później można być dla rodziców partnerem, przyjacielem lub wrogiem, na starość czasem opiekunem.
Ja chyba nie za bardzo rozumiem, o czym Ty piszesz i co ma LGBTQWERTY do Ewy, będącej w związku z mężczyzną, i jej nietolerancyjnej (zauważ, że nie mówię o akceptacji, a jedynie o toleracji) matKI ;)
UsuńBo dopiero czytam, coś pomyliłam.
UsuńZnalazłam takie coś:
UsuńEwangelia Mateusza rozdział 10.34-42
komentarz, interpretacja
(34) Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. (35) Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. (36)Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego.
To, że matka przestrzegała, to naturalne, związek młodej dziewczyny ze starszym zonatym mężczyzną zapowiada katastrofę. Jednak słowa " Matka miała rację, że takie szczęście ma krótki żywot, przecież Tomasz przedwcześnie zmarł" wprawiają mnie w zdumienie, dziwię się, że po fajnych argumentach uległaś pokusie takiego dośc infantylnego uproszczenia. Naprawdę w to wierzysz, że te szczęście na rzekomym nieszczęsciu budowane będzie ukarane już na tym świecie i to tak spektakularnie, żeby było przestrogą? Otóż to tak nie działa, tym mającym zerową moralność zwykle powodzi się najlepiej, popatrz na polityków. To nie była kryminalistka, żeby się od niej odwracać, pokochała i poszła za głosem serca, a potem miała czelność być szczęśliwa. Trzeba się w nieszczęściu dopatrzyć ręki losu.
OdpowiedzUsuńNie wiemy jakie było małżeństwo tego męzczyzny. Zasługuje na szacunek, że odszedł od żony i nie ciągnął romansu z uktycia, żył w zgodzie z sobą. Unieszczęśliwił kogoś? Czy jego zona by chciała byc z mężczyzną, który jej nie kochał. Dał jej szansę na miłość z kimś innym.
Matka Ewy nie zna wnuków, omija ją coś ważnego. A gdy starość i choroby dosięgną, zwróci się do córki i zapomni o wszystkim.
Tego nie pisała Bożena. Ale zwróć uwagę, że tam chodziło o sprawy wiary. Może matka zwróci się na starość po pomoc gdzie indziej niż do córki i te pomoc otrzyma, tak jak córce pomogli sąsiedzi.
UsuńSkoro matka i córka się nie kochają, to lepiej, żeby każda poszła swoją drogą. No bo przecież kochać, to patrzeć w tym samym kierunku.
Bóg je osądzi najsprawiedliwiej.
Nie ukrywam,że mam konflikt, czy jeszcze się odezwać na tym blogu, na którym jestem niemile widziana. Rybeńka każe nie karmić trolla. Przeczytałam o trollingu i faktycznie, jeśli coś takiego istnieje i ja mam być trollem, to znikam. Rybeńka przypisuje mi złe intencje. Jeśli kiedyś założę bloga, to poproszę o tylko anonimowe komentarze, będą bardziej szczere. Nikogo nie będę blokować, a obraźliwe, wulgarne będę pomijać w czytaniu. Nie przez przypadek wybory są tajne, chociaż nikt nie powinien ponoć wstydzić się swoich poglądów.
OdpowiedzUsuńMożna by jeszcze pociągnąć wątek ducha męża Ewy:)))
Ale mam mimo wszystko trochę godności i nie za wiele czasu.
Wszystkiego dobrego dla gospodyni bloga z okazji urodzin!
Bożena
Przykro mi. Dyskusja była bardzo ciekawa. Nie uważam Cię za trolla.
OdpowiedzUsuńPiękny tekst, z życia wzięty, poruszył... Niestety, ludzie chcąc żyć wg.pewnych zasad, zagalopowują się zapominając co jest najważniejsze. Zasady, moralność, złe i dobre decyzje, a najbliżsi na szarym końcu... Nawet jeśli czasem się nie zgadzamy i ich nie rozumiemy, to jeśli kochamy powinniśmy wspierać, a przynajmniej pozwolić żyć po swojemu. Jeśli kochasz daj drugiemu wolność... Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńLekkosc piora jak zwykle.
OdpowiedzUsuńOraz wszystkiego najlepszego!
Klarko,to takie prawdziwe...w zasadzie dla mnie ta historia opowiada o braku przebaczenia.Bardzo przykry jest fakt,że w podobnych sytuacjach większosc ludzi odwraca się od od swoich najblizszych.Roksana chyba napisala o tej mentalnosci zasciankowej "no bo co ludzie powiedzą?"...
OdpowiedzUsuńTa zawziętosc i glupia upartosc wobec swojego dziecka jest dla mnie nie do uwierzenie.. Trzeba miec serce z kamienia,aby odmowic pomocy córce,ktora zostala sama z dwójką malych dzieci i jak to zazwyczaj bywa pomogli obcy ludzie..Wiem,że to historia stworzona przez Klarkę,ale o takich przypadkach słyszy się bardzo często...
Brat mój popełnił w swoim życiu masę błędów.Wszyscy się od niego odwrócili...w zasadzie ja jako siostra nie wierzyłam że moze nastąpić jakakolwiek poprawa..
Mama....moja kochana Mama,nie odwróciła się od niego...
Tak powinna wyglądać milość..
Tyle takich historii w życiu, w zasadzie tyle historii, ilu ludzi. I nadal tak wiele niezrozumienia, złośliwości i braku wsparcia u własnych rodzin, lepiej już od obcych.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Zadzwoniła do bramki. Wyszedł z domu starszy mężczyzna. Powiedziała, co się dzieje. A wie pani, ja to się na piecach nie znam. Mogę pani dać telefon do takiego gościa, co do mnie przyjeżdża, to pani zadzwoni i sobie uzgodni. O, pani sobie zapisze wyjął wiekową komórkę. A teraz przepraszam, muszę już wracać, żona niedomaga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Franek
a dlaczego tak?
Usuń6. Nie cudzołóż.
OdpowiedzUsuń7. Nie kradnij.
9. Nie pożądaj żony bliźniego swego
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPoruszyło mnie. Ale nie historia jakie się zdarzają, ale komentarze. Czy już nawet dorośli ludzie, wychowani w świecie respektowania twardych zasad nie widzą wredności? Smarkula musi mieć wszystko, najpierw zabawki a potem męża, nieważne. że cudzego i kradzionego.
OdpowiedzUsuńCo? "Zasługuje na szacunek, że odszedł od żony i nie ciągnął romansu z ukrycia, żył w zgodzie z sobą." Jaki szacunek? zdradził tę, której przysięgał, bo mu sisiumajtka do spodni weszła, a nie potrafił powiedzieć: NIE. Bo pozbawił ojca swoje dzieci w imię egoizmu i swojego fjuta.
Unieszczęśliwił kogoś? Tak, swoją żonę i swoje dzieci.
Czy jego zona by chciała być z mężczyzną, który jej nie kochał. A kto wie, czy o łózko żony nie zahaczył.A tak, na dwie strony się pobawić.
Dał jej szansę na miłość z kimś innym. Nie, nie rozwiedli się. Nie dał jej wolności, tylko nadzieję, że wróci.
W tej historii jest jedna osoba zasługująca na szacunek, twardo trzymająca się zasad. A ile łez wylała w poduszkę....A ile razy z okna taksówki patrzyła na swoje 'drugie' wnuki?