Wszelkie zdarzenia, miejsca i postaci opisywane przeze mnie są całkowicie prawdziwe choć zmyślone, a Groźna Woźna jest postacią literacką taką samą jak Waldemar czy Pani Emerytka
poniedziałek, 3 września 2018
plany
Niespełna roczna Hania zaliczyła swój pierwszy tysięcznik. Nie na czworakach, nie przerażajcie się. Dziadek i tata wnieśli ją na górę w nosidle. Dziewczynka lubi te wędrówki, królewskim gestem i czarującym uśmiechem pozdrawia ludzi napotkanych na szlaku a oni zachwycają się jej niebieskim radosnym spojrzeniem.
Nie mogę towarzyszyć rodzinie w tych wycieczkach. Po tygodniu fizycznej pracy każdy ruch sprawia mi trudność, nawet wejście do domu po schodach. Muszę się zregenerować, dlatego odpoczywam biernie.
Ale sobota była nasza! Moja wnuczka jest niezwykle pogodnym dzieckiem. Bawimy się w ogrodzie na kocu, potem zwiedzamy ogród. Pokazuję Hani rośliny, nazywam je i objaśniam ich przeznaczenie. Szukamy kota, który na wszelki wypadek układa się do snu pod porzeczką czy w malinach i za nic w świecie nie przyjdzie na zawołanie. Jemy. Dziecko je rączkami, nie wybrzydza, zjada co dostanie na karmnik (tak nazywam jej krzesełko).
Kilka lat temu, gdy Asia zamieszkała z Łukaszem, posadziliśmy rząd malin. Bo wiesz, kiedy będziemy mieć wnuki, maliny się przydadzą na sok na przeziębienie - powiedziałam wtedy pracowicie podkładając kompost pod każdą sadzonkę.
Hania nie przeziębia się ale maliny pałaszuje z wielkim apetytem. Już wie gdzie rosną.
Jeszcze trzeba posadzić więcej poziomek. Kupić piaskownicę. A choinka, jak postawimy choinkę w tym roku?
Jezu, ona musi iść do żłobka. Jak Łukasz poszedł do żłobka to zaczął strasznie chorować.
Kiedy cała czwórka wybiera się na wycieczkę a ja zostaję w domu, zasiewa się we mnie niepokój. Bo mało to wariatów jeździ?
Asia o tym moim niepokoju wie choć nigdy o tym nie rozmawiamy. Dlatego przysyła mi z drogi zdjęcia, dlatego zawsze pamięta, by napisać, gdy dotrą do domu.
Dziś też Cię kocham.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A ja zamiast cieszyc sie morzem, cala w lękach, bo Pola poszla do przedszkola😥
OdpowiedzUsuńKlarko, normalne babci rozterki. Dobrze Że możesz je mieć :-) I dobrze, że masz fajną mamę Hani :-)
OdpowiedzUsuńDziś też Cię kocham <3
Jak to dobrze, ze mozna u ciebie poczytac o pieknej stronie zycia, czyli z wnukami :)
OdpowiedzUsuńJaki mily wpis na poczatek tygodnia. Tez chcialabym byc kiedys babcia :-)
OdpowiedzUsuńJesteś Babcią jaką każda wnuczka chciałaby mieć :) Cudownie, że spisujesz sobie te wspomnienia, będzie piękna pamiątka :) Też pamiętam wysyłać zdjęcia mamie, że jesteśmy, że wracamy, ona i tak się martwi, więc lepiej żeby martwiła sie jak najmniej :*
OdpowiedzUsuńBabciowanie :-)Jeszcze przede mną. Ale cudnie poczytać u kogoś, jak to jest :-)
OdpowiedzUsuńKochana ta Asia:)
OdpowiedzUsuńA ja nigdy nie będę babcią, buuuuu!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńjakie to cudne, że tak się z Asią rozumiecie
OdpowiedzUsuńże nie jest to wymuszony szantażem emocjonalnym kontakt z drogi, tylko wzajemną troską
zazdroszczę
a Hania nie będzie chorować:)
Jak pięknie napisane, jaka tu duża dawka miłości. Tacy dziadkowie powinni być, właśnie tacy. Jesteś cudowna, nie każdy ma takie szczęście, a Hania je posiada. :) Niech rośnie zdrowo, bo miłością już jest otoczona. Dużo szczęścia dla Ciebie i Twoich bliskich. Post mnie bardzo poruszył. :)
OdpowiedzUsuńMasz fajną synową - to bardzo ważne. A ta synowa ma bardzo mądrą teściową.Nie martw się na zapas- moi wnukowie obaj zaliczyli żłobek od 10 miesiąca życia potem przedszkole i ani jeden z tego powodu nie chorował. Prawidłowo żywione dzieci, na czas szczepione, nie chorują.
OdpowiedzUsuńPoziomki muszą być żeby Hania miała co pałaszować na zmianę z malinkami. Gratuluję wnuczce zdobycia pierwszego tysięcznika w życia. To dobrze wróży na przyszłość. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMądra dziewczyna, ta Asia. Serdecznosci dla Was.
OdpowiedzUsuńKlarko, może nie pracuj tak sumiennie, opuść czasem jakiś trudno dostępny kątek, albo spód stołu. Hania na pewno zyska żwawszą Babcię, a my poczytamy teksty, które oby pokazywały się jak najdłużej. Zdrowia i siły ci życzę zawsze.Bo to,co w głowie i oku to ho ho!
OdpowiedzUsuńZ Asi kochana dziewczyna. A Ty, Klarko, jestes wspaniala babcia. Moja tesciowa tez martwi sie i boi o Potworki znacznie bardziej niz ja i M. My pozwalamy im cwiczyc wlasna sprawnosc i wytrzymalosc, a babcia widzi tylko zagrozenia i najchetniej przywiazalaby ich do krzesel. :D Nawet teraz, po 3 miesiacach, kiedy poznala juz troche ich mozliwosci.
OdpowiedzUsuńMyślę, że na Hanię czycha dokładnie tyle samo zagrożeń, co na każde inne przeciętne dziecko, a do tego ma bardzo kochających rodziców i dziadków. Co na pewno zwiększa jej szanse w grze! :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia, też Cię kochamy!
A moja wnuczka rozpoczęła przedszkole.Z uśmiechem i zachwytem,póki co ..ku naszemu zaskoczeniu;)Jest chyba pierwszym dzieckiem w rodzinie,które nie płacze w przedszkolu,a przeciwnie - trudno ją stamtąd wyciągnąć do domu:)To chyba jest nowe pokolenie dzieci,które rodzą się już bardzo rezolutne, śmiałe,wręcz przebojowe:))
OdpowiedzUsuńNasza mała nie chodziła do żłobka,opiekowała się nią bardzo fajna niania:)
Klarko,będzie dobrze,pozdrawiam!