piątek, 10 listopada 2017

i dobrze i niedobrze

złaź ze stołu!
Powinnam się cieszyć bo takie rzeczy zdarzają się rzadko.
Wczoraj wieczorem Nowy Kot bawił się jak wariat piłeczką a Kiciul pogodzony z losem spał na swoim kocyku na kanapie, Krzysiek z piwem w ręku oglądał telewizję a ja gadałam przez telefon, gdy ktoś zadzwonił do bramy.
Od czasu kiedy dzieci się wyprowadziły  nikt niezapowiedziany nie przychodzi wieczorem.
Coś się stało i ktoś potrzebuje pomocy, Krzysiek leć! Taka cwana ostrożna  się zrobiłam, zawsze to ja biegłam ale od paru lat dzwonek do bramy to adrenalina, kiedyś ktoś obiecał mi że przyjdzie i utnie mi łeb na schodach więc wolę wysłać przodem Krzyśka.
Boże, jak to się w życiu zmienia. Kiedy byłam młoda i ktoś dzwonił do drzwi to leciałam najpierw do łazienki sprawdzić jak wyglądam.
No ale do brzegu daleko.

Przy bramie stała sąsiadka z niewielkim chłopcem. Może sprzedają kalendarze albo zbierają pieniądze na jakiś ważny w okolicy cel - pomyślałam. Weszli do domu i chłopcu zrobiły się nagle wielkie oczy na widok Nowego Kota, który właśnie kolejny raz wrzucił piłeczkę za szafkę na buty  i nie mógł jej wydostać. To on! - krzyknął chłopiec.
I już wiedziałam.
Powinnam być zadowolona bo wszystko szczęśliwie się skończyło. Po to pisałam ogłoszenia, wiedziałam jak to jest gdy kot zginie, jak się szuka i czeka, ale tak naprawdę to nie wierzyłam, że akurat tego kociaka ktoś szuka a tu proszę - znalazł się właściciel, przyszedł, zabrał, pięknie podziękował.
Jedno jest pewne - jesteśmy gotowi przygarnąć następne potrzebujące stworzenie.

41 komentarzy:

  1. Ja, ja się zgłaszam, mnie przygarnij!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez kcem tylko nie chce spac na stole, bo za twardo, ja lubie na mientkim spac:)))

      Usuń
    2. Stard? a umiesz sie zalatwiac na dworze czy tylko do kuwety? bo wiesz.... to moze zadecydowac o adopcji::)))

      Usuń
    3. żarty żartami ale uważam, że mój pomysł z pensjonatem był całkiem dobry

      Usuń
  2. Kot wiedzial gdzie szukac rodziny zastepczej.

    OdpowiedzUsuń
  3. I na dodatek jestem pierwsza w kolejce! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. A kot chciał do niego iść? Bo wiesz dzieci bywają różne :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. funkcjonuję we wsi i w okolicy jako okrutna zła i podła blogerka która wszystko opisze, więc myślę, że kotu kłak z ogona nie spadnie

      Usuń
    2. Hahaha :D Sława wykorzystana w dobrym kierunku :)

      Usuń
  5. Fajnie, że jednak kotek nie był podrzucony i trochę żal, bo już go polubiliście. No, bo to słodki kiciuś i szybciej przylgnie do serca niż kapryśna rozrabiaka:-) Ale skoro jestescie gotowi przygarnąć nowe stworzenie to ono się pojawi ku ogólnej uciesze Waszej i nas czytających o przgodach z nowym mieszkańcem Waszego przyjaznego domu:-).
    Pamiętam czas kiedy drzwi od mieszkania rodziców były w ciągu dnia otwarte, oczywiście kiedy byli w domu dorośli, zamykało się je dopiero na noc i to na jeden zamek tylko. Ale to było bardzo dawno temu. Teraz mam tak jak Ty, niezapowiedziany dzwonek do drzwi i jakieś niemiłe odczucie niepokoju, a jeszcze dzieścia lat temu dzwonek oznaczał zapowiedź miłych gości. Teraz goście zapowiadają swoją wizytę telefonicznie. Smutne to jakieś...
    Serdecznie pozdrawiam
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też pamiętam cudowny czas, gdy domy zamykało się na haczyk i to był po prostu znak, że nikogo nie ma, wszyscy w polu. Złodziej zabiera nie tylko przedmioty, zabiera również raz na zawsze poczucie bezpieczeństwa.
      Przesyłam Ci serdeczności - bardzo lubię gdy tu piszesz.

      Usuń
    2. Klarko, z ust mi wyjelas. Właśnie ktoś okradł mojego syna w mieszkaniu i dokładnie tak powiedziałam, że straty nie takie wielkie, ale poczucie bezpieczeństwa zniklo!.

      Usuń
    3. och, to naprawdę podłe :(

      Usuń
  6. A to się właśnie tak zaczyna :D jak śpiewano kiedyś...

    Ja w wakacje przygarnęłam przybłędę psią z drogi. Po kilku dniach znalazł się właściciel, a ja potem to sobie nawet łezkę smutną uroniłam. Ziarno zostało jednak zasiane i po miesiącu zafundowałam sobie bliźniaki ze schroniska. Więc pewnie niebawem i u Ciebie jakiś potrzebujący kiciul dwa znajdzie ciepły kąt :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję!:-) Bardzo lubię Twoje pisanie, zawsze czekam na nowy wpis i podglądam z ciekawością czy już się pojawił, i cieszę się kiedy jest, jak większość z nas, którzy tu przychodzą:-) Fajnie, ze jesteś, ze piszesz dla nas Klarko:-)
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Auć, auć... To miała być odpowiedż na Twoją odpowiedż Klarko i pewnie przez moje gapiostwo trafiła nizej, się porobiło, ale Ty zrozumiesz:-)
      Serdeczności Marytka

      Usuń
  8. Bardzo ladnie Pani pisze, czytalam kilka postow i tak mnie wciągneły:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, witaj, rozgość się, miło Cię widzieć

      Usuń
  9. Gdy pisałaś, że kotek jest zadbany, nie jakiś włóczykij, to wiedziałam, że właściciel się znajdzie..:-). Gdy mój głuchy kot Filemon "pofrunął" z tarasu na dachu za ptaszkiem, to zaszedł do kobiety, która dokarmia koty z okolicy i często rezydyje u niej jakiś "wakacyjny" czy wekendowy" pies. Zwierzaczki wiedzą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój Kiciul idzie do dworu i tam udaje bezdomnego głodnego kota, nikt mu oczywiście nie wierzy ale i tak go pasą

      Usuń
  10. Niby się ucieszyłam, że znalazł dom, ale i smutno mi się zrobiło, bo to na pewno kocia pociecha była

    OdpowiedzUsuń
  11. bardzo zle na mnie działa taka leżąca na stole kulka... stół jest dla ludzi. Nie lubię tego i nie tolerujemy, pewnie dlatego nie mamy zwierzęcia w domu, zawsze bałabym się, że po stole już łaził.... takie skrzywienie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też za tym nie przepadam, w dodatku taka ładna serweta...

      /pochwalę się: dostałam podobną od Morgany, takie ręcznie robione szydełkowe cudo i już mam dla niego upatrzone honorowe miejsce w salonie! na komodzie pod najpiękniejszym jaśminowym storczykiem też od przyjaciół!/

      Ale u Klarki w kwestii higieny i porządku nie ma się czego bać - tam co chwilę po domu grasuje MPZZ (Mop Parowy - Zabójca Zarazków)!

      Pozdrawiam, jak będę miała małe kotki to dam znać, jakbyś chciała na pocieszenie po NK. Albo ktoś inny. Ale jeszcze nieprędko, bo do wiosny daleko.



      Usuń
    2. A podpis amba zjadła...

      MBI

      Usuń
    3. bardzo Ci dziękuję ale ja nie mogę pozwolić sobie na komfort wybierania kota czy psa, one same przychodzą, staram się szukać im domu a od czasu do czasu któreś zostaje

      Usuń
    4. mnie kot na stole w naszym domu nie przeszkadza, Krzyśkowi również

      Usuń
    5. mnie też nie przeszkadza, koty są czyste :) u mnie na stole leżą 3 :)

      Usuń
  12. A dla mnie to zdjęcie jest cudowne! Od razu wiedział jakie miejsce zająć, ma wyczucie :) Zdjęcie kojarzy mi się z ze spokojem, bezpieczeństwem. Ludzie się też zmieszczą, jak będzie posiłek, kotek pójdzie na dół, a teraz niech sobie śpi spokojnie...
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak właśnie, biorę kota na ręce i przenoszę w inne miejsce, koty są bardzo czyste, bezustannie się myją, a ja staram się sprzątać bardzo często, co kilka dni zmieniam pościel i ręczniki bo lubię mieć wszystko świeże, ani ja, ani Krzysiek nigdy nie mieliśmy tzw grypy żołądkowej, a synowa przywozi bez obaw takie malusieńkie dziecko. Ludzie, koty i psy zawsze u nas żyły w harmonii. O Boże, i jeże!

      Usuń
  13. I u mnie spia na serwetach. Normalnie kocia rozpusta:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow jakie fajne zakończenie kociej przygody :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Klarko, wspaniała historia. Żal tylko, że kociuś nie zostanie jednak z Wami, ale co począć - taki los. A z innej beczki - masz sprawdzony sposób na odpchlenie? Bo u nas kociej złapał i nie możemy się pozbyć - żadne obroże i kropelki nie dają sobie rany :( Pozdrawiam
    Stała i Wierna, Ale Generalnie Niekomentująca Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, kupuję fiprex spray działa na pchły, wszy i kleszcze, koty go nie lubią ale jest bardzo skuteczny

      Usuń
  16. Pewnie że miałam kota, zwykłego dachowca, którego wnuk dostał od koleżanki. Mruczeli na zmianę, raz wnuk, a raz kot. Ile było głaskania, przytulania, a potem przybyła psina, kanarek, patyczaki, świnka morska, bo dzieci powinny mieć swoje chociaż jedno zwierzątko, którym będą mogli się opiekować i uczyć odpowiedzialności za jego los.
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
  17. Kto ma jakieś wątpliwości na temat przygarnięcia zagubionego kociaka, niech przeczyta komentarze w temacie "Nie kupuj kota w worku". Zajmuje to troszkę czasu,ale doskonała lektura. Pozdrawiam wszystkich kociarzy.Watra

    OdpowiedzUsuń
  18. Rzeczywiście i dobrze i niedobrze. O dwóch kotach to zawsze byłoby więcej postów niż o jednym ☺. A fajnie się je czyta.

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam szczęśliwe zakończenia. Jak to dobrze, że są tacy ludzie jak Ty, dzięki którym są one możliwe. Powodzenia dla Was i następnych przygarniętych. Ukłony.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz