złaź ze stołu! |
Wczoraj wieczorem Nowy Kot bawił się jak wariat piłeczką a Kiciul pogodzony z losem spał na swoim kocyku na kanapie, Krzysiek z piwem w ręku oglądał telewizję a ja gadałam przez telefon, gdy ktoś zadzwonił do bramy.
Od czasu kiedy dzieci się wyprowadziły nikt niezapowiedziany nie przychodzi wieczorem.
Coś się stało i ktoś potrzebuje pomocy, Krzysiek leć! Taka cwana
Boże, jak to się w życiu zmienia. Kiedy byłam młoda i ktoś dzwonił do drzwi to leciałam najpierw do łazienki sprawdzić jak wyglądam.
No ale do brzegu daleko.
Przy bramie stała sąsiadka z niewielkim chłopcem. Może sprzedają kalendarze albo zbierają pieniądze na jakiś ważny w okolicy cel - pomyślałam. Weszli do domu i chłopcu zrobiły się nagle wielkie oczy na widok Nowego Kota, który właśnie kolejny raz wrzucił piłeczkę za szafkę na buty i nie mógł jej wydostać. To on! - krzyknął chłopiec.
I już wiedziałam.
Powinnam być zadowolona bo wszystko szczęśliwie się skończyło. Po to pisałam ogłoszenia, wiedziałam jak to jest gdy kot zginie, jak się szuka i czeka, ale tak naprawdę to nie wierzyłam, że akurat tego kociaka ktoś szuka a tu proszę - znalazł się właściciel, przyszedł, zabrał, pięknie podziękował.
Jedno jest pewne - jesteśmy gotowi przygarnąć następne potrzebujące stworzenie.
Ja, ja się zgłaszam, mnie przygarnij!
OdpowiedzUsuńpakuj się!
UsuńJa tez kcem tylko nie chce spac na stole, bo za twardo, ja lubie na mientkim spac:)))
UsuńStard? a umiesz sie zalatwiac na dworze czy tylko do kuwety? bo wiesz.... to moze zadecydowac o adopcji::)))
Usuńja też kcem!
Usuńżarty żartami ale uważam, że mój pomysł z pensjonatem był całkiem dobry
UsuńKot wiedzial gdzie szukac rodziny zastepczej.
OdpowiedzUsuńI na dodatek jestem pierwsza w kolejce! :-)
OdpowiedzUsuńA kot chciał do niego iść? Bo wiesz dzieci bywają różne :/
OdpowiedzUsuńfunkcjonuję we wsi i w okolicy jako okrutna zła i podła blogerka która wszystko opisze, więc myślę, że kotu kłak z ogona nie spadnie
UsuńHahaha :D Sława wykorzystana w dobrym kierunku :)
UsuńFajnie, że jednak kotek nie był podrzucony i trochę żal, bo już go polubiliście. No, bo to słodki kiciuś i szybciej przylgnie do serca niż kapryśna rozrabiaka:-) Ale skoro jestescie gotowi przygarnąć nowe stworzenie to ono się pojawi ku ogólnej uciesze Waszej i nas czytających o przgodach z nowym mieszkańcem Waszego przyjaznego domu:-).
OdpowiedzUsuńPamiętam czas kiedy drzwi od mieszkania rodziców były w ciągu dnia otwarte, oczywiście kiedy byli w domu dorośli, zamykało się je dopiero na noc i to na jeden zamek tylko. Ale to było bardzo dawno temu. Teraz mam tak jak Ty, niezapowiedziany dzwonek do drzwi i jakieś niemiłe odczucie niepokoju, a jeszcze dzieścia lat temu dzwonek oznaczał zapowiedź miłych gości. Teraz goście zapowiadają swoją wizytę telefonicznie. Smutne to jakieś...
Serdecznie pozdrawiam
Marytka
Ja też pamiętam cudowny czas, gdy domy zamykało się na haczyk i to był po prostu znak, że nikogo nie ma, wszyscy w polu. Złodziej zabiera nie tylko przedmioty, zabiera również raz na zawsze poczucie bezpieczeństwa.
UsuńPrzesyłam Ci serdeczności - bardzo lubię gdy tu piszesz.
Klarko, z ust mi wyjelas. Właśnie ktoś okradł mojego syna w mieszkaniu i dokładnie tak powiedziałam, że straty nie takie wielkie, ale poczucie bezpieczeństwa zniklo!.
Usuńoch, to naprawdę podłe :(
UsuńMiau
OdpowiedzUsuńA to się właśnie tak zaczyna :D jak śpiewano kiedyś...
OdpowiedzUsuńJa w wakacje przygarnęłam przybłędę psią z drogi. Po kilku dniach znalazł się właściciel, a ja potem to sobie nawet łezkę smutną uroniłam. Ziarno zostało jednak zasiane i po miesiącu zafundowałam sobie bliźniaki ze schroniska. Więc pewnie niebawem i u Ciebie jakiś potrzebujący kiciul dwa znajdzie ciepły kąt :)
mają farta że Cię mają
UsuńDziękuję!:-) Bardzo lubię Twoje pisanie, zawsze czekam na nowy wpis i podglądam z ciekawością czy już się pojawił, i cieszę się kiedy jest, jak większość z nas, którzy tu przychodzą:-) Fajnie, ze jesteś, ze piszesz dla nas Klarko:-)
OdpowiedzUsuńMarytka
Auć, auć... To miała być odpowiedż na Twoją odpowiedż Klarko i pewnie przez moje gapiostwo trafiła nizej, się porobiło, ale Ty zrozumiesz:-)
UsuńSerdeczności Marytka
Bardzo ladnie Pani pisze, czytalam kilka postow i tak mnie wciągneły:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
dziękuję, witaj, rozgość się, miło Cię widzieć
UsuńGdy pisałaś, że kotek jest zadbany, nie jakiś włóczykij, to wiedziałam, że właściciel się znajdzie..:-). Gdy mój głuchy kot Filemon "pofrunął" z tarasu na dachu za ptaszkiem, to zaszedł do kobiety, która dokarmia koty z okolicy i często rezydyje u niej jakiś "wakacyjny" czy wekendowy" pies. Zwierzaczki wiedzą...
OdpowiedzUsuńmój Kiciul idzie do dworu i tam udaje bezdomnego głodnego kota, nikt mu oczywiście nie wierzy ale i tak go pasą
UsuńNiby się ucieszyłam, że znalazł dom, ale i smutno mi się zrobiło, bo to na pewno kocia pociecha była
OdpowiedzUsuńbardzo zle na mnie działa taka leżąca na stole kulka... stół jest dla ludzi. Nie lubię tego i nie tolerujemy, pewnie dlatego nie mamy zwierzęcia w domu, zawsze bałabym się, że po stole już łaził.... takie skrzywienie....
OdpowiedzUsuńTeż za tym nie przepadam, w dodatku taka ładna serweta...
Usuń/pochwalę się: dostałam podobną od Morgany, takie ręcznie robione szydełkowe cudo i już mam dla niego upatrzone honorowe miejsce w salonie! na komodzie pod najpiękniejszym jaśminowym storczykiem też od przyjaciół!/
Ale u Klarki w kwestii higieny i porządku nie ma się czego bać - tam co chwilę po domu grasuje MPZZ (Mop Parowy - Zabójca Zarazków)!
Pozdrawiam, jak będę miała małe kotki to dam znać, jakbyś chciała na pocieszenie po NK. Albo ktoś inny. Ale jeszcze nieprędko, bo do wiosny daleko.
A podpis amba zjadła...
UsuńMBI
bardzo Ci dziękuję ale ja nie mogę pozwolić sobie na komfort wybierania kota czy psa, one same przychodzą, staram się szukać im domu a od czasu do czasu któreś zostaje
Usuńmnie kot na stole w naszym domu nie przeszkadza, Krzyśkowi również
Usuńmnie też nie przeszkadza, koty są czyste :) u mnie na stole leżą 3 :)
UsuńA dla mnie to zdjęcie jest cudowne! Od razu wiedział jakie miejsce zająć, ma wyczucie :) Zdjęcie kojarzy mi się z ze spokojem, bezpieczeństwem. Ludzie się też zmieszczą, jak będzie posiłek, kotek pójdzie na dół, a teraz niech sobie śpi spokojnie...
OdpowiedzUsuńElla-5
tak właśnie, biorę kota na ręce i przenoszę w inne miejsce, koty są bardzo czyste, bezustannie się myją, a ja staram się sprzątać bardzo często, co kilka dni zmieniam pościel i ręczniki bo lubię mieć wszystko świeże, ani ja, ani Krzysiek nigdy nie mieliśmy tzw grypy żołądkowej, a synowa przywozi bez obaw takie malusieńkie dziecko. Ludzie, koty i psy zawsze u nas żyły w harmonii. O Boże, i jeże!
UsuńI u mnie spia na serwetach. Normalnie kocia rozpusta:)
OdpowiedzUsuńWow jakie fajne zakończenie kociej przygody :-)
OdpowiedzUsuńKlarko, wspaniała historia. Żal tylko, że kociuś nie zostanie jednak z Wami, ale co począć - taki los. A z innej beczki - masz sprawdzony sposób na odpchlenie? Bo u nas kociej złapał i nie możemy się pozbyć - żadne obroże i kropelki nie dają sobie rany :( Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńStała i Wierna, Ale Generalnie Niekomentująca Czytelniczka
tak, kupuję fiprex spray działa na pchły, wszy i kleszcze, koty go nie lubią ale jest bardzo skuteczny
UsuńPewnie że miałam kota, zwykłego dachowca, którego wnuk dostał od koleżanki. Mruczeli na zmianę, raz wnuk, a raz kot. Ile było głaskania, przytulania, a potem przybyła psina, kanarek, patyczaki, świnka morska, bo dzieci powinny mieć swoje chociaż jedno zwierzątko, którym będą mogli się opiekować i uczyć odpowiedzialności za jego los.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Kto ma jakieś wątpliwości na temat przygarnięcia zagubionego kociaka, niech przeczyta komentarze w temacie "Nie kupuj kota w worku". Zajmuje to troszkę czasu,ale doskonała lektura. Pozdrawiam wszystkich kociarzy.Watra
OdpowiedzUsuńRzeczywiście i dobrze i niedobrze. O dwóch kotach to zawsze byłoby więcej postów niż o jednym ☺. A fajnie się je czyta.
OdpowiedzUsuńUwielbiam szczęśliwe zakończenia. Jak to dobrze, że są tacy ludzie jak Ty, dzięki którym są one możliwe. Powodzenia dla Was i następnych przygarniętych. Ukłony.
OdpowiedzUsuń