No dobra, przyznam się. To chodzenie z kijkami wcale nie jest takie proste i cudowne jak wszyscy mówią. Przynajmniej dla mnie. Ale się zawzięłam, trudno. Zaczęłam od zepsucia kijków. Chciałam ustawić wysokość i wyszło mi. To co ze środka mi wyszło, czyli z dwóch wyszło cztery i nie dało się włożyć i zakręcić. Łukasz stwierdził, że jak jest napisane stop to znaczy, że nie należało wyciągać dalej. A ja myślałam, że stop to znaczy schudłaś 20 kg i koniec męczarni hurra hurra.
Złożył tak jak należy i pewnego pięknego dnia wydobyłam z dna szafy jedyny dres w który się mieszczę bo jest bardzo rozciągnięty, zabrałam też słuchawki aby udawać, że nic nie słyszę i w drogę. Już przy bramie natknęłam się na Krzyśka czyszczącego drucianą szczotką ogrodzenie. Idziesz ze mną? - spytałam, mając nadzieję, że dołączy. Nie chce mi się, wolę już bramę czyścić! To czyść, idę sama - i poszłam.
Dziś jest piątek więc nie zamierzam nikogo przepraszać za rozwlekłe pisanie, szybciej Wam zleci czas. Do brzegu daleko.
Nieraz widziałam panie maszerujące z kijkami. Nie tak jak ja w zeszłym roku, gdy przez całą drogę niosłam je niczym oręż, nie. One szły lekko, zgrabnie przekładając kijaszki jeden do przodu drugi do tyłu. Towarzyszył im rytmiczny stukot. Chodniki mamy we wsi, wszystko zabetonowane, zagrodzone, obsadzone tujami i zaasfaltowane to stuka się kopytami, obcasami, kijkami i czym popadnie.
Wyszłam już za bramę czy jeszcze nabieram odwagi? Może mnie nikt nie zauważy.
Dzień był. Piękny dzień. Ciepły i słoneczny. Koło osiemnastej, trochę wcześnie na chodzenie i bieganie, o tej porze ludzie jeszcze mają inne zajęcia. Dopiero koło dwudziestej słychać ten charakterystyczny stukot i ujadanie psów. Nie cierpię tego - przechodzę koło posesji i nagle tuż przy parkanie wściekłe szczekanie psa. Zawału można dostać.
Wyszłam już?
Dobra, Krzysiek nie idzie to nie. Radio chili, słuchawki do uszu, nic nie słyszę, nikogo nie widzę bo patrzę pod nogi. Dzień dobry panie Marianie, a nie, nie trenuję jazdy na nartach bez nart, tak tylko się chciałam przejść bo koło domu śmierdzi farbą.
Ała ała aaaaaa! Czubek kijka wbił mi się złośliwie w stopę obutą w moje najpiękniejsze (jedyne, dlatego najpiękniejsze) sportowe buty. Krew się nie polała ale niewiele brakowało. Nie dźgać w chodnik tak mocno.
Witam witam, a dziękuję, wszystko dobrze, tak się chciałam przejść bo się zasiedziałam w domu. Piękne kwiaty, i ogród jak zawsze czarujący.
Nie kopać w kije. Nie walić kijami w nogi. Do rytmu, tam da rara ra tam tam, wiadomości - ostrzeżenie o ulewnych deszczach ojeju jeju a miałam jechać na zakupy to się nie da chodzić od sklepu do sklepu z parasolem i torbami, szkoda szkoda.
Cześć, do Modlniczki nad staw a wracam polami, idziesz ze mną? Głupio mi samej, no trudno, to idę dalej.
Co te samochody mnie tak omijają szerokim łukiem. Kije bardziej przy sobie. Tu wąsko jest a ja szeroka.
Nad stawem sielanka, Żul Jan i Men eL z kolegami gaszą pragnienie. Nie wodą ze stawu. Ludzie, jak mi się chce pić a sklepik zamknięty, trzeba brać ze sobą wodę. Tak tak, wodę brać a ciekawe gdzie sikać, u mnie to działa tak - wodę wlej wodę wylej.
Kijki do ręki, narty na nogi i z powrotem do domu. Przez pola. Pięknie jest. Ptaki śpiewają jak opętane, pachnie wiosna. Błoto sięga po napis stop.
W radiu znów mówią o tym zagrożeniu deszczem, to jutro z chodzenia nic, ale dobrze, ledwo żyję, wszystko mnie boli, przeleciałam przez wieś jak ruska rakieta.
Na drugi dzień ostrzeżenia meteorologiczne o ulewnych ukazały się na gminnym portalu.
Czekałam do szesnastej, nie spadła z nieba nawet kropla. Włożyłam więc dres i swoje najlepsze sportowe buty, zabrałam kijki narty na nogi i w drogę!
od samego czytania chudnie się dwa kilo!
OdpowiedzUsuńStokrotka, my może lojalnie ostrzeżmy. Taki jeden z kijkami chodził po polach i zawędrował na maliny... pamiętasz? :D
Usuńzachowując resztki godności staram się nie napadać facetów w środku pól i łąk, w malinowym chruśniaku też nie
UsuńAsia ma rację, chodzenie z kijkami jest śmiertelnie niebezpieczne!
Usuńdobrze, że się starasz a jak Ci wychodzi?
Brawo, brawo. Wirtualnie.
OdpowiedzUsuńNa te stukania o asfalt jest rada. Dobra rada: zalozyc gumowe stopki na kijki. Nie stuka, nie slizga sie, nie wbija w buta. Wyprobowane. Ja tylko zima zdejmuje te gumowe nakladki i wbijam sie nawet w lod tym szpikulcem, reszta czasu w gumkach. Bardziej bezpiecznie.
Rada dwa: z kijkami sie chodzi ale mozna nimi inaczej wymachwac, na polach, jak drazkiem, nad glowa, za plecami, pod kolanami.
Aby zlapac rytm, warto pocwiczyc w domu, na sucho, gumkami przywiazanymi np do trzepaka. O jak to tez fajnie dziala na okolice pasa; mozna na proste nogi, mozna na przysiadzie, mozna w pozycji zjazdu z gorki (moja ulubiona pozycja. Jak rece mam juz skoordynowane to gume zakladam na nogi i wymachy: doopa maleje w mgnieniu oka, no, moze po sezonie cwiczen, ale maleje i obwod w udach. :))))
Zycze przyjazni z kijkami!
jednak w gumkach to zawsze bezpieczniej;-P
UsuńZawsze. :)))
UsuńTa gumka do trzepaka przyczepiona to taka grubsza guma do majtek, albo spodnie od dresu. Te jeszcze zbyt ciasne, byle byly dobrej jakosci i w miare elastyczne, tak, zeby sie i naciagaly ale i sciasnialy wg potrzeb.
wszędzie ogumienie ma znaczenie :o
UsuńDobrze, że ci buty sportowe gumowane nie wydają takich ohydnych, plaszczących odgłosów - już lepiej stukać! ;)
UsuńKocham Cię Klarka ty nasza "ruska rakieto" :) pełen miłoścvi i uznania ja :)
OdpowiedzUsuńTy to umiesz kobietę podbudować!
UsuńJeszcze lepiej zostawic kijki w domu - nic nie stuka. Pozna popatrzec na widoki, nie dbac o koordynację, pogadac z ludźmi bez wstydu, że mu narty ukradli.
OdpowiedzUsuńKlarus - bądź poważna, swoje lata juz masz !!!
Pozdrawiam hasłem - przez sport do kalectwa
:DDD
UsuńPiotrze, kijki zawsze mozna zabrac ze soba. Niech spelniaja funkcje torebki (torb) podczas spaceru bez kijkow. Tylko, ze z kijkami to sie zapie...psza a bez to sie tylko czlowiek powoli posuwa.
UsuńKlarko, z kijkami tylko, z kijkami.
z posuwaniem powoli to nie jestem pewna że to tak jest, po pięćdziesiątce człowiek posunięty znacznie :(
Usuńoch Klarko, gdybyś ty na tych zakupach te kijki wtedy miała... ale by spieprzali;)
UsuńA ja bym jednak wzięła i narty, wieś by zbladła po czym padła ;)
Usuńa potem to już nic tylko za Ural!
UsuńA Tobie nie dali do tych kijków takich gumowych nakładek, żeby nie stukały??? :D :D :D
UsuńAleż marudzisz, w tym wieku jeszcze ludzi się wstydzisz? A niech gadają, niech zazdroszczą! A Ty rób swoje.
OdpowiedzUsuńmam piekne kije
OdpowiedzUsuńzaraz po tym, jak je dostałam, zerwałam sobie więzadła przednie krzyzowe w kolanie, i nie tylko to
i jakoś mi się odechciało, najpierw musiałam oswoić kije zwane kulami :p
aaaale, nie przez kije się uszkodzilam, tylko przez narty!
UsuńAle nie napisałaś czy dobrze ci się chodzi. I czy Cię wszystko boli po pierwszym razie? :-) bo jak boli to znaczy ze działa. Tak mówią. Ja też wobec tego muszę chyba zacząć. Klarka jesteś moim idolem :-) Nie zacznij latać szybowcem, proszę!!!
OdpowiedzUsuńmój problem polega na tym, że jeśli uczestniczę w jakimś projekcie (praca, działanie społeczne) to czuję rodzaj lojalności i nie mogę tego opisywać tak, jak opisuję a raczej wyśmiewam osobiste poczynania. A ludzie i tak się boją że ich opiszę. I niech się boją. Pomyślę o tym lataniu na oknie.
UsuńMoja mama zaczęła kilka miesięcy temu. Teraz wciągnęła i tatę. Ale okazało się, że źle chodzi i łokcie bolą. Wydaje się, że chodzić to nic trudnego, a jednak okazuje się, że kijki maja stukać nie z przodu a z tyłu (coby stopy nie uszkodzić? :) )
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=QH3_OqPTaNI
film ma tylko 2,5min :)
z sensem, spróbuję dziś
UsuńTo tak przy temacie kijków - jeździsz na nartach? Gdyby nie to, że ok. 18 to ja dopiero do domu zjeżdżam to bym z Tobą wirtualnie chodziła :)
OdpowiedzUsuńjeździłam w czasach, gdy narty były osobno a buty osobno, potem już nie
UsuńDobrze wiem, co robię, kiedy na wszystkie rady znajomych - "jak już tyle spacerujesz z Wroną, to spraw sobie kijki" - zdecydowanie odpowiadam - "nie mogę, bo muszę mieć wolną rękę na smycz, a drugą do rzucania patyków".
OdpowiedzUsuńwiduję czasem dziewczynę z dzieckiem w chuście z psem na smyczy, też zasuwa chyba dla formy, podziwiam!
UsuńNo i proszę, taką fajną wymówkę mi popsuałaś...;)
UsuńTak trzymaj, Klarko :) Ludźmi się nie przejmuj, niech się pochwalą sami swoimi osiągnięciami sportowymi.
OdpowiedzUsuńFilmik instruktażowy obejrzyj koniecznie, jeśli chcesz prawidłowo chodzić, pełno ich w sieci.
Do tego, jak ktoś wyżej pisał - gumowe buciki, jesli chodzisz po twardej nawierzchni.
A masz ustawioną odpowiednia wysokość? To jest bardzo ważne.
Ja też sama chodzę i biegam, tzn. teraz nie, ale może niedługo znów zacznę kolejny mój powrót do aktywności fizycznej.
Wybacz, jeśli się za dużo powymądrzałam w tym komentarzu ;)
proszę częściej:)
UsuńU mnie na osiedlu większość pań (tych co to już dobrnęły do 8o-ki) człapie z kijkami i większość z nich merda nimi niczym łyżką w cukiernicy.
OdpowiedzUsuńA tempo zabójcze, niemal stoją w miejscu.Jest poza tym kilka, które ciągną kijki za sobą zapewne po to by za szybko nie iść. A mnie zabroniono takich rozrywek jak szybki marsz lub truchtanie. Mogę tylko ćwiczyć w pozycji horyzontalnej. Zestaw obejmuje gumę i duuużą piłkę. Perwersja, no nie????
To nie perwersja tylko pilateks.
Usuńna piłce to ja seriale oglądam ;)
UsuńNa piłce? Powiedz jak to robisz, ja mam dużą piłkę, ale nie mam TV, a czasem tez bym jakiś serial obejrzała;-)
UsuńStokrotko Blogowa, masz przeciez Internet i komputer PLUS pilka = ogladanie serialu. :)))
UsuńTaka oto impresja na temat (anonimowe z netu):
OdpowiedzUsuń"Uprawiam nordic walking. Ruszam z kijkami. Zawsze na polu, na łące stoi krowa. Otóż ta krowa myśli, że jestem jej właścicielką, która po nią przyszła. Widzi mnie i podnosi łepek. Sprawia wrażenie, jakby wołała : "Mmmmmmmudno mi! Zabierz mnie stąd" Żal mi krówki, bo chce do domku już. Ja idę, a ona musi stać. Zwierzę obserwuje mnie bacznie i po raz kolejny nieszczęśliwie muczy, kiedy okazuje się, że nie ja jestem jej wybawicielką. Wracam tą samą trasą. Krówki już na polu nie ma. Jej właścicielka zabrała ją. Widzę krowę i jej panią idące kilkanaście metrów przede mną.
Krowa macha ogonem. Może macha do mnie?".
ściskam i niezmiennie zapraszam
p.s. od ponad 20 lat moja żona jest w znacznym stopniu niepełnosprawna; nabiegam się zatem dosyć (zakupy, sprawy urzędowe itp.), być może nordic walkig byłby dla mnie atrakcyjną odmianą?!
Oj, nie chodzi się z kijkami po twardej nawierzchni! Chcecie sobie nadwyrężyć to i owo?Tylko po leśnych duktach, po polnych ścieżkach... Przez brukowano - asfaltową wieś tylko jak broń - na ramieniu!I one rzeczywiście maja być troszkę z tyłu - to nie laski do podpierania się! Uwielbiam Panią czytać, Pani Klarko :) Iza
OdpowiedzUsuńno to zmartwionko bo właśnie głównie po twardej nawierzchni spaceruję. kijki nabyłam żeby spróbować a tu taka wiadomość.
UsuńTo ja, druga Iza, "ta od Rybki":-) Tez chodze z kijkami od dawna. Czasem biegam. Robie to dla poprawy samopoczucia i zeby lepiej spac (mam z tym ogromny problem). Na poczatku w moim malym miasteczku niektorzy pukali sie w czolo, widzac pania nauczycielke, niemloda juz, z kijkami. Mialam to w nosie, a teraz przyzwyczaili sie. Zreszta i inni zaczeli chodzic.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFakt, przez wieś najgorzej. Każdy się czuje w obowiązku skomentować bardzo dowcipaśnie poczynania "nordicków".
OdpowiedzUsuńChodzę po okolicznych lasach, polach i łąkach. Uwagami bliźnich przestałam się przejmować, poznałam okolicę i wiem, że u nas najpiękniej. Schudłam, wysłuchałam mnóstwa audiobooków, zobaczyłam i usłyszałam nieskończoną ilość pięknych okoliczności przyrody. Co prawda rodzina się podśmiewa, że chodzę "do wilka",ale i oni pomału się przekonują, że ten wilk nie taki straszny.
Samych sukcesów w chodzeniu życzę.
W mojej wsi już tyle ,,patykowców'', że na nikim nie robią wrażenia. Mam dopiero trzy dni doświadczenia... Na razie bakcyl połknięty, choć jeszcze z techniką nieco na bakier. Lewy kijek jakoś się za mną ciągnie, zamiast równo pukać... Ale dojdę do wprawy. Chyba?...
OdpowiedzUsuńWeekend. Zamiast odwiedzin u Douglassa czy Sephory....tez pójdę spacerkiem-bez kijków- za to za rękę z dziecmi;) do lasu. W koncu- ogloszono- wiosne.
OdpowiedzUsuńSkoro buty do biegania kupilam w zeszloroczne Walentynki to w koncu trzeba by z nich zrobic uzytek. Zamiast dresiku- legginsy (taki czas ze wszystko ze mnie spada;)- prawie wszystko...
Najlepiej chodzi się brzegiem morza- rankiem albo wieczorem, kiedy ludu nie ma- boso!
OdpowiedzUsuńDokładnie :D
Usuńo tak brzegiem to bym pochodziła ::)
OdpowiedzUsuńnatomiast w temacie kijków- przymierzam się pomalutku. Spaceruję dużo, niestety w cieplejsze dni puchną mi palce dłoni. Licze na to że praca z kijkami rozwiąże ten problem. Trzymam kciuki :)
Właśnie zamierzam kupić kijki dla wsi, do wypożyczenia, tak na zachętę i żebym głupio nie wyglądała sama;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Kije do nordic walking nie są składane, są w jednym kawałku.
OdpowiedzUsuńW sieci jest sporo filmików, jak nauczyć się poprawnie chodzić.
To naprawdę nie jest trudne, trzeba tylko wiedzieć, jak zacząć, jak wystartować.
Powodzenia:)
moje są składane
Usuń