Miałam pisać o tym barze ale o nim napiszę na drugim blogu a tu na szybko najpilniejsze wieści z autobusu, który jest dla mnie źródłem wszelkich informacji lepszym jak fejs i ogłoszenia parafialne. Ale zanim wyszłam z domu to usłyszałam cudowny tekst którym muszę się podzielić.
Pani Sąsiadka ma domek dość daleko od nas ale tu jest dziwna akustyka, wszystko się niesie i słychać każde słowo. Dziś dzień przepiękny, słoneczny i ciepły mamy więc drzwi i okna pootwierane na oścież. Takie oto usłyszałam słowa mówione czułym, melodyjnym głosem.
Idziesz tu do mnie na rosołek prosto do garnka? Chodź, chodź, siekiera już czeka!
Mam nadzieję, że to do koguta a nie do listonosza!
W autobusie natomiast kilka osób rozmawiało zupełnie swobodnie, obgadując znajomą mi parę. Chciałam to jakoś przerwać i wtrąciłam ze śmiechem - a sąsiadka słucha!
Na co otrzymałam odpowiedź - a to przecież prawda, nie mamy nic do ukrycia.
To tak jak na blogu. Wszystko prawdziwe i zmyślone.
ja się kiedyś przeraziłam, jak opisując anonimowo prawdziwa historię kolezanki, komentatorka odkryła, ze to jej znajoma!!
OdpowiedzUsuńod tej pory więcej zmyślam:P
stare indiańskie przysłowie mówi - chcesz mieć wroga pisz bloga
Usuńrybenka w takim razie z komentatorem macie wspólnych znajomych :) Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :D
Usuńmoże i coś w tym starym indiańskim przysłowiu jest;-)
Usuńmyślę, że prędzej do męża mówiła, niż do listonosza;)
czasem to mi żal, ze żaden autobus w moją stronę nie jeździ, a Marysia odkryła nowe słówko: waja! też się tyczy środków transportu ;-)
W temacie kur u nas Teściowa swoje trzyma i wczoraj chodząc z dziewczynami po podwórku zagladamy przez siatkę, a tam leży jakaś sztuka już dość mocno posunięta w rozkładzie, bo jej pióra kupkami same przez wiatr wychodziły, rosołu nie będzie!
OdpowiedzUsuńpacz: sama natura! ekologiczny chów;)
UsuńMam podejrzenie,że listonosz byłby wydajniejszy - i na rosołek i na pieczyste by wystarczył.;))))
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
A wcześniej jako przyprawa...
UsuńKlarko, Anabell, Tetryku... oblecha z tym listonoszem ;-))))
UsuńTetryk mi się ta przyprawa z pieprzem skojarzyła - tak czy siak - dobrze zante pisze
UsuńNo bo jakże rosołek bez odrobiny pieprzu... ;-)
UsuńNiby wiem z czego jest rosół ale teraz chyba zdobię sobie kilka tygodni przerwy... Ja do swoich porcji rosołowych nie przemawiam;D
OdpowiedzUsuńNo patrz, jak miło.:) A mój sąsiad to nie ma tak melodyjnego głosu i to, co mówi do kur, to raczej do cytowania się nie nadaje...:)))
OdpowiedzUsuńByło kiedyś w "Mamy Cię" jak chyba syn Magdy Zawadzkiej zaprosił ją do restauracji, gdzie wybierało się np. kotlety z baraniny a oni przyprowadzali barana i należało wybrać, którego. Po sali chodziły kury i tak dalej. Zawadzka była przerażona i powiedziała, że nie zje niczego, czemu przedtem spojrzała w oczy :-)
OdpowiedzUsuńRacja jak nie wiem co ;-)
To dotyczy także listonosza, oczywiście.
OdpowiedzUsuńJa nie zjadam niczego co może mieć dzieci. Brrr... A bloga najlepiej pisać pod zakamuflowanym pseudonimem, zmienioną płcią i kradzionym zdjęciem profilowym.:-)
OdpowiedzUsuńMasz racje tak jak na blogu wszystko prawdziwe i zmyślone
OdpowiedzUsuńTo ładne jest
Pozdrawiam