Czyli o tym, jak dziś podstępnie i okrutnie oszukałam Kiciula. Wiele razy pisałam już o trudnościach związanych z zapodaniem zwierzęciu jakiejkolwiek tabletki. Najgorszy był Zbójca bo miał (miauuuu) pazury jak szpony a zęby jak szable, blizny na rękach i udach mam do dziś. Jak przyszedł do nas to uszy miał do leczenia, łapę rozwaloną tak na 10 cm a brzuch wielki jak piłka od pasożytów.
Dobrze trafił bo ja chorego kota nie mam sumienia wygnać precz tylko staram się jakoś pomóc a dopiero potem wyganiam precz. Czyli odnoszę a kotek wraca do naszego domu szybciej niż ja, zanim otworzę bramę i wejdę na schody to kotek już na dwóch łapach na progu.
Ale nie o tym miało być tylko o dzisiejszym oszukiwaniu tego głupka o wiecznie zdziwionym pyszczku. Tu jest jego zdjęcie z dzieciństwa, trochę urósł ale dalej jest taki trochę ograniczony intelektualnie.
Przy okazji odwiedzin w urzędzie pielęgnowania patologii społecznej wstąpiłam do wetki po trutkę na kota bo wiadomo, lata to po ogrodzie, żre co popadnie i nie ma co się czarować, tasiemiec tylko się czai za krzaczkiem poziomek tam mają swoje domki a nocą kotek śpi mi jak dusząca zmora na piersiach więc nie wiadomo czy mi tych swoich lokatorów nie daje. Nie wiem jak jak to wytrzymuję, piersi ważą ze dwadzieścia kilo i jeszcze ten kot mnie wgniata w materac, łóżko się w tym miejscu obniżyło o pół metra.
U wetki nie było tych tabletek co zwykle i bardzo dobrze bo zwykle płacę 30 złotych i to jest dwie butelki wina jakby nie było odjęte od ust, i kupiłam taką zwykłą bezsmakową (te drogie są obłe w kształcie i mają smak wołowiny podobno) za 10 zł. Ale czy 30 czy 10 zł to i tak dużo jakby to bydlę wypluło albo wyrzygało to trzeba dawać drugi raz więc trzeba tak pokombinować żeby zeżarł na pewno.
Wstąpiłam do marketu i rozglądając się wokół siebie czy nie ma kogo znajomego kupiłam najmniejszą saszetkę pokarmu na W, Oficjalnie słynę z tego, że ten pokarm krytykuję, uważam za mocno uzależniający i bezwartościowy i wszyscy znajomi o tym wiedzą. Dlaczego tak uważam? Bo tak.
Kupiłam to, przywiozłam do domu, kotek już czekał na schodach i rzucił się na mnie z krzykiem "co mi kupiłaś". No wiem, dzieci tak witają rodziców ale przecież jakoś te wrzaski kocie trzeba przetłumaczyć na ludzki język.
Wyjęłam saszetkę, naddarłam róg, wylałam na talerzyk troszkę sosu. Kotek z oczami większymi jak talerzyk zeżarł sos na wdechu. Polałam sosikiem tabletkę, położyłam, oblizał i zostawił, patrząc na mnie wyczekująco, co to ma być to białe. No to jeszcze raz polałam sosem i na wszelki wypadek pomogłam zwierzątku zjeść. Czyli tradycyjnie, tabletka do pyszczka, pyszczek zamknąć, głowa do góry i połykamy albo tak siedzimy. Połknął bez problemu, phi. A potem jeszcze wylizał cały sos karmy na W.
Znacie - posłuchajcie !
OdpowiedzUsuńJAK PODAĆ KOTU TABLETKĘ
1. Weź kota na ręce, otocz go lewym ramieniem tak, jak się trzyma niemowlę. Umieść palec wskazujący i kciuk prawej ręki po obu stronach pyszczka i naciśnij, lekko trzymając tabletkę w pozostałych palcach prawej ręki. Gdy kot otworzy pysk, wpuść tabletkę, pozwól mu zamknąć pysk i przełknąć.
2. Podnieś tabletki z podłogi i wyciągnij kota spod tapczanu. Ponownie otocz kota lewym ramieniem i powtórz cały proces jeszcze raz.
3. Wyciągnij kota z sypialni i wyrzuć rozmemłaną tabletkę.
4. Wyjmij nową tabletkę z opakowania. Otocz kota lewym ramieniem, jednocześnie trzymając lewą ręką wierzgające tylne łapy. Rozewrzyj pysk kota i palcem wskazującym prawej ręki wepchnij tabletkę tak głęboko, jak się da. Przytrzymaj kotu zamknięty pysk i policz do dziesięciu.
5. Wyciągnij tabletkę z akwarium, a kota z garderoby. Zawołaj do pomocy żonę.
6. Przyduś kota do podłogi, klinując go kolanami, a jednocześnie trzymając wierzgające przednie i tylne łapy. Nie zwracaj uwagi na niskie, warczące odgłosy, wydawane w tym czasie przez kota. Niech żona przytrzyma jego głowę, jednocześnie wpychając mu drewnianą linijkę między zęby. Następnie wsuń tabletkę między rozwarte żeby i intensywnie pogłaszcz kota po gardle, co skłoni go do przełknięcia.
7. Rozpakuj następną tabletkę. Ściągnij kota z karniszy. Zanotuj sobie, żeby kupić nowe firanki. Pozbieraj kawałki porcelany z potłuczonej wazy, możesz je sobie posklejać później.
8. Owiń kota w ręcznik kąpielowy, a następnie niech żona położy się na kocie tak, aby spod jej pachy wystawała tylko jego głowa. Umieść tabletkę w środku plastikowej rurki do napojów. Przy pomocy ołówka otwórz kotu pysk i wcisnąwszy rurkę między rozwarte zęby, mocno wydmuchnij tabletkę do środka.
9. Sprawdź na opakowaniu, czy tabletki nie są szkodliwe dla ludzi. Wypij jedną butelkę piwa, żeby pozbyć się nieprzyjemnego smaku w ustach. Zabandażuj żonie ramię, a następnie przy pomocy wody z mydłem usuń plamy krwi z dywanu.
10. Przynieś kota z altanki sąsiada. Rozpakuj następną tabletkę. Przygotuj następną butelkę piwa. Umieść kota w drzwiczkach kredensu tak, żeby przez szczelinę wystawała mu tylko głowa. Rozewrzyj mu pysk łyżeczką od herbaty i za pomocą gumki recepturki strzel tabletką między rozwarte zęby.
11. Przynieś śrubokręt i przykręć wyrwane zawiasy z drzwiczek. Wypij piwo. Wydobądź butelkę wódki. Nalej do kieliszka, wypij. Przyłóż zimny kompres policzka i sprawdź, kiedy ostatnio byłeś szczepiony na tężec. Przemyj policzek wódką w celu zdezynfekowania rany i wypij kolejny kieliszek, aby ukoić ból. Podartą koszulę możesz już wyrzucić.
12. Zadzwoń po straż pożarną, żeby ściągnęli tego pieprzonego kota z drzewa. Przeproś sąsiada, który wjechał samochodem w płot, usiłując ominąć kota przebiegającego przez ulicę. Wyjmij z opakowania kolejną tabletkę.
13. Skrępuj drania za pomocą sznurka od bielizny, związując razem przednie i tylne łapy, a następnie przywiąż go do nogi od stołu. Weź grube, skórzane rękawice ogrodnicze. Wciśnij kotu tabletkę, popychając dużym kawałkiem polędwicy. Przytrzymaj głowę kota pionowo i wlej mu dwie szklanki wody wprost do gardła, żeby spłukać tabletkę.
14. Wypij pozostałą wódkę - możesz wprost z butelki. Pozwól żonie zawieźć się na pogotowie. Siedź spokojnie, żeby doktor mógł zszyć ci ramię i wyjąć resztki tabletki z oka. Po drodze do domu wstąp do sklepu meblowego i kup nowy stół.
15. Sprawdź, czy w pobliskim sklepie zoologicznym nie mają chomików.
JAK PODAĆ TABLETKĘ PSU
1. Zawiń tabletkę w plasterek szynki i zawołaj psa.
Czytanie tej "instrukcji" to zawsze przednia zabawa :)
UsuńCo do psów to rozgraniczmy podanie tabletki psu i podanie tabletki jamnikowi ;)
Usuńale czy jamnik to na pewno pies..
UsuńMój pies wypluwa tabletkę, a zżera szynkę. Wciskam tabletkę w kawałek kiełbasy, też potrafi ją wygrzebać i wypluć. Tabletkę, bo kiełbasę połyka.Trzymam w drugiej ręce drugi kawałek kiełbasy i macham mu na zmianę przed nosem, żeby się nie połapał w którym jest lekarstwo i daję najpierw ten z tabletką, jak mam szczęście, to połknie, bo już się nie może doczekać drugiego kawałka. O wiele trudniej podać lek w płynie, ale jakoś dajemy radę. :-)
Usuńsuper instrukcja hahaha,moje koty zawsze musiały być krępowane a i tak zawsze gdzies zajdowałam tabletkę i zabawa zaczynała się od nowa, z psem mam to samo
UsuńMistrzostwo świata ;-)))
UsuńDla mojego labradora wystarcza kawałek ptasiego mleczka (1/3 wystarcza).
Klarka, no wiadomo, że jamnik to jamnik :)
UsuńJamnik to człowiek, wiadomo. Miałam, hodowałam [ nie chowałam, hodowałam ], to wiem. Mam szorstkowłosą paskudę przemądrzałą, taki mop bez kija.
UsuńW podawaniu lekarstw wszystkie chwyty dozwolone.;) Choć ja po prostu stosuję właśnie metodę otwarcia pyszczka i bezceremonialnego wrzucenia tabletki do gardła. ;) Przez lata praktyki doszłam do takiej wprawy, że cała procedura dzieje się w oka mgnieniu i nawet najgroźniejszy z najgroźniejszych nim się pokapuje, to już jest po wszystkim. :)
OdpowiedzUsuńZbójca połknął ale co z tego jak biegł na pole i wszystko zwrócił
Usuńdobrze że na polu
Ojjj...na tradycyjnie siadam na kocie znaczy przygniatam go, żeby nie było delikatnie uniemożliwiając jakiekolwiek ruchy, po czym w tak unieruchomionego jegomościa wlewam rozpuszczona tabletkę najpierw otwierając mu delikatnie pyszczek ( trzeba znać miejscówe wsunięcia palca aby to to nie dziabnęło, ale po tylu kotach i tylu tabletkach, kropelkach do uszu, oczy itd itp znam wszystkie sztuczki tych bestii i wiem jak je podejść) i cierpliwie czekam aż wypije... a potem daje nagrodę. Zwykle to kurza cycka na świeżo. Aczkolwiek mój kcurro woli pałaszować skrzydełka kurze na świeżo rzecz jasna. To na W lub K mam zawsze skitrane na wypadek braku innego pokarmu.
OdpowiedzUsuńja patrzyłam jak pewna mama podaje dziecku lek taką jakby strzykawką i pomyślałam sobie, że tak by można kotu, no ale ostatecznie nie kupiłam tego aplikatora
UsuńKlarko, nie trzeba specjalnego aplikatora, wystarczy w zwykłej strzykawce obciąć końcówkę - moja weterynarz tak mi doradziła, tabletka wpada prosto do gardła kiciula, wystarczy pogłaskać pod brodą, żeby kot połknął...
UsuńZ karmą na W mam tak samo ;) bo tak i już. A koty plus tabletki to moja zmora, a ta moja ruda łajza co chwila coś musi brać. Już nas weterynarze ze śmiechem witają i pytają, co znowu zwojował ;)
OdpowiedzUsuńto może Wam zniżki dadzą, albo abonament;)
UsuńKarta stałego klienta nam się należy na pewno :)
UsuńA moje koty tak grzecznie lykaja tabletki.
OdpowiedzUsuńpozazdrościć!
Usuńehhhh
OdpowiedzUsuńmogę tylko powzdychać sobie..
w zyciu nie wepchnęłabym kotu tabletki
- zawsze szukam kogoś kto zrobi....
u nas ja jestem od tej najczarniejszej roboty, czyścić uszy, wmuszać tabletki, wyrywać kleszcze itd, a reszta jest od głaskania i zabawy
UsuńSama przyjemność czytać :-D Ze strachem myślę, jak sobie poradzę, gdyby była taka konieczność. Może rozpuścić tabletkę i dać kotu w żyłę? :-D
OdpowiedzUsuńznajoma pielęgniarka nie odważy się dać kotu zwykłego zastrzyka, to całkiem inna budowa ciała, można zrobić krzywdę (wiem że żartowałaś ale to na wypadek gdyby ktoś myślał inaczej)
Usuńjeżeli chodzi o łykanie tabletek to kiedys byłam kotem
OdpowiedzUsuńprzepraszam was rodzice!!
moje dziecko było pod tym względem aniołem, raz się tylko pożalił do kogoś - "mama mi daje takie wielkie tabletki jak klocki lego"
UsuńDlatego ja kupuję spot-on. One mnie i tak już dostatecznie nienawidzą jak im pipetką taka maleńką pogmeram po pleckach między łopatkami. Migusia jak była mała to miała saszetkę z proszkiem, ale nie nie za bardzo chciała jeść żarcia z nim wymieszanego. Tigusiowi po operacjach dawałam leki przez pipetkę specjalną. Lekko nie było ale dalim radę. POd koniec na widok pipetki już zwiewał.
OdpowiedzUsuńU mnie tez te spot-on sugeruje nawet wet. Koty tez sie obrazaja, bo ani tam dosiegnac albi wylizac to mokre...
OdpowiedzUsuńMożna oblepić tabletkę pasztetem. Pyszne!
OdpowiedzUsuńPiękną m(i)a(ł) mordkę :)
OdpowiedzUsuńGdy już nic nie pomoże,można posmarować łapki masłem z rozkruszoną tabletką i kot ucieka na 2 dni.
OdpowiedzUsuńWanda
Ależ ten Twój kiciuś grzeczny :-)))
OdpowiedzUsuńA mój mąż nauczył się robić zastrzyki kotom. Był wybór: albo to albo codzienne wizyty u weterynarza. Tabletki nie wchodziły w grę bo moja majstarsza kota dostaje po nich ślinotoku - aż piana jej idzie z pyszczka. Pozdrawiam. Masala
OdpowiedzUsuńTabletkę należy umieścić w kapsułce zrobionej z masła. A więc bierzemy twarde masełko, chwilę je miętosimy w palcach, owijamy w nie tabletkę i teraz dajemy zwierzątku do oblizania nasze uświnione masłem paluszki, a za chwilę podtykamy pod mordkę tabletkę obtoczoną w maśle. W 99% zdezorientowane zwierzątko łyka, bo masełko pięknie samo do gardła spływa.Podawanie mojemu psu tabletek to była pestka, ale zmuszenie go do zjedzenia dietetycznej karmy było niewykonalne. Gad mógł 2 tygodnie żyć samą wodą a dietetycznej karmy nie zeżarł, nawet z ręki, a jak wsadziłam w mordkę to zawsze ją wypluł, czasem nawet po 5 minutach, gdy ja się cieszyłam, że chyba jednak ją połknął.
OdpowiedzUsuńMarzycielka z Ciebie (odnośnie wagi owych kobiecych atrybutów).
Miłego;)
To mój kotek miał chyba jakieś dobre tabletki - antybiotyk (ponoć waniliowy) jadł ze smakiem, a rozkruszonych witamin w karmie nawet nie poczuł. Takie żółte kropelki do oczu też spokojnie znosił, tylko tych, co teraz dostaje, to nie lubi, chyba go trochę pieką.
OdpowiedzUsuńKotek dalej taki ograniczony intelektualnie mnie powalił. Leżę i kwiczę! I w dodatku oplułam se monitor. Obciążę cię kosztami!!!! <3
OdpowiedzUsuńToterama
MOja psica każdy lek zeżre bez zbytniego zanęcania - wiecznie głodna!
OdpowiedzUsuńKlarko jestes bossska! A Piotr Opolski jeszcze bossskszy;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje "Nie kupuj kota" a ten post jest rownie cudny!
Moja kota (nie jest gupia) daje sobie wcisnac wszystko do oczu, uszu i gardla ale musze jej najpierw wytlumaczyc ze to dla jej zdrowia, zeby jeszcze dlugo mogla nam ugniatac klatke z piersiami oraz (pelne) pecherze nad ranem...
tezMonika
Ja owijam kota ręcznikiem tak by wystawała mu tylko głowa
OdpowiedzUsuńNie zawsze uda się dać tabletkę ale przynajmniej ręce mam całe
Pozdrawiam
Nie owijałam niczym moje koty.Łapąłam za kark w newralgicznym miejscu - kot nie wierzga i nie drapie bo boi się euszyć,zebby sobiee karku nie przetrącić.Dugą ręką otwierałam pyszczek i wciskałam tabletke prosto do gardła.
OdpowiedzUsuńMoja Baltazara grzecznie łykała bo nie miała innego wyjścia. Po aplikacji tabletki nie odzywała się do mnie dwa dni...ale jej przechodziło.
Jakos nie mam specjalnych stresów - ale jamnik ,jamnik był traktowany tak samo jak kot tylko z mordeczką był problem jako że dluga ona była....ta mordeczka:))
Kot cud-miód! Moja by nie wzięła, wylizałaby wszystko wokół, nawet każdy ulubiony pokarm, ale tabletki by nie połknęła. Chyba że zmuszona tymi potwornymi metodami, które stosujecie :).
OdpowiedzUsuń