W zeszłym tygodniu przyszedł całkiem niestary pan ze świeżutkim orzeczeniem o niepełnosprawności i z zapytaniem, co mu się w związku z tym należy. Pogawędziliśmy sobie o tym i pan wyszedł z wnioskiem na turnus rehabilitacyjny. Upłynęło parę dni i znów przyszedł. Myślałam, że zgromadził potrzebne załączniki i chce je zostawić a ten usiadł, spojrzał mi głęboko w oczy (to nic takiego, staram się nawiązywać kontakt wzrokowy z każdym) i zaproponował mi masaż,
Bo taka miła jestem a siedzę cały dzień za biurkiem to na pewno mi się masaż przyda.
Innym razem zadzwoniła pani alarmując, że prześladuje ją ksiądz posiadający zdolność bilokacji. Zgodnie z prawdą poinformowałam, że my się zajmujemy pokonywaniem barier architektonicznych, technicznych i komunikacyjnych więc nie mogę jej pomóc, ale mamy psychologa. Egzorcysty nie ma niestety (tego nie dodałam, nie pozwalam sobie na żarty).
Kraków zasnuty był smogiem tak bardzo, że ludzie chodzili w maseczkach. Wczoraj jeszcze było paskudnie a dziś jest piękny, ciepły, słoneczny dzień. Poszliśmy do ogrodu zrobić to, co najpilniejsze. Wiem, niedziela, ale wychodzimy z domu po ciemku i po ciemku wracamy więc w ogrodzie nie ma kiedy czegokolwiek zrobić. Zrobiłam porządek w ziołach i teraz pachnę jak sklep zielarski miętą, lawendą i oregano. Zostały w gruncie dwa wielkie krzaczyska rozmarynu, zmarnują się, trudno.
Znalazłam starą kocią zabawkę - laser. Wieczorami kocurek poluje na światełko a Krzysiek ma podrapane nogi jakby wpadł w agrest bo kocurek łapie światełko wszędzie, na człowieku również.
Czy Wasze zwierzęta czują już zimę i robią zapasy? U nas nie tylko zwierzęta, wczoraj upiekłam placek z jabłkami a dziś już nie ma. Co prawda podzieliłam ciasto sprawiedliwie na czworo i był nawet dobry ale żeby tak blaszkę ciasta opylić w dwa dni?
A potem znów będzie pełna szafa ciuchów a chodzić nie ma w czym!
Życzę miłej niedzieli i spokojnego tygodnia - Wasza Klarka
.
Oj, z tą szafą to coś o tym wiem. :) Koty też żrą jak zwariowane.
OdpowiedzUsuńCiekawie masz w pracy. :)
Skoro piszesz o tym masażu otwartym tekstem / na otwartym blogu znaczy, że nie skorzystałaś. Szkoda ;-)
OdpowiedzUsuńA jakie części ciała chciał masować?:)
OdpowiedzUsuńW sumie fajna praca -można i pomoc i się pośmiać;)
Pozdrawiam;)
Tu pod komentarzem Miśki się wpisuję, bo pomyślałam podobnie he he. buziaki serdeczne-;)
UsuńPlacek z jabłkami? Sama bym pożarła ;)
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli :)
Tak sobie człowie tu przyjdzie w niedzielę, ucieszy się zgrabnym słowem i anegdotą, to od razu mu dobrze:)
OdpowiedzUsuńMoja szafa pęka w szwach, a ja ...bingo, nie mam w czym...
OdpowiedzUsuńTak,u nas zapasy przynoszone na próg ;)
OdpowiedzUsuńNa smog najlepszy wypad za miasto; ja się leczę w takich sytuacjach Lanckoroną, oczywiście, jak jestem w Krakowie, ale Ty 'za miasto' masz w domu:)
OdpowiedzUsuńCoś w tym instynkcie stadnym jest, skoro nie tylko mój piesek przed zimą je więcej, ale - wstyd przyznać - ja również robię zapasy tłuszczyku. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzy ten pan chciał ten masaż wykonać osobiście? No popatrz, idziemy do przodu- niedawno mój ulubiony pan fizyk Kaku mówił,że do teleportacji już tylko krok, a wszystko dzięki fizyce kwantowej ma być możliwe., a tu my, cichcem już mamy takich co posiadają mozliwość bilokacji. Super!!!. Trzeba było doradzić pani, by tę wiadomość podała do TV, a jeszcze lepiej do gazety pt. "Fakt"- oni się każdym bzdetem zajmują. Byłoby wesoło.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Hmmm, to ja już wiem, dlaczego mój placek zrobiony w sobotę wieczorem zniknął - a jest dopiero niedzielny wieczór...
OdpowiedzUsuńMiłej jesieni, pozdrawiam, M.
Z powodu upalnego lata ,większość czasu spędziłam w domu,na spowolnionych obrotach i moje odzienie bardzo mnie uwiera.Teraz
OdpowiedzUsuń,wreszcie mogę poruszać się w przyspieszonym tempie.a nasz koci władca udomowił się,apetyt mu dopisuje ,przytył,ale nic z tego sobie nie robi.Oby mniej ,takich śliniących się masażystów.
Takie ,dziwne zachcianki klientów potrafią rozbawić.
Serdecznie pozdrawiam.
Wanda
Chciałam dziś popełnić jabłkowego ,,krambla'', ale kolega Małż zaprotestował... Że niby cukier mu skoczy?
OdpowiedzUsuńMoglas ten placek podzielic na osiem czesci. Taka ilosc trudniej jest wciac, nie to co tylko cztery czesci. Ja tak robie z pizza: jak ja podziele na 8 to juz przy czwartej czesci jestem syta a gdy podziele na 4 to wtrabie te cztery czesci jak nic za jednym posiedzeniem.
OdpowiedzUsuńteż jabłeczniki u nas królują.........
OdpowiedzUsuńnajnowszy przepis nawet jabłecznik oczko się nazywa :)))
Szarlotkę to i w jeden dzień bym pochłonęła... ;) Kota zbiera zapasy zbiera... I ja niestety też ;(
OdpowiedzUsuńWyobraziłam sobie, jak ten pan staje za Twoim krzesłem i robi Ci masaż :))) Oraz jak zamawiasz (jednak) egzorcystę!
OdpowiedzUsuńA potem on przychodzi i kradnie 1 ćwiartkę Twojej szarlotki z blachy...
Chyba czas się przespać, bo śnię na jawie... :)
Bardzo lubię czytać Twoje wpisy;
OdpowiedzUsuń- po pierwsze - znam i lubię Kraków ( mieszkałam tam 5 lat), czasem tam bywam;
- po drugie - podoba mi się to, w jaki sposób piszesz o niepełnosprawnych ( jestem matka niepełnosprawnego syna). Niestety, w "naszej " instytucji nie jest miło...
Poza tym często piszesz o Kleparzu... Uwielbiałam tam robić zakupy, zresztą bardzo lubię kupować "na rynku".
Serdecznie pozdrawiam.
No właśnie wszyscy mówią, że rozmaryn trzeba na zimę wykopywać, a mój już od ośmiu lat rośnie na stałe i ma się znakomicie ;-)
OdpowiedzUsuńA ja dzisiaj Klarko tak niepodległościowo całusy przesyłam. Proszę :-*
OdpowiedzUsuńU nas dopiero trzeci rozmaryn okazal sie naprawde mrozoodporny. Moze przykryj czyms (starym kocem, slomianka, starym kotem?). Koty rzucaja sie na jedzenie, zebym nie wiem ile dala, czasem z tego glodu(!) az miski pomyla: smacznego jablkowego zycze!
OdpowiedzUsuńtezMonika
Moja szafa też ciągle jeszcze nie bardzo przydatna:( Nasze koty okrąglutkie się porobiły, aż zaczęliśmy je o coś podejrzewać, ale one tak na zimę to chyba nie?
OdpowiedzUsuńA nie masz może krzaczka lubczyku? nie wiem czy to można w nasionkach kupić czy jak, ale rosołu bez lubczyka to sobie prawie nie wyobrażam, a nie mam i nigdzie nie spotkałam, znaczy u ciotki jako chwast rośnie wielki na metr, ale ciotka tak daleeeeko, ale chyba jednak z wiosną trzeba ją będzie odwiedzić.
A ja tak nieelegancko zapytam: i co skorzystałaś?! z masażu rzecz jasna, nie z egzorcysty;-P