Pani Zuzanna jest kobietą piękną i dobrą jak my wszystkie i jak wiele z nas nosi na twarzy czarujący uśmiech dla dobrych ludzi a w torebce młotek na wszelki wypadek.
Tego dnia wracając z pracy przypomniała sobie o paru drobiazgach, których zabrakło w domu i zatrzymała się przy lokalnym sklepiku. Kupiła to, co się kupuje wracając z pracy - chleb, mleko, śmietanę do zupy, papier toaletowy, kilogram mąki, kawę w słoiku, kilo jabłek, trzy cukinie, kurczaka, sól do zmywarki, dwie butelki kryniczanki, kinder niespodziankę dla wnuczki i puszkę jedzenia dla kota.
Nie miała ze sobą porządnej torby bo torbę wozi tylko na poważniejsze zakupy a nie takie codzienne. Niosła więc to wszystko w zrywkach.
Stojący koło drzwi Men El pośpieszył z pomocą otwierając je na całą szerokość.
Men El (zwany dawniej Marianem Lusiną) przytrzymał drzwi i idąc za panią Zuzanną poprosił grzecznie
- zawiozłabyś Żuliana do do domu, po drodze masz.
Żul Jan dawniej zwany żulem a jeszcze dawniej Janem stał niepewnie koło ściany sklepu i było mu wszystko jedno.
Zuzanna się oburzyła. - Ja z nim nie piłam, kto z nim pił niech go odwozi!
Men El się zasmucił.
Ale jesteś koleżanka, ja bym cię odwiózł gdybyś była pijana, nie pozwolił bym, żebyś gdzieś leżała w rowie. Spójrz na niego, jak on dojdzie do domu, ledwo stoi, zamarznie gdzieś.
- To do zimy będzie trzeźwiał? Dwadzieścia pięć stopni jest!
Tymczasem Żulian oderwał się od ściany i dość pewnym krokiem podszedł do nich.
Zuzanna spojrzała na niego i westchnęła - mogę cię podrzucić ale obiecaj, że nie będziesz rzygał.
Ja? - oburzył się Żulian sadowiąc się na siedzeniu pasażera. To ty zawsze rzygałaś na szkolnych wycieczkach - przypomniał sobie.
Kobieta rzuciła mu jadowite spojrzenie. Pomyliłeś mnie z Basią Nowak, mama zawsze dawała jej na drogę torbę słodyczy i tak się to kończyło.
To ty nie jesteś Basia Nowak? Wysiadam! - wrzasnął Żulian. Z obcymi zbokiniami nie jadę!
I nie pojechał.
Dzień Dibry Pani SZefowo :)
OdpowiedzUsuńhej Rafał :) co tam jak tam?
UsuńJasne - każdy ma swój honor !!!
OdpowiedzUsuń))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuń:DDD
OdpowiedzUsuńa dzięki za nowe słowo
zatrzymałam się na kilka minut przy "zrywkach " :))
Kolega z klasy chciał dobrego towarzystwa. A nie przypadkowego.;-)))To, że nawalony nie znaczy, że mu wszystko jedno;-))))
OdpowiedzUsuńAle mnie ubawiłaś na początek sobotniego dnia! Śliczna opowiastka :)
OdpowiedzUsuń:)))))) dobre:))))))
OdpowiedzUsuńSkad Ty Klarko bierzesz takie historie? Po raz kolejny powtarzam--jestes niesamowita!
OdpowiedzUsuńsłucham, patrzę i inspiruję się wszystkim :)
Usuńczęsto zapisuję i te zapisane słowa pomagają w stworzeniu takich historyjek
Świetne! W Basi się podkochiwał, o czym jego zatruty do imentu mózg wciąż pamiętał! Niesłychana wierność!
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
P.S.
W życiu nie wzięłabym pijanego do samochodu, nawet gdyby to był mój własny mąż . Nałogowym nie powinno się w jakikolwiek sposób pomagać - to jedyny sposób by zmusić ich do zmiany przyzwyczajeń.
O matko ... ale się ubawiłam.Swoją droga skąd Ty bierzesz takie historie! Historie jak historie ale wymyślane nazwisk i na ja Cię proszę. Szukam w pamięci kogo ja tak bym mogła przeinaczyć. Z Jana awansować na żula a potem na Żuliana - no piękne... A już Men El to jest majstersztyk...
OdpowiedzUsuńto się samo wymyśla, w drodze, w tramwaju, a nahczęściej przy "głupiej" czyli powtarzalnej nie wymagającej myślenia robocie, trzeba tylko zapisywać bo zapominam
Usuń:))
OdpowiedzUsuńO, mnie jeden taki opowiedział niezłą historie o pewnym porządnym gościu, którego on znał. Trochę to trwało, zanim doszedłem do tego, że to o mnie była opowieść! Trochę się zdziwił, jak go zawiozłem na jego własne podwórko i do ślubnej małżonki! :D :D :D
OdpowiedzUsuńpodziękowała czy sklęła? bo nas taka jedna raz sklęła "mógł dłużej leżeć to by wytrzeźwiał, i co ja z nim teraz zrobię"
UsuńE, nie, nie sklęła - dobra kobieta była! :)
Usuńwięc nie zapominaj notesu i długopisu.
OdpowiedzUsuńprzeczytam zawsze chętnie :)
Cóż za ambicja i ostrożność w jednym!:)
OdpowiedzUsuńSuper! Pozdrowaśki!
OdpowiedzUsuńSuper! Pozdrowaśki!
OdpowiedzUsuńPiękne!
OdpowiedzUsuńKlarko wymiatasz, jak mówią moi siostrzeńcy i coraz częściej ja :-D słusznie że nie pojechał, widocznie sentyment mu został ale nie do wszystkich znajomych z Naszej Klasy. To tak jak i mnie :-)
OdpowiedzUsuńMam takiego żuljana, kolegę z klasy. Najprzystojnieszy i spokojny. Żonę ma taką,że dopiekłą by za nim poszła, dawniej piękna dziewczyna, teraz sterana troską. Żdażało mi się go zawieżć do domu, ale grzeczny jak zawsze. Szkoda mi chłopaka jednak...
OdpowiedzUsuń"ja jestem dziad, ale honorowy", tak mi się przypomniało ;-)
OdpowiedzUsuńI po co cukinie kupowała? mogła do mnie podjechać, dałabym. Za darmo bym cukinie dała ;-)
Ale ubaw, hahaha. :) korek
OdpowiedzUsuńJa mu się nie dziwie..też z obcymi nie wsiadam do samochodu;)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia,
Jak zwykle niesamowita "bajda" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Małgosia
Historia przednia :) :)
OdpowiedzUsuńKlarkoooooooooooo:-))))))))))))))))))) ŻonaMietka
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńpadłam i kwiczę! ;D
OdpowiedzUsuńPs. a dlaczego Kryniczanka, a nie Piwniczanka? musisz Klarko kiedyś odwiedzić Piwniczną- Zdrój, a nie tylko po tym krynickim deptaku spacerować ;))
Ojjojj i ja dziś niosłam takie codzienne zakupy... W strugach deszczu bez parasola całe 1000 metrów... Dziękuję za uwagę ;)
OdpowiedzUsuńFajne. Jak to czytałam to widziałam ten sklep i tych ludzi.
OdpowiedzUsuńGabriela
Z nosa mi kapie, glowa peka, dziecko rano urzadzilo awanture w przedszkolu, ale przeczytalam i parsknelam smiechem. Dziekuje! :)
OdpowiedzUsuńCo to znaczy mieć zasady.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Powinni Cię zapisywać na receptę :*
OdpowiedzUsuńTaka historia poprawia i tak juz piekne przedpoludnie!
OdpowiedzUsuńtezMonika