środa, 23 września 2015

Koniec lata

Rano zapomniałam telefonu. Został się ładować. A prąd ci w baterię, trudno, jakoś sobie poradzę. Miało być ciepło więc pojechałam z gołymi nogami i w cienkim sweterku. Już na przystanku wyczułam, że ciepło nie jest. Wiało  po kolanach ale ludzie kochani jak ja nie lubię rajstop. A w pończochach do pracy nie będę chodzić, za mało zarabiam. 

 Wraz z końcem lata wróciła z urlopu szefowa i nie żeby powiało chłodem w przenośni, normalnie zrobiło się chłodniej, i bardzo dobrze, siedzimy w dusznym pokoju we trzy i już nie wiem, czym oddychać, okna się nie da otworzyć bo od ulicy (dla wiadomości krakusów - Aleja Słowackiego) bucha smród spalin aż się robi ciemno w oczach.  

Od czasu do czasu wstaję od biurka i wędruję po schodach na górę i z powrotem przez kilka pięter. Strasznie puchną mi od siedzenia nogi więc staram się jakoś ruszać ale to wygląda jakbym chodziła gdzieś do kogoś bo nikt tak nie łazi schodami, winda jest. Rozpuściłam plotkę, że chodzę kablować do szefa szefów. Nikt mi nie wierzy. 

Po tych schodach chodzę w szpilkach, zaczęłam je od nowa nosić bo nic mi tak nie dodaje pewności siebie jak buty na obcasie. Tłukę się więc po tych marmurach i parkietach hałasuję obcasami  i straszę urzędniczki choć z drugiej strony chyba lepsze tłuczenie niż skradanie się. 

Stary chory człowiek dostał pomocowe pieniądze na remont łazienki i remont zrobiono a jego córka dzwoni do nas i jest oburzona opowiadając, że pijak i łajdak nie zasłużył sobie na pomoc, należało te pieniądze dać komu innemu. I nie daje spokoju i straszy. Wszystko jest legalne i zgodne z prawem ludzkim, a jak tam było wcześniej to w urzędzie nie wiadomo. 

 Pinda z poczty znów zapomniała o moim pełnomocnictwie, którego udzieliłam na wieki wieków amen sąsiadce i zamiast paczki mam awizo. W paczce rośliny. Chce mi się płakać bo nie wiem, kto to odbierze.  Poczta czynna jest do szesnastej, nie wiem dla kogo, chyba dla emerytek i bezrobotnych. Muszę się pomodlić o opanowanie bo jak tam zajdę to nie wiem co jej zrobię. Strasznie się zezłościłam bo mi już tyle razy utrudniała życie tym awizo i zawsze zwala winę na listonosza. 

Okazało się, że telefon nie był mi potrzebny bo przez cały dzień nikt do mnie nie pisał i nie dzwonił. Normalnie czuję się wykluczona społecznie! Co ta praca robi z człowiekiem, skandal! 
Sama na siebie też się wkurzam bo to jest nie do wytrzymania, bez przerwy mi się robi gorąco plus cały pakiet przyjemności hormonalnych należnych 50 + a do tego okres? To chyba przesada, dziękuję za taki pakiet, zwariować można. 

Na pewno trafi mi się coś miłego i dobrego wtedy znów napiszę, na razie nawet nie chcę zaczynać bo od razu wiadomo, będą same jęki i narzekania. 

Przesyłam Wam serdeczności i wiecie co? Tęsknię za Wami. 



29 komentarzy:

  1. Ja za Tobą też Klarko :)

    Będzie dobrze !
    A awizo może zrealizować przecież sąsiadka ..., możesz też napisać odręczne upoważnienie dla kogoś znajomego, kto się wybiera na pocztę.
    Poza tym poczta w jeden dzień powinna być czynna dłużej, (tzn. otwierana jest później i czynna np. do 17:00 lub 18:00)zadzwoń może to ci powiedzą, bo to nie zawsze wyraźnie pisze na pieczątce.


    Pozdrawiam cię baaaardzo serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po to zapłaciłam za zostawianie poczty pod wskazanym adresem, aby mi listonosz nie wrzucał awiza,
      a poczta tylko w środy do 17 co mnie nie urządza bo i tak nie zdążę

      Usuń
  2. Też pozdrawiam i przesyłam serdeczności!Z pakietem 50+ wybierz się do lekarza,może coś zapisze na złagodzenie.Piszesz tak fajnie,że może być o jękach i narzekaniu.
    Wanda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dzięki:) zawsze to miłe słowo i pociecha na wieczór

      Usuń
    2. ja tam już mam to złagodzenie i jestem zadowolona, całe życie marzyłam, żeby nie mieć okresu. I nie być w ciąży, rzecz jasna :-D

      Usuń
  3. Klarko, a jak my tęsknimy! :(
    Trzymaj się cała i zdrowa, nie puchnij za bardzo i pisz tu czasem.. nawet te jęki i narzekania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba Cię uwielbiam:-) Za całokształt!

    OdpowiedzUsuń
  5. Narzekaj sobie, w końcu to Twój blog, my bidoki nie mamy wyjścia, co napiszesz, przeczytamy :-D Mało tego, jeszcze będziemy zadowoleni :-* Ja to już po prostu jestem szczęśliwa jak prosię w deszcz, o kocie było :-D to teraz jakiś czas możesz ponarzekać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to ?nikt do ciebie nie napisal????
    A ja to co???
    No widzisz? a mialo byc tak piekne w ten pierwszy dzien jesieni...::))
    Trzymaj sie !a pakiet wywal gdzies na smietnik:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale miałam na myśli wiadomość sms
      odpiszę Ci tak jak ostatnio czyli scan, inaczej się nie da, co za idiotyczne zarządzenie, żeby w pracy nie było dostępu do maila

      Usuń
  7. Trafi sie trafi ( cos milego), co ma sie nie trafic!! w koncu zima idzie.... i deszcz bedzie napie..... al przez kilka najblizszych miesiacy.... a moze i przez caly rok... ale to przeciez mile jest.
    Siedzisz z ksiazka, kocyk, lampeczka i ten deszcz jak lzy napierdalajace w parapet....
    Przepraszam za wulgaryzmy, ale taki czas ze inaczej o deszczu nie potrafie.

    Pozytywnie, pomysl ze Mozesz bujac sie w szpilkach i ponczochach, dawno to bylo ale pamietam to uczucie ...

    OdpowiedzUsuń
  8. U Ciebie nawet narzekanie z humorem i dystansem, więc pisz, co chcesz! :)
    Dobrze, że się ruszasz, chociaż to bieganie po schodach w szpilkach mało wygodne.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  9. jest jak jest,trzeba przeżyć.
    mam to samo z nogami,dlugo nie mogę siedzieć.Mąż lata temu załatwił mi magiczną wodę ktorą pijemy wszyscy bo z filtra.
    Pomoglo,pomogło siedzenie z nogami w górze ale uważam że lekarz oszczędził na mnie,bo powinien wysłać mnie na dopplera czego nie zrobił.Bo teraz jest jak jest.
    W szpilkach nie chodź bo w końcu i kręgosłup ci zacznie stękać - znaczy po tych schodach .Bo skoro pomagaja poprawic samopoczucie to jak najbardziej;)))

    Miłego dnia,popmimo ;)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Na puchnące nogi polecam trzymanie ich na komputerze pod biurkiem, trochę pomaga.
    Haneczka

    OdpowiedzUsuń
  11. My też tęsknimy, a listonosza to bym ubiła chyba. A może na Pavulon go zaproś, wtedy po godzinach z przesyłkami będzie do Ciebie przyjeżdżał;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zamiast cieszyć się z tych hormonów, to jeszcze narzekasz:))). Co z tego, że "w pakiecie", ważne, że (jeszcze) są. Ja ich zabraknie, to docenisz. Ja zawsze dziękowałam Bogu, że chociaż jeszcze ten jeden raz. Teraz zaś, miast dziękować za "spokój", zazdroszczę choćby i takim, jak Ty:)).
    Natomiast zupełnie nie czaję, jakiej to pewności siebie mogą komukolwiek dodawać byty na szpilach. Po mojemu, to ja odbierają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja Klarrkę rozumniem:))

      Usuń
    2. Eeeee...Z czego się cieszyć? Z ekhem ekhm pampersa? :D
      Po pół roku nierównej walki poddałam się i poleciałam po remifemin.Podobno zaczyna działać już po dwóch tygodniach-u mnie działa po trzech dniach, bo sobie tak wmówiłam:D. Klarko jestem z Tobą w twoim eee napadzie duszności :)))))

      Usuń
  13. u nas też tak poczta pracuje
    w dodatku zamyka sie w południe, kiedy to prawie wszyscy maja przerwę na lunch i mogliby wtedy na te pocztę...

    tęsknota wielopólna:)

    OdpowiedzUsuń
  14. To taka magiczna właściwość butów na obcasie: dodawanie pewności siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak była biurwa aktualnej biurwie mogę podpowiedzieć, że gdy siedzisz przy biurku powinnaś podstawiać sobie coś pod stopy (by miejsce zaraz pod kolanami nie było aż tak uciskane, by je odciążyć. Ja stawiałam karton, czasem dwie paczki papieru do drukarki, a pod koniec pracy (choć wówczas nie wiedziałam jeszcze, że moje dni są w firmie policzone) dostałam od znajomej taki podnóżek drewniany. Poszukaj czegoś i bardzo szybko odczujesz zdecydowaną poprawę.

    OdpowiedzUsuń
  16. O idź zna pocztę za ten okres i za te hormony 50 plus !
    Ja też lubię stukać obsadami, ale u nas schodów nie ma i straszyć też nie bardzo jest kogo.
    "Pijakom nie trza dawać." to u nas tekst sztandarowy, a jak pijaczyna zamarznie to jest "a boście się nie zajęli, a pił, i co? pijak też człowiek i pomóc trza"
    I dobrze, ze u nas można okno otworzyć ;-)
    A na walkę z wykluczeniem społecznym są programy różne. :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. I Ciebie Klarka brakuje, pusto tak jakos w tej blogosferze bez Ciebie.
    Na to goraco polecam wit E, nie za duzo np 5 razy w tyg, bo ja latwo przedawkowac, pomaga i z rzadka dostaje sie goraca i kociego rozumu:)
    Milej pracy!

    OdpowiedzUsuń
  18. paczki wożą paczkowi a listy listonosze, (chyba że macie listonosza i od paczek i listów) reformy reformy.....
    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  19. Mnie dziś cały dzień pieką uszy - albo mam jakieś straszne uczulenie, albo ktoś mnie straszliwie obgaduje. Ech.
    Fajny blog, masz nowego Obserwatora. Będę tu zaglądać i czytać z przyjemnością:).
    Serdecznie zapraszam do rewizyty i rewanżu:).

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam nadzieję, że oprócz sweterka, szpilek i gołych nóg coś jeszcze na siebie narzuciłaś, bo jeśli nie...to nie dziwię się, że wiało!

    OdpowiedzUsuń
  21. pomyślałam nad Twoim postem
    - też czuję się wykluczona społecznie,
    tylko- mój telefon dzwonił, bo wymagała tego moja praca. Dziś nie dzwoni- i .... przez pierwszy miesiąc bardzo mi tego brakowało.
    Na czym się "łapię" nie napiszę....

    :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Też tęsknię za regularnymi wpisami, ale cóż trzeba pracować :) Nie wiem czy się chwaliłam ale moja Kasia chodzi!! Jeszcze trzy czy cztery dni temu zaczynała przygodę na dwóch nogach, chodziła trochę jak kaczuszka (robiła przysiady) i nie zginała nóżek w kolanach, bała się puszczać rękę, a wczoraj na wieczór już całkiem normalnie jej szło :) I sama puszcza meble, podnosi się jak upadnie, takie postępy w przeciągu paru dni, ehh zdolna po mamie :) Oczywiście jak chce dogonić Martynę to nadal raczkuje.

    OdpowiedzUsuń
  23. I ja kiedyś pracowałam w dziale gdzie likwidowano bariery osobom niepełnosprawnym:) Jakieś 13 -14 lat wstecz:)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz