Rosną na ścianie od południa. Kwitną niezwykle obficie. Pachną przepięknie. Robię z nich bukiety.Kiedyś moja koleżanka myślała, że są sztuczne.
Całe wejście i ganek zarośnięte na fioletowo. Do domu wchodzi się przez kwiatowy łuk.
Znacie to? Przynieś mi trochę sałaty/ cebuli/ kopru/ oregano/mięty. - A jak to wygląda? A gdzie to rośnie?
Po to mi była potrzebna piła. (był apel na fb) Zamiast grilla, którego nie lubię, będą ogniska.
Miłego dnia!
Też lubię czerwiec. I jeszcze specjalnie za to, że dni są długie.
OdpowiedzUsuńJa tez lubię czerwiec. I ja i P w czerwcu się urodziliśmy:-)
OdpowiedzUsuńAle u Ciebie musi być pięknie!
A ja lubię czerwiec, bo jest czerwcem. A potem jest lipiec i sierpień. Cuda Panie!
OdpowiedzUsuńteż lubię czerwiec, i marzy mi się takie właśnie miejsce na ognisko, obłożone starymi cegłami lub po prostu kamieniami. Ale mam lasek za płotem i nie bardzo mam bezpieczny placyk dla ogniska. :)
OdpowiedzUsuńczerwcowo pozdrawiam :)
zawsze czerwiec był moim ulubionym miesiącem :)
OdpowiedzUsuńJa lubie czerwiec za jego lagodne temperatury i za to ze w ogrodzie wszysko jeszcze kwitnie a nie wysycha.
OdpowiedzUsuńmalgosiaK
Pięknie u Ciebie!
OdpowiedzUsuńCo za cudowne okoliczności przyrody! Ja także nie lubię grilla i to zupełnie bez związku z brakiem p.ż. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńW czerwcu poszłam do 1 Komunii św. Dziś wypada rocznica.. Masz się czym pochwalić Klarko . Piękne to wszystko co tu pokazałaś..Pozdrawiam serdecznie-;))
OdpowiedzUsuńPo prostu ślicznie to wszystko u Ciebie wygląda i te warzywa prawie pod ręką;)
OdpowiedzUsuńDwoje dzieci mam czerwcowych... pampersów nie było, pieluszki szybciutko się suszyły...
też jestem z tych co się grillem nie zachwycają...;-) - marynika:)
A ja za zapach lipy i też o tym napiszę. Chyba co roku piszę, ale to co :P
OdpowiedzUsuńPan Gospodarz na samym początku Watrowiska zaoferował grilla i był wyraźnie zdziwiony, że na tyle osób nikt nie będzie używał. A my od początku nie zakładaliśmy nawet, że będzie. Ognisko jest dużo lepsze i atrakcyjniejsze. A ja sam nigdy grilla nie lubiłem. Dzieciaki owszem, ale po paru latach im się znudziło i też wolą prawdziwe ognisko. Grill jest dobry gdy nie ma jak i gdzie ogniska rozpalić. Pomijam już wyjątkowo podłe przepisy i receptury na grillowane potrawy - kto to kuzia melodia powymyślał???? :D :D :D
OdpowiedzUsuńUrok posiadania działki. Róże, powojniki i własne warzywa. A jak smakują własne truskawki, czy poziomki nie przenawożone, nie kropione i pachnące, bo świeże. Dochodzi do tego kontakt z naturą, dotlenienie przy pracy, bo przecież nic samo nie urośnie. Same plusy, ponieważ do tego trzeba dołożyć dobrodziejstwo ruchu. Miłego ogniskowania!
OdpowiedzUsuńTeż czerwiec lubię najbardziej i w czerwcu ogród najbardziej mnie cieszy. Ale w tym roku tak jest okropnie zimno, że prawie się wyjść do ogrodu nie da, a już żeby posiedzieć, to mowy nie ma. Tak się czuję, jakby mi kto ogród ukradł.
OdpowiedzUsuńPiękne kwiaty i te wszystkie bogactwa w ogrodzie!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u nas za ogniska otrzymuje się karę porządkową...
super pomysł z tym ogniskiem :))
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci tej przecudnej fioletowej ściany :) - ja też mam powojnik w tym kolorze, ale u mnie nie kwitnie tak spektakularnie, chyba go źle pielęgnuję albo źle przycinam, nie wiem
miłej niedzieli :)
A ja nie wiem jaki miesiąc lubię :( na pewno nie lubię listopada [jaka plucha szkoda dnia, zawierucha chmury gna...] ale tak naprawdę to nie lubię brzydkiej pogody, a nie miesiąca;
OdpowiedzUsuńdlatego na swoim blogu zaklinam brzydką pogodę - pomożecie???
kto mi pomoże ?
Kiedyś lubiłam najbardziej grudzień - bo Mikołajki, potem moje urodziny, potem imieniny i Wigilia, potem Boże Narodzenie i urodziny babci, potem Sylwestra... i przychodził nowy rok.
OdpowiedzUsuńPotem lubiłam kwiecień (lub jego okolice) - bo Wielkanoc, bo krokusy i przylaszczki, bo żabki, roztopy, bazie.
Potem maj, no bo przecież taki nagły rozkwit wszystkiego i mnóstwo zieleni.
Tak, jak w czerwcu. Z dodatkową ilością kwitnącego wszystkiego.
Lipiec i sierpień - bo wakacje, bo owocowanie w pełni, bo mnóstwo warzyw z ogródka. Bo tak.
Przez długi czas kochałam wrzesień. Bo już nie było zbyt gorąco, ale dni nie były jeszcze za krótkie. Bo liście kolorowe, bo trawa jeszcze trochę zielona. Bo babie lato (indian summer). Bo tak spokojnie.
A październik... jesień w pełni. Dużo kolorów. Czyste powietrze. Chłodno, ale niekoniecznie zimno. Melancholijnie, ale nie smutno. Piękne światło.
Listopad - tu lubiłam tylko światełka na cmentarzu i cmentarzy światłość. I oczekiwanie na grudzień.
I tak w kółko.
A od jakiegoś czasu staram się widzieć w każdym miesiącu coś dobrego i wręcz nie nadążam za zmiennością pór roku - chyba nawet kiedyś u Ciebie, Klarko, pisałam, że już jest marzec i lada chwila będzie maj-czerwiec i truskawki, i jasność, i lato... :)
Pozdrawiam,
Ewa
A ja lubię czerwiec za to, że kiedyś był to miesiąc w którym mogłam założyć podkolanówki, że długo było jasno, że za chwilę był koniec roku i wakacje :-). Teraz lubię czerwiec za to, że po prostu jest:-)
OdpowiedzUsuńU nas też nie ma grillowania - tylko ogniska.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, M.
Och czerwiec -- truskawki, poziomki, czereśnie i właśnie to "przynieś mi z ogródka". I te kwiaty pachnące, chyba czerwiec pachnie najbardziej. Uwielbiam też wychodzić z domu, jak stoję, bez nakładania bluz, kurtek, czapek. szczególnie przy dziedzicu to doceniam :p
OdpowiedzUsuńTeż lubię czerwiec, ale nie w tym roku...zioła mi na balkonie pomarzły!:(
OdpowiedzUsuń