Dawno temu, gdy jeszcze byłam nadgorliwą matką..
Pewnego razu przejrzałam oferty biur podróży i zaproponowałam dziecku - może pojedziesz na obóz językowy?
Pewnego razu przejrzałam oferty biur podróży i zaproponowałam dziecku - może pojedziesz na obóz językowy?
Dziecko, zazwyczaj spokojne i do wszelkich wyjazdów odnoszące się z wielkim entuzjazmem uniosło się gniewem.
Jeszcze w wakacje się uczyć?
W wakacje to się leży na plaży, kopie się doły w piachu, łazi pod wiatrak i z powrotem, je się pączki i cieplutkie jagodzianki uważając na osy.
Albo się jeździ do upadłego na rowerze, albo buduje się w ogrodzie bazy. Można nie spać o północy. Można spać do południa.
Żadnej nauki w wakacje!
Świnoujście |
15 lat nie byłam na plaży rekreacyjnie. Matko kochana. O_o
OdpowiedzUsuńa co robiłaś w wakacje?
UsuńOd 10 lat nie mam wakacji, a wcześniej - budowanie baz, łażenie po bagnach, ściganie na rowerach i zabawę w dom :D :D :D I pewnie jeszcze coś, wbrew pozorom na blokowiskach też było co robić ;-)
Usuńwszystko zależy od dziecka :) ja od wczesnego dzieciństwa kocham angielski i obóz językowy byłby dla mnie super wyjazdem! ale rozumiem, że nie każdy tak ma.
OdpowiedzUsuńprymuska:)
UsuńA ja bym chciała jakieś kursy zaliczyć typu pisana ikon, vedic art czy np. lieracki. Mogły by być tez wczasy z detą Dąbrowskiej. Leżenia na plaży nie uznaję...
OdpowiedzUsuńdr Dąbrowska ma dwa osrodki jeden na Kaszubach a drugi bodajze w Jastarni. Mozna tam pojechac wlasnie wypoczac i byc na diecie ktora ci serwuja. Moja mama byla kilkukrotnie i sobie chwali
UsuńMoje dziecko jeżdziło na obóz piłki nożnej w osrdku szkoleń olimpijskich. Była jedyną dziewczynką wśród zawodników.
OdpowiedzUsuńMoje dziecko kochało wyjazdy językowe, wolało to od wyjazdów czysto rekreacyjnych. Chociaż ze mną nad ciepłe morza to chętnie jeździło. :)
OdpowiedzUsuńbrawo Dziecko!
OdpowiedzUsuń:))
ach, w tym roku jedziemy :) Nad morze w sensie, nie na językowy :P
OdpowiedzUsuńChodzi za mną ciepłe morze, ale....najprawdopodobniej wylądujemy na początku września w Sopocie. To ciepłe jednak jest daleko. A moja, swój pierwszy w życiu wyjazd wakacyjny bez rodziców spędziła właśnie w szkole językowej w Hastings. Trzy tygodnie tam przeryczała wieczorami mocząc łzami poduszkę, ale jeszcze na lotnisku (po powrocie) oświadczyła mi, że za rok też pojedzie. W międzyczasie zdała państwowy angielski- czyli opłaciło się, choć był to cholernie kosztowny wyjazd, bo indywidualny. Po powrocie z drugiego oświadczyła, że wyjedzie z Polski na stałe - i tak zrobiła.
OdpowiedzUsuńWszystkie kolejne miesiące wakacyjne spędzała na wyjazdach językowych lub jakichś kursach - po prostu załapywała się na różne stypendia. Bo to takie dziwne dziecko było- uwielbiało się uczyć.
Miłego, ;)
Ja tam uczę się na urlopie wypoczywać. leniuchować, wysypiać :)
OdpowiedzUsuńRaz wysłałam, przezornie do nadmorskiej miejscowości- Brighton.
OdpowiedzUsuńChetnie bym pojechała ale obawiam się, ze mnie nie puszczą:-o
OdpowiedzUsuńHe he he
ja to się już sama puszczam, takie są przywileje wieku :D
Usuń:-D
UsuńPamiętam z dzieciństwa jak bardzo nie chciałam nigdzie na wakacje wyjeżdżać. Byłam dwa razy nad morzem /ode mnie to 1000 km/
OdpowiedzUsuńi tyle. Zawsze w wakacje miałam pełny luz i tak mi zostało. Na zorganizowane wczasy też nie chciałam.
Pozdrawiam Ania
Święta prawda! :)
OdpowiedzUsuńNa wakacjach nie robi sie nic, lezy sie bykiem na lezaku na plazy, najblizej wody jak mozna, pije sie wode, a pod wieczor pina colade, albo pino grigio, robi sie tysiace zdjec, pieknieje sie na wieczorny spacer albo kolacje. Albo nie robi sie nic powyzszego.
OdpowiedzUsuńW sumie to wakacje musza byc w wakacje?
Bo wiesz, ze u mnie to calorocznie...:)
Już bym wolała obóz językowy niż...pluchę, zawieruchę i burze na plaży; a widać to mnie czeka :) chyba że Marchewka jakoś odczaruje tą złą prognozę dla Kołobrzegu na najbliższe dni :)
OdpowiedzUsuńJeszcze 33 dni...33 dni i wymarzony, prawdziwy urlop, pierwszy od dwóch lat, taki pełnowymiarowy:)
OdpowiedzUsuńOby pogoda była względna;)