wtorek, 26 maja 2015

dawniej mówiono o nich "wariaci"

Sąsiad nasadził w granicy działki  różnych tujów-ćmujów które rosną jak opętane i zasłaniają mi całkowicie widok a do tego nie przepuszczają ani odrobiny słońca. Nigdy się o nic z sąsiadami nie wadziłam ale już mam dość zgody na niewygodę.  Mówić grzecznie nie wystarczy. W tym głębokim cieniu rośnie jedynie mech.

Wezmę w jedną rękę świadectwo o niepoczytalności a w drugą butelkę runadpa (chemiczny kat na rośliny) i załatwię to raz na zawsze!
Zanim jednak poszłam pisać i drukować świadectwo, złość mi przeszła. Ale wyobraziłam sobie, jak z certyfikatem o całkowitym zwariowaniu w ręku maszeruję na sąsiedzką działkę i niszczę roślinność.

Dawniej mówiono o nich „wariaci”.

„Wiosenka” żyła we własnym świecie. Mówiła wierszem, ubierała się w jasne, kolorowe sukienki. Podchodziła do ludzi życząc im dobrego dnia. Czasem spędzała kilka godzin koło kościoła, w sklepie lub na przystanku. Niektórzy bezlitośnie z niej żartowali, inni rozmawiali z nią jak z małym dzieckiem. Była wyjątkowa całe życie więc społeczność traktowała ją pobłażliwie i ze zrozumieniem.
Co innego, gdy ktoś nagle „zgłupiał”. Bywał niebezpieczny albo co najmniej nieprzewidywalny.

Największą podłością jest wykorzystanie chorego człowieka. Fizyczne czy  ekonomiczne, wszystko jedno. Tego się bałam, a raczej o taką osobę się bałam będąc w sanatorium.

Była taka kuracjuszka. Hałaśliwa, nie przestrzegająca żadnych zasad. Przerywała każdą rozmowę, przychodziła na zabiegi kiedy jej się podobało a nie według grafiku, systematycznie zakłócała zajęcia na basenie i na sali gimnastycznej. Na basenie rozbierała się do naga nie wchodząc do przebieralni, faceci nie wiedzieli czy uciekać czy ją zasłaniać.
Jeśli jedzenie jej nie smakowało, domagała się innego i koniec. Puszczała bąki w jadalni i w windzie i głośno się z tego śmiała, nosiła stary aparat fotograficzny bez kliszy i prosiła, aby jej robić zdjęcia. Ludzie robili jej zdjęcia swoimi aparatami, obiecywali robić odbitki i wysłać na domowy adres. Ubierała się nieodpowiednio do pogody, od wczesnego ranka przeglądała kosze i teren wokół budynku, zbierała butelki i zanosiła je do sklepu.
Bałam się, że pójdzie sama gdzieś daleko na spacer i się zgubi. Albo że ktoś wykorzysta ją fizycznie, wszak chodziła na dyskoteki i bawiła się ochoczo z pijanymi.

Aż turnus się skończył i wracałyśmy do Krakowa tym samym autobusem. Już od Nowego Sącza kuracjuszka ta całkowicie zmieniła swoje zachowanie. Zaczęła opowiadać, jak wybierała sobie zabiegi, nie chodziła na gimnastykę bo nie lubi ćwiczyć, miała najlepsze jedzenie bo jak nie to robiła awanturę. Chwaliła się, że dostała od kuracjuszy mnóstwo ładnej odzieży i kilka kostiumów kąpielowych. 
Usiłowała wymusić na kierowcy zatrzymanie się na przystanku dla osób bez bagażu i wydanie jej toreb ale kierowca nie zgodził się. Strasznie go sklęła.  Na dworcu rzucała ze złością walizkami szukając swojej. Już nie miała na szyi zepsutego aparatu a na twarzy charakterystycznego uśmiechu. 
I tak sobie myślę, czy kuracjuszka ta miała certyfikat czy nie.


A dziś spotkała mnie ogromna przykrość. Dorosły chłopak z rodziny wypisywał na mój temat oszczerstwa. I niby nieoficjalnie wiem, że jest niepełnosprawny intelektualnie a jednak czuję, że są pewne granice i nie zawsze można się legitymować zaświadczeniem o niepoczytalności. I czy takie świadectwo pozwala na bezkarne obrażanie innych? 

47 komentarzy:

  1. Zauważyłam. I domyśliłam się, że tu jakiś deficyt chyba jest, dlatego przemilczałam. Wiesz Klarko, gdybyś tak głębiej się zastanowiła, to szkoda nerw. tyle jego co sobie pogdacze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tym razem właśnie tupnęłam nogą i powiedziałam - dość! I koniec bezkarności.

      Usuń
    2. Kasia z Wroclawia26 maja 2015 14:31

      No i o to wlasnie chodzi: o bezkarnosc. To, ze ktos jest ulomny nie uprawnia go do wyglaszania rzeczy, ktore komus ublizaja i sprawiaja przykrosc. Rozumiem choroby, ale czlowieka chorego trzeba kontrolowac nie tylko w domu.

      Usuń
    3. No i Twoje pełne prawo, widzę, że to nie pierwszy raz dał taki popis. Ale cieszysz się, że masz takich fajnych czytelników? ;)

      Usuń
    4. cieszę;)
      i jak Was nie kochać

      Usuń
    5. no to będziemy wybierać u Klarki tytuł HEJTER ROKU!!! Ma sznsę wygrać :D

      Usuń
    6. dużo łatwiej jest obrażać ciotkę niż kolegów, ciotka najwyżej zadzwoni do matki a z kumplami tak łatwo by nie przeszło

      Usuń
    7. Cóż powiedzieć. Prześpij się z tym. Jak znam życie złość ci przejdzie. Swoją drogą o ile to nie pierwszy raz to spuść manto. Słownie rzecz jasna. Jakbym była na miejscu to chętnie sama bym spuściła. O kogoś umiem. O ciebie mi się chce.

      Usuń
  2. Kasia z Wroclawia26 maja 2015 14:26

    Aaa, kolega niepelnosprawny umyslowo. To wiele wyjasnia. Wiele, ale jednak nie wszystko. Jesli rodzina chlopaka zdaje sobie sprawe z jego ulomnosci, powinna kontrolowac to, co robi w internecie. Nie wolno nikomu ublizac, obojetnie czy jest sie zdrowym, czy chorym na umysle i koniec, kropka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i do mnie się rzuca z hejtem jakby nie miał kolegów na uczelni (tak tak, studiuje)

      Usuń
    2. To chyba z tą niepełnosprawnością umysłową albo z lekarzem wystawiającym certyfikat coś jest nie halo. Skoro studiuje, to potrafi kojarzyć fakty, a skoro tak, to obowiązuje go odpowiedzialność za własne słowo. W internecie też!

      Usuń
    3. Uczelnie przyjmują ludzi niepełnosprawnych umysłowo, bo mają z tego pieniądze. Mieliśmy parę takich osób u siebie, bardzo utrudniały zajęcia, a ich rodzice twierdzili, że to dla nich taka forma terapii, socjalizacji. Było jednak widać, że te osoby wcale się nie zmieniły, jakie przyszły, takie wyszły (żadna z nich oczywiście nie pisała ani więc nie broniła prac dyplomowych, a prace zaliczeniowe pisali za nich rodzice).

      Uważam, że o ile jeszcze w szkołach średnich i policealnych takie formy integracyjne mają sense, może nawet są potrzebne, o tyle w szkołach wyższych jest to wyłącznie utrudnienie, zarówno dla studentów, jak i osób prowadzących zajęcia.

      Usuń
  3. Myślę, że kuracjuszka była naprawdę chora, ale udawała jeszcze bardziej chorą... Trochę po to, by jakoś odbić sobie zły los, a trochę spływając po równi pochyłej.

    OdpowiedzUsuń
  4. A może kuracjuszce zwyczajnie sanatorium pomogło i ozdrowiała nagle w drodze powrotnej, wszak chyba o zdrowienie w tych kurażach chodzi czyż nie?
    ponoć wystarczy solanką odpowiednio długo podlewać i same padną, ja tam myślę że twoje zaświadczenie by nie wystarczyło, wszak biegłych można powołać albocoś i jak wyjdzie żeś zaświadczenie sfałszowała to jeszcze wstyd będzie, ze tak po normalności człowiekowi drzewka zniszczyłaś.
    Koledze to tylko współczuć, bo widać mocno musi być niedowartościowany i jak nudne musi być jego życie, że sobie takich rozrywek szuka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. klinika zdrowego na umyśle człowieka była 500 m dalej, nas leczyli na kręgosłup ;))
      nie miałabym sumienia lać roślin trucizną, nie dam rady robić takich podłych rzeczy

      Usuń
    2. oj tam, oj tam, czy to ważne na co leczyli? Ważne, ze na coś pomogło!

      a czyli jednak ty zła kobieta nie jesteś;-)

      też bym nie dała rady, ale sąsiad takie piękne drzewo zniszczył w ten sposób ;-( bo przecież inaczej nikt by mu zgody na wycięcie nie dał, ech....

      Usuń
    3. Niedaleko mojego rodzinnego domu sąsiedzi tak zniszczyli piękny duży dąb :(

      Moi dziadkowie wycięli po cichu dwa ogromne świerki rosnące za domem, ponoć się bali, że świerk zniszczy fundamenty, a to było w tym akurat przypadku niemożliwe (te świerki rosły wraz ze mną, wycięto je dziesięć lat temu, a mi nadal jest smutno...).

      Natomiast naprzeciw ich domu rósł duży kasztanowiec, który z kolei wyciął ktoś inny (nie wiem, czy z pozwoleniem, czy bez), bo ponoć stanowił realne zagrożenie i dodatkowo niszczył asfalt (potęga drzew nie ma granic). Rozumiem dbanie o bezpieczeństwo ludzi, ale i tak szkoda mi tego drzewa...

      Ci, którzy niszczą drzewa bez powodu (jedynym powodem jest bezpieczeństwo ludzi), powinni się znaleźć w najniższym kręgu piekieł.

      Usuń
  5. Nie umiem zachowywać się w towarzystwie takich osób.

    OdpowiedzUsuń
  6. czasem życie stawia w nas w strasznych sytuacjach
    i ukochany rodzic, który choruje na Alzheimera robi i mówi straszne rzeczy

    wiem, trochę nie na temat, ale też czasem się zastanawiam, do którego momentu wystarcza pamięci o dobrych chwilach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że z ukochanymi jest inaczej bo nawet jeśli są całkiem zdrowi to pozwalamy im na o wiele więcej rzeczy niż obcym, a kiedy pogrążają się w chorobie to tej miłości też na bardzo długo wystarcza

      Usuń
    2. ale też bardziej boli zle słowo bliskiego, trzeba dużo rozumu, żeby nie brać do siebie

      Usuń
    3. tylko że życie nie pozwala na bezustanne opanowanie i trzymanie emocji na wodzy
      zresztą ten wpis to przykład - przelało się

      Usuń
  7. bym się wkurzyła.
    Bo niby dlaczego (skoro studiuje !!!) pozwalać na takie zachowanei ?

    a co ja mam powiedzieć skoro 100 metrow od mojego ogródka z każdej strony 10 piętrowe bloczydlo?!? mech i chwasty tylko rosna...

    OdpowiedzUsuń
  8. To taka płynna granica, do końca nie wiemy, co tkwi w głowach tych niepełnosprawnych, ile wynika z niesprawności, ile ze złej woli.

    OdpowiedzUsuń
  9. wizyty hejtera są przykre, a jeszcze znajomego to podwójnie. Jesli możesz zareaguj, może innym ludziom da spokój wtedy i zrozumie, że takim zachowaniem dręczy ludzi

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy ja dobrze zrozumiałem, czy już Alzheimera mam? : niepełnosprawny umysłowo i studiuje?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta pani to chyba nie tylko wariatka, ale też człowiek wykorzystujący otoczenie. No jakoś jej nie polubiłam...

    OdpowiedzUsuń
  12. Przykro mieć,takiego chwasta w rodzinie i szkoda,że nie można chociaż troche spryskać trucizną.
    Wanda

    OdpowiedzUsuń
  13. Odnośnie tej kuracjuszki, to bardzo mi przykro, bo pamiętam wpis, w którym pisałaś, że bardzo się o nią martwisz, a to zwykła wydra i pazera jest!

    Zachowania chłopaka nie skomentuję, bo nie rozumiem jego postępowania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. martwiłam się bo widziałam w niej chorą osobę, z której ciągle ktoś się śmiał i naprawdę bałam się, że pójdzie do lasu i zginie a wtedy robiło się ciemno już o czwartej

      Usuń
  14. Dlaczego niby jest niepełnosprawny umysłowo skoro studiuje? Wiesz, ludzie też czasami są złośliwi, że określają kogoś jako "nienormalnego". Wystarczy często, że ktoś ma własne spojrzenie na świat, nie udaje tak, jak oni i od razu są w stanie gadać, że coś z nim jest nie tak. Skoro studiuje to nie jest niepełnosprawny umysłowo, bo musiał zdać troszkę egzaminów po drodze, maturę, przyswoić trochę wiedzy prawda?
    Każdy ma prawo być, jaki chce i nikt nie ma prawa od razu mówić, że jest "niepełnosprawny".
    Oczywiście inna sprawa, że coś na Ciebie pisał, to jest chamskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzika Stokrotka26 maja 2015 17:23

      Osoby upośledzone intelektualnie w stopniu lekkim w sprzyjających warunkach potrafią osiągać wyniki zbliżone do tych osiąganych przez osoby przeciętne.

      Usuń
    2. Anonimie, przecież Klarka jasno napisała, że to ktoś z rodziny, więc chyba wie z pierwszej ręki, czy jest niepełnosprawny, czy nie? A, jak już wspominałam wyżej, w niektórych przypadkach nawet matura nie jest potrzebna, są różne programy, dzięki którym uczelnie (niestety) przyjmują niepełnosprawnych intelektualnie czy emocjonalnie, ponieważ mają z tego dofinansowanie. A tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze, ciężko pomyśleć o innych.

      Usuń
  15. Słynne "żółte papiery"- wielu całkowicie poczytalnych kiedyś się o nie starało. Podobno ułatwiały życie. A teraz, odkąd ktoś wymyślił, że ludzie z różnymi odchyleniami psychicznymi biorąc leki mogą dobrze funkcjonować wśród społeczeństwa, umieszczenie chorego człowieka na leczeniu psychiatrycznym graniczy z cudem. A prawda wygląda tak, że część tych pacjentów po unormowaniu stanu psychiki i wypisaniu ich ze szpitala, przestaje brać leki, a ich stan się systematycznie pogarsza . Może właśnie ta pani, której tu piszesz, to cierpi na zaawansowaną chorobę dwubiegunową? A może też na jakąś odmianę schizofrenii?
    Co do tych zbyt wysokich drzew - zaproś sąsiada na kawę, pokaż mu jak te jego tuje wyglądają z Twego punktu widzenia i zapytaj się, czy nie mógłby ich ładnie uformować, tak by Ci widoku nie zasłaniały. Tuje dobrze znoszą cięcia- poza tym wytłumacz sąsiadowi, że modne i eleganckie są tylko tuje przystrzyżone.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ludzie są różni, wiadomo. Nie ma co się nimi przejmować. Natomiast hejtera trzeba przywołać do porządku, nikt nie powinien nikogo krzywdzić, a tym bardziej nikt z rodziny. Niech zna granice, których przekroczyć mu nie wolno. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Myślę, że osobom niepełnosprawnym umysłowo wiele należy wybaczyć, o ile sa faktycznie niepełnosprawni, bo to nie ich wina, ze tacy są. Oni nad sobą nie panują i można im tylko współczuć...

    OdpowiedzUsuń
  18. jak taki cwaniak, to może niekoniecznie aż tak niepełnosprawny?
    widzi mi się że wredota raczej

    OdpowiedzUsuń
  19. Klarka! Jest takie stare przysłowie:
    "Wolno psu na księżyc szczekać"...
    A za Boziewiczem: obrazić może tylko ktoś posiadający zdolność honorową.

    OdpowiedzUsuń
  20. Boję się ludzi chorych psychicznie
    I pijanych

    OdpowiedzUsuń
  21. Wiesz kochana czasami , chętnie z tym Randapem i ja poszła , bezsilność, ludzka głupota ,ale na to Randap nie zadziała ściskam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  22. A ja uwielbiam mech i nie rozumiem, czemu ludzie z nim walczą (Ty Klarko pewnie do nich nie należysz, bo jesteś dobrym człowiekiem, który z przyrodą nie walczy, ale znam takich, co polewają mech Roundapem w swoim ogrodzie, ale na mech to działa na odwrót i w kolejnym roku rośnie on silniejszy).

    Mech jest piękny, to jak mieć kawałek lasu w ogrodzie. Chciałabym mieć taką połać mchu na swoim poletku. I jeszcze jakąś sosenkę. I maliny. I jagody. I w ogóle taki leśny zakątek - przecież to można jakoś wykorzystać, a nie tylko się denerwować na coś, na co nie ma się wpływu :)

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  23. Jest masę roślin cieniolubnych, nie tylko mech..

    OdpowiedzUsuń
  24. Klarko no nie pozwala. Jeśli ktoś jest tak całkiem całkiem chory, wtedy mus zacisnąć zęby, bo na chorobę nie ma rady. Niestety często bywa tak, że choroba bywa wykorzystywana z premedytacją jako tarcza ochronna, bo przecież biedny chory nie wie co mówi. A wie. I uważa, że mu wszystko wolno.

    W kwestii tujów-ćmujów-czy to ten sąsiad od psiaka? To może zamiast tuje, jego (sąsiada) potraktuj środkiem owadobójczym?

    Zdrowiej jak najszybciej :*

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz