Siostra
Małgorzata prosi, by podzielić się doświadczeniem związanym z montażem
klapki dla kotów. Chodzi o znaną wszystkim kociarzom zabawę w „wpuść kotka,
wypuść kotka”. Koty uważają, że najlepszą porą na tę zabawę są godziny między
drugą a piątą w nocy. U nas jeszcze dochodzi godzina jeża. Ale ma być o klapce.
Nie
zamontowaliśmy jej w drzwiach z kilku powodów. Latem, gdy jest ciepło, koty
mogły sobie wchodzić oknem. Korzystały z tego nie tylko zwierzęta domowe. Tak
więc klapka musiałaby mieć zabezpieczenie a kot specjalną obrożę lub mikroczip
bo nie wszystkie koty są takie eleganckie i kulturalne jak Megi od sąsiada,
która wejdzie, zwiedzi pokoje i wróci do siebie.
Gdyby
nawet koty mogły swobodnie wchodzić i wychodzić, to i tak nie pozwolą nam spać.
One przychodząc do domu witają się i nie ich wina, że zamiast „dobry wieczór”
mówią „mryyyyyył”. Sprawdzają, czy żyjemy, przynoszą nam łupy żywe lub
nadgryzione, przychodzą się przespać by znów wstać i zauważyć, że czas na nocny
patrol.
Nie
wiem, jak zachowują się koty niewychodzące bo nigdy takich nie mieliśmy.
Wychodzący kot słyszy wszystko, co się dzieje wokół domu i często budzi nas zaniepokojony
intruzem na posesji. I tak jest u nas – wieczorem wołam kota do domu, jeśli nie
przychodzi to idę koło północy spać, o pierwszej Krzysiek budzi się aby wpuścić
walące do okna zmarznięte stworzenie, stworzenie przychodzi do mnie i
sprawdza czy żyję, układa się na mnie i śpi mniej więcej do piątej. Kiedy
słyszy budzik, biegnie radośnie do kuchni myśląc zapewne, że ten budzik
ustawiany jest specjalnie po to, by nakarmić kotka świeżym jedzonkiem.
Potem
kotek ląduje na ganku abym mogła sobie jeszcze trochę pospać i może albo
cierpliwie czekać aż wstanę albo iść do piwnicy przez kocią klapkę, ale on woli
siedzieć na ganku i wrzeszczeć, czego ja nie słyszę bo mam pokój z drugiej
strony domu.
Zabawa "wypusc kota-wpusc kota" u mnie przybrala forme notorycznej obsesji. Na dodatek mam dwa wychodzace i niekoniecznie na raz! Czasem sie mijaja w drzwiach. Jedna wchodzi druga wychodzi.W drzwiach do przedpokoju mam zamontowany u samej gory tzw. motylek, ktorym blokuje owe drzwi. Bo Penelopidlo otwiera sobie samo drzwi z klamki, ale nie zamyka! A ze w przedpokoju temperatura jest tylko troche wyzsza jak na dworze, no to musze blokowac, jak nie chce zamarznac w nocy. Drzwiczki dla kotow sa ...przygotowane, ale jeszcze sie nie zamontowaly! Ale juz mi chodzi po glowie pomysl, ze przy remoncie domu to ja zaplanuje osobne wejscie i wyjscie dla kotow! Nawet gdybym miala zrobic specjalna dziure we scianie!
OdpowiedzUsuńMój problem to dwa psy i jeden kot-stado autystycznego chłopca. Za odźwiernego służę, rzecz jasna, ja. Dom na wsi, więc na podwórku wiele ciekawych rzeczy, o których trzeba natychmiast zawiadomić panią, a więc drapać w drzwi lub miauczeć. I zaraz z powrotem lecieć w świat. I wymyśliłam klapkę. Czy u kogoś się sprawdza? Pozdrawiam ze zwierzątkowa.
Usuńu mnie się sprawdza :) tylko jeden kot, klapka w drzwiach i sobie wchodzi i wychodzi kiedy chce. Można ją zablokowac całkiem, można tylko na wyjście, lub tylko na wejście. ja nie blokuję i dzięki temu mam spokój z kuwetą :)
UsuńU moich znajomych na wsi sprawdza się w 100%,kot wchodzi i wychodzi kiedy chce,ma specjalna obróżkę z magnesem,bo klapka jest na magnes,by inne obce koty ze wsi nie wchodziły.
UsuńMój Kotek o ok.5-tej nad ranem najpierw wparowuje do sypialni jakby szedł na obcasach, potem "cichutko" bawi się kablem od ładowarki,.Gdy to nie pomaga łapą uderza mnie po twarzy.Potem schodzimy do kuchni, muszę poczekać, aż zje (puszka z karmą otwarta jest całą noc,bo łudzę się,że kiedyś wreszcie zje beze mnie),Wypuszczam go na dwór.W momencie, gdy zaczynam słodko zasypiać za oknem zaczyna się żałosne miaaaau - czenie :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowieści o kotkach i osobiście widziałam, że jest jak piszesz;)
OdpowiedzUsuńTo mnie przekonało na zawsze, że NIE BĘDĘ mieć kota;D
Miłej niedzieli;)
koty rules!
OdpowiedzUsuńLubie zwierzęta i czasem pozwalam im przyjść do mojego mieszkania, ale ich miejsce jest na dole . Maja do dyspozycji cały niski parter i piec centralnego ogrzewania na którym się zimą wylegiwują i o ile nie jest zbyt mroźno możliwość wychodzenia i wchodzenia kiedy tylko pragną. Spanie w łóżku z kotami dla mnie nie do pomyślenia..Kocham własną wolność i niezależność, bo chyba tez mam coś z charaktru kota, i dlatego wiem co tym zwierzakom jest do szczęścia potrzebne ,czyli niekoniecznie moje towarzystwo...
OdpowiedzUsuńMój zwierz jest kotem "niewychodzącym" ale to nie przeszkadza mu budzić mnie nocą głośnym tupaniem. Z parapetu na podłogę, z antresoli na antresolę, w pogoni za megadźwięczącą kulką (sama mu ją kupiłam). Uwidział sobie, że najlepsze miejsce na miskę z kocimi chrupkami jest w pokoju, w którym śpię (oczywiście osobiście mu na to pozwoliłam, o słabość moja!). Więc chrupie te chrupki o 3 w nocy tak chrupiąco, że ściany drżą. I potem znowu hyc na antresolę (tuż nad moim łóżkiem - kiedyś na niej spałam ale kot mnie wygryzł), bo na antresoli stoi szklanka z jego wodą... tak tak szklanka właśnie! bo mój kot woli ze szklanki niż z miski, i chlipie tą wodę o tej 3 w nocy tak głośno, że echo się odbija. Takie są koty. I tacy są ich właściciele, że im na to wszystko pozwalają.
OdpowiedzUsuńmoje "niewychodzące" ma budzik wbudowany. 2-3 w nocy wstaje i zaczyna miauczeć bo w misce pusto i nie ma "mokrego", potem szybciutko obchód domu i wraca do łóżka spać. 4 rano obowiązkowo kuweta, znowu spać do łóżka i tak do 6-ej. Potem znowu budzenie rodziny o "mokre" i spać pod kaloryfer do południa...
OdpowiedzUsuńTeż to znam. Kiedy człowiek robi za odźwiernego i musi otwierać gadzinie drzwi. Ja wczoraj tak miała z wpuszczaniem gadziny do pokoju, bo ta nieszczególnie wiedziała, w którą stronę iść.
OdpowiedzUsuńZ tego co piszesz, to jednak pies jest mniej dokuczliwy. Mój pies pierwszy spacer zaliczał około 9 lub 9,30 rano, ostatni około 23,00.
OdpowiedzUsuńW sumie wychodził 4 razy, w tym jeden spacer był z reguły b. długi, 1,5 godzinny- ten poranny. Ale w deszcz to musiałam gada na siłę wyprowadzać, nawet po nocy.
Miłego, ;)
P.S.
Wychodzące koty z mojego bloku zawsze mylą loggie- musiałam zainstalować wolierę, żeby bractwo mi nie właziło do mieszkania - u mnie cały rok jest otwarte okno,a mieszkanie na parterze.
A jednak koty nie są dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny się przekonuję...Moja suczyna uważa, że właściwa strona drzwi to ta po której ja jestem :)
Psiara zw.
Kurde, to ja mam raj po prostu. Nic się prawie nie dzieje A mam 3 kotki, wychodzące na dwór tylko pod pod stałą i czujną opieką( głównie moją, bo reszta się buntuje ) z tym, że jedna dziewczyna - najsprytniejsza ( wie co zrobić, żeby zwiedzić ogród sąsiadów ) wychodzi w szelkach i na smyczce. Zdarza się, że się tłuką między sobą, że trochę pomiauczą, Zresztą dwie dziewczyny to niemowy, tzn. są milczącymi damami ( persówny ), dopiero od niedawna zdarza się im miauknąć bo nauczyły się od maine coonki ( ta to głównie gada po swojemu :) ).
OdpowiedzUsuńps.
Kocham je okropnie mocno:).
Moze bedzie trzeba zainstalowac dwie klapki , jedna dla kota , druga dla pieskow?
OdpowiedzUsuńU mnie z klapki umiej korzystac dwa mlodsze koty.
Stara hrabina udaje ze nie wie o co w tym wszyskim chodzi albo duma jej przeszkadza z takiego urzadzenia korzystac. W kazdym razie klapke ignoruje i trzeba jej osobiscie otwierac:)
u mnie klapka nie ma szans.mam tak jak ty,co juz pisałam nawet u siebie;)
OdpowiedzUsuńmam sień.Klapka do sieni i musiałaby być druga do przedpokoju.Sień niewielka i z niej schodzi się do piwnicy i do sklepu.Koszmar.Koty by buszowały WSZĘDZIE.Myślalam kiedyś o dziurze w ścianie ale się nie da.
Świetne zdjęcie ,szczególnie ten kotek za oknem chwyta za serce:)))))
OdpowiedzUsuńŁączę się z Tobą w bólu Klarko... Mam dwa koty wychodzące i mieszkanie bez klapki... Mało tego, mieszkanie kupiliśmy na parterze tylko i wyłącznie ze względu na koty, abyśmy my jako służba mogli się razem z futrzakami bawić w "wpuść kotka - wypuść kotka"... Szczególnie śmieszna jest ta zabawa w zimę. Co gorsze - NIGDY nie wychodzą razem, zawsze pojedynczo :-) A jak pukają w okno od zewnątrz, to cały pion słyszy :-) Podsumowanie - są po prostu wspaniałe i za to je kochamy! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńwercia6665 - myśmy już doszli w wypuszczaniu do wprawy.
OdpowiedzUsuńOd miesiąca jak jedno wychodzi wypierdzielamy i drugie.
TYM SAMYM OKNEM.
I jaki spokój;)
No, ale jak to tak to drugie obudzić jak sobie tak smacznie śpi... Serca nie mam! Znaczy się mam, ale bardzo naiwne :-)
Usuńtest
OdpowiedzUsuńMam kota niewychodzącego ale nocy to ja nigdy całej nie prześpię. Pozwoliliśmy my na picie bieżącej wody tz. puszczanej z kranu i od tego czasu nie napije się inaczej. Tak więc w nocy jak naje się chrupek oczywiście hałasując przy tym niemiłosiernie to trzeba się napić (tak ze dwa trzy razy na noc) i w tym celu trzeba obudzić Pańcie służącą - więc najlepiej wydzierać się w łazience bo tam echo idzie i sąsiedzi w razie nie wstawania Pańci Służącej pomogą biednemu konającemu z pragnienia kotkowi budzić Pańcię ochoczo waląc w rury od kaloryfera a także wspierając soczystą wiązanką połączoną z groźbami karalnymi pod adresem leniwej właścicielki oraz kota (jest tam coś o skręcaniu karku itp.). Tak więc jak kotek zaczyna się bawić w daj kotkowi pić daj daj daj to rączo zrywam się z łóżka i gnam do łazienki ale to jeszcze nie koniec bo sierściuch obrażony że za długo czekał i pije jak by chciał a nie mógł - skutkiem czego budzę się siedząc na wannie z głową na pralce, napotykając zdziwiony wzrok kotka czemu ona tu śpi łóżka nie ma czy co? Pozdrawiam Ajka
OdpowiedzUsuńMoja hrabina była kotem wychodzącym na smyczy, zawsze wieczorem, ale czasem ubzdurała sobie w swojej czarno-białej
OdpowiedzUsuńgłówce, że o północy też. Wlepiała we mnie swoje bursztynowe oczęta, a ja miękłam i szłam z trzeciego piętra na parter,
aby zaraz wrócić bo się rozmyśliła.
Brakuje mi tych spacerów
Za tydzień będę miała nową hrabinę - ciekawe co ona będzie
wymyślać. Pozdrawiam Ania.