Na
posadzce między półkami z kremami na dzień i na noc a szamponami leżała
kilkuletnia dziewczynka i darła się tak, jakby w buzi miała głośnik.
Popatrzyłam na nią. Między jednym a drugim wrzaskiem łypała na oglądającą
kosmetyki młodą kobietę i stwierdzając, że rozdzierająca scena nie budzi
zainteresowania, znów podkręcała głośność.
Miałam ochotę przejść koło dziecka i powiedzieć w powietrze, że na tej
posadzce jest pełno robaków, ale w porę uświadomiłam sobie, jak potrafią wrzeszczeć takie przedszkolaki, więc złapałam to, co mi było potrzebne i
poszłam dalej.
Gdybym musiała poszukać potrzebnego mi kosmetyku lub też zastanowić się nad
jego wyborem, piski i wrzaski dziecka jednak by mi przeszkadzały bo niestety
mam tak, że znoszę wybryki dzieci znanych mi osobiście, obce mnie nie bawią. Ale
nic nie mówię, po prostu odchodzę.
Raz
mi taki trzylatek o mało nie wybił zębów. Siedzieliśmy w kawiarni, piłam kawę,
te szklanki są dość grube i nagle z tyłu poczułam szarpnięcie, uderzyłam
szklanką w zęby aż zabolało. To nudzący się przedszkolak chodził od krzesła do
krzesła i szarpał je nie zważając na to, że siedzą na nich ludzie. Mama
pogrążona rozmową z koleżanką od czasu do czasu mówiła mu „nie rób tak”. Domyślam się, że to jedyne narzędzie, jakim dysponuje w wychowaniu pociechy.
Niedawno
napisałam na facebooku zdanie czy dwa, w którym zdziwiłam się, że matki tak
bezkrytycznie pozwalają mówić sobie, jak mają wychowywać własne dzieci. Bardziej
liczą się z często anonimowymi wypowiedziami na blogach czy forach niż z
własnym rozumem. I co? Adminka zrobiła mi karczemną awanturę z użyciem
wulgaryzmów, bo „się do nich wpieprzam”.
Mam
tu jednak całkiem niezłe narzędzie, na tym blogu bywa znacznie więcej młodych
matek, niż tam, gdzie się „wpieprzałam”. Dlatego proszę Was, dziewczyny, nie
pozwalajcie, aby blogi i portale miały dominujący wpływ na wychowanie Waszych
pociech. Od wychowania są mama i tata. Jednemu dziecku wystarczy powiedzieć coś
raz a innemu można mówić i sto razy a i tak nie będzie efektu, bo każdy człowiek
jest inny. Macie prawo czuć się zagubione i niepewne, warto szukać i pytać ale
najczęściej bywa tak, że instynktownie czujemy to, co jest dobre dla naszego
dziecka.
Wymądrzała
się Stara Zrzęda, która nie ma prawa wypowiadać się na temat wychowania dzieci bo nie ma małych dzieci.
a wpadłam na tamtą awanturkę,czy też raczej na jej początek...
OdpowiedzUsuńBardzo niemiła adminka i bardzo duza dawka agresji na bądź co bądź sensowne stwierdzenie...
Oj tam'
A uwaga JEST słuszna.
MY najlepiej wiemy co dla naszych dzieci będzie dobre - intuicyjnie,na drodze prób i błędów ale jednak.Pogadać z innymi jasne trzeba,gdzieś wywalać te frustracje jak dziecko dołuje i ciagle ,ciagle bada naszą odporność;)
Na mily bóg ! mamy przecież rozum i kto jak nie matka zna swoje dziecko najlepiej ? ;)))))
wymądrzyła się ta ktora również nie ma malych dzieci;>
mnie sporo pomogła sąsiadka np w sprawie jedzenia, gdy się inni wymądrzali, sąsiadka stwierdziła "dziecko ma mieć lekkostrawną, dziecinną dietę" i ja dokładnie tak czułam, ale byłam zagubiona widząc, jak inne dzieci jadły wiejskie kiełbasy i smażone kotlety
UsuńKlarko !! - dzis tez Cie kocham. Każdy z nas ma prawo zrzędzić w sprawach dzieci choć już dawno z dzieciństwa wyrosły. Wszystkie dzieci nie są nasze, dzieci są rodziców, do nich przypisane i przez nich wychowywane a czy należy działać słowem, kar czy batem rodzic wie najlepiej. Dla mnie osobiście największą, brutalna kara było oberwanie mokr szmatą od mojej Babci. Moja córka jak oberwała klapsa w tyłek to pytała - biłaś czy klepałaś. Po odpowiedzi - klepałam, brak reakcji a przy potwierdzeniu, że to było bicie rozlegał się wrzask dziecka maltretowanego.
OdpowiedzUsuńMoja najukochańsza wnuczka raz jedyny oberwała w lekko w tyłeczek - sprawca, Dziadek-cham !!!
Pozdrawiam
ale nie darła się publicznie "nie bij dziecka"?
Usuńja tak koty traktuję szmatą, podobno jak ktoś da radę wychować dziecko to i z kotami sobie poradzi;))
Ja to bym zaapelowała tylko z jednym - wychowujcie swe dzieci, bo skoro już sprowadziłyście je na ten świat, to waszym obowiązkiem jest je wychowywac, a nie liczyc, że zrobi to za was żłobek, przedszkole lub szkoła. Od wychowywania jest dom, rodzice i to oni musza określic dziecku ramy, w których ma ono funkcjonowac. Od pierwszych miesięcy życia należy dziecko wychowywac. A wychowywac to nie oznacza, że trzeba je na okrągło karac, bic lub na nie wrzeszczec- PaMIĘTAJCIE, ŻE DZIECKO CAŁY CZAS NA WAS PATRZY I POWIELA TO, CO WIDZI I SŁYSZY W DOMU.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
P.S.
Wiem, wredna jestem
Droga Anabell,
UsuńZupelnie w 200% zgadzam sie I popieram! Niestety "bezstresowe" wychowywanie polega chyba na tym aby pozwolic dzieciom chodzic sobie I innym po glowie aby tylko samemu nie miec stresu...
rodzice żalą się, że nie mają narzędzi, skoro dzieci nie mogą być chwalone ani karane to nie wiedzą, jak z nimi postępować. Powiem tak - bardzo im współczuję ale tak jak Anabell pisze - moja strefa też jest ważna i nie zgadzam się, aby wszędzie dominowały dzieci które nie wiedzą nic o normach społecznych i o obowiązkach, mające wyłącznie prawa.
UsuńBlogi dla młodych mam mnie nudzą :P
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale mam to w domu, więc nie potrzebuję. No, chyba że daną mamę uwielbiam (są takie) i odwiedzam ze sympatii. Ale wtedy nie chodzę tam po rady, tylko dla rozrywki :))
Ps. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się spotkać i poznasz Milenkę. Ona do aniołów nie należy, jest nawet łobuzem, co zresztą sama o sobie mówi. Na szczęście po sklepach się jeszcze nie rzuca. Za to potrafi "zaśpiewać" człowieka na śmierć :P
a poznałam już Stokrocię i uważam, że z przedszkolakiem śmiało można posiedzieć w kawiarni, pogadać itd, wszystko zależy od rodziców
UsuńDobrze ,że nie mam dzieci małych i wnuki też są duże.
OdpowiedzUsuńNiestety nie ejstem zbyt dobrego zdania o wychowywanu małych dzieci współcześnie.
Bezstresowe to nie znaczy ,że dziecko ma robić co chce i kiedy chce.
A takich dzieci jest dużo , stanowczo za dużo...
Widac to już po młodzieży w tramwajach,
Ostatnio miałm przyjemnośc jechać z taką bezstresowo wychowaną gromadką.
Horror.
Więcej o tej godzinie popułdniowej nie pojadę , a jeżdżę bardzo rzadko...
jak widzę wsiadającą do tramwaju podstawówkę to czekam na drugi tramwaj:D
Usuńczasem mi się wydaje, że łatwiej jest wychować psa lub kota :)
OdpowiedzUsuńa bo kota to można zmotywować do zejścia z blatu ścierką na przykład;)
UsuńKiedy nie ma się z kim dziecko zostawic a zakupy robic trzeba, to się dziecku nie dziwię że wymuszło uwagę w taki sposób bo się nudziło. oglądam różne zachowania dzieci w marketach. Wspóczuję im serdecznie , bo zamiast na placu zabaw, meczą się same i męcza innych tym swoim zachowaniem.
OdpowiedzUsuńnie trzeba do marketu jeździć całymi rodzinami !
Usuńnaprawdę jedno moze zostać i pilnować dzieci a drugie zrobić szybko zakupy.Sama mam dwójkę dzieci jakby co;)
Ja mam metodę na obce dzieci rozrabiające. Szczególnie tutaj ,gdzie jestem do wrzeszczącego dzieciaka mówie po polsku - cicho ,wraz z grożnym spojrzeniem ( uf potrafię pięknie patrzeć spode łba)czasem mówię cicho gówniarzu zakładając ,że matka i tak nie rozumie - okazuje sie,,że to działa...jeszcze żadna matka mnie nie zaatakowała...A dzieciak zamknął buziulkę..
OdpowiedzUsuńJako matka i babcia zgadzam się, ze dzieci wychowywac maja rodzice, jako nauczycielka, jednak, dodałabym, że nie wszystkie mamy wiedza, po co maja dzieci, że dziecko to obowiązek, a nie zabawka czy zbędny balast.
OdpowiedzUsuńTe robaki by podziałały plus sceniczny szept (pomiędzy jednym zerknięciem a drugim) : wylazł robak skąd ich tyle tu tych robali ooo wlazł pod regał zaraz wyjdzie. :)
OdpowiedzUsuńMatusia by się musiała dziecinką bo ta jak nic rozdarłaby się na temat robaków na stojąco. :)
Akcja ,,robale'' podoba mi się!
OdpowiedzUsuńDzieci jak święte krowy! Ale takie to dziwne czasy teraz nastały, że bierzemy wzorce z zachodu i dajemy się wtłoczyc w ciasne ramy poprawności politycznej. Podobno przedszkolanka nie może wziąc dziecka na kolana i przytulić, by nie być podejrzewaną o molestowanie.
OdpowiedzUsuńA te Adminki to pewnie takie sfrustrowane, będące we władzy męzowskiej kobietki, ktroe znalazły sobie w necie pole do porządzenia...
Wrzeszczące, kopiące dziecko też mnie irytuje i tylko mamy żal.....
OdpowiedzUsuńMamy??? A po co ciąga dziecko po sklepach, plotkach kawiarnianych czy tym podobnych NUDACH!!!!! Ludzie nie oczekujmy, że dziecko będzie siedziało cicho na tyłku i słuchało o pierdołach dorosłych. No chyba, że jakieś zastraszone...
Usuń"Adminka zrobiła mi karczemną awanturę z użyciem wulgaryzmów, bo „się do nich wpieprzam”."
OdpowiedzUsuńWow! Aż tak agresywnie! No, no....
A Ty Klarka przeciez prawdę rzekłaś. Czystą prawdę.
Buziaki!
Dobrze napisałaś. Dodam jeszcze, że jako matka z kilkumiesięcznym stażem spotykam się z różnymi radami ale staram się pamiętać, ze to ja a nie inni maja wychować moje dziecko i to ja a nie inni zbiorą kiedyś tego plony. Nawet nie masz pewnie pojęcia o tym, że dużo młodych matek popada we frustrację a nawet stany depresyjne kiedy odbija się od porad jak ping pong, bo jedne drugie wykluczają a dziecko to nie eksperyment tylko i aż mały człowiek.
OdpowiedzUsuńCzy to post o moich Potworkach? ;)
OdpowiedzUsuńHihi, zartuje. Staramy sie z M. na tyle panowac nad potomstwem, zeby nie przeszkadzali innym. Zazwyczaj sie udaje i dokuczaja wylacznie nam. Bi w miejscach publicznych to w ogole aniolek i chyba troche nas tym rozpiescila, bo teraz mamy Nika, ktory na zakupach dostaje wscieklizny i czasami patrzymy na siebie z mieszanka rozpaczy i bezradnosci. Pracujemy nad tym, ale inni klienci jeszcze jakis czas beda raczej uciekac od nas jak najdalej. :)
Widzisz Klarko, bo ludziom brak wyobraźni i nie wiedzą, że jak dziecku nie wytłumaczą, że źle się zachowało, jak nie zareagują, tylko pozwolą sobie leżeć na brudnej podłodze i brudzić ją jeszcze bardziej smarkami, wierząc, że jak zastosują przymus, to biedne dziecko zamknie w sobie, sfrustruje, mamusię osmarcze, nerwicy nabawi... tylko, że z tych dzieci wyrosną dorośli, którzy nie umieją żyć wśród innych, uważają, że im wszystko wolno, nie mają obowiązków i nie znoszą presji. Życie składa się ze stresów i trudów, dlatego kto wychowuje dziecko bezstresowo, sam je wystawia na wielkie problemy i robi mu krzywdę, chyba, że nauczy je mieć zwis na wszystko i nie przejmować się, gdy obcy ludzie będą je besztać, upominać, pouczać, karcić, wyrzucać z pracy, skarżyć...
OdpowiedzUsuńAle dziś tak ze wszystkim, z wyborami samorządowymi, aferami taśmowymi, z "fachowcami" od remontów i siedmiu boleści, a także z rodzicami... wielki luz-blues i brak odpowiedzialności za cokolwiek.
witaj. Słusznie mówisz, że od wychowania jest mama i tata, a nie blogi i portale. Nieśmiało dodam, że szkoła też nie jest od wychowywania...Od września pracuję w podstawówce i mam wrażenie, że powinno się zmienić nazwę na "wychowówce"...
OdpowiedzUsuńMała córeczka sąsiadów póki co uczy mnie tolerancji na krzyki ( a może tylko mnie do nich przyzwyczaja ?)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pracuję w małym sklepiku(nie jest zamknięty ladą,mozna wejśc swobodnie między regały). Wkurzają mnie bardzo matki wjeżdżające z wózkami z dziećmi i zrzucające mi towar tym wózkiem(stoi i ogląda a z tyłu za sobą przesuwa wózek,no ile można gibać tym dzieckiem?) i mamusie z gromadką dzieci,na które nie zwracają uwagi. Nie raz mi sie oberwało,że ta mąka to za nisko leży i kusi dzieci,a butelki na dolnych półkach są zagrożeniem dla dzieci gdy je strącą! Raz koleżanka przyłapała 6 latka,jak wkładał do kieszeni krówki. Upomniała mamusię,by zajęła się synem,bo właśnie zabiera koleżance towar ze sklepu.Matka się wydarła,że to dziecko,że nic nie rozumie i koleżanka sama sobie winna że tak na widoku te krówki i niech swoje dzieci wychowuje o!
OdpowiedzUsuńSuper, że zauważyłaś problem. Rzeczywiście, od wychowywania są rodzice, którzy powinni reagować w określonych sytuacjach. Choć wiemy, że różnie z tym bywa w praktyce :). Pozdrawiam (i zapraszam "do siebie")
OdpowiedzUsuń