trasę wybrał komputer, Basia jechała o wiele dłużej |
Z Lidzbarka Warmińskiego do Wysowej jest solidny kawał drogi i podróż ze sporym bagażem do najłatwiejszych nie należy. Basia jechała tą trasą pierwszy raz a ponieważ nie lubi pociągów, wybrała autobusy. Z Lidzbarka do Warszawy, z Warszawy do Krakowa a z Krakowa jak w pysk strzelił prościutko do Wysowej pod samiutkie drzwi sanatorium.
Bagaż
miała spory ale walizka jechała przecież w luku, w Warszawie przesiadła się bez
problemu i w piątkowe popołudnie miała dotrzeć na krakowski dworzec, by znów
się przesiąść. Nie wszystko jednak przebiegało zgodnie z planem podróży,
autobus stał najpierw z powodu wypadku na trasie a potem jak utknął w
krakowskich piątkowych korkach to stał więcej niż jechał i stało się – autobus do
Wysowej odjechał, zanim Basia dotarła do dworca.
Cóż
miała robić. Zadzwoniła do dorosłego dziecka, dorosłe dziecko sprawdziło przez
Internet inne połączenia i kobieta
wsiadła do pojazdu jadącego do Gorlic mając nadzieję, że stamtąd złapie
ostatniego busa.
Niestety,
tak się nie stało. Nastał wieczór, do Wysowej nie jechało już nic i Basi
chciało się płakać ale że płacz w tych okolicznościach nie pomoże, postanowiła
działać. Śmiertelnie zmęczona, z trudem wlokąc za sobą walizę podeszła do
pierwszego z brzegu busa i zapytała kierowcę o jakikolwiek transport do
Wysowej. Bo może ktoś jednak jedzie tam lub do pobliskiej miejscowości.
Busiarz
spojrzał na kobietę i powiedział – poczekej
pani. Złapał za telefon i zaczął gdzieś wydzwaniać a kiedy skończył,
wysiadł, wrzucił Basi bagaż do busa i kazał jej wsiadać ale szybko, bo kolega
specjalnie zboczy z trasy i zabierze ją ze stacji benzynowej, gdzie muszą się
teraz dostać.
Wkrótce
byli na umówionej stacji benzynowej
gdzie na Basię już czekał busik. Kierowcy uścisnęli sobie ręce i jeden drugiemu
przykazał, żeby zawiózł kobitę pod samą
Biawenę bo ona przez całą Polskę jechała i ledwie dycho tako umordowano.
Busik
najpierw powiózł pasażerów tam, gdzie miał trasę a potem wspiął się na górę i
tym sposobem Basia dotarła do sanatorium. Ten drugi kierowca nawet nie przyjął
zapłaty, ten pierwszy zainkasował 2,50.
To
opowiadanie specjalnie zostawiłam na dzisiejsze święto i dziękując panom
kierowcom z Gorlic z wielką radością
mogę napisać – jesteście porządnymi ludźmi!
Dzięki Klarko, jak to dobrze się dowiedzieć, że są jeszcze porządni ludzie w naszej Polsce. Porządni, życzliwi i bezinteresowni.Na pewno jest takich więcej, tylko, że się o nich nie mówi, nie pisze, nie słyszy. O ileż ciekawsze są relacje o bandytach, złodziejach i draniach wszelkiej maści.
OdpowiedzUsuńNiech się święci 11 Listopada! Święto wolnej Polski, Polski porządnych ludzi :)
Buziaki, Psiara zw.
P.S
A ręcznik zwinięty z basenu się znalazł?
ręcznik się nie znalazł, ale i tak już bym go nie chciała, etam, miałam mniej w bagażu, też wracałam autobusem
UsuńMoże teraz wyciera sie nim jakis przystojny wysoki brunet lub jakaś inna przytulanka jak np. ja !.
UsuńWracaj - dośc sie wysanatorzyłaś
ręcznik pewnie przystojny pan ratownik powiesił na ścianie wraz ze zdjęciem pięknej kuracjuszki tj Klarki ;)
UsuńCzasami na naszych życiowych szlakach stają Anioły i to było jedno z tych zdarzeń :)
OdpowiedzUsuńTo mi się podoba! :)))
OdpowiedzUsuńA gdyby tak wymyślić inne zakończenie, to mógłby się zrobić niezły kryminał ;)
Tak mało teraz dobrych wiadomości ze to zdarzenie jest juz teraz sensacja Klarko. Dziękuje Ci, bo ja uwielbiam dobre wiadomości, a od tych złych uciekam jak tylko mogę. Pozdrawiam świątecznie-;))
OdpowiedzUsuńFaktycznie- wielce porządni ludzie, co teraz niestety jest rzadkością.
OdpowiedzUsuńDołączam się do tych podziękowań - tak trzymac Panowie!
Miłego, ;)
Co za porządni faceci ???!!!
OdpowiedzUsuńW szoku jestem pozytywnym :-)
Także się cieszę z tego wpisu, bo dobrzy ludzie, to żadne anioły ani rzadkość. Odważnych ludzi, którzy przeciwstawiają się promowanym trendom (np. tchórzliwej i wygodnej obojętności) jest wielu, tylko wiedzy o nich się nie propaguje. Ale Klarka to zrobiła :-)
OdpowiedzUsuńo tak )) i aż się człowiekowi gęba uśmiecha na takie czytanie ))
OdpowiedzUsuńim dalej od wielkich miast tym łątwiej o ludzi którzy zwyczajnie chcą pomóc, jesli tylko mogą
OdpowiedzUsuńw tym roku miałąm takie spotkanie we Włoszech, w malutkiej miejscowości, młoda dziewczyna pomogła mi w zwykły sposób, ale dla mnie to było cos w tym momencie najważniejszego
lubie dobre historie:)
byle więcej takich ludzi, a życie będzie piękniejsze :)
OdpowiedzUsuńJa wiem że ludzie porządni istnieją bo miałam kiedyś podobne zdarzenie. A ten dialog kierowców - jakbym mojego wujko-szwagra słyszała z Nowego Sącza :-)
OdpowiedzUsuńZawsze wierzę w ludzi, niektórym tylko nie ufam. I ten wpis świadczy, ze warto wierzyć. Panów ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa też ściskam :)
UsuńJak miło przeczytać coś optymistycznego:-)
OdpowiedzUsuń:-))))))))))
OdpowiedzUsuńWróciłaś, Klarko?
OdpowiedzUsuńJuż się martwiłem, że utknęłaś na tym basenie w poszukiwaniu ręcznika ;)
Piekne opowiadanie, oby wiecej takich ludzkich ludzi:))
OdpowiedzUsuńPorządnymi, a i owszem!:))
OdpowiedzUsuńA myślałam, że tylko włoscy kierowcy autobusów są tacy uczynni, a tu proszę! Fajnie się czyta takie historie!!!
OdpowiedzUsuńJak miło. Jednak jesteśmy porządnym narodem. Wielkie brawa dla Panów kierowców :)
OdpowiedzUsuńI dlatego lubię tu zaglądać, optymistycznie i prawdziwie u Ciebie.
OdpowiedzUsuńNie trzeba wielkich i wzniosłych słów, te bliskie i prawdziwe są najważniejsze. Dziękuję Ci bardzo, taką ojczyznę i prawdziwych Polaków cenimy. Dzisiaj dziękując za wolną ojczyznę i tyle lat pokoju.
:)
Piekna historia o zwyklej ludzkiej zyczliwosci, ktorej tak nam w dzisiejszych czasach brakuje! :)
OdpowiedzUsuńJakoś tak od lat się coraz bardziej utwierdzam w przekonaniu, że na południu Polski naród życzliwszy...
OdpowiedzUsuńI tym oto opowiadaniem przywracasz wiarę w ludzi!! :)
OdpowiedzUsuńA my na południu, faktycznie zyczliwi- ale i w innych zakątkach ludzi "z duszą i sercem: da się znaleźć:)
pozdrawiam serdecznie :)
http://niekoniecznie-perfekcyjnej-dolcevita.blogspot.com/
Aż serce roście, czytając ten wpis! :)))
OdpowiedzUsuńaż serce rośnie!:)))
OdpowiedzUsuńŁezka :)
OdpowiedzUsuńJaka miła historia na początek dnia, aż mi się gęba wykrzywiła w uśmiechu.
OdpowiedzUsuńA wczoraj w radio mówili, że jakiś gostek po pijaku buchnął osobowego busa w Wysowej :) pomyślałem, że to może jakiś zdesperowany kuracjusz uciekł z miejsca kaźni...
OdpowiedzUsuńNo proszę to jeszcze jedna mniej mi znana strona Gorlic. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTaka budująca historia! To prawda, że są jeszcz porządni i nadzwyczaj uczynni ludzie na świecie. Przekonałam się o tym po wielekroć tutaj, na moim Pogórzu i na drugiej półkuli takoż. Trzeba tych porzadnych a przy tym zwyczajnych, nie pchajacych sie na afisz ludzi umieć zauważać i doceniać. Nie dać się zniechęcic do ludzi, nie przesycić patrzenia na nich goryczą i nieufnością...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Klarko!:-))
No proszę! jak to miło przeczytać coś tam optymistycznego!
OdpowiedzUsuńAż mi się w oku łezki zakręciły!
OdpowiedzUsuńJacy porządni ludzie! I jak dobrze, że jeszcze tacy są na tym świecie.
Wzruszylam sie. Zawsze mnie wzrusza bezinteresowna (w sumie) pomoc.
OdpowiedzUsuńI jeszcze zjednoczenie sie mnie wzrusza ;-)
"ledwie dycho tako umordowano" - to też o Polsce chyba, hm :]
OdpowiedzUsuń