Pozbierałam winogrona i
jabłka. Winogrona są marne ale mają
intensywny słodko-kwaśny smak. Lubię jeść je prosto z gałęzi.
Przy okazji zbioru przycięłam dość mocno pędy. Posadzone jest po naszej stronie
ale nic sobie z tego nie robi i woli
rosnąć u sąsiada, który na szczęście nie
ma nic przeciwko temu.
Na półce odkryłam
zapomniane cebule tulipanów i hiacyntów, posadziłam je.
Nie wiadomo kiedy
zrobiła się dwunasta i przyjechał Krzysiek. W środy nie stoi na Kleparzu tylko
jeździ za towarem i do różnych miejsc, gdzie trzeba załatwiać sprawy
utrudniające zwykłemu człowiekowi życie. Dziś musiał podjechać z autem do
przeglądu, po drodze zawiózł dzieciom trochę owoców.
Rozpakowałam zakupy i
zaczęłam szykować sadzenie malin.
Krzysiek wrócił. W ciągu paru minut zebrał darń i wykopał odpowiedni rów.
Wyłożył spód kompostem a ja tymczasem przygotowywałam sadzonki. Potem sadziliśmy
je a kiedy wyprostowałam grzbiet, z dumą popatrzyłam na szpaler roślin i
westchnęłam – mam nadzieję, że nasze wnuki nie będą uczulone na maliny.
Poszłam do domu gotować
obiad a on został na zewnątrz, miał jeszcze mnóstwo roboty, do której ja nie
mam sił.
Dobrze się pracuje we
dwoje. Pomyślałam o kobietach, które muszą radzić sobie ze wszystkim same. O mężczyznach,
którzy nie mają do kogo wracać po pracy. O tacie, który ma dziś operację. Boże, nie
pozwól, by go bolało.
NIE POZWÓL....
OdpowiedzUsuńDobrze będzie, musi być.
Razem... jakie to ważne słowo.
Klarko trzymam kciuki za Twego Tatę. Bądź dobrej myśli.
OdpowiedzUsuńłączę się w modlitwie
OdpowiedzUsuńMój mały 2,5 roczny wnuczek też miał dziś operację. I uwielbia malinki posadzone te przeze mnie i te wcześniej owocujące posadzone przez jego prapradziadka.I też nie umię Klarko usiąść i biadolić co czuję,tylko pracuję cały dzień,tyle że sama,jak zawsze.
OdpowiedzUsuńJa tę się pomodlę. Dobrze piszesz o tej "pracowniczej" wspólnocie. Tak być powinno.
OdpowiedzUsuńPanie Boze wysluchaj Klarki....
OdpowiedzUsuńjestem z Toba I twoja rodzina.
Malgosia
Boże pomóż Klarce, niech tata wraca do zdrowia.
OdpowiedzUsuńNie pozwól by go bolało! Pewnie już po wszystkim i pewnie nie boli mocno:) Praca we dwoje, wróć- praca z Jaskółem to u mnie nieustające święto. Bardzo mi tego brakowało w latach mojej samotności.
OdpowiedzUsuńdobre fluidy posyłam...niech nie boli...
OdpowiedzUsuń...........może warto spojrzeć w górę z ufnością - niech się dzieje wola Twoja, bo my pyłek na tym ziemskim łez padole.......
OdpowiedzUsuńNa wszelki wypadek trzymam także kciuki !.
Pozdrawiam
nie wiem, czy dałabym radę dzwigać mój świat sama...
OdpowiedzUsuńNiech wszystko będzie dobrze z Twoim tatą!
OdpowiedzUsuńDobrze, ze Tata ma Ciebie...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
W cieniu swych skrzydeł zachowa cię wiecznie, pod jego pióry uleżysz bezpiecznie. pisał Kochanowski. Dziś akurat, 9 lat temu, ja także miałam operację . Dostałam stend. To był zawał.Pomodlę się razem z Tobą Klarko.Przytulam serdecznie-;)
OdpowiedzUsuńPraca też jest modlitwą...Wyroków boskich nie znamy. Pozostaje nam trwać...
OdpowiedzUsuńdobrze jest żyć we dwoje. rodzinnie. wśród przyjaciół. znajomych.
OdpowiedzUsuńw trudnych chwilach trzeba ufać. bo wiara czyni cuda. pozdrawiam :-)
Zmawiam cichutka modlitwe...
OdpowiedzUsuńczęsto tego nie doceniamy, dopiero jak nam zabraknie... :(
OdpowiedzUsuńTata pewnie już po operacji i sądzę, że Go nie bolało, ale niech się nie krępuje i mówi, jeśli boli po operacji. Bo o tym bólu często chirurdzy zapominają....
OdpowiedzUsuńBedzie dobrze:)
OdpowiedzUsuńNie pamietam juz smaku pracy we dwoje...chyba, ze z dzieciakami.
Inny smak:)
Czy to mnie umniejsza?
Pozdrowka z pamiecia w modlitwie:)
Przyjemnie jest pracować we dwoje, ale tylko wtedy jeśli ma się taką samą koncepcję, jak są różne i nie można dojść do kompromisu to nie bywa zabawnie:)
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia tacie:))
Ja też się dołączam do życzeń...
OdpowiedzUsuńKlarko jestem z Toba.
OdpowiedzUsuńŁadny post. Wzruszyłam się.
OdpowiedzUsuńJeśli wnuki będą uczulone, to ja zjem wszystkie malinki :)
OdpowiedzUsuńJesteśmy dobrej myśli, przecież dziadziuś musi mi jeszcze pokazać dobre lasy obfite w grzyby:)))
Jak dobrze w trudnych sytuacjach mieć obok bliską osobę, która podzieli nasze zmartwienia.
OdpowiedzUsuńJak dobrze , gdy można smutki wypłakać do roślin i ptaków .
Jak dobrze ... - nie, nie napiszę , że dobrze jest , gdy niemożliwe jest czuwanie obok rodzica przechodzącego tęczowy most !
Piszę komentarz w Dniu Anioła Stróża , więc niech Anioł Twego taty chroni i utula go
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
My wszyscy piszemy sercem. Jesteśmy z Tobą i czekamy na wieści o tacie.
OdpowiedzUsuńPani Klarko, dołączam do modlitwy! Im nas większa armia, tym większa skuteczność - mam nadzieję, że tak to działa.
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się - będzie dobrze - musi być! :)
OdpowiedzUsuńDaj Boże siłę, daj cierpliwość, daj dobry sen i spokojne przebudzenie. Prosimy o dar zdrowia dla Ojca Córki. Uściski, Klarko.
OdpowiedzUsuńNo i jak Klarko? Ja też była myślami....
OdpowiedzUsuń(po 50)
Tak, to prawda, we dwójkę łatwiej, lżej...
OdpowiedzUsuńModlę się o Twojego tatę! I za Was. Buziaki i uściski mocne, najmocniejsze.