dzień dobry! |
Wczorajszy wieczór (po opędzlowaniu tortu) spędziliśmy na poszukiwaniach pt. "gdzie to coś miauczy". Krzysiek szukał nawet w kanapie i w kuchennych szafkach ale nie znalazł nic. A rano proszę bardzo - jest! Nie mam pojęcia, skąd one przychodzą i dlaczego na mój widok biegną, jakbym była ich mamą. Ciekawe, skąd wiedzą, że im nie zrobię krzywdy. Dziwne to, bardzo dziwne.
*
Na górze znajdziecie zakładkę "Goście". Utworzyłam ją, bo tyle o sobie piszę a o Was nie wiem prawie nic. Jeśli ma ktoś blog to pół biedy, choć na blogach również bywa anonimowo. W te wakacje odwiedziła mnie czytelniczka z Francji, widziałyśmy się po raz pierwszy i ja chwilami byłam po prostu wścibska w swej ciekawości, zarzucając gości pytaniami - a jak tam trafiliście, czy zintegrowaliście się z lokalną społecznością, jak się tam wychowuje dzieci, i tak cały czas.
Tak samo zresztą potraktowałam gości z Polski. Powtarzam - bo ja nic o Was nie wiem. Czasem pytam wprost - a jak trafiłaś na mój blog?
Będzie mi miło, jeśli napiszecie o sobie parę słów. Może akurat spotkają się tam sąsiedzi, znajomi, rodzina, a może będzie to początek miłej znajomości, kto wie?
Klarko dokładnie taki zrobiłam wczorajszy post, pod tytułem POZNAJMY SIĘ :) trochę ludzi się odezwało:)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia, a koty wiedzą gdzie im dobrze:)
Ilona
Trafiłam na Twój blog, dzięki Twojej książce, którą znajoma mi dała do poczytania, zresztą Małgosi książki też mi poleciła.
UsuńA jak miałam sposobność poznać autorkę tej książki, to oczywiście że znalazłam Twój blog Klarko i rok zaglądałam zanim, odważyłam się tutaj oficjalnie zaanonsować.
Ja niestety nie zaglądam na tego bloga bo mam kłopoty żeby go znaleźć - może ktos poradzi jak ?.
UsuńPO i AB z pozdroionkami
Piotrze ale nie bardzo wiem, o który blog Ci chodzi? I przesyłam uśmiechy i uściski dla Was.
UsuńCzasami tez mam nieudane dowcipy :-(.
UsuńPozdro z Opo
Bo Ty taka kocia mama jesteś ;) Wpisałam się w Księgę Gości, chociaż ja tyle czasu już tu u Ciebie jestem, że czuję się jak domownik, a nie gość.
OdpowiedzUsuńBo zwierzęta czują dobrego człowieka na odległość;))
OdpowiedzUsuńWcale mnie nie dziwi, że wszystkie do Ciebie lgną:)
Co więcej -myślę, że ludzie też tak czują -najlepszym dowodem nasze spotkanie;)))
Ale słodki rudzielec, to chyba jeszcze kocie dziecko. Zwierzaki mają po prostu instynkt i jestem dziwnie pewna, że przekazują sobie wzajemnie różne informacje nt. poznanych ludzi. Ja wprawdzie nigdy kota nie miałam, tylko psa i w związku z tym moje obserwacje siłą rzeczy sprowadzały się do psów. Razem z koleżanką zawsze podejrzewałyśmy, że nasze psiaki uczą się od siebie wzajemnie różnych rzeczy i w jakiś sposób opowiadają sobie wzajemnie o nas.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam, jak do Ciebie trafiłam na ten blog- pewnie z innego, czytanego przeze mnie bloga. Spodobało mi się i...zostałam. A do zakładki zajrzę.
Miłego, ;)
tak, wygląda na jakieś 4 - 5 miesięcy, zrobiłam mu "oprysk" bo aż się roił od pcheł a wymościł się na ganku i tam spał, więc wiadomo - kot do domu wlezie razem z pchłami. Dziś jest u sąsiada. Zobaczymy, co dalej. Sąsiad z tych, co przygarnia psy.
UsuńJak trafilam na Twojego bloga?
OdpowiedzUsuńBylam gdzies w przestrzeni blogowej i przeczytalam pewna notke (nie przytaczam i nie podaje zrodla bo nie byla Ci wcale przychylna)ale mnie jako echo zainteresowala na tyle aby sprawdzic o co chodzi. Sprawdzilam i zostalam (z notka sie nie zgadzam, ale zeby to stwierdzic musialam skonfrontowac z 'oryginalalem'). Rowniez tytul bloga jest mily, wszak i mnie ciut, ciut dzisiaj kochasz, bo tak piszesz :)
A kim jestem - jestem echo, odpowiadam (tylko czasem) na zawolanie, czasem wlasna mysla a czasem przekornie, jak to echo...
jak to ciut? całym sercem! czy wytrzymałabym bez tej miłości tamto wszystko?
UsuńNie pamiętam jak trafiłam do ciebie, kura, teściowa? Ale byłam długo zanim się odezwałam. Wydawało mi się ze ja dobrze znam ciebie, podczas gdy tobie dopiero się przedstawiłam. Czy cię znam? Jasne ze nie. Ale widać z postów mądrego, dobrego człowieka. Ciepłego. Inaczej bym tu nie została. Czas tu spędzony utwierdza mnie ze się nie myliłam. Koty cię lubią :-D ten rudasek jak mój.
OdpowiedzUsuńO kurdę...to ja go szukam od dwóch tygodni, a on siedzi u Ciebie w krzaczorach...ostatnio znalazłem go na jednym z blogów Nowej Zelandii...Co za stworzenie...Pozdr.
OdpowiedzUsuńa bo koty mają zmysł i wiedzą, że podejść mogą :-) lub nie mogą :p
OdpowiedzUsuńjak ja do Ciebie trafiłam, hmm, nie pamiętam, ale nie żałuję ;-)
One Cię wyczuwają, dobrze wiedzą, że je wszystkie kochasz :)
OdpowiedzUsuńCo ciekawe, trafiłam do Ciebie jeszcze za onetowych czasów, dzięki poleceniu jakiegoś Twojego tekstu na stronie głównej :) I bardzo się cieszę, że tak się stało :)
Uściski!
odbierają mikrodrgania fibrysami - takie fluidy - o, ta się nadaje na karmicielkę, nie da w łeb mokrą ścierą, będzie doglądać :D
OdpowiedzUsuńO rany, ja nie pamiętam co było wczoraj, a co dopiero gdzieś w 2008 roku :D
To tak jak do mnie lumpy pod marketami......hmmmm
OdpowiedzUsuńChyba się mogę uważać za Twojego gościa, bo zaglądam tu zawsze, ale jak to się stało to już kurczę nie pamiątam. Wiem, że kochasz różane desenie:)))
hmm, jak przybyłym kotom robię oprysk na pchły i niektóre się więcej nie pokazują:D
Usuńale śliczny rudzik))))
OdpowiedzUsuńnooo, trudno się oprzeć takiemu spojrzeniu, on się tak kuka bo metr dalej leży Zbójca całkowicie nieruchomo, w pozie "zrób krok dalej a zobaczysz jak cię stłukę"
UsuńA tak swoją drogą przeczytałem ciekawy artykuł o kotach w Newsweeku
OdpowiedzUsuńtu jest link
http://nauka.newsweek.pl/miauczacy-zabojcy,108075,1,1.html
Może to będzie okazja do skonfrontowania z Twoimi doświadczeniami
Pozdrawiam
KaOwiec