Zdjęcia można robić bez
pytania ale może się trafić taka osoba jak ja – nie życzę sobie tego, nie lubię
i nie chcę, aby mnie fotografowano. Nie zaprotestuję oczywiście, jeśli to
będzie fotka typu środek rynku a ja wśród stu osób zajętych swoimi sprawami.
Ale gdy będę stała sama przy płocie z kocurem pod pachą, z oczyma tęskniącymi za latem, obsypana liśćmi,
a obok ta miotła, z której się jeszcze dymi, to nie i koniec.
Mój znajomy nie ma
skrupułów, wyłapuje swoim aparatem z zoomem co ciekawsze scenki i publikuje je,
tłumacząc, że takie czasy.
Mam na blogach wiele fotografii, przeważnie kotów albo jedzenia. Koty za każdym razem protestują,
dochodzi do łapoczynów i pogróżek, Kiciulek mi nawet raz strącił aparat ze
stołu ale przecież zarabiał na swoim wizerunku więc nie ma nic do powiedzenia.
Prawie nikt z rodziny
nie zgodziłby się na umieszczenie tu zdjęć, dlatego zawsze pytam i upewniam
się, czy mogę to zrobić. Nie życzą sobie nie dlatego, że robią coś nielegalnego
lub są niezbyt śliczni. Po prostu chronią swój wizerunek a ja to szanuję.
Fotką zamieszczoną w sieci można komuś pokrzyżować
plany, zaszkodzić a nawet zniszczyć życie. Wyobraźcie sobie, że ktoś pisze felieton o pedofilach i na potrzeby tego felietonu udaje się w okolice
przedszkola czy placu zabaw i tam pstryka kilka ujęć bawiących się dzieci.
Widać na nich również postać mężczyzny. Nieważne, że mężczyzna ten wszedł w
kadr przypadkowo bo w pobliżu był kiosk,
gdzie właśnie kupił sobie gazetę i ją przegląda. Na zdjęciu wygląda jak
zboczeniec i tak właśnie będzie postrzegany przez czytelników. Raz rzucone
podejrzenie może na zawsze zasiać ziarno niepewności.
Kiedy Onet publikował
moje opowiadania, bardzo często ilustrował je charakterystycznym zdjęciem zdziwionej
kobiety trzymającej się za głowę. Czytelnicy często myśleli, że to jestem ja, co
mnie niezmiennie bawiło. Zarzucali mi, że piszę jak kretynka i do tego wyglądam jak kretynka, koniecznie powinnam
przestać pisać, iść do fryzjera a najlepiej umyć podłogę i garnki.
Coś w tym jest. Na zegarze dziesiąta a ja tu
siedzę. Miłego dnia!
Czy chcielibyście niespodziewanie zobaczyć swoją twarz na czyimś blogu, na portalu społecznościowym lub w gazecie? Gdy jesteście na plaży, w pociągu, w sklepie przy kasie, lub gdy całujecie się w parku na ławce?
Czy chcielibyście niespodziewanie zobaczyć swoją twarz na czyimś blogu, na portalu społecznościowym lub w gazecie? Gdy jesteście na plaży, w pociągu, w sklepie przy kasie, lub gdy całujecie się w parku na ławce?
Też zawsze pytam o pozwolenie na publikację zdjęć i jeśli moi bliscy tego nie chcą, jak moja Córcia i Mama, to ja to szanuję. Mój M. czasem się zgadza, ale i tak nie wszystkie zdjęcia bym opublikowała.
OdpowiedzUsuńA już publikowanie nieznanych wyłapanych z tłumu twarzy może faktycznie komuś zaszkodzić, dlatego tego unikam jak ognia.
pozdrowienia :)
ja staram sie też chronić swój wizerunek jak i innych, któzy weszli mi w kadr, jak to ładnie nazwałaś, wiadomo zdjecie z rynku z tłumem to co innego...
OdpowiedzUsuńnawet na zamkniętym unikam zdjec na których nas widać
PS.właśnie obrabiam zdjecia do kolejnego posta i zwrócę większa uwagę;P
Świetnie Cię rozumiem. Ja nie cierpię tzw. fotek z zaskoczenia. Podobno są najbardziej udane. Tak przynajmniej twierdzą ci domorośli "reporterzy". Najlepsze, by się z kogoś pośmiać, zgadza się. Jeśli mają takie wyjątkowe poczucie humoru, niech śmieją się z siebie samych. Ja bardzo dbam o swój wizerunek.
OdpowiedzUsuńZawsze gdy chcę sfotografować kogoś obcego z tłumu, z ulicy pytam o zgodę, wyjaśniam w jakim celu, czy będzie publikowane. Oczywiście tylko za przyzwoleniem publikuję. Wobec swoich bliskich i rodziny postępuję podobnie. Myślę, że to jest fair.
OdpowiedzUsuńNo, to ja może z pozycji fotografa się wypowiem? Wizerunek wizerunkiem, ale nie ma nic gorszego niż osobnik strojący miny, chowający się za szmaty, zakrywający twarz, chowający się za plecy innych i wyczyniający najdziwaczniejsze wygibasy, żeby tylko uniemożliwić zrobienie sobie zdjęcia. Efekt? Zepsute fotografie innych, idiotyczne zdjęcia z imprezy, często bardzo udanej i z sympatycznymi fotkami, gdyby nie ten wynalazek na środku robiący kretyńskie pozy - stanie ci się coś, gdy chwilę wytrzymasz przed obiektywem? Ubędzie ci, gdy z innymi pokażesz w końcu nie potworne oblicze? Psujesz innym fotografie i przeszkadzasz często w pracy czy zabawie, irytując do granic możliwości człowieka, który nic złego nie chce ci zrobić. Nie podoba ci się i nie akceptujesz robienia zdjęć? Idź do lasu na grzyby albo siedź na d...e w domu i się nie pokazuj, jak masz aż takie kompleksy i wizerunek. Zapewniam, że wtedy nikt go nie naruszy.
OdpowiedzUsuńNatomiast jeżeli chodzi o publikacje i intencje wykorzystanie fotek, to tu się zgadzam z Klarką - należy wykazać duży umiar i rozsądek.
Zabawa nie może odbywać się kosztem innych, nawet, jeśli są to jednostkowe przypadki.
UsuńJednostek tez niech zachowa trochę umiaru :D
UsuńUmiar umiarem tylko skąd te jednostki? :D
UsuńA co, miałem napisać "singiel trochę przechodzony"? A ponieważ na ogół tylko jednostki takie cuda wyczyniają i Errata użyła sformułowania "jednostkowe przypadki", to uznałem, że "jednostek" (jako kategoria niepłciowa), będzie dobrze, a przynajmniej odda różnice miedzy grupą, a przeszkadzającym osobnikiem.
UsuńJednostek jak rodzinę ze zdjęcia najlepiej wyciąć ;) A dla fotek kretynów powinna być odpowiednia blogosfera to może by się im odechciało robić dziwne pozy?
Usuń"Jednostek" umiaru (w unikaniu fotek) zachować nie zamierza. Kto ma być tym "przechodzonym singlem", ani mi się waż!!! Żartuje, bo co tu gadać, w gruncie rzeczy to ze mnie taki mocno przechodzony singiel:-)))))))). Dziś akurat są moje urodziny, to wiem:-).
Usuńerrato - wszystkiego najlepszego!
UsuńErrato, najlepszego i dużo luksusu!
UsuńBędziesz mogła mówić o dużym pechu, gdy mi się nawiniesz pod obiektyw. :D
Dzięki; a na okoliczność obiektywu zawsze mam pod ręką chusteczką, którą w samą porę twarz zakryję. A co!
UsuńMoją teściową złapała google kamera i jest na mapie :D
OdpowiedzUsuńdawaj link:D
UsuńJa też chcę linka!!!! :D
Usuńteraz zamiast kawki jak
UsuńNikki chce sie rozbudzić to nie robi kawki tylko na google maps ogląda teściówkę i już jest tak rozbudzona;P
W publikowaniu staram się nie nadużywać, a jeśli to oczywiście za zgodą obfocionego :)
OdpowiedzUsuńZajrzałam do miejsca, które wskazała Klarka.
Oj bardzo mi się te zbilenia nie podobały. Technicznie , to fakt, aparacik ma sporo zalet, ale Pan W. niekoniecznie powinien umieszczać te przybliżone wizerunki.
Ja tych osób nie znam, ale gdyby mnie ktoś w taki sposób upublicznił, no to nie ręczę za siebie !!!, Po łbie takiego natrzaskałabym nie tylko torebką i ścierą mokrą O !
A co ciekawe, że kolega Klarki za nic miał jej uwagi pozostawiając na "tablicy" te zdjęcia.
Też zajrzałem - kolega vojtek zdaje się za bardzo aktywnie słuchał doświadczonych kolegów z BGF? Więcej raczej nie zajrzę - po bandzie to można sobie to i owo uszkodzić a nie lubię zgrzytów.
Usuńa przy okazji mamy na obydwu blogach doskonały przykład zjawiska "kółka wzajemnej adoracji", wszak tu również ktoś mógłby napisać do mnie - "a cóż się wtrącasz, co cię to obchodzi, pilnuj własnego nosa"
UsuńO których kółkach mówisz? Bo się już pogubiłem. :)
UsuńZwróciłam uwagę, że nawet jak ktoś tam zwraca uwagę, to delikatnie i z uśmiechem, co zresztą i tak nie powoduje zwrócenia uwagi i zmiany zdania u adresata ;)
UsuńDziękuję za uwagę :D
A, to nie moje kółko. :)
UsuńJa sobie nie życzę by zamieszczano moje zdjęcia
OdpowiedzUsuńi tak traktuję innych...
Pytam o zgodę.
Twój znajomy jest wkurzający i chyba z godnie z przepisami nie może tego robić.
Gdyby ktoś chciał poszerzyć wiadomości na temat "kogo i co wolno fotografować" polecam np. stronę http://fotoblogia.pl/2013/06/11/co-wolno-a-czego-nie-wolno-fotografowi-w-podrozy-poradnik Spodziewał się ktoś, że nietoperza nie wolno fotografować? Albo orła przy gnieździe? Ciekawe, że już za pozwoleniem wojewody gatunkom chronionym to nie szkodzi...No ale to już inny temat.
OdpowiedzUsuńnie miałam pojęcia, kieruję się raczej intuicją choć pisząc dziś, zapytałam wujka Google o ogólne zasady, ale czytałam dość pobieżnie
UsuńNo cóż, ja nie chciałabym być określana jako trochę przechodzona albo nawet, niestety, jako singielka nowka sztuka, czy jak to tam brzmiało. Myślę ze można byłoby tego pana zaskarżyć, publikacja prywatnego wizerunku jedno, komentarz drugie. Ale co tam, tak się nie robi i ja osobiście nie wiedziałam ze są takie miejsca, gdzie się robi. Na początku mojego fejsbukowego życia zostałam surowo pouczona przez dzieci że zdjęcia tylko za zgodą zainteresowanych. Przez siostrę, że wnuczeczka, kot, ogródek, wszystko co publikuję, tylko na prywatnym wallu, nigdy publicznie. A uwagi Knezia rozumiem bo mam taką przyjaciółkę ktorej ramiona najczęściej są na zdjęciach :-D
OdpowiedzUsuńhmmmmmm.... masz świętą rację. Problemem netu jest to, że każdy do każdego słowa może dodać swoje emocje i mieć przez to kompletnie inny odbiór tego co zostało napisane. A ze zdjęciami dodanymi do tekstów jest jak z aktorami, którzy grając rolę ludzi złych tak sa postrzegani i odwrotnie. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z rzeczywistością. Ot, taki świat wirtualny, nierealny i niestety nic na to nie poradzimy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
a publikację zdjęć, zresztą nieswoich, oczywiście potępiam.... ale chyba nie muszę Ci nawet tego pisać :)
Usuń:*
za opublikowanie czyjegoś zdjęcia bez pozwolenia można się nieźle naciąć finansowo, tu ustawa się kłania, a nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności.
OdpowiedzUsuńa ja widzę swoją Twarz na jednym fajnym blogu i dobrze mi z tym :)
OdpowiedzUsuńRafał vel lipton_ER
nie chcę Cię martwić ale Ty Rafałku niestety masz tak, jak ten mój kot;) wyraziłeś zgodę a poza tym jesteś celebrytą, występujesz w telewizji więc nie ma wymówek;)
UsuńPodobnie jest ze zdjęciami, na których są samochody - staram się zakrywać CAŁE tablice rejestracyjne, aby nie pozwolić na identyfikowanie pojazdów i ich właścicieli. Wiele jest Fordów Focusów, ale ile akurat w jeden weekend Fordów Focusów na wrocławskich numerach w Kołobrzegu? No właśnie....
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie odważyłabym się dać na bloga zdjęcia całującej się pary. Są pewne zasady, których nie powinno się łamać. Na takie coś jest nawet paragraf. Jestem bardzo zniesmaczona Panem V.
OdpowiedzUsuńOj, nieeeeeeee!!!!!!!!! W żadnym wypadku! Na swoich blogach niechaj zamieszczają fotki swoje , albo ludzi, którzy wyrazili zgodę. Byłabym wściekła. I żadne czasy tegoż nie tłumaczą.
OdpowiedzUsuńniech każdy wrzuca siebie na bloga i będzie po problemie. Najgorzej jak są jakieś zdjęcia z imprezy i nagle człowiek widzi siebie oznaczonego na fejsbuku i to akurat nie na tym zdjęciu co najlepiej wyszedł. to jest dopiero skaza na wizerunku.
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, że znalazłam tam dwa krytyczne komentarze! Tylko. Nie podoba mi się. Niesmak.
OdpowiedzUsuńPewnie byłabym bardzo zła, gdybym zobaczyła siebie na jakimś obcym zupełnie blogu... No chyba, że wyszłabym na zdjęciu ładnie, zgrabnie i powabnie :P
OdpowiedzUsuńNie bardzo rozumiem. W sieci są miliony zdjęć i jest a wiele mniejsza ilość zdjęć zastrzeżonych na różnych stronach internetowych. Ja także miałem kilka zdjęć których nie chciałem poddać ogólnemu rozpowszechnianiu i wystarczyło aby na nim napisać w poprzek przeźroczystym ale czytelnym drukiem - nie kopiować. Inni zabezpieczają je na swoich stronach, blogach itp. Podejrzewam, że gdybym chciał analizować zdjęcie które chcę zamieścić np. na blogu to i tak nie doszedł bym do sedna - mogę czy nie !.
OdpowiedzUsuńKopiuję zdjęcia z "zestawu" ogólnego przy pomocy np. hasła; kobiety, rodzina, szkoła - pokaż obrazy dla... .
Nigdy nie kopiuje niczego ze stron internetowych lub innych prywatnych.
Pozdrawiam
ps.
Kłania się ACTA
Piotrze, rzecz tyczy się nietaktu pana V. , którego naśladować nie polecam.
UsuńWyobraź sobie, że jesteś w bardzo ustronnym miejscu, wokół w zasięgu wzroku nikogo nie widzisz.
Nie jesteś też celebrytą, na którego polują paparacci, ale ktoś oddalony o setki metrów ma w ręku fajną nową zabawkę. No i tu już zabawa się kończy, bowiem namierzył Ciebie w sytuacji intymnej w zbliżeniu jak na dłoni . Fajnie poznać takie możliwości aparatu, ale niesmacznie upubliczniać zdjęcia obcych osób z kiepsko brzmiącym pod nim opisem.
..........uuupsss !!
OdpowiedzUsuńNigdy niczego nie kopiuję ze stron BLOGOWYCH itd.
Pardon.
Mam podobnie, nie znoszę aparatu, nie lubię być na zdjęciach. Psica ma to samo :p Nie chciałabym zobaczyć swojego wizerunku w internecie/gazecie/telewizji. Nie pozwolę też zrobić zdjęcia dziedzicowi i umieścić go w gazecie wśród innych noworodków. Nie, nie i jeszcze raz nie.
OdpowiedzUsuńoczywiście bym nie chciała!!
OdpowiedzUsuńto zwyczajnie krępujące!!
i to zwykłe świństwo robienie komuś zdjęć bez pozwolenia, a już publikowanie ich bez zgody to ...
kryminał!!
Oj stanowczo nie. Nie czuję się w najmniejszym stopniu fotogeniczna, a i nie w każdej sytuacji chciałabym pokazywać się szerszemu gronu. Zapytana raczej bym się zgodziła (raczej, no bo wiadomo - zależy od okoliczności itd.) ale niespodzianek tego typu mieć nie lubię.
OdpowiedzUsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym w całej rozciągłości. Pewnie, że w tłumie - w miejscach publicznych - znajdzie się w kadrze ktoś, kto może nie chcieć być fotografowanym. Mamy jednak takie czasy, że musi to jakoś przełknąć, jak znajdzie się w gazecie, czy nawet w telewizji. Fotografowanie jednak na zasadzie "polowania" i ściągania wielokrotnie przybliżającym zoomem osób znajdujących się w intymnej sytuacji - np. opalanie czy całowanie, jak to na niektórych blogach widzę, uważam za nieetyczne.
Osaczona przez fotografów księżna Diana zginęła.
Pozdrawiam serdecznie.
Dzień dobry (choć dziś akurat deszczowy)
OdpowiedzUsuńJako prawnik z wykształcenia (taki sobie wybrałem kierunek studiów w zamierzchłych czasach, chociaż nie pracuję w tym zawodzie)pragnę poinformować, że prawo do własnego wizerunku jest jednym z tzw. praw osobistych okreslonych m.in w Kodeksie Cywilnym. Co za tym idzie, jak ktoś nie życzy sobie być na zdjęciu to NIE WOLNO go "zdejmować". Osoba której zrobiono zdjęcie bez jej zgody (z wyjątkiem zdjęć tłumu, które są dopuszczalne jako wyjątek od reguły) ma prawo skierować sprawę do sądu o "naruszenie dóbr osobistych" i jest w stanie uzyskać sądowy nakaz usunięcia zdjęć zawierających jej wizerunek. Niestety większość tzw. niedzielnych fotografów o tym nie wie i "zdejmuje" kogo się da.
Myślę, że warto czasem (dla zasady) skierować sprawę przeciw takim "niedzielnym fotografom" do sądu jako przestrogę dla innych.
Pozdrawiam
Krzysztof z Gdańska