Parę dni temu łaził po wsi akwizytor, podejrzanie wyglądał więc nie wpuściłam go za bramę tylko uważnie przyglądałam się, co ma za identyfikator a że okulary zepsułam sobie pół roku temu to gapiłam się dość długo. Zauważył to, przerwał swój wywód (nie wiem o co mu chodziło, pytał o osobę decyzyjną czyli taką, która płaci rachunki) i rzucił z pretensją w głosie - cóż pani taka nieufna?
- A bo się zastanawiam, co pan zrobił sąsiadce, skoro tam teraz stoi ambulans - odpowiedziałam.
Przez kilka wieczorów usiłowałam czytać "Pięćdziesiąt twarzy Greya" i po kilku stronach musiałam przerywać, bo robiło mi się niedobrze. Czułam dziwny smród, podobny do środków ochrony roślin, kto wie, co to azotoks to właśnie tak śmierdziało. Wyglądało, że popadam w paranoję, bo wyrzuciłam róże z wazonu (aż mi się beczeć chce, takie piękne były), zmieniłam pościel, wymyłam okno i wszystkie meble a wieczorem kiedy tylko zaczynałam czytać to znów to samo - smród i mdłości.
Sąsiad nie mył swych maszyn bo śmierdziałoby na zewnątrz a nie u mnie w pokoju. Krzysiek mnie raczej nie truł bo po co mu otruta baba. No, paranoja. Przecież nie mogło mi się robić niedobrze z tego powodu, że ta idiotka z książki rumieni się cały czas, oblizuje, przygryza wargę i mruga oczami.
W dzień nie śmierdziało, tylko wieczorem, kiedy wracałam z łazienki, mościłam się w łóżku i zaczynałam czytać.
Dobra, do brzegu, bo mnie zatłuczecie za to rozwlekanie.
Pamięta ktoś lampkę, która mi zimą spadła na twarz? Krótko - walnęła mnie w środku nocy tak, że dwa tygodnie miałam limo jak panda. W zeszłym tygodniu znów się urwała ale tym razem nie spadła na mnie i tym razem urwała się oprawka. Krzysiek kupił nową i to ona tak śmierdziała. Już nie lubię tej lampki, a nawet się jej boję. Paranoja, lampa mnie chce zabić.
Pamięta ktoś lampkę, która mi zimą spadła na twarz? Krótko - walnęła mnie w środku nocy tak, że dwa tygodnie miałam limo jak panda. W zeszłym tygodniu znów się urwała ale tym razem nie spadła na mnie i tym razem urwała się oprawka. Krzysiek kupił nową i to ona tak śmierdziała. Już nie lubię tej lampki, a nawet się jej boję. Paranoja, lampa mnie chce zabić.
Nawet, jak się pozbędę zabójczej lampy to i tak nie wpuszczę do domu akwizytora, bo nigdy nie wiadomo, co komu strzeli do głowy. Oni nie powinni chodzić w pojedynkę, mało to psychopatek siedzi po domach?
moja lampka nie śmierdzi ale podczas czytania tej książki też mnie mdliło,no nie dałam rady przeczytać całej,ani mnie zaciekawiła,ani podnieciła taka Fanny Hill w męskim wydaniu :)
OdpowiedzUsuńnie przeczytałam, porzuciłam
UsuńTeż porzuciłam i nie rozumiem zachwytów nad tą książką. Takie niegrzeczne czytadło, które niczego nie wnosi.
UsuńPowiedz co czytasz, a powiem ci kim jestes :D!
OdpowiedzUsuńLampka oswieca a to nie zabija :D (nie zabijalo - czas przeszly moze bardziej by pasowal?)
No ta wizyta akw..., na 'bum cykcyk' cos wisi w powietrzu (oprocz lampki, ktora jeszcze wisi i drzy ze strachu, ze ja wyrzucisz).
Czy nastepny post tygodniowy bedzie mial tytul: przy sobocie po robocie czy cos takiego - na taki wpis czekam z utesknieniem :)
Pozdrawiam z powietrza :D
jak z powietrza, jesteś aniołem, bocianem czy coś?
UsuńWszystko razem i nic z tych rzeczy - powietrze mi pasowalo tematycznie do powyzszego tekstu. Jam echo przecie!
UsuńZabierałam się za tę książkę kilka razy,czytając iż jest to bestseller,ba dla kobiet książka kultowa,wzięłam ów cud do rąk i okazało się,że nie mogę.Po 40 latach z górką odkryłam,że nie jestem kobietą!!!Dla mnie to ani hit ani hot....a raczej gniot.Jest wiele dla mnie kultowych książek ale ta nią nie będzie!!!I tyle.
OdpowiedzUsuńdostałam w prezencie więc jakoś się czułam zobowiązana choć mam zasadę 100 stron, dobrnęłam do 150. Może jesteśmy zbyt..dorosłe? Ani mnie nie bawi, ani nie ciekawi, irytuje i tyle.
UsuńKlarko ...jeśli dobrnęłaś do 150 strony to i tak jesteś mistrzem! Chyba też zaliczam się do "nie kobiet" ale zdecydowanie ta literatura nie dla mnie :)
UsuńPozdrawiam i życzę bezpieczeństwa w domu pozbawionym zabójczych lampek :)
Lampą go, Klarko :) Ja tej książki nie zdzierżyłam...
OdpowiedzUsuńNie czytam tego rodzaju książek. Jest w końcu tyle naprawdę fajnej lektury na świecie, że szkoda czasu na czytanie takich bzdetów. Właściwie dobrze, że to tylko lampka tak śmierdzi - nie majątek i można , a nawet trzeba, ją wywalić. Ale gorzej, gdy np. meble wydzielają jakąś woń, a konkretnie formaldehyd. Pozbycie się nowych mebli może być frustrujące i b. kosztowne. Wszystkich akwizytorów profilaktycznie wytłukłabym, niestety najczęściej nabierają ludzi starszych.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
No to miłej środy, skoro środa dziś;)
OdpowiedzUsuńja sluchalam nie czytałam, ale myślalam ze to moze czytanie przez Koroniewska tak mnie irytuje, nie wiem do ktorej strony dobrnęłam, jak ona poznala jego matke czy coś... ale juz wiem, ze to nie problem w glosie tylko w tresci;P
OdpowiedzUsuńKiedyś chodzili Cyganie, dzis akwizytorzy...
ale się cieszę, że nie tylko ja uważam tego kultowego Greya za szmirę. Pozdrawiam. Matylda
OdpowiedzUsuńNajpierw miałam ochotę poczytać, ale w kolejce inne pozycje stały, więc odkładałam na inny moment i... raczej czytać już nie będę, z góry zawierzając tym co orzekają, że to bardziej kicz niż hit, z którym do końca dojść się nie da ;)
OdpowiedzUsuńJa tez zadnego Grey'a nie przeczytalam.Dotarlam chyba do 40-tej strony i stwierdzilam ze szkoda na taki gniot czasu.I nie rozumiem jak mozna tego wszystkie tomy przeczytac.
OdpowiedzUsuńSpójrz na to pozytywnie. Cały pokój wysprzątany;-) Tylko szkoda tych róż.
OdpowiedzUsuńKlarko to byl zamach lampki nie na ciebie tylko na te szmirowtata ksiazke.Zebys wreszcie przestala czytac.:)
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam - jakim cudem ta książka stała się bestsellerem skoro każdy odrzuca ją ze wstrętem? Z zasady każdy opis igraszek łóżkowych nudzi mnie śmiertelnie i takie miejsca w książce przeskakuję ziewając niemiłosiernie, a więc cała książka jest dla mnie jednym wielkim zieeeew. Wolę własne fantazje na ten temat niż cudze, chociaż w wieku 15 lat pewnie przeczytałabym z wypiekami na licu. :)
OdpowiedzUsuńA co do lampy...u mnie kiedyś książka "Historyk" wywoływała natychmiastowy ból zęba. Dopiero po trzech dniach się zorientowałam, że czytając gniotę lewy policzek. Poczułam wdzięczność w stosunku do autorki i w podskokach pobiegłam do dentysty, w samą porę:)
Phi...! A już sie cieszyła, że będzie streszczenie tego całego Greya...
OdpowiedzUsuńA tę lampkę to Ci podstępnie psuje perfekcyjna pani domu.
Zbrodnia doskonała, lampa z azotoksem, potem tylko zamienić lampy... ;) Do tego jeszcze powolne wykańczanie psychiczne Greyem :D
OdpowiedzUsuńKlarko wyjaśniając, że smród to lampa, a nie Grey zepsułaś mi dzieciństwo :))) Ale dobrze wiedzieć, że nie jestem jakaś inna uważając to "dzieło" za wyjątkową szmirę godną jedynie spalenia w kominku ( chociaż jestem zwolenniczką szanowania książek i molem książkowym ). mam część pierwszą na własność, poświęciłam się, wroga trzeba poznać, po drugą nie sięgnęłam, bo mi te rumieńce o rety i św. Barnaby feng shui zaburzały :))) chociaż nie praktykuję :)
OdpowiedzUsuńMordercze lampki, podejrzani akwizytorzy... człowiek nigdy nie wie, gdzie czyha zło :-D
OdpowiedzUsuńPozostając w temacie zła... Greya kupiłam sobie jako tzw. kiblówkę - z ciekawości, bo jak rzekł pewien krytyk to "tanie porno dla kur domowych", a przecie ja kura domowa, więc czemu by nie sprawdzić co to to warte... nie powiem, miałam niezły ubaw czytając, chwilami miałam chęć udusić autorkę (jednak jakiś duch polonistki we mnie żyje). A jak sobie pomyślę, że jakaś dziewica uwierzy w te bzdety i bajery... no cóż ;-)
Nie czytałam i nie przeczytam, nie ten gatunek. Myślałam, że może książka tak cuchnie. Zdarzyło mi się czytać książkę, która wywoływała we mnie uczulenie- kichałam. Kiedy odkładałam książkę, wszystko wracało do normy. Albo papier, albo tusz wywoływały alergię.
OdpowiedzUsuńCieszę się,że nie tylko ja nie lubię takich bestsellerów.A czytam namiętnie i z miłością,niekoniecznie z pierwszej piątki list popularności.Zapach azotoksu pamiętam.Jak zawsze otworzyłaś mi zapomniane obrazy dzieciństwa,za co kocham twoje wpisy:)Gorzej,że przypomniałaś mi,że dom muszę wypucować:)Basia
OdpowiedzUsuńA ja przeczytałąm, całą trylogię, bo jak już coś zacznę, to i skończę. Ale jazdy niezłe... Tak się śmiałam miejscami: z głupoty, prostoty, płycizny, i z siebie, że jeszcze to czytam, że aż mi łzy ciekły. Ni to harlequin ni kontrowersja, ni literatura wogóle. Ale patrząc po tym ile baba zarobiła, a ile jeszcze zarobi, znak, że społeczeństwo łyknie wszystko... A co do akwizytorów, to piszę u siebie :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś też tak czytałam.Do tego stopnia że bodajże w 7kl przeczytałam"Opowieść o prawdziwym człowieku"Czytał ktoś?Lektura uzupełniająca to była .Koszmar jakiś;)Po 40-tce doszłam do wniosku,że nie mam już czasu na czytanie WSZYSTKIEGO.Basia
UsuńBasiu, ja, w podstawówce "przeleciałam" całą szkolną i wioskową bibliotekę.
UsuńNo ja różne rzeczy czułam czytając tą książkę, ale żeby smród ;-)
OdpowiedzUsuńJak się naczytam o tych domokrążcach wszelkiego rodzaju to później dziwnie patrzę na mojego listonosza. A on z kolei patrzy dziwnie na mnie. Ciekawe, co, komu i kiedy strzeli do łba.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Greya to przeczytałam do końca, o ile się liczy, jeśli omijałam co ciekawsze sceny uniesień, nie tylko erotycznych ale także mistycznych - o święty Barnabo!
Byłam święcie przekonana - dopóki nie doczytałam do końca - że to ta książka tak Ci śmierdziała! Pozdrawiam z pachnącej malinami kuchni, M.
OdpowiedzUsuńŚmierdząca lampka... pfi... ale przyziemne! Już myślałam,że jakaś historia paranormalna CI się przydarzyła w związku z czytaniem akurat tej książki.Fantazja moja rozwinęła skrzydła... , a tutaj nowa śmierdząca lampka. I spadłam na ziemię. Niemal wszystko można realnie wytłumaczyć.
OdpowiedzUsuńA akwizytorów również nie lubię. Raz nawet dałam sobie wcisnąć jakieś badziewie. Serdeczności.
Lampka - demon, egzorcysta potrzebny od zaraz :-) Greya nie przeczytałam , wystarczyło zerknięcie w książkę w sklepie ;-) Co do akwizytora masz rację, nie powinien się tak narażać :-)
OdpowiedzUsuńA ja całą trylogię machnęłam w tydzień, tak mnie wciągnęło! Aż specjalnie zamawiałam z allegro na szybko 3 część. Potem dałam sąsiadce, też jej szybko weszło, a ona jeszcze pożyczyła kuzynce. Także znam osobiście 3 osoby, którym się podobało :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam książki bo mnie jakoś nie skusiła choć pani w bibliotece mnie namawiała no i teraz już chyba nie przeczytam bo wątpię, żeby mnie zainteresowała...Nie ta tematyka...A Akwizytor ja też do nich cierpliwości nie mam ale staram się być miła bo to w końcu ludzie pracujący są...
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam i nie mam żadnych zarzutów, oprócz tych rumieńców panny Steele :)))
OdpowiedzUsuńJa tak myślę, że "Grey" i woń niezbyt miła akurat pasują do siebie jak ulał. Mam uczulenie na tę książkę odkąd moi uczniowie (licealiści) bronili zaciekle tej książki jako czegoś, co jest ... no, warte czytania.
OdpowiedzUsuńpzdr
A więc to lampa.... już myślałem o smrodzie z książki. Wbrew pozorom książki też potrafię śmierdzieć, szczególnie te klejone, nie zszywane.
OdpowiedzUsuńNa te "hity" to ja się rzucam. Też myśłam o smrodzie z książki, że tak kiepska, że aż śmierdzi....
OdpowiedzUsuńNo widzę, że "bezpiecznie" mieszkasz.
OdpowiedzUsuńSądzę że spadająca lampa to była próba wykończenia lektury od której nie mogłaś się oderwać..A ten doręczyciel- uwodziciel, to pewnie podstawiony, też miał Cię z domu wywabić - mężuś tym czasem ze spokojem zasmakuje książkowej pogoni za erotyzmem - haha
Pozdrawiam serdecznie
eksperyment-przemijania.blog.onet.pl
http://kadrowane.bloog.pl/
Cuudny wpis, cudny :-D Z chęcią napisalabym ze mi się książka podobała żeby się trochę odróżnić bo tylko jeden wpis pozytywny był. Ale nie dobrnelam do końca. A naprawdę lubię dobre erotyczne książki, jak mi się jakas trafi. W końcu dla Klarki miałam nawet bloga o seksie prowadzić, wciąż się zbieram :-) lampka dawała do zrozumienia że książka jej nie leży i już.
OdpowiedzUsuńŻadne słowo drukowane nie cuchnęło tak, jak dawny ,,Kraj Rad''. Powinnaś, Klarko, pamiętać... Natomiast po lekturze Greya (dobrnęłam do końca) czułam się ,,brudna''. I nikt by mnie do drugiego tomu nie namówił!
OdpowiedzUsuńSama nie wiem kto gorszy - akwizytor czy ci "sympatyczni" ludzie probujacy mnie co I rusz namowic na rozmowe o biblii i Bogu... ;)
OdpowiedzUsuńA ta lampka to czyha normalnie na Ciebie, ja bym sie jej pozbyla! :)
Witaj
OdpowiedzUsuńA tuż obok mnie ostatnio, spadł w pracy zegar ze ściany i wysoka półka z szafki :(
Strach się bać, co rano przechodzę po pasach- już dwa razy by mnie nie było, choć stałam na środku pasów :(
Ot, życie
Akwizytorów do domu też nie wpuszczam, ale lampki mnie jeszcze nie atakują. Za to mam napady grafomaństwa, nie wiem od czego, bo nie czytałam tych "twarzy Greya".
OdpowiedzUsuńMnie się za to już dwie lampki w kuchni popsuły, jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zrobić remont, bo na co tylko lampki będę wymieniać :) Zresztą sama wiesz, kuchnia to chyba jedno z najskromniejszych pomieszczeń w moim fajnym domu. :)
No to wreszcie dotarłam "do brzegu":-)))))))). I już mogę śledzić wszystko na bieżąco. Choć do niektórych postów jeszcze wrócę.
OdpowiedzUsuńMiło Cię poznać, Małgorzato! Nie mogłam Ci odpisywać na bieżąco ale czytałam każdy komentarz. Dla mnie to zawsze wielkie przeżycie gdy widzę kogoś w archiwum.
UsuńWpisy robię różną czcionką bo sobie nie radzę z edycją. Przeważnie piszę w wordzie a potem wklejam gotowy tekst, ale jeśli zmieniam komputer albo coś mi się przestawi w folderze to jest inna czcionka. Pani Emerytka poczeka jeszcze jakiś czas;) Nie wiem, czy warto pisać o tym towarzystwie i dlatego tak nijak się skończyło.
Z niecierpliwością będę czekać na Twój blog
Ja raczej nie czytuje archiwów całych, ale niejednokrotnie zaglądam, a i tu przy okazji erratowego buszowania też w parę miejsc zajrzałem. Na razie tylko dwa blogi przewertowałem od początku do końca i kilka wyrywkowo, w tym Twój.
UsuńDla mnie jest całkiem oczywiste, że zagląda się do starych notek, że się je przypomina i że są łatwo dostępne, nie mówiąc o tym, że komentarze pod archiwalnymi notkami mają być widoczne. Inaczej archiwa nie miałyby żadnego sensu.
Nie raz by człowiek coś dopisał, a tu gadka do Władka, a Władek na urlopie - nikt nie zobaczy to i po co pisać do ściany? Stąd też i ten mój postulat z "ostatnimi komentarzami" - u nas jest ich aż 25, a i to niektórzy narzekają, że im coś umyka - podobnie jest i na "Wyspie". Swoją drogą, to kolejna "enklawa"* w sieci i wzorcowy multiblog.
*enklawa to takie miejsce, które rządzi się własnymi zasadami i prawami, niekoniecznie takimi samymi jak na typowych blogach.
Niektóre blogi ciężko tak "na raz" przeczytać od deski do deski, bo są po prostu trudne i do niektórych wpisów wraca się po kilka razy, a niektóre tylko szumią w głowie i szumią... :)
UsuńKneziu - myślę, że u mnie 5 jest w sam raz
UsuńJeżeli nie "uciekł mi" żaden komentarz z rajdu Erraty, to w sam raz, ale tego nie wiem :D
UsuńNie wiem też, czy oprócz niej jeszcze ktoś nie komentował?
Skąd u mnie ta tęsknica za starymi notkami? Bo jeżeli ktoś wrócił do starego tematu, albo w takim "rajdzie" po notkach uznał ze warto dopisać jeszcze komentarz, to może warto zajrzeć?
Poza tym, sama wiesz jak długi jest "żywot" notki blogowej - dopóki nie ma następnej, ewentualnie, dopóki jest na ekranie - później znika. Tymczasem jest to słuszne i naturalne w przypadku notek bardziej miałkich i blogerów powiedzmy sobie, typowo pamiętnikarskich, gdzie refleksja przychodzi na sam moment czytania i po przeczytaniu nic czytelnikowi nie zostaje. Natomiast gdy tematyka bywa nieco poważniejsza, chociaż może lekko podana, sprawa zaczyna być dosyć skomplikowana, bo jak podać na tacy dobrą treść, która jest prawie niedostępna? Stąd u nas tak wiele mechanizmów dostępu i one jak najbardziej działają. Oczywiście że najaktywniejsze są bieżące dyskusje, ale one nie ograniczają się tylko do najnowszego wpisu, ale również do ostatnio komentowanych wpisów, a to już bardzo duża różnica.
Jednocześnie wszyscy zalogowani mają podgląd ostatniej aktywności czytelniczej i to bywa bardzo ciekawe, bo takie rajdy jak Erraty są dość powszechne, a bywa ich i dwa, trzy na tydzień, wiec nie można traktować takich czytelników jak piąte koło u wozu. Oczywiście nie wiadomo, czy to nie boty, ale to akurat nie problem, dopóki nie zaczynają siać spamem i one nie potrzebują żadnych ułatwień, bo maja algorytm i go realizują.
Przepraszam za nieco nudnawy wywód, ale dla blogerów może być ciekawy.
i tu znów u mnie wychodzą niedostatki techniczne bo ja jestem od pisania i konieczne przydałby się tu ktoś, kto zrobi porządek i poukłada te notki w sensowne strony - o kotach, o pierdołach itd. Ja się do tego po prostu nie nadaję w przypadku tak trudnej formy publikacji, jaką jest blog, ma sens, co widać u Was. Mam nadzieję, że te wszystkie spostrzeżenia pozbierasz w jedną sensowną całość i będziemy mieć rzetelny i sensowny poradnik.
UsuńNie pozbieram chyba nigdy, bo nie takie dyskusje i nie takie tuzy nad tym myślały, a efekty takie sobie. Skrypty są bardzo różne i już np. wordpress z onetu, czy blog.pl jest inny niż ten na ich macierzystym portalu, u nas, albo komercyjny, nie mówiąc o mnogości wersji i szablonów. Mi tylko chodzi o przełamaniu schematu, że blog to coś co musi być osobiste, pamiętnikowe, czy dziennikowe. Trzeba sobie raz na zawsze uświadomić, że blog to rodzaj strony internetowej ze skryptem układającym wpisy w określony sposób, nawet niekoniecznie chronologicznie. Natomiast cała reszta jest ograniczona jedynie możliwościami technicznymi i wyobraźnią autora.
UsuńCzego mi np. bardzo u nas brakuje? No, najbardziej tego, co na bloggerze jest standardem - układania linkowanych blogów wg. ostatniego wpisu. Przypuszczam, że jest jakiś dodatek, który to umożliwia, ale nie mam sumienia zatrudniać do tego Admina, a sam mam o tym niewielkie pojęcie. Inna sprawa, że taki nadmiar możliwości i tak zaczyna u niektórych czytelników powodować niejaka dezorientację, więc bardzo się nie spieszę.
Co do techniki, to owszem, mieliśmy i mamy ten komfort, że jak już wymyśliłem sobie, to mi fachowiec wykonał i nawet to o czym nie miałem pojęcia że można, też. :D
UsuńTeż czytałaś całość? Świetna jest Klarka, no nie? Ja czytałam i martwilam się jak przy dobrej książce że mi się zaraz skończy... Pozdrawiam Errato :-)
OdpowiedzUsuńtaaak? a kiedy będzie erotyczny blog?
UsuńCzytałam różne blogi, rzecz jasna na wyrywki, bo kto ten gąszcz ogarnie:-). I szczerze mówiąc nie będę martwić się tym, że nie wszystkie poznam. Ważne, że wyrabiam sobie jaki, taki pogląd o wartości tychże. Takie oceny siłą rzeczy są stronnicze, nie ma na to rady. Jak do tej pory ten blog należy do najciekawszych. To nie jest żadne "słodzenie"! Na swoim blogu (cierpliwości, już we wrześniu) zrobię taki mały rekonesans. Wiadomo, że poznaje się inne blogi poprzez te, ma które trafiło się wcześniej. Albo drogą rekomendacji znajomych. Ja na początku kieruję się tym, co czyta ktoś, kogo cenię. Potem rzecz jasna wyrabiam sobie własny pogląd. Który i tak nie jest obiektywny, ale to nic nowego pod słońcem.
UsuńOjtam ojtam :-) tak zaraz z grubej rury. Nie grozic wiernym czytelnikom bo znowu jakas lampa spadnie znienacka alibo konik polny :-D Dobra, mogę to powiedzieć tak publicznie - chyba jestem za stara na erotycznego bloga. Oczywiście jak już to napisałam to od razu przyszło mi na myśl że wiek nie ma znaczenia, kobiety w moim wieku więcej wiedzą o seksie, jak nie wiedza to sobie chętnie zrekompensują i tak dalej. Zawsze tak ze sobą dyskutuję :-) ale bloga na razie nie będzie.
OdpowiedzUsuńzawsze to lepiej praktykować niż opisywać w teorii;)
UsuńTo może pomyśl o blogu na jakimś portalu randkowym. Tematy erotyczne idą tam jak ciepłe bułki:-)))))))))))).
UsuńOczywiście to było do Ewy:-).
UsuńNie wiem gdzie są w Internecie portale randkowe, wystarczy wpisać pani pozna pana, czy coś? Ja tylko na niektórych blogach bywam... Pracuję komputerem i w domu mi się nie chce. I muszę popraktykowac jeszcze, zanim zacznę teoretyzowac :-D
OdpowiedzUsuńJest ich całe mnóstwo. Lecz niewiele w stu procentach darmowych. Jest jeden naprawdę wyjątkowy; jeśli jesteś zainteresowana, to mogę podać Ci link. Ale chyba prywatnie, bo nie wypada robić kryptoreklamy. Chyba, że jednak wypada, nie wiem.
OdpowiedzUsuńDzięki Errato, na razie nie, zamężnam i ten jeden NA RAZIE :-D wystarczy. Ale jak się rozhulam, kto wie...
OdpowiedzUsuńNo, no!!!:-)))))))))
OdpowiedzUsuń