Nie zgadzam się z
porzekadłem mówiącym o tym, że żadna praca nie hańbi. Mam tu na myśli zajęcie
legalne i zgodne z prawem, o rozbójnikach przecież nie piszę, choć gdyby się
tak dobrze zastanowić to jednak będzie o rozbójnikach.
Zadałam pytanie
znajomemu i od razu pożałowałam. Bo odpowiedział, że hańbi praca poniżej
kwalifikacji. To mi bardzo podniosło ciśnienie, dzięki czemu zaoszczędziłam na
kawie ale cierpliwie drążyłam – daj przykład.
- Jeśli pracujesz w biurze a szef ci
każe umyć kibel to jest hańba – odpowiedział.
Druga kawa zaoszczędzona,
jednak zachwiał moim poczuciem pewności bo rzeczywiście degradacja jest
upokarzająca choć w dalszym ciągu nie widzę niczego hańbiącego w sprzątaniu,
przeciwnie, poczułam się upokorzona, gdy nie zostałam przyjęta do pracy w
charakterze pomocy domowej bo ja sprzątać i gotować umiem bardzo dobrze i mam w
tym wprawę, więc coś ze mną nie tak mimo wszystko.
Pewna nauczycielka
odeszła z pracy, bo nie godziła się na metody stosowane w placówce. Dopiero,
gdy odeszła, opowiedziała, co się tam działo.
W żłobkach, w przedszkolach,
w szpitalach, w domach starców - tam, gdzie nad słabszym można się pochylić profesjonalnie, obojętnie, można też z miłością albo z pięścią. Być człowiekiem i jednocześnie być
pracownikiem, a jeśli jest to niemożliwe, odejść.
Mam przed sobą mandat
wypisany na kwotę 300 zł. Za sprzedaż towaru za sumę 18 zł i nie wydanie
paragonu.
Jedna pani stoi i
patrzy a druga robi zamieszanie, czyli zakup kontrolowany. Sprzedawca zdąży raz
i drugi wcisnąć klientowi ten paragon, ale wreszcie nie wystuka jak trzeba. Powiecie,
że to nie jest trudne. Nie dla każdego i nie w każdych warunkach. Ale człowiek chce sam na siebie zarobić i nie wyciąga ręki
po zasiłki, mało tego, płaci haracz zusowi, płaci podatki, płaci prezesowi
placu, który nawet za kibel pobiera opłatę. A tu co? Nie dał paragoniku? Mamy
cię! Drogie panie, oj, drogie. Wszystko musi być zgodne z przepisami, to jasne.
Ale i tak myślę, że taka praca was hańbi bo zeszłyście po prostu na psy.
Dopisane po południu.
Mam się nie tłumaczyć i nie denerwować, bo jeśli ktoś nie doświadczył tego rodzaju zachowań to i tak nie zrozumie. Tak mi powiedział Krzysiek.
Urzędnik, nawet, jeśli popełni błąd i zniszczy człowieka, nie odpowie za swój błąd, mało tego, nie zostanie mu nawet odebrana nagroda. Piekarz nie może za darmo dać pieczywa, niepełnosprawnego intelektualnie zamyka się w imieniu prawa do więzienia.
Wczoraj skończyłam czytać "Anus Mundi" Wiesława Kielara. Mówicie, że wszyscy pracujemy, żeby przeżyć i należy to uszanować i zrozumieć. Nie zawsze.
Dopisane po południu.
Mam się nie tłumaczyć i nie denerwować, bo jeśli ktoś nie doświadczył tego rodzaju zachowań to i tak nie zrozumie. Tak mi powiedział Krzysiek.
Urzędnik, nawet, jeśli popełni błąd i zniszczy człowieka, nie odpowie za swój błąd, mało tego, nie zostanie mu nawet odebrana nagroda. Piekarz nie może za darmo dać pieczywa, niepełnosprawnego intelektualnie zamyka się w imieniu prawa do więzienia.
Wczoraj skończyłam czytać "Anus Mundi" Wiesława Kielara. Mówicie, że wszyscy pracujemy, żeby przeżyć i należy to uszanować i zrozumieć. Nie zawsze.
Byle kogoś udu...
OdpowiedzUsuńOj tak, czasem zapominamy o tym ze ten drugi jest tez tylko czlowiekiem i pieniadze biora gore.
OdpowiedzUsuńMoj tato, pracujac w policji nigdy nie zaszedl daleko bo byl zbyt dobry dla "ludzi" :p Np. Pracujac w drogowce dawal zbyt malo mandatow, a zbyt duzo upomnien ;)
Czesto trzeba wybrac, co jest lepsze (nie tylko dla nas samych). Z glodu nie umarlismy, ze nie dostal premii za ilosc (nie)wypisanych mandatow.. ale sumienie go nie gryzlo i czul sie nadal czlowiekiem wracajac do domu.
Pozdrawiam, Agata
Noszszsz... złośliwe babska, byle się wykazać i roboty nie stracić .
OdpowiedzUsuńOd wczoraj też jestem zniesmaczona postawą mojej pracowej koleżanki. Poddała w watpliwość kolejne zwolnienie lekarskie, i wysmarowała pismo do ZUS celem sprawdzenia wiarygodności chorującej. Nie musiała tego robić, a jej nadgorliwość, to wynika tylko z zawalczenia o własny stołek . O !
Przykre bardzo... :(
OdpowiedzUsuń:( :*
OdpowiedzUsuńI tak się dzieje w Inspekcji Transportu Drogowego, Policji, Straży Miejskiej i wszędzie tam gdzie dają mandaty.
OdpowiedzUsuńHańbiąca jest ta metoda ratowania budżetu, oczywiście jak zawsze kosztem najsłabszych.
Pozdrawiam
przypomniałam sobie incydent z sanepidem - gdy byłam dziewczęciem na praktyce w knajpie, w której spacerowały karaluchy jak byki, stoły lepiły się od brudu, w bufecie stały zakąski wielokrotnego użytku, nie było ciepłej wody a zimną czerpało się z beczki, mandaty dostawały wyłącznie praktykantki - za brak czepka.
UsuńOj ludziska. Jest takie porzekadło-,,takiemu tylko daj władzę".
OdpowiedzUsuńTak to jest. Im mniejszy przedsiebiorca i uczciwszy tym bardziej go beda chcieli upupic idiotycznymi przepisami. Za to jak sie zarzadza firma kilkumilionowa i robi przekrety na prawo i lewo to nikt nie moze takiego prezesa tknac, no bo jak to.
OdpowiedzUsuńSorry Klarko, ale nie zgadzam się z tobą. Żadna praca nie hańbi. No chyba że krzywdzi się ludzi. Ale to też rzecz względna. Rozumiem twoje rozgoryczenie spowodowane mandatem, ale niestety ktoś porządku musi pilnować. Prawdą jest że urzędnicy wykorzystują często sytuację żeby się wykazać, ale to tylko wina systemu. Czy jak ktoś wymusza pierwszeństwo na skrzyżowaniu lub przejeżdża na czerwonym świetle i dostanie mandat to jest winny czy niewinny? Oczywiście że niewinny - to policjant jest gnój! Rozumiem też że trzeba być człowiekiem i dawać kary stosowne do przewinienia. A najlepiej robić wszystko jak trzeba, wtedy nikt się nie czepi.
OdpowiedzUsuńto mówisz, że spowodowanie zagrożenia życia jest tym samym, co nie urwanie papierka od kasy?
Usuń"A najlepiej robić wszystko jak trzeba, wtedy nikt się nie czepi." Pięknie brzmi ale też nie jest prawdą. Nie dalej jak na początku tygodnia czytalam na pewnym blogu historię męża blogowiczki, który jechał tramwajem. Jechał z biletem, ważnym, skasowanym. Natomiast jaśnie-wielki-pan-ja-tu-mam-władzę-kontroler stwierdził, że bilet był już używany i wypisał dość wysoki mandat. Nieprzyjemności jakie spotkały "gapowicza" nie będę wymieniała i ile czasu to trwało też nie, ale skończyło się na szczęscie anulowaniem mandatu. Zwykłego słowa "przeraszam" Pan nie usłyszał. W Polsce nadal żywe jest w pewnych urzędach: "Pokaż człowieka, a ja znajdę paragraf".
UsuńRzadko biorę paragony za zakupy żywnościowe, chyba że mi je wsadzą do siatki - po prostu nie zbieram śmieci - i tak podchodzi większość ludzi, a skąd mają wiedzieć, że ktoś za to może "beknąć" i to tak mocno?
UsuńJa zwyczajnie NIE CHCĘ papierów po kieszeniach - czy to wina sprzedawcy?Te przepisy są idiotyczne i powinny stać jakieś wielkie tablice uświadamiające społeczeństwo takie jak ja, że można komuś niechcący zaszkodzić, bo kurna KONTROLERKA pilnuje...
Ano właśnie, najpierw jest się człowiekiem, a dopiero później generałem. Tylko szkoda, że tak wielu "ludzi władzy" o tym zapomina.
OdpowiedzUsuńDrobny przedsiębiorca jest łatwym łupem dla urzędowych hien, bo on nie daje w łapę, stara się żyć najuczciwiej jako może. A oni tylko czekają na najmniejsze potknięcie...
myślę, że place targowe są na całym świecie pod pewnymi względami podobne, dlatego nie będzie trudno wyobrazić sobie tego, co napiszę. Iwono, stań o szóstej rano przy wąskim stole pod plastikowym dachem, za plecami i przed sobą będziesz miała takie same stoły, rozdzielone wąskim przejściem, którym przeciskają się i klienci, i kupcy donoszący towar do swych stoisk. Na stole i pod nogami masz towar a wokół siebie ludzi, którzy go macają, oglądają i zarzucają Cię pytaniami, niekoniecznie na temat. Przepisy każą na wszystkim naklejać ceny więc klient wie, ile co kosztuje. Łapie ze stołu coś za 1,50, rzuca odliczoną kwotę, mówi - biorę to - i odchodzi. W tym czasie musisz odpowiedzieć dwóm osobom - jednej, czy wiesz, gdzie tu jest ulica Floriańska a drugiej czy ta kawa jest dobra. Trzecia osoba kupuje pięć pozycji i wbijasz je do kasy, potem musisz anulować transakcję bo zmieniła zdanie. Na 1,50 nie wydajesz paragonu. dostajesz 300 zł mandat. Czy nie czujesz się skrzywdzona? Przepisy są po to, by ludziom żyło się łatwiej a nie po to, by ich niszczyć. Nawet, jeśli upierasz się przy swoim w sprawie praworządności, to jeszcze są inne narzędzia, np upomnienie czy pouczenie. Ale za to nie ma premii.
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńPrzecież nie od dziś wiadomo, że wszelkiego autoramentu kontrolerzy kontrolują tylko małe firmy, bo to mniej roboty, a chwała wielka gdy jakąś nieprawidłowość znajdą. Kilka lat temu firma męża, która zatrudniała u siebie jedną, jedyną kobietę ( a i to nie w Warszawie , w swej siedzibie , ale w Krakowie) zapłaciła mandat za brak wywieszki o równouprawnieniu kobiet w pracy i brak osobnej łazienki dla kobiet. I nic nie pomogły tłumaczenia, że ta jedna kobieta nigdy tu w Warszawie nie bywa, a pracuje tu na miejscu tylko 4 facetów i żaden nie przewiduje zmiany płci. W naszym osiedlowym sklepie od pewnego czasu wisi nad kasami śliczna wywieszka: "kliencie- żądaj wydania paragonu". Jest żółta, z dużym drukiem i rzuca się w oczy.
OdpowiedzUsuńW moim poczucia żadna praca nie hańbi, nie mniej są firmy i zawody w których niezręcznie jest pracować. Kontrolerzy wszelkiego autoramentu jeśli nie wlepiają mandatów są podejrzewani przez pracodawców o branie łapówek.
To jest relikt minionego okresu radosnego, z ludzką twarzą komunizmu, z czasu, gdy wszyscy byli uważani za potencjalnych złodziei i oszustów.
Miłego, ;)
jak tak pomyślę to jednak nie chciałabym, na przykład, a to praca całkowicie legalna, wciskać staruszkom garnków i kołder a także suplementów za kilka tysięcy opowiadając im, że tylko w ten sposób uchronią się przed każdą chorobą
UsuńCzyli jak dobrze pogrzebać,o znajdzie się parę zajęć których porządny człowiek jednak nie ruszy.Współczuję ci Klarko że taka przykrość cię spotkała.Nie ogarniam tego.U nas na wiejskim jarmarku chyba w życiu kasy nie widziałam.A sprzedają i firmy.Sprzedawców szanuję,z niektórymi nawet się lubimy,wiem jak ciężko pracują.Basia
UsuńBasiu, można kombinować i handlować na czarno, nie opłacać zusu tylko krus, mają też renty, generalnie jeśli obrót roczny przekroczy 20 tys to sprzedawca musi kasę mieć, więc mówią, że stoją raz w tygodniu itd albo wcale nie zgłaszają prowadzenia działalności.
UsuńZaraz mnie trafi!!!
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tego kraju, to jakis Matrix!!! Na diabla komu tylu kontrolerow na kazdym kroku? Jak zyc w takich warunkach? jak sie za plecami ciagle ma kogos kto patrzy i czeka na blad?
Mam wlasny biznes, place podatki, place czynsz, place rachunki i od 13 lat kiedy zalozylam biznes jeszcze nigdy nie mialam zadnej kontroli.
Dlaczego?
Bo moimi kontrolerami sa klientki, jesli bedzie brudno, ja nie bede wykonywac mojej pracy rzetelnie to one po prostu nie przyjda i moj biznes pojdzie sie gonic. Nie potrzeba tu zadnego kontrolera, zadnego udupiania ze strony wladz.
Targi?
W NYC sa bardzo popularne targi uliczne, organizowane bardzo czesto na Manhattanie szczegolnie latem, targi farmerskie, gdzie farmerzy przywoza swoje ekologiczne produkty, wreszcie pchle targi... jeszcze nigdy nie widzialam zadnych kontroli, a poniewaz targi lubie wiec jak widze to na pewno laze chocby dla przyjemnosci ogladania.
Jako sprzedawca jesli chcesz wystawic swoje produkty na targu to placisz za zezwolenie i na tym sie konczy. Psa z kulawa noga nie obchodzi, czy Ty masz ceny, czy nie, czy klient placi karta, gotowka, czekiem lub towarem wymiennym albo tylko usciskiem dloni i pocalunkiem... no kogo to ma obchodzic???
Ty zaplacilas za zezwolenie, pozniej rozliczysz sie z podatkow i po sprawie.
Naprawde mi czacha paruje, Klarko jak Wy jeszcze dajecie rade zyc w takich utrudnionych warunkach.
No ale sraczy publicznych to rzadna kontrola nie obejmuje, prawda?
Upssss ale postawilam babola, oczywiscie Zadna a nie jak napisalam przez rz w ostatnim zdaniu.
UsuńUbożejemy mimo ciężkiej pracy, bo z powodu tych koszmarnych utrudnień, ciągłych zmian przepisów i zwykłego czepiania nie da się spokojnie żyć.
UsuńW kiblach też są kasy fiskalne i kontrole, babcie klozetowe płacą mandaty nie za brud i smród tylko za niewydawanie biletu wstępu do ustępu.
O przepraszam:
Usuńtez obejmuje, ostatnio nawet paragon fiskalny dostałem,
ale ja o czymś innym chciałem,
otóż do dziś zachodzę w głowę jak to się mogło stać że ze wszystkich krajów UE chyba tylko w Polsce rolnik działkowiec czy inny posiadacz własnego kawałka ziemi bądź hodowca nie może sprzedać swoich produktów ostatecznemu odbiorcy, tzn. nam zwykłym ludziom bez prowadzenia działalności gospodarczej. We wszystkich krajach UE w których byłem jest tak ze ktoś kto ma ziemie może sprzedać swoje własne produkty przysłowiowemu kowalskiemu i nic nie musi rejestrować ani płacić od tego żadnych podatków, nie licząc opłat za targowisko jeśli z takiego korzysta. I nikt nie ściga emerytów dorabiających sprzedażą marchewek z własnego poletka.
A u nas albo kontraktujesz dla wielkich przetwórców (którzy płacą całymi miesiącami o gigantycznych marżach nie wspomnę) albo musisz założyć działalność gospodarczą.
Skandal do prawdy, i żeby nie było: nie jestem ani rolnikiem, ani działkowcem
teraz dopiero się śmieję bo jak to dumnie brzmi - bilet wstępu do ustępu!
UsuńPołówko - bardzo chciałabym doczekać takiej chwili, że będę mogła we własnym sadzie oberwać czereśnie i sprzedać je prosto z wiaderka, nie martwiąc się, że przyjdzie albo straż miejska, albo skarbówka, żeby mnie złupić.
właśnie wszędzie gdzie byłem tak jest a w niektórych regionach (Normandia np.) ale nie tylko nawet własnej produkcji calwados przy drodze sprzedają, ten podły oczywiście, po te lepsze to do gospodarstwa- czyli rodzinnej destylarni trzeba się udać - MOZE I MY KIEDYS DOCZEKAMY TAKIEJ WOLNOŚCI
UsuńJa tez wczoraj dostałam mandat 160 zł za nie wydrukowanie paragonu za wodę za 2 zł. I było tak jak piszesz: jedna narobiła rabanu z wyborem wody, a jak juz jej (zakręcona) podałam, to druga wywaliła legitkę i wydukała regułkę. To była jej druga wizyta w ciągu 2 miesięcy, więc ja na spokojnie, bo wiem, że to taki haracz (dawniej haracz zbierały bandy, teraz urzędniczki z US). Ale widziałam, że ręce jej się trzęsły przy wypisywaniu... A najlepsze jest to, że na koniec zostawiła tę swoją legitymację z orzełkiem i mieczem... Jak przyjdzie następnym razem to jej oddam ;)))
OdpowiedzUsuńU nas na targowisku ostatnio naloty są takie, że aż prasa się zainteresowała. Potrafią w jednym punkcie (warzywniaku) kontrolować co drugi dzień. Może chodzi o to, żeby wykończyć drobny handel?
Też uważam, że ten zawód hanbi i za żadne pieniądze nie zgodziłabym się go wykonywać.
tak będzie zawsze jeśli ktoś dostaje,premię,procent czy bonusy z tytułu złapania kogoś na byle czym.I nie ważne czy to US,sanepid,ZUS czy inna instytucja.Nie wiem czy taka praca hańbi,wiem ,że w lustrze na siebie bym nie spojrzała...
OdpowiedzUsuńJak mnie tak straż miejska udupiła na 600 zł, za parkowanie (ewidentna pułapka, bo z tego miejsca kilka razy w ciągu tygodnia holują) to sobie powiedziałam o nie..... jest coraz gorzej same, zakazy, nakazy, ograniczenia...to smutne bo przewały na miliardy pierdylionów uchodzą płazem, a o osobach "ustosunkowanych" TV ani mru, mru... Słyszeliście coś w TV o panu, swego czasu dobrze władającego rakietą, bo ja nie , a aferka obyczajowa jest.... i po co mu to było?
OdpowiedzUsuńStraż miejska cię udupiła bo źle zaparkowałaś. Ja też kiedyś musiałam zapłacić 200 funtów za odholowanie, bo źle zaparkowałam, i to przed samymi świętami. I co, miałam wyzywać na służby miejskie? Nie powinnam tam stawać, wiedziałam że odholowują po godz. 16.00, bo był znak. Sama zapomniałam iść przestawić samochód, sama poniosłam konsekwencje. Nie winię nikogo. I ty też nie wiń państwa za to że źle zaparkowałaś.
UsuńWłaśnie o to chodzi, że nie wiedziałam, że zaparkowałam źle!! Nigdy nie parkuję tam gdzie nie wolno świadomie, dłuższa historia, ale oznakowanie i do tego błoto ze śniegu na tym miejscu,zwyczajnie wprowadziło mnie w błąd. Nie mnie jedną, bo miły pan ze sklepu na przeciwko, który mnie poinformował, że zabrano samochód, twierdzi, że kilka razy w tygodniu z tego miejsca holują. Ba, nawet straznik miejski przy wydawaniu papierów stwierdził, że wyjątkowo mylące to oznakowanie.
UsuńPrzepraszam wszystkich którzy się oburzyli na mój komentarz, ale wciąż obstaję przy swoim - jak ktoś nie kombinuje to nie ma problemów. Urzędnik musi robić swoje. Jednak - proszę zauważyć - dodałam że to WINA SYSTEMU. Pieprzonego prawa, głupich przepisów wyrwanych z kosmosu. To przede wszystkim dlatego uciekłam z naszej Polski, choć kocham ją bardzo i tęsknię. Bardzo, bardzo mi was żal że musicie żyć w kraju gdzie każdy tylko patrzy jak kogoś udupić. I to nie jest sarkazm, mam przecież całą rodzinę w kraju, wiem jak im jest ciężko, jak siostra musiała zamknąć firmę bo nie stać ją było na ZUS. Przepraszam że uraziłam uczciwych ludzi którym przypadkowo coś nie wyszło. Po prostu w kraju w którym mieszkam takich sytuacji praktycznie nie ma, stąd moje zdanie o robieniu wszystkiego tak jak trzeba. Tutaj nikt nikomu na ręce nie patrzy, bilety w autobusie sprzedaje kierowca, jak nie masz kasy to cię nie wpuści. Na targu płacisz jak ci się podoba, kto ma kasę ten ma, kto nie ma ten nie ma. Mogę sobie iść i sprzedawać rzeczy z garażu czy kwiatki z ogródka, co koomu do tego. Podatki są jasne i czytelne i nikomu do głowy nie przychodzi oszukiwać. Bo jak się oszuka to może się źle skończyć. Praca jak praca, każdy ją chce mieć, szczególnie dzisiaj. To nie praca hańbi, to ustrój. Takie jest moje zdanie. Jak tu żyć w takim kraju, jak żyć???
OdpowiedzUsuńIwono, zgadzam sie z Toba, ze to wina system, jak jest w US opisalam wyzej.
UsuńW dobrze zorganizowanym systemie nie ma potrzeby kontrolerow, bo sprzedawca, producent, przedsiebiorca, kucharz, szewc itd oni wszyscy kontroluja sie sami, lub kontroluje ich konkurencja. Dobrze rozwinieta konkurencja to cala magia. Ale jak w Polsce moze byc dobrze rozwinieta konkurencja jak sie ludzi udupia na kazdym kroku wymyslajac co raz to inne stanowiska szpiegowskie. I tu jest problem, czyli jak piszesz problem system.
jak nie wydasz paragonu - nieważne, czy zakup za 1,50, czy za 150 zł - znaczy nie płacisz podatku. Nie płacisz podatku - budżet nie ma wpływu. Twój Krzysiek nie zrobi tego raz, czy dwa, ale takich Krzyśków są tysiące - niestety tak działa system. I wierz mi - urzędnicy nie dostają premii za liczbę mandatów - mają po prostu zrealizować określoną liczbę kontroli - nieważne z jakim skutkiem. I to jest Ich praca. Jak wykonujesz swoje obowiązki - to wtedy ŻADNA praca nie hańbi.
OdpowiedzUsuńnie, tu chodzi o metody - jak nie było kasy to się czepiali czego innego, a to nie było naklejki z ceną itd. Poza tym interpretacja przepisów - jedna dowali mandat bo coś ma być obliczone procentowo a inna że ma być suma. Jak chcesz psa uderzyć to kij znajdziesz.
UsuńOczywiście że jest system premii dla kontrolerów.
Nie jest tak ważne wydanie paragonu, jak nabicie na kasę. To dopiero generuje podatek. A wbić i tak muszę (prędzej czy później), bo muszę się przecież rozliczyć z towaru (faktur). I wszyscy sprzedający wiedzą, że kij się zawsze znajdzie. Jak nie to to co innego - mandat musi być!
UsuńOd roku nie sprzedajemy biletów. Uznałam, że wydanie paragonu do biletu za 1 zł to przegięcie, a za to właśnie rok temu dostałam mandat (nabite na kasę było). Teraz cierpią klienci, bo muszą biegać AŻ 300 m do kasy biletowej!
Byle do emerytury!!!
Ehh jedna wielka masakra...Mężowski też dostał ostatnio mandat...za Skasowany bilet!!! Serio, skasował jak już weszli kontrolerzy, na tym samym przystanku co on, wszedł usiadł, skapnął się, że nie skasował, wstał, skasował, skontrolowali go i powiedzieli, że skasował za późno...najlepsze jest to, że wcale nie chciał jechać na gapę- tylko się po prostu zawiesił...
OdpowiedzUsuńGohaa, to kasowanie biletow to mnie doprowadza do pasji jak jestem w Polsce. Czy naprawde nie mozna powiesic skrzynki obok kierowcy, gdzie kazdy wchodzacy wrzuca pieniadze? Jak wisza skrzynki na drzwiach ubikacji, ktore w sposob magiczny otwieraja drzwi sezamu po wrzuceniu odpowiedniego pieniazka, to chyba jest mozliwe przeniesc ten sposob na autobusy.
UsuńAle nie, to jest niewykonalne, lepiej jak ludzie w tloku przepychaja sie do kasownika i kontroler przy okazji ma zniwo.
współczuję.Znam to z autopsji,choć akurat mandaty dostawałam za coś innego.Ale jak jest kontrola to mandat być musi bo się urzędnik udusi...
OdpowiedzUsuńto ja tuv;)))
UsuńWczoraj w nocy słuchałam audycji radiowej o komornikach. Żałość wielka, bo jest wiele złej, wręcz podłej woli w ich działaniach. I to nie oni na to wpadają, jak pognębić ludzi. Zgadzam się z Iwoną - to system. I zawsze się dziwię, że ów system ma tak szeroką sferę uznaniową, korupcjogenną. Żyjemy w państwie programowo niedoorganizowanym - wówczas łatwiej pobłażać "swoim", opłacanym z budżetu.
OdpowiedzUsuńSmutne to co piszesz, ale dużo w tym racji.
OdpowiedzUsuńNiby żadna praca nie hańbi, ale muszę Ci Klarko napisać, że faktycznie czasami jest się niedowartościowanym, gdy: spada na ciebie praca innych, którzy się lenią w czasie gdy ty pracujesz, a ty to robisz bo działacie w grupie i jeśli nie będzie zrobione na czas tracicie wszyscy... to nie jest sprawiedliwe, a drugi korzysta, bo wie że Ty nigdy nie zawiedziesz, a może raz trzeba zawieść, a jak trzeba to i drugi, pomijając fakt, że: możesz zostać zwolnionym:/ lub stracisz wiele... Zwyczajnie czasami jest bardzo niesprawiedliwie i tyle
A, to po to w każdym sklepie dają ten głupi paragon!! Nie wiedziałem, że takie kary są za nie wystawienie tego świstka. Jest taka stacja benzynowa w Mszanie Dolnej, tuż naprzeciwko drogi wyjazdowej z Kasiny Wielkiej. Tam słyną ze sprzedaży lewego, podrabianego paliwa i na wszelki wypadek nie dają paragonów, zeby dowodu nie było. I rachunki za paliwo są wyższe niż 17 zł. W Tarnowie też jest taka jedna stacja benzynowa, akurat z dobrym paliwem, gdzie trzeba się upominać o paragon, bo pracownicy chyba sobie dorabiają na boku z tymi paragonami (jakieś punkty, albo lewe faktury)
OdpowiedzUsuńKluczową sprawa jest to, co piszesz, ze jedni za błędy ( co tam błędy- błędki najmniejsze) musza płacić, a inni ( np. ci z US) sa całkowicie bezkarni, nawet jeśli ich błędne decyzje kosztowały miliony, lub zrujnowały komuś życie... to jest hańba!!!
OdpowiedzUsuńTak ze 2 lata temu też dostałam mandat,250 zł,za niewydanie paragonu.Panu się spieszyło,podałam mu wodę,zapłacił,wybiegł i wrócił z kolegą.Mimo,że paragon był wybity(znalazłam go w pojemniku na paragony,których u nas prawie nikt nie bierze),panowie napisali protokół i trzeba było się stawić na wezwanie 40km od mojego sklepiku.I kilka godzin w plecy.Od tamtej pory choćby nie wiem,jak się komuś spieszyło,czeka grzecznie w kolejce a resztę wydaję dopiero jak wbiję na kasę,razem z paragonem.
OdpowiedzUsuńTeraz znów trzeba się będzie strzec.Szanowni kontrolerzy wszelkiej maści wizytują najczęściej latem.Zimą czasem trudno na wieś dojechać...
Na szczęście nie wszyscy są tacy.Pozdrawiam.M