poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Lanie wody


Usiłowałam dziś nabrać Krzyśka ale dowcip był z tych cienkich i niezbyt śmiesznych. Zawołałam z kuchni, gdzie szykowałam obiad – Krzysiu, wygrałeś wycieczkę! Gotuję zawsze przy grającym radyjku i kilka razy zdarzyło mi się brać udział w różnych konkursach więc mógł mi uwierzyć. Przyszedł,  ponieważ nie wiedział kompletnie, o co mi chodzi. Wycieczka była,  z wiaderkiem organicznych odpadów do kompostownika.
Może się jeszcze do wieczora poprawię i na przykład zawołam z sypialni – chodź do mnie bo jestem goła -  a będę w piżamie.  Albo odwrotnie – chodź do mnie bo jestem w piżamie - a będę w dżinsach. Jakoś nie mam weny do dowcipów i nie lubię prima-aprilisu.

Dawniej  bardzo się pilnowałam, żeby nie dać się nabrać i to  nie skończyło się dobrze. Raz byłam na jakiejś imprezie i kiedy wychodziłam z toalety, koleżanka zwróciła mi uwagę, że mam podwiniętą sukienkę. Jasne, prima-aprilis! Nie obejrzałam się tylko poszłam prosto do stolika, przez środek sali. Z wpuszczoną z tyłu w majtki spódnicą.

A do tego jest dziś śmigus-dyngus. Aż mi się serce ściska na wspomnienie pewnego lanego poniedziałku, kiedy to przyjechały do nas kuzynki Ukaszowe i wszyscy laliśmy się calutki dzień wodą z węża, z wiadra, z beczki, i nie było na nikim suchej nitki a na koniec, kiedy już przyrzekliśmy sobie wzajemnie, że nikt nikogo nie obleje choćby nie wiem co, przyjechali znajomi i  chlusnęli na nas przez okno z wiaderka i wszystko zaczęło się od nowa.  Nie muszę dodawać, że było gorąco, kwitły tulipany, na grządkach już wszystko było posiane a ja miałam opalone na słońcu nogi! Macie pojęcie? Wszak co jak co, ale nogi opalają się najtrudniej i nie da się tak raz-dwa i gotowe.

Dzieci w Krynicy, podobno Waldemar przebrany za rasową góralkę siedzi na schodach pijalni i maluje jaja, ale czy to prawda to nie wiadomo.

Krzysiek jest zachwycony wierszykiem, który wstawiłam na fb.

Daleko pod lasem gdzie przyroda dzika
zając na polu zająca bzyka
robią to cicho i spieszą się bardzo
bo ludzie w Wielkanoc zającem nie gardzą.

Zawsze podniecali mnie mężczyźni kochający poezję.

Miłego popołudnia!

22 komentarze:

  1. Przy dzisiejszej (w Polsce) pogodzie mozecie sie rzucac sniezkami zamiast oblewac woda:))
    Prima aprilisowych zartow tez jakos nie darze sympatia, dobrze, ze to nie jest az tak popularne tutaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. my narzekamy na śnieg a młodsi się ucieszyli i szaleją na stokach, trzy dni wolnego ostatnia taka okazja

      Usuń

  2. A może tak:
    Daleko pod lasem gdzie przyroda dzika
    zając na polu zająca bzyka
    robią to cicho, właściwie to szczegół
    bo ludzie w Wielkanoc nie zdążą po śniegu.

    Przepraszam za śmiałość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))))
      po to są cały czas i dla każdego otwarte komentarze, aby pisać, na szczęście nie zawsze musi być śmiertelnie poważnie

      Usuń
    2. Nie chciałam Cię urazić ingerencją w Twoją poezję. W końcu to w Twojej wersji zakochał się Krzysiek.

      Usuń
    3. no coś Ty, podoba mi się, a ten wierszyk nie jest mój

      Usuń
    4. Oj, to mi znacznie ulżyło!

      Usuń
  3. O rany wierszowany poniedziałek zamiast lany poniedziałek :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Klarko,
    o laniu wody nie ma mowy.
    Krajobraz za oknem jednak nadal taki, jak opisałam w porannym poście (http://iw-od-nowa.blogspot.com/2013/04/to-nie-jest-prima-aprilis.html)!
    Ale wierszem nie pogardzę i staram się utrzymywać mimo wszystko pogodną minę :)
    Tym bardziej, że tym razem to nie ja odśnieżałam!
    Gorsze od primaaprilisowego żartu są dla mnie te zwyczaje z laniem wody, kiedyś można było zarobić z wiaderka na przystanku - młodzież czekała, aż się otworzą drzwi autobusu u chlust na bogu ducha winnych pasażerów! Co innego wśród znajomych, ale dostać wodą w łeb lub inne części ciała i garderoby od obcych to już nic przyjemnego. :/

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe komu te jaja maluje? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie zastanawia jak on sobie usiadł do tego malowania i czy wykorzystywał lustro, bo schody to dobra rzecz przy malowaniu jaj

      Usuń
  6. Tutaj ludzie az tak bardzo w Prima Aprilis sie nie wczuwaja. Pewnie boja sie, ze ktos za cos napewno poda ich do sadu, bo przeciez sadza sie za byle bzdure, wiec czemu nie za kiepsko wybrany zart pierwszo kwietniowy? ;)
    A o smingusie dyngusie nikt nawet nie slyszal, ale usilnie staram sie naprawic to niedopatrzenie i groze kazdemu kto sie nawinie kupkiem z kawa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Urocza scenka ta spódniczka w majtkach he he.. babcia opowiadała że za czasów jej młodości najładniejszą służącą zabrali pod studnię i przeraźliwie zimna wodą biedactwo lali, a ta dostała z tego zapalenie płuc i zmarła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedyny temat,który nie śmieszy to....pieniądze. Nie uwierzyłabym.....
    Emerytki popadły w obłęd..... na widok świstka.
    Cieszę się-z talerzyka zupy. Temat kavy-zamknelam. Bez sprzeciwów.
    Z Rickiem nieco nucę. "Przerwana lekcja muzyki". Jego treści. Martina.Historię "wiaderka i łopatki" już poznałam.
    Czekające spodnie, spadające maseczka(nawet nie zauwadam jak chudne.....), zawodniczki w gorze czy wiatr grający z materią zaowocowalyszeregiem piosenek: czy to z "twarzą Merilyn Monroe" czy polowe"majteczka w kropeczki" .
    Tez mi przykro,ze nie moge pisac do nut,ale w przyp. problematyki kradzieży własności intelektualnej -czekam do czasu pożegnania ineigilatorow. Brakuje mi możliwości swobody twórczej. W tym portfolio...Croppa.
    Iza R

    OdpowiedzUsuń
  9. poezja mnie urzekła :))))
    za oknem sypie nadal

    OdpowiedzUsuń
  10. u nas sie zające nie bzykają. lisy je zeżarły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może lisy przejęły zachowania zająców i też się spieszą, aby zdążyć wychować następców , które również nie pogardzą młodymi zającami

      Usuń
  11. U nas nie widuję zająców tylko jeże. Jest ich na osiedlu całkiem dużo. A wierszyk przepyszny. Nie stosuję ani dyngusa ani żartów prima-aprilisowych, przynajmniej tych słownych.Ale dziś zrobiłam małe oszustwo, jest na blogu.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  12. W dowcipach to możemy sobie rękę podać. Moja Mama zawsze mnie robiła w konia mówiąc: a ty wiesz, że śnieg ma spaść?. I ja się co roku przestraszałam, a w tym roku to by nie przeszło, sama wiesz czemu...

    OdpowiedzUsuń
  13. Klarko, nurtuje mnie pytanie, czy liczą się upodobania do poezji wszelakiej, czy jakiegoś konkretnego gatunku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. liczy się wszystko, wiersz to wiersz;)Jest nawet takie porzekadło "bądź mądry, pisz wiersze";)

      Usuń
  14. ha! a ja miałam wojnę na śnieżki
    jeanette

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz