Napiszę od razu w pierwszym zdaniu
– jeśli jeszcze w tej chwili nie musisz się nad tym zastanawiać, nie myśl o
tym. Co ma być to będzie bo tak naprawdę jedyną pewną rzeczą jest śmierć.
Komu jest dobrze w domu
starców? Ano temu, kto ma źle w domu rodzinnym. Jeśli cierpi biedę, bywa głodny
bo nie zdoła sobie sam zrobić zakupów, nie ma sił, aby napalić sobie w piecu, uprać,
posprzątać, słowem – jest samotny jak pies i nikt się nim nie opiekuje – być
może będzie miał lepiej w domu starców.
Jeśli ma w pokoju obok
patologiczną rodzinę, awanturującego się pijaka, wrzaskliwą córkę i wnuki
notorycznie wyłudzające każdy grosz – być może będzie mu lepiej w domu starców.
Jeśli jest bardzo chory na
te choroby, z którymi nie można sobie poradzić bo żyje w własnym świecie i nie
wie, jak bardzo krzywdzi swoich bliskich.
Jeśli jest skłócony ze wszystkimi
ludźmi, którzy chcieli go kochać, czynił im krzywdę przez wiele lat a teraz,
choć już wie, co narobił ale i tak nie umie przeprosić i przyjąć pomocy.
W domu starców jest ciepło,
są opiekunki i panie sprzątające. Posiłki zbilansowane i podane na czas. Nie
trzeba sprzątać, robić zakupów, troszczyć się o jutrzejszy dzień. Jest
rehabilitacja, terapia, można iść do kaplicy kiedy tylko się chce albo oglądać
telewizję. Można się zaprzyjaźnić z ludźmi w podobnym wieku. Wszyscy czekają na to samo. Na kogo wypadnie na tego
bęc.
Nie po to chowałem dzieci,
by na stare lata mieć obsługę, za nic w świecie bym ich nie obciążył, pójdę
do domu starców i tam będę miał fachową opiekę – oburza się niejeden człowiek w
średnim wieku.
To się człowieku zastanów – czy aby mieć lżej w młodości oddałeś
swoje dzieci do domu dziecka? Tam również jest profesjonalna opieka i dobre
warunki bytowe.
Nawet nie wiecie, jak
ranicie swoje dzieci, mówiąc im coś takiego. Bo to brzmi tak – ja cię kocham
ale uważam, że ty mnie kochasz niewystarczająco, aby się mną zająć w razie
potrzeby.
Choć rzeczywiście, jeśli
ciężar wychowania przerzucicie na żłobki, nianie, przedszkola i szkołę to może
się zdarzyć, że dzieci i wnuki w pogoni za tym, co dla nich najważniejsze,
zapomną o matce i ojcu.
Nie zawsze jest prawdą, że
starzy ludzie cierpią niedostatek. Trzeba pamiętać, że emeryt może dostawać
tyle, ile zarabia jego wnuk a przecież wnuk jest na dorobku i często wynajmuje
mieszkanie, marząc dopiero o własnym.
Z ogromną ostrożnością napiszę
ostatnie zdanie. W rodzinach wielopokoleniowych nie musi być źle i o tym warto
pamiętać, wychowując dzieci i pomagając niańczyć wnuczęta. Kiedy przychodzi
czas, wystarczy zamienić się rolami.
Od czasu jak zmieniliśmy mieszkanie na dom, teściowa opowiada się za rodziną wielopokoleniową. Wcześniej była sceptyczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Klarko, nie jest to takie proste, na jakie wyglada. Nie zawsze wygoda jest powodem oddania rodzicow w fachowe rece do domu opieki. Na to sklada sie bardzo wiele czynnikow. Jasne, ze jestesmy winni rodzicom opieke, jednak czasami los bywa przewrotny i mimo najlepszych checi, nie jestesmy w stanie im tej opieki zapewnic. Nie potepialabym w czambul wszystkich tych, ktorzy zapewniaja rodzicom miejsce w osrodku, zamiast wziac ich do siebie.
OdpowiedzUsuńW moim przypadku bedzie to na pewno niemozliwe. Mam z tego powodu wielkie wyrzuty sumienia, ale nie jestem w stanie nic na to poradzic.
Najbardziej podoba mi się ostatnie zdanie: "Kiedy przychodzi czas, wystarczy zamienić się rolami". Bo tak na prawdę jest. Już wiele razy pisałam o swojej Babci, ale powtórzę raz jeszcze. Opiekowała się mną i moim rodzeństwem całe życie- dla mnie była zawsze drugą Mamą. I nawet nie wiem kiedy role się odwróciły, bo dla mnie było to tak bardzo normalne i naturalne. I choć na początku przy zmienianiu pampersów Babci leciały łzy, to bardzo szybko wytłumaczyłam Jej, że tu nie powinno być wstydu czy uczucia uciążliwości, bo robię to nie z poczucia obowiązku ale z miłości. Miłości, której Ona sama mnie nauczyła.
OdpowiedzUsuń2 stycznia tego roku Babcia skończyła 100 lat. I choć od roku nie mieszkam w rodzinnym domu to wiem, że ma wspaniałą opiekę, bo opiekują się Nią pozostali członkowie rodziny.
Dzięki mojej Babci uwielbiam starszych ludzi i mam dla nich ogromny szacunek.
Pozdrawiam Klarko i chylę czoła za ten post!
Czesto 'uparty', dumny nestor sam nie chce byc 'ciezarem' (chocby z zapewnieniem, ze nie) dla rodziny. A ten dom starcow to nie taki raj, jak sie mlodszym wydaje.
OdpowiedzUsuńzawsze mnie zastanawia, na ile im tej pychy starczy
UsuńOj na dlugo, najczesciej do b. powaznego zlamania lub utraty przytomnosci konczy sie szpitalem i po prostu wszystko inne sie konczy :/
UsuńDomy starow sa podobno drogie i malo pojemne wiec raczej w przyszlosci bedzie sie wspomagalo starego czlowieka dorazna opieka we wlasnym domu albo ktos z rodziny (blizszej najczesciej) poswieci swoj czas, sily, odplaci sie miloscia do konca.
Zgadzam sie z tym co napisałaś i wydaje mi się,że ludzie ,mówiący,że pójdą do domu opieki,bo nie chcą być problemem dla swoich dzieci,w wielu wypadkach bardzo się tego właśnie boją.maria I
OdpowiedzUsuńpewnie masz rację))i mojej mamy bym nie oddała
OdpowiedzUsuńchoć mnie jednak to właśnie czeka
Klarko, to bardzo skomplikowany problem.Niestety bardzo często seniorzy wymagają opieki nie tylko w dzień - w nocy również.Trzeba również zdawać sobie sprawę z tego, że mało jest mieszkań przystosowanych do potrzeb osób starszych, mających problem z poruszaniem się- mam na myśli progi, brak kabiny prysznicowej, brak poręczy w toalecie itp, wąskie drzwi.Często senior jest np. nigdy nie kąpany, bo nikt nie ma siły wsadzić go do wanny i potem go stamtąd wyciągnąć. Wez pod uwagę fakt, że teraz wydłużyła się średnia wieku i bardziej intensywna opieka nad seniorem przypada osobom będącym już po 60-tym roku życia, gdy one same zaczynają mieć problemy ze zdrowiem. Co do mojej osoby nie mam złudzeń - od córki dzieli mnie kilka setek km i granica państwa, więc ja się szykuję mentalnie właśnie do zamieszkania w takim właśnie miejscu. A remont mieszkania robimy właśnie po to, by zlikwidować jak najwięcej barier, byśmy mogli jak najdłużej sobie sami dać radę.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Pozwól,że napiszę kilka słów odnoście barier,które są w mieszkaniach,gdzie są ludzie starsi albo niepełnosprwni-może komuś się przyda.W miastach ,napiszę na moim przykładzie-powiatowym znajduje się Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie-tam otrzymuje się stosowne druki i należy je wypełnić,przedstawiając w centrum do rozpatrzenia przez komisję,która wpierw zapoznaje się z istniejącą sytuacją w mieszkaniu-warunkiem jest posiadanie grupy inwalidzkiej przez osobę,na którą chce się otrzymać środki pienięzne.Właśnie za takie pieniądze wykonywane są łazienki np.z głębokim brodzikiem,z poręczami,z krzesełkiem ,żeby nie trzeba było do wanny,wanny z hydromasażem,szersze drzwi,żeby można było wjechać wózkiem,podjazdy do domów,żeby osoba poruszająca się na wózku mogła wyjechać do ogrodu.Koszty nie są w całości pokrywane przez centrum,trzeba mieć tzw.udział własny .Zależy jak jest ustalone w danej miejscowości-może to być np.30%.Ludzie nie są zorientowani i nie korzystają z takich możliwości.W powiecie,w którym mieszkam samych dostosowań łazienek było w ubiegłym roku ponad 60.Pieniędzy nie otrzymuje się w gotówce,tylko roboty wykonuje firma i wystawia fakturę,wykonanie prac jest sprawdzane i rozliczanie także.Pozdrawiam. maria I
UsuńPóki co to w naszym kraju nie dostaniesz grupy inwalidzkiej tylko z tego powodu, że nie możesz o własnych siłach przewlec się do łazienki, że masz z powodu starości zaburzenia błędnikowe i zawroty głowy i ogólnie ze starości 101 dolegliwości. Już pominę milczeniem fakt, że aby dostać jakąś tam uprawniającą do tych świadczeń grupę inwalidzką (podejrzewam,że musi być co najmniej II)to trzeba stawić się na komisję itp. bo nikt do domu nie przyjdzie i nie orzeknie,że ci jakaś tam grupa inwalidzka jest potrzebna. Same bariery architektoniczne to jeszcze małe piwko, bo jest jeszcze całe mnóstwo rzeczy, które trzeba wykonywać sprawując w domu opiekę nad człowiekiem starym i bardzo często również chorym przewlekle. Nie mam na myśli dziarskiej staruszki, która o własnych siłach się porusza, sama się obsłuży w dziedzinie higieny i jedzenia. Mam na myśli opiekę nad osobami, które już nie mogą same wielu czynności wykonać.Wiesz, ja nie teoretyzuję, miałam pod opieką własną babcię, która w pewnej chwili wymagała opieki całodobowej, choć nie była obłożnie chora ani stale leżąca.I może mi powiesz jak sobie z tym ma poradzić ktoś kto jeszcze pracuje zawodowo, ma w domu małe dziecko, lub sam jest w wieku, gdy już nie może się swobodnie schylać, dżwigać ani na okrągło nie spać nocą. Nawiasem mówiąc brodzik nie może być głęboki, wprost przeciwnie, najlepiej gdy jest tylko kabina z odpływem w podłodze (co nie wszędzie można zastosować).
UsuńMoja teściowa ostatnie 11 lat życia spędziła w Domu dla Chronicznie Chorych Kobiet - gdy tam trafiła była w bardzo złym stanie - tam odżyła, stan zdrowia bardzo się poprawił, a my mieliśmy pewność, że jest pod stałą opieką. Bywaliśmy u niej w każdy weekend.
Miłego, ;)
Tradycyjne pojmowanie opieki (wielopokoleniowe czy 'dom Seniora') czasem sie sprawdza a czasem jednak czuje sie potrzebe jeszcze innej formy opieki. To centrum, o ktorym piszesz, wzoruje sie troche na doswiadczeniach panstw, w ktorych 'starsze osoby' pozostaja we wlasnym domu jak najdluzej (przygotowanego odpowiednio). W miastach powstaja tez takie bloki dla osob 55+ (55 to granica dolna, gorna to nawet 100 lat), czyli planuje sie wlasna starosc. Bloki/mieszkania te sa zwykle spokojniejsze - spokojne otoczenie, przygotowane wlasnie tak jak piszesz – dalece wyposazone w wszelkie wspomagajace elementy. Na miejscu, w razie potrzeby mozna otrzymac (wykupic) dodatkowa pomoc np w sprzataniu, zakupach itp czy z wspolnej ‘stolowki’ (zwykle jednoosobowe gospodarstwo jest drozsze niz wspolne). Dotyczy to oczywiscie osob sprawnych na miare wieku (psychicznie jak i ruchowo) – w razie choroby wspolpraca ze sluzba zdrowia na ten czas rowniez dziala do ostatnich chwil. Troche inaczej wyglada sprawa np. osob z demencja itp. – wtedy takiej osobie mozna znalezc opiekuna (najczesciej wspolmalzonek, corka-syn, ktos inny z rodziny), ktorzy otrzymuja skromny dodatek za dodatkowa prace, reszta to dar serca. Funkcjonuja tez rozne ‘domy’ (od ‘gimnnych’ po prywatne) – trafiaja tama osoby ‘ze wskazaniami’ z jakichs wzgledow lub te, ktore moga sobie pozwolic na wysokie nawet oplaty (prywatne). Wlasciwie kazdy kraj stara sie wypracowac wlasny system, w miare funkcjonujacy. O starosci w Niemczech pisze jedna z blogowiczek, Wlochy korzystaja z uslug obcokrajowcow (kobiet) dorabiajacych (rowniez Polek)jako opieka domowa. O innych krajach moga sie wypowiedziec znajacy sprawe inni komentujacy. A.
UsuńBardzo konstruktywne uwagi. Tak właśnie teraz najczęściej jest. Często trzyma się ludzi starszych "z obowiązku", czy dla ambicji w (nie bójmy się powiedzieć wprost) nieludzkich warunkach. Oczywiście dom opieki to też nie jest wyjście.
UsuńBardzo prawdziwe.
OdpowiedzUsuńKiedyś życie w wielopokoleniowej rodzinie było normą, a starsi ludzie czasem nawet rent czy emerytur nie mieli, byli całkowicie na utrzymaniu swoich dzieci, i też to nikogo nie dziwiło. Ludzie nie zastanawiali się nad tym. Dziś młodzi przeważnie dążą do mieszkania osobno, i jeśli w domu rodzinnym żaden "młody" nie pozostaje, prędzej czy później pojawiają się dylematy, często kłótnie, z racją po różnych stronach.
pozdrawiam!
Dziś wpadła mi w ręce książka Lwa Tołstoja pt "Opowiastki i bajeczki". Są to króciuteńkie opowiastki 3-4 zdaniowe, a wśród nich taka:
OdpowiedzUsuńBabcia i wnuczka
Miała babcia wnuczkę. Jak wnuczka była mała, to wciąż spała. A babcia gotowała, sprzątała, myła, prała i szyła dla siebie i dla wnuczki. Wreszcie babcia się zestarzała i teraz wnuczka gotowała, sprzątała, myła, prała i szyła dla siebie i dla babci
I tak się zadumałam nad tą bajeczką, otwieram bloggera a tam... Twoja notatka ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Świetna bajeczka...
UsuńTak powinno być...
Racja, tak powinno być. Często jednak nie może. Dlaczego? To sięga korzeniami powojennej reorganizacji systemu socjalnego i mieszkaniowego.
UsuńMasz rację, że wystarczy zamienić się rolami jednak nie przygotowujemy się do tego,nie uczymy się przez lata wzajemnej miłości szacunku,a gdy zaistnieje potrzeba opieki nie potrafimy.Dom opieki jest dla osób chorych, którzy wymagają opieki 24godz. na dobę chyba, że stac wynając pomoc, ale nie zawsze jest to mozliwe i tak się koło zamyka pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńWpis daje do myślenią - to dobrze.
OdpowiedzUsuń:)
we wszytkim trzeba znaleźć złoty środek i pamietać, że nikt jeszcze nie wymyślił jednego rozwiazania pasujacego do wszystkich sytuacji...nie ma co potepiec czy gloryfikowac żadnej z decyzji- wszystkie mają plusy i minusy...
OdpowiedzUsuńMieszkali na wsi. We wspólnym domu. Starsi rodzice na parterze córka z rodzina na piętrze. Po latach samotnie pozostał stary ojciec i zachorował na demencję. Przecież wstyd oddać ojca do domu opieki a pracować trzeba. Więc zamykano starego na klucz, bez ogrzewania, do czasu przyjścia z pracy. Stary czasem leżał goły na zimnej podłodze. Zmarł i kłopot z głowy . Ale przecież ojca do domu opieki nie dali, bo coby ludzie powiedzieli.
OdpowiedzUsuńAdam
OdpowiedzUsuńDla mnie powiedzenie że nie chce się obciążać dzieci i idzie się do domu opieki jest wyrazem miłości. Mój plan dnia: wychodzę 6 30 rano wracam 17 30-20 pracuję 5-7 dni w tygodniu. Pracuję 30 km od miejsca zamieszkania i nie mogę „wyskoczyć” z pracy do domu.Pracy nie rzucę i nie zmienię po za tym w innej jest tak samo. Tak wygląda dzień większości ludzi. Jeżeli osoba starsza przebywa sama w domu i: spadnie z łóżka będzie leżeć do wieczora na ziemi, jeżeli zwymiotuje, zsika się itp. będzie czekać do wieczora, jeżeli nie zje nie wypije będzie głodna do wieczora. nie weźmie leków bo zapomniała, bo nie wiedziała itp. to umrze. Cały dzień jest sama i wyje do pustych ścian. W miastach nie ma już rodzin wielopokoleniowych dom opieki nie jest zły. Najgorszą opcją jest uduszenie poduszką lub zagłodzenie przez bezradną, wykończoną rodzinę
Albo capka by hapsnął...już nie wiem nie mogę się zdecydować...
OdpowiedzUsuńMiauKotka
Ale starsi mają przecież czasem zupełnie dobre renty czy emerytury i można do pomocy wynająć opiekunkę
OdpowiedzUsuńNie wszyscy starsi! Prędzej uwierzę, że wielu nawet nie wykupuje zaleconych leków, bo ich nie stać..
UsuńOgromny szacunek za ostatnie zdanie! Ostatnimi czasy słyszę, że wielopokoleniowe rodziny to przeżytek i jak pomieścić się w tyle osób w dwupokojowym mieszkaniu?
OdpowiedzUsuńJakoś nikt z tak mówiących nie bierze sobie do głowy, że przecież rodzice czy dziadkowie dawali sobie radę w znacznie gorszych warunkach obdarzając póki sił starczało troską i miłością. Wiem, sytuacje bywają różne, ale patologie to nie norma.
Dziadek zostawił mieszkanie, ja nie musiałem martwić się o łożenie w dobrobyt rodziny i zwiększanie jej zamożności. No bo niby jak? Za PRL było ciężko i nic nie było, nastał kapitalizm i trzeba było się obkupić w różne dobra, żeby żyć jak człowiek. Pojawiły się dzieci, których dziadek pilnował i wyprowadzał na spacery. Ale dzieci podrosły i same chcą zakładać rodziny. Więc dla dziadka w ciasnym mieszkanku (jakoś nigdy nie myślało się o zamianie na większe lub kupnie drugiego), niedostosowanym do jego niedołężności miejsca po prostu brakuje.
Tylko dom starców (o, przepraszam Dom Seniora)! ;-)
Jak dzieci podrosły i chcą zakładać własne rodziny, to niech się wyprowadzą. Najlepiej udawać dorosłego i dalej siedzieć rodzicom/dziadkom na głowie. Skoro dla dziadka nie ma miejsca to dla synowej/zięcia i wnuków tym bardziej...
Usuńfidelia
co dajesz, wraca..
OdpowiedzUsuńBrawo!!!!!!!!! Brawo!!!!!
OdpowiedzUsuńa ja myślę, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Składamy deklaracje, jesteśmy pełni miłości i ofiarujemy pomoc.
OdpowiedzUsuńTylko ciekawi mnie jacy my będziemy za dwadzieścia, trzydzieści lat? Czy tak chętnie będziemy chcieli obarczać nasze dzieci przewijaniem nas do snu? Jak będziemy się czuć, gdy synowa lub zięć będzie nam musiał umyć tyłek przed wyjściem do pracy?
Ja tego nie wiem, więc może pozwólmy Im decydować o sobie....
Temat dla mnie niezwykle aktualny.
OdpowiedzUsuńOd lat namawiam Mamę do tego, żeby szykowała się do zamieszkania z nami. Chałupa spora i wszyscy się zmieścimy, remontuję jej dwa pokoje z kuchnią na dole, żeby miała swoje osobne wejście i swoje kąty.
Sama woli być niezależna, ale po tych ostatnich dniach powiedziała mi, że ze zdumieniem stwierdziła, że jednak jej tu u mnie całkiem dobrze i chyba zaczyna się przekonywać, że mogłaby ze mną mieszkać. Tym bardziej, jakby miała swój kąt.
Ale ona jest bardzo ugodowym i dobrym człowiekiem.
A rodzice są różni.
Jeśli starają się obie strony, to może być naprawdę fajna taka wielopokoleniowa rodzina :)
pozdrowienia serdeczne!
Też uważam, że wielopokoleniowe rodziny miały swój sens, ale dziś różnie bywa z tą możliwością opieki. Co lepsze, zostawienie starego, chorego człowieka na 10 godzin samego w domu, bo Ty "musisz" pracować, czy zapewnić spokój i opiekę w domu opieki? Mój ojciec nie żyje, mama zaopiekowana przez siostrę o domu opieki nawet mowy nie ma, ale babcia męża była w domu opieki sama podjęła taką decyzję z mężem jak przeszli na emeryturę, byli sprawni, ale tak wybrali i byli zadowoleni.
OdpowiedzUsuńJest takie powiedzenie - nie każdemu psu burek. Niestety. Nie da się oceniać każdego tą samą miarką. Bardzo mądrze i rozsądnie napisała Anabel - dokładnie takie rzeczy stanowią często ogromną przeszkodę. To są przeszkody, nazwijmy je - fizyczne. A na drodze do opieki nad osobą starszą - mamą, babcią, ciocią, mogą stanąć również inne. Mam w rodzinie taki "przypadek" (brzydki brzmi w tym kontekście). Córka ma już 60 lat, cierpi na poważną i zaawansowaną osteoporozę (ryzyko złamania kręgosłupa przy upadku) oraz inne schorzenia, ale powiedzmy - mniej ważne. Nie da rady się zaopiekować swoją mamą - próbowała przez rok, bo jest to ponad jej siły - fizyczne i psychiczne. Mama zaczyna wykazywać objawy lekkiej demencji, nie zdaje sobie do końca sprawy ze swojego stanu - duże problemy z poruszaniem, z myciem, z załatwianiem potrzeb fizjologicznych, budzi ją w nocy naście razy, w dzień wymaga stałej opieki. Próbowała sama, próbowała z pielęgniarką - nie udało się. I nie była z tym do końca sama. Mój ojciec jeździł do niej, pomagał, ile mógł - to podremontował. Poddała się. Nie starczyło jej sił, jej własne problemy zdrowotne się nasiliły. Znalazła jej miejsce w bardzo ładnym domu. Jeździ do niej codziennie. Teraz jej mama nie jest zamknięta w jednym pokoiku, ale ma pokój, przystosowaną dużą łazienkę, wyjście z pokoju wprost na taras, a z tarasu do parku. I jest pod stałą opieką pielęgniarską i lekarską.
OdpowiedzUsuńKlarko, nie jest to w życiu takie proste. Moi rodzice mieli opiekę do końca swoich dni, ale tylko dlatego, że mam 2 siostry: jedna z nich jest na emeryturze i mogła pomóc, druga mieszkała 20 km od rodziców. Ja, aby one sobie mogły co nieco odpocząć jeździłam na weekendy. Z piątku na sobotę do późnych godzin niedzielnych byłam i robiłam przy leżącej mamie. Z psychiką dawałam sobie radę, ale fizycznie, gdyby nie mój mąż, to niestety nawet nie miałabym siły mamy przewinąć. Brałam też pranie do domu, ale nic więcej nie mogłam zaoferować swoją osobą, bo jestem osobą pracującą. Byłam duchowo i telefonicznie . To samo było z teściową.
OdpowiedzUsuńGdy mama jeszcze żyła mieszkała sama, za nic nie mogła się zgodzić na zamieszkanie u mnie lub u jednej z moich sióstr, drugą dzieliły tysiące kilometrów. Mama ciągle mówiła: Nie ruszajcie starego drzewa, ja tu wrosłam. I cóż było robić?
(po 50)
To nie jest takie proste i oczywiste. Czasem fizycznie niemożliwe by się opiekować starszą osobą. Schorowaną,która wymaga szczególnej opieki i zaangażowania. I nie ma tu nic do rzeczy niechęć czy brak uczuć lub poczucia obowiązku, tylko racjonalne "za" i "przeciw" umieszczenia starszej osoby w jakimś ośrodku.
OdpowiedzUsuńTo bardzo indywidualne decyzje, często nawet sami zainteresowani wolą żyć w takich ośrodkach...
W Polsce wciąż pokutuje stwierdzenie, ze oddanie do domu starców czy innej placówki całodobowej jest czymś nagannym, świadczącym o braków więzi, uczuć- czymś wręcz nagannym. Patrzy się na taką rodzinę i ocenia- najczęściej bardzo negatywnie.
Moje dzieci budując dom, zrezygnowały z garażu i na jego miejscu powstał dodatkowy pokój dla- dziadków, którymi być może trzeba będzie się kiedyś zaopiekować lub dla nas...i nieważne, ze dziadkowie maja niedaleko swój wiejski dom, a i my mieszkamy rzut kamieniem...Oni są nastawieni na opiekę...A jak będzie? to życie zweryfikuje - grunt, ze fundament solidny z domu wynieśli i z góry nie zakładają, że się pozbędą problemu. Tylko czasem problem wszystkich przerasta i po to są takie ośrodki by POMÓC wszystkim, nie po to by się POZBYĆ...i to jest sedno- chyba.
Kiedyś czytałam o chłopcu ,który mieszkał z Mamą i Babcią. Kochał je obie bardzo.W końcu Babcia bardzo się postarzała i zaczęła być ,,kłopotliwa,,.Chcąc się jeszcze przydać w domu myła po sobie talerz ,ale co rusz to stłukła jakiś. Któregoś dnia Mama kazała chłopcu kupić Babci drewniany talerz ,,bo tylko szkodę robi.,,Chłopiec bardzo się opierał ,bo wiedział że zrobi Babci przykrość,ale MaMA kazała mu i już. Kiedy chłopiec wrócił do domu okazało się że kupił dwa drewniane talerze. ,,Po co kupiłeś dwa talerze ,przecież kazałam kupić jeden?,,-zapytała Mama.Chłopiec odpowiedział,,ten drugi jest dla Ciebie ,kiedy będziesz stara.,,
OdpowiedzUsuń