Kawiarnia dla Emerytek |
Zginął mi w pośpiechu kawał tekstu, w którym wyjaśniałam,
że nie mam żadnych profitów ani powiązań z miejscem, które na własny użytek
nazywam Kawiarnią dla Emerytek. Po prostu lubię tam bywać, czasem umawiam się
tam na spotkania w interesach albo żeby pogadać. Dlatego też posyłam tam moich fikcyjnych bohaterów z
żenującej opowieści o Rachmistrzu i Emerytce.
W Kawiarni dla Emerytek siedziała pani Wandzia, na fotelu
obok niej piętrzył się stos toreb i torebek a na wprost niej siedziała miła,
starsza pani, z wyglądu nauczycielka. Po czym to można poznać? Niektóre emerytowane
nauczycielki ubierają się dokładnie tak samo, jak ubierały się w latach
osiemdziesiątych do pracy, a więc szara spódnica do połowy łydki, bluzka z
kołnierzykiem a na niej marynarka, kamizelka lub duża chusta. Chusta była nie
tylko ozdobą, w tamtych czasach w szkołach bywało zimno. Wandzia nie wygląda
jak nauczycielka ale Wandzia jest wyjątkowa pod każdym względem.
Panie spotkały się
jak co roku aby złożyć sobie świątecznie życzenia i opowiedzieć, jak im życie
mija na emeryturze.
A ja od niedawna nie mieszkam sama – zaczęła Pani
Emerytka i z zapałem, nie dając sobie przerwać, opowiadała o tym miłym
studencie, który w zamian za sprzątanie zamieszkał w malutkim pokoju.
Ty wiesz, jak wygląda nauka języka. Przecież nie będę z
nim siedzieć przy stole i kazać mu powtarzać słówka i bukwy bo tak się niczego nie
nauczy. Zaczęłam go wypytywać, po rosyjsku oczywiście, o rodzinę, o dom i o
zajęcia w domu. Ty wyobraź sobie, że ten dzieciak ma czworo rodzeństwa, on jest
najstarszy a w domu sam drób. Drób, czyli wszystkie dzieci nieletnie, nie mówię
o kurach! Mają kawałek pola i coś tam uprawiają, a ojciec pracuje dorywczo i co
zarobi to przepije. Skąd wiem? Ten chłopak mi opowiedział, kiedy chciałam go
raz poczęstować grzanym winem. Nie pije bo nie chce być taki sam jak ojciec. Ty
wiesz, że oni nie mają w domu łazienki? Ganiają do kibelka w sadzie. Od razu mi się przypomniały nasze obozy z młodości!
Tak sobie gadamy po rosyjsku i po polsku i powiem ci, że
ja się do niego już przywiązałam i to bardzo. Nawet mnie przestały denerwować
te głupie docinki sąsiadów, nie powiem
co, w każdym razie brzydko mówią, jakbym ja miała żółte papiery jak połowa
osiedla to mogliby mówić, ale przecież ja normalna jestem, w każdym razie
niezbadana.
Wandzia, do brzegu!
Teraz ten student jedzie na święta do domu i wróci
dopiero po Nowym Roku, więc ja postanowiłam dziś wieczorem zrobić porządną
kolację i dać mu prezent. Przy okazji kupiłam też parę rzeczy dla tych dzieci,
opowiadał mi, że ma jeszcze dwie siostry w podstawówce, niech im zawiezie. Nic drogiego, brokatowe
pisaki, parę kolorowych podkoszulków i trochę słodyczy.
A dziś wieczorem ugotuję coś dobrego i wręczę mu
wyjątkowy prezent. Kupiłam, patrz!
zdjęcie z Internetu |
no wiesz!!! się rozczarowałam wręcz, no taka porządna ta Pani Emerytka, że aż... fstyt :)))))
OdpowiedzUsuńmagia świąt;)
UsuńHa ha, też sie spodziewałam tylko czerwonej wstązeczki na Pani Emerytce;)
OdpowiedzUsuńUmarłem z wrażenia!!! To jest genialne!
OdpowiedzUsuńA większości chodziły po głowie taaakie rzeczy;)
Bogusław
i o to chodzi, jakby nie było zaskoczenia to już by nikt nie chciał czytać tej żenującej opowieści, a tak to już prawie dwa lata Was męczę
UsuńCzyli jednak miłość, ale... macierzyńska :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy student będzie zadowolony z prezentu.
Zaskoczenie totalne :-)))
OdpowiedzUsuńMoja teściowa też pasjonatka spotkań przy herbatce w pewnej kawiarni tez nie mieszka sama.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Upośledzona jestem... językowo... Moglibyście mi, dobrzy ludzie, przetłumaczyć??
OdpowiedzUsuńwielki słownik języka rosyjskiego
UsuńKlarka, no! Ja już myślałam, że kupiła czerwoną pomadkę do ust, żeby mieć tylko ją na sobie w pożegnalny wieczór! A ta mi ze słownikiem wyjeżdża!
OdpowiedzUsuńPani Emerytka przypadła mi do gustu.Nawet bardzo!
OdpowiedzUsuńno nie ucieszy się ten Student za bardzo...
OdpowiedzUsuńchociaz z Pani Wandzi to mógłby chyba jeszcze mniej...
No zbudowałaś napięcie i masz.....słownik balszoj:)Ale co tam, Pani Emerytka to emerytka nie żadna tam Aleksandra Zajączkowa, co by romansowała z młodzikami.....
OdpowiedzUsuńznaczy się, że pan student nie musi juz wracać. tak mi się nasunęło.....
OdpowiedzUsuńPani Wandzia doskonale się bawi, jak widzę. :)
OdpowiedzUsuń..bo emerytki mają klasę:)).Co do słownika to on nie jest taki zwykły "bolszoj"-jest jeszcze "tołkowyj"-z objaśnieniami,-tak jakoś:))To jest bardzo cenny egzemplarz:))
OdpowiedzUsuńLatka lecą i już niebawem nie trzeba będzie sie tłumaczyć ,że do kawiarni dla emerytek wchodzi sie w sprawach biznesowych-całuję.maria I
oj tak, koło trzech stów chyba kosztuje, szarpnęła się kobieta.
UsuńKawiarnię lubię bo nie ma tam hałaśliwej muzyki, nie trzeba więc krzyczeć jak się rozmawia i fotele są wygodne a stoliki malutkie. A umawiam się tam bo jest blisko Rynku ale nie w Rynku, nie ma więc tego tłumu turystów
Każdy ma taką "swoją"-bywam z Juniorem ,właśnie w takiej z klimatem,ale jestem tam jedyną emerytką i słucham jazzu:))pozdr.maria I
UsuńFajny prezent, uczę się rosyjskiego od dwóch miesięcy, byłby w sam raz! ;D
OdpowiedzUsuńKurcze, a mnie nawet myśl o romansie nie błysnęła. Jakoś tak normalnie mi to wyglądało. Może dlatego, że emerytkę wyobraziłam sobie jako damę 70+. Dopiero po przeczytaniu komentarzy... Fajna babka:)
OdpowiedzUsuńbo emerytka ma..,niekonwencjonalne pomysły, na przykład ten młotek w torebce zawsze nosi, dlatego prawie wszyscy spodziewali się bardziej rozrywkowego prezentu
UsuńUczyłam się w podstawowce gawarić...
OdpowiedzUsuńTo jednak nie ocieplacz? Pani Emerytka i Klarka, robicie postępy!
OdpowiedzUsuńnie ciesz się, to tylko świąteczna łagodność, wszelkie zberezieństwa i tak wcześniej czy później wylezą
UsuńA już myślałam... ;-))))
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze na te święta i na Nowy Rok, ale przedtem pewno jeszcze się odezwę :)
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne świąteczne Klarko!