Bardzo pięknie dziękuję Wam wszystkim za pozdrowienia i życzenia powrotu do zdrowia, błagam Was, nie piszcie mi o obdzieraniu kota ze skóry bo mi się to może przyśnić. Wiem, tak tylko żartujecie, nikt nie chciał mi sprawić przykrości ale koty są dla mnie wyjątkowe i tego rodzaju rady nie bawią mnie tylko przerażają.
Nasz służba zdrowia jest niezłym dilerem - pierwsze dziesięć zastrzyków dostarcza do domu klienta, i po co to narzekać? Pani Beata spisuje się na medal.
Korzystam z przywileju chorego i się nad sobą poużalam, ha! Tyłek mnie boli tak, jakby mnie ugryzł pies, tak mi się skojarzyło choć żaden pies mnie nigdy w życiu nie ugryzł.
Korzystam z przywileju chorego i się nad sobą poużalam, ha! Tyłek mnie boli tak, jakby mnie ugryzł pies, tak mi się skojarzyło choć żaden pies mnie nigdy w życiu nie ugryzł.
Strasznie mi wstyd wykorzystywać domowników bo wszyscy pracują a ja jestem w domu i nawet garnuszka zupy nie ugotuję, Asia dziś walczyła z garami i patelniami o siódmej rano a ja leżę i leżę, nic, po prostu nic nie robię.
Bardzo dużo śpię, dziś w ciągu dnia spałam chyba z pięć razy.
Przeczytałam też dziś "Dzienniki kołymskie" bo siedzenie i chodzenie sprawia mi ogromny ból ale przecież książkę w rękach utrzymam. Jestem zafascynowana lekturą, miałam wrażenie przeniesienia się w czasie choć akcja dzieje się współcześnie. Całkiem inny świat. Jak będę zdrowsza to przeczytam jeszcze raz z mapą bo to reportaż z podróży a ja lubię wiedzieć, gdzie autor wędrował. Nawet "Sagę o Ludziach Lodu" czytałam z mapą.
Mieszkam z rodziną więc w chorobie nie czuję się opuszczona i samotna, ale myślałam wczoraj o całkiem samotnych ludziach, im musi być okropnie w takiej sytuacji. Bo jak na przykład człowiek chce się wykąpać i zrobi mu się słabo to jak grzmotnie gdzieś o wannę to będzie tak leżał i leżał. Straszne. Albo takie prozaiczne sprawy jak na przykład zamykanie domu czy bramy - jak zamknie i nie może chodzić to tak będzie zamknięty i nawet pielęgniarka nie wejdzie a jak nie zamknie to może wejść każdy.
Jak się pozbieram to poproszę naszą panią doktor o sanatorium, a tam wiadomo co będzie.
Miłego weekendu!
sanatorium?! szał ciał Ci się marzy?!... wracaj szybko do zdrowotności Klarko :)
OdpowiedzUsuńi swist... Jedź polez sobie w borowinach:) rafał vel liptonre
Usuńnie mogę się doczekać, wszak to ze dwa lata oczekiwania
UsuńKoniecznie do sanatorium jedź:)Odpoczniesz, rozerwiesz się,napatrzysz:) I przy okazji my będziemy mieli ubaw jak spiszesz swoje obserwacje a może i przygody:) I wcale nie myślę o sanatoryjnych romansach.Przynajmniej nie Twoich:)
OdpowiedzUsuńps. Tylko koniecznie musisz zabrać ze sobą laptopa od Lubego swego:)
ps. Cieszy mnie,że już z Tobą lepiej i zastrzyki pomagają:)
moje sanatoryjne opowieści już raz spisałam, wówczas laptop w sanatorium był rzadkością i w całym budynku nie było internetu, wiec nosiłam laptop do pijalni i tam pisałam a jeden z panów (120 lat, 4 łyżeczki cukru do herbaty, cztery do kieszonki na zapas) ciągle pytał mnie czy ja w tej walizce noszę pieniądze.
UsuńTrzymaj się ciepło;) Niech te zastrzyki bolą jak najmniej!
OdpowiedzUsuńpo wczorajszym korci mnie myśl o rezygnacji, co oznacza, że jest ogólna poprawa
UsuńWyjedz! Przyda Ci sie odpoczynek od domu i rodziny, a i zabiegi nie zaszkodza. Cos dla ciala, cos dla duszy.
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do zdrowia, zebys mogla w sanatorium zaszalec ;))
dzięki,
Usuńjuż widzę te szaleńswa w sanatorium, laski, tabletki na ciśnienie na zmianę z tabletkami na zatwardzenie itd.
Ktoś gdzieś pisał o obdzieraniu? Toż to marnotrastwo - żywy kot to taki termofor perpetum mobile ;)
OdpowiedzUsuńTy się nie wstydź, tylko korzystaj, Asia pewnie też zadowolona, że może coś w domu zrobić, a nie tylko korzystać z teściowej, o!
no dobra, pośpieszyłam się - teściowej "in spe" ;)
Usuńbank ich połączył mocniej niż ksiądz;)
UsuńZ sanatorium wrócisz połamana, potargana, rozchełstana ale za to jaka zadowolona!!! Na kręgosłup to podobno najlepiej do Buska Zdroju.
OdpowiedzUsuńWróciłam kilka lat temu z sanatorium subtelna, wylaszczona i wyleczona. Mam sposób - zabieram tylko kilka dresów i podkoszulków, sportowe obuwie i jednoczęściowy kostium na basen. Nikt się nie obejrzy za takim dziwadłem wśród pań w brokatach.
UsuńSanatorium - piękna sprawa... Ja byłam w Krynicy, ale wtedy nie znałam jeszcze Waldemara :) Też wzięłam tylko dresy i inne sportowe rzeczy, kostium do ćwiczeń w basenie i to były piękne trzy tygodnie relaksu. Wszystko zależy po co się jedzie - albo po zdrowie albo ... nie :) Na razie muszę odczekać, ale jak minie 1,5 roku, to w te pędy do lekarza po skierowanie :) Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia.
Usuńty zdrowiej szybko, bo nie wypada chorej do sanatorium jechać. toż przecież sanatorium nie od leczenia jest!!!
OdpowiedzUsuńpojadę podrywać emerytki, pielęgniarki, panie na stołówce, i babkę co nalewa wodę w pijalni!
UsuńMężczyzn w sanatoriach nie ma.
zdrówka :)
OdpowiedzUsuńdziękuję
UsuńZdrówka kochana ja wiem niestety jak to boli prześpij wygrzej buziaki!
OdpowiedzUsuńto właśnie robię, przesypiam chorobę, zdumiewająco dużo śpię.
UsuńO rany zastrzyki...
OdpowiedzUsuńA ja się tak boję zastrzyków...
Klarka jesteś dzielna bardzo,
ale to wszystko dla zdrowia.
Po co Ci sanatorium , w domu masz lepiej ;-)
byłam i wiem, że te zabiegi i rehabilitacja stawiają mnie na nogi na kilka dobrych lat. POza tym lubię tak jechac z domu na trochę dla odmiany.
UsuńZastrzyki zawierają lidokainę i tak bardzo nie bolą bo znieczulają, tylko dużo tego więc miło nie jest.
W sanatorium będzie sodoma z gomorą.
OdpowiedzUsuńWiadomo nie pod dziś
Pozdrawiam
skąd wiesz?
UsuńCo do sanatorium jestem tego samego zdania, co Antoni :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że możesz czytać.
I faktycznie czasem się zastanawiam, że dobrze jeśli człowiek ma kogoś w domu, kto może za niego zrobić najważniejsze rzeczy, kiedy się czasem sam z łóżka ruszyć nie może.
Uściski i zdrówka! :)
byłąm w sanatorium, nie ma z kim za bardzo rozrabiać bo wszystko się sypie w oczach. Dość dwuznacznie to zabrzmiało;)
Usuń"Dzienniki kołymskie" to bardzo ciekawa książka :)
OdpowiedzUsuńJak tak sobie myślę to rzeczywiście chorowanie w samotności to kiepska sprawa. Nie dość, że fizycznie nie można wielu rzeczy zrobić to i w chorobie często psychicznie potrzebujemy wsparcia drugiej osoby. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała chorować samotnie.
I wciąż życzę zdrowia.
bardzo dziękuję:)
UsuńWiadomo! nasłuchasz się świstów, nasłuchasz:-))
OdpowiedzUsuńSagę o Ludziach Lodu - kochałam! Ciekawe, jak by się to czytało teraz, po latach. Moja Ciocia ma wszystkie tomy!
Zdrowiej nam:-)
ja też mam, dostałam w prezencie wydanie z 1996 roku, wtedy każdy chciał i pozyczałam aż wreszcie ktoś mi nie oddał jednego tomiku i tak stoi niekompletna
UsuńJak już balangi do białego rańca w sanatoriach Ci w głowie, to nieomylny znak, że dochodzisz do siebie :)
OdpowiedzUsuńjakie balangi, tam średnia wieku 140 lat, czyli drinki z geriavitu do świtu, skrzypienie stawów otwieranie trumny o piątej rano. Bardzo skrótowo, ale w komentarzu się nie da, jak będę na miejscu to rozwinę temat;)
Usuńodpoczywaj i zdrowiej)))))
OdpowiedzUsuńdzięki:)niedźwiedzie - ludojady mi się śniły, czas odstawić leki:D
UsuńJakby Ci także ręce odmówiły posłuszeństwa - co nie daj Boże! - to jeszcze możesz słuchać audio-booków. Polecam, jak lektor dobry, to słucha się naprawdę fajnie. Ja często słucham podczas kierowania samochodem, bo wtedy nijak nie da się czytać, a czasu szkoda:-)
OdpowiedzUsuńWiesz, że ja też czytam wszystko z mapą i sprawdzam informacje w internecie? Pewnie dlatego nie przepadam za fantasy, bo nie dzieje się w realnym świecie i nic nie da się sprawdzić.
A sanatorium jest pomysłem rewelacyjnym, korzystaj, jak możesz!
Pozdrawiam!
oo to mi przypomniało, że mam Wiedźmina do wysłuchania! I dziękuję Ci wiesz za co, ja to wywalam bez mrugnięcia okiem mówiąc, że cóż, pozwólmy psu szczekać na księżyc, i takie tam inne przysłowia indiańskie o Kobierzynie
UsuńA ja mam Trylogię Husycką tego samego Autora. Syn pogania, a ja jakoś nie mam weny... Podobno fajne, muszę się za to zabrać. W wersji papierowej też mam, jakby co!
UsuńAha, i dobrze, że usunęłaś, bo to wkurza mnie strrrrasznie!
UsuńHmm, no tak, wiemy juz po co sie jezdzi do sanatorium. ;)
OdpowiedzUsuńKlarko, uzalaj sie nad soba ile sie da, w koncu jak nie podczas choroby to kiedy? I nie wstydz sie wykorzystywac domownikow. Na codzien Ty przy nich skaczesz, teraz niech poskacza nad Toba. :) Zreszta, zaloze sie, ze robia to z przyjemnoscia.
nie zakładam się, mam wszystko pod nosem a do tego lody, ciasteczka, smarowanie pleców na żądanie, świeżą pościel i telefon, żeby tylko tak nie bolało to życie jak królowa;)
UsuńKto bez skory nie spelni swoich zadan wygrzewajaco - uzdrawiajacych, wiec najlepiej okladac sie kotami zywymi i porosnietymi bujnym futrem ;) Do tego glaskac! nic tak nie izdrawia, jak glaskanie kota... no moze jeszcze setka wodki z pieprzem, ale to raczej na przeziebienie ;)
OdpowiedzUsuńbym z miejsca padła trupem, masz pojęcie, jakie to musi być ohydne?:D
UsuńRozczarowana? Na złej kanapce dziecko przysiadło pupą?
OdpowiedzUsuńMiała być królewska a jest urzędnicza i to do psychiatryka a potem wiezienie.
Bo idziemy do Prokuratury w spr. nękania/rozpowszechniania i mobbingu. wstępnie - 4 latka za to przestępstwo.
Podać syropek?Na uspokojenie?
Torby nie szkoda z kroplówką? O tę parę kropel glukozy.
Pozdrawiam znad Dziennika prawa pisanego wspólnie z komisarzami z UE. Dzień Dobry.
PS Rzeczywiscie, zapomniałam ,ż eto moje. Więc jak pani się zapakuję....drzwi są wiadomo gdzie.
jr
Co tam... napisze! Choroba to dobry czas... nic nie musisz i nikt nie ma pretensji, ze nic nie robisz... a jesli masz pod bokiem tych, ktorzy kochaja tak po prostu... to jest dobry czas...
OdpowiedzUsuńI masz racje... chorowac w samotnosci nie jest latwo...
Serdecznosci
Judith
zawsze doceniam, to co mam, ale teraz te moje myśli bardziej nie wiem jak to nazwać, dziękczynne chyba, tak właśnie.
UsuńWszystko w domu funkcjonuje bez zarzutu a ja jestem rozpieszczana:).
Fatalnie nastroił mnie wpis o chorobie samotnych ludzi...zagląda się ,przynosi leki ,zakupy,robi pranie,pyta o samopoczucie,wypija herbatkę ,ale potem są godziny pustki,kiedy chory zostaje sam.Potem ten KTOŚ bliski umiera,a Tobie zostają przemyślenia-czy nie za mało,wystarczająco troskliwie i z cierpliwością-nigdy nie jest się z siebie zadowolonym.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci Klarko ,żeby przestało Cię boleć,a rekonwalescencję rozłóż sobie w czasie,bo na sanatorium czeka się ponad 2 lata:))maria I
jeśli ktoś zagląda i się troszczy to wcale nie jest źle, gorzej, gdy przychodzi tylko opiekunka. Tu niedaleko zmarła kobieta sama w wielkim domu, znaleźli ją po dwóch dniach, nie dosięgła do telefonu. Na sanatorium poczekam cierpliwie, a może uda mi się wskoczyć na cudze miejsce, wszak ja mam czas bo nie jestem na etacie.
UsuńSanatorium - świst pizd mi się przypomniał :p
OdpowiedzUsuńWiem, zero empatii we mnie dzisiaj ;-)
ale jakie to może być inspirujące, juz raz pisałąm w sanatorium i tak powstał fragment książki.
UsuńTeraz na początku rozmawiałam z koleżanką i mówiłam jej, że wstydzę się pisać o chorobie, może mi przejdzie za kilka dni bo po co tak ludziom się użalać ale ponieważ byłam naprawdę w bardzo złym stanie i nie mogłam nawet przez chwilę usiedzieć przy laptopie to napisałam, aby ludzie się nie martwili, że mnie nie ma. Wiedziałam, że to nie jest ciężka chhoroba tylko dokuczliwa i dość popularna, poboli i przestanie i głupio mi tak ludziom zawracać głowę i marudzić.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo, no "Dzienniki kołymskie", to Ty twardziel jesteś. Ja czytałam etapami. Nie umiałam przebrnąć przez opisy ze spychaczami na "cmentarzach" :( Zresztą tam ciągle cmentarze, kości, groby i alkohol. Aha, i jeszcze złoto, pełno złota. Niemniej czyta się z zapartym tchem. Zupełnie inny wymiar. A Ty się jeszcze oszczędzaj, bo to nie żarty :)
OdpowiedzUsuńśnił mi się dziś taki wielki niedźwiedź - ludojad, straszny sen. Dzienniki przeczytałam ale np "Łaskawe" nie dałam rady, porzuciłam w połowie.
UsuńW czasie choroby nigdy nie pasowały mi takie "ciężkie" lektury - wiec podziwiam, że spadek formy fizycznej nie obniżył wytrzymałości psychicznej, niezbędnej w przypadku wszelkich dzieł spod znaku Gułag.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę zdrówka, na reumatyzm polecam Solec Zdrój /najsilniejsze siarczki, choć miejscowość niezbyt atrakcyjna/, a teraz na pupkę okłady z tłuczonego liścia kapuścianego, bo ewentualną następną serię zastrzyków będzie trzeba przebijać przez ZROSTY!
A, i pochwalę się - nie pisałam, że zginął mi kot, ale okazało się, że młody poszedł za córcią do kościoła, nie wiedział jak wrócić i ma nowy, przytulny dom u dalszych sąsiadów! - a i tak miał iść w dobre ręce, więc jak tak sobie wybrał, to niech ma...:)
Zdrowiej szybko - M.
następny kot, który sam sobie wybrał dom, a to bestia:) z tymi zrostami masz rację bo to jest trzy ampułki podawane w jednym zastrzyku więc tego jest dużo i wczoraj np się przytkało i musiała podzielić na dwie, średnia radość.
UsuńWyjazd do sanatorium???? ja już nie mogę się doczekać wpisów po takiej dawce inspiracji ;) Zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńno tak, te sprzed trzech lat pisałam jeszcze nieśmiało
UsuńA sama je wrzucasz do falującej wody i to jak w worze.
OdpowiedzUsuńtak, i tego sie wstydzę;(
UsuńKlarko, na osłodę wpis dla Ciebie na moim nowym blogu :*
OdpowiedzUsuńdziękuję, bardzo lubię kota Simona
UsuńŚwietne są "Dzienniki kołymskie". Inne książki Hugo-Badera też już miałam okazję poznać - poziom zawsze jest. A oderwać się nie sposób :)
OdpowiedzUsuńW ogóle Czarne ma coraz więcej świetnych książek w dziale reportaż :D