sobota, 6 października 2012

w roli głównej


Były obok chleba  jednym z najważniejszych składników pożywienia. Ziemniaków się nie kupowało, przynosiło się je z piwnicy albo prosto z pola.

Zaczynały się latem, stare były już niesmaczne, porośnięte białymi, długimi kiełkami i musiały być porządnie omaszczone i utłuczone.  Na polach, wysoko obsypane, w równych, starannie wypielonych rzędach już rosły nowe, zielone krzaki z delikatnymi kwiatkami. Należało ostrożnie, aby nie uszkodzić całej rośliny, wybrać spod ziemi największą bulwę i z powrotem wyrównać rządek – czyli – umieć dłubać. Babcia dłubała młode ziemniaki, myła je, skrobała z delikatnej skórki i jedliśmy je z kwaśną śmietaną albo z kwaśnym, zimnym mlekiem.
Młode ziemniaki nie nadawały się na nic innego, tylko do zupy (młoda kapusta, fasola jaś, marchewka, zielona pietruszka i koper i to wszystko „podbite” śmietaną) albo na drugie danie, z kurczakiem w sosie smakowały  znakomicie. Mama przywiozła z Zachodu umiłowanie do sosów mięsnych i śmietanowych a kuchnia babci była prawie wegetariańska, na nasze szczęście udało im się zgodnie połączyć kulinarne upodobania i dzięki temu mieliśmy smaczne jedzenie.  Mama używała nazwy "kartofle" co w górach brzmiało dziwnie i "po pańsku". 

Królik w sosie śmietanowym, do tego młode ziemniaki, kluski na parze albo kopytka. Placki ziemniaczane z grzybowym sosem. Albo ze śmietaną i z cukrem. Czy wiecie, ile trzeba natrzeć ziemniaków na 10 osób? Wiaderko! Tarka (tarło) była duża, nie taka jak te dzisiejsze zabawki, wyglądała na niezbyt udolnie robioną domowym sposobem. Ręcznie robione były również obieraczki, szczelinowe nożyki, zwane stróżkami. Ziemniaków nikt nie obierał nożem, obierki, gotowane  dla krowy lub świń musiały być cienkie, nie marnowało się nic.
Tarło służyło nie tylko do przygotowywania klasycznych placków smażonych na patelni. Z tartych ziemniaków były robione mordonie, rodzaj dużych klusek, gotowanych w wodzie, podawanych ze skwarkami albo ze śmietaną.
Nie bardzo je lubiliśmy, woleliśmy talarki. Wystarczyło umyć ziemniaki, pokroić je w plastry i położyć na gorącej blasze. Po kilku minutach przewrócić, znów zrumienić, posolić i ..natychmiast  pojawiali się amatorzy talarków, zwabieni zapachem.
Uwielbiałam wszystko, co było pieczone na blasze. Jarzębule (rodzaj grzybów), rydze, talarki z ziemniaków, a najbardziej lubiłam prołżoki (placki z mąki, kwaśnego mleka  i sody) i placki z gotowanych ziemniaków. Do dziś pamiętam charakterystyczny zapach gotowanych, parujących ziemniaków łączonych na stolnicy z mąką. Zwykłe ciasto ziemniaczane, ale uformowane w placki i upieczone na blasze jest dla mnie niezapomnianym smakiem.
Jeszcze były kopytka, polane obficie spieczonym skwarkami z boczku. Dziadek Fabian lekceważył ryż i makaron, twierdząc, że to legumina, dlatego do rosołu musiał mieć ziemniaki. I grubo ziołowego pieprzu.

Teraz ziemniaki gotuję rzadko i nie bardzo lubię. Częściej podaję je tak, aby poprawić ich smak, czyli piekę w piekarniku z przyprawami albo robię z nich kluski śląskie. Czasem kupuję w markecie torbę gotowych frytek, wyrzucam je na blachę i po kilku minutach są gotowe. Znam się natomiast na ziemniakach i wiem, że te, które są w sprzedaży na placach i targowiskach, zawierają zbyt dużo skrobi, są pędzone na nawozach i dlatego gotują się na wstrętny krochmal z grudami bo to po prostu odmiana przemysłowa.
Mój sąsiad ma dobre, spożywcze ziemniaki. Są sypkie, pachną, równo się gotują i nie mają w środku dziur. Ale sąsiad uprawia ziemniaki tylko dla siebie.

Miłego dnia!  

PS.  Filek się bawi u nas.

61 komentarzy:

  1. Tak apetycznie o tym wszystkim napisałaś, że aż zrobiłam się głodna :)
    Miłego dnia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jeszcze dodam ze uwielbiałam wykopki ziemniaków u nas, to był taki magiczny jesienny dzień, wiedziałam ze lato się kończy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A u nas ziemniaki brzmiały po literacku, a kartofle po swojsku :D

    Co do obierek - kiedyś jadły je zwierzaki, teraz widuję przepisy dla studentów na czipsy z obierek - też się nic nie marnuje! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze ziemniaki w mundurkach i pieczone w ognisku. :)
    Teraz, z powodu ogólnej tendencji do odchudzania wiele się w kartoflanym świecie zmieniło - to co kiedyś było pastewne, teraz idzie na stół, a dawne jadalne idą jako przemysłowe. Wysoko skrobiowe idą na frytki i czipsy. A tak nawiasem mówiąc, stare odmiany się wyrodziły i dlatego na ich miejsce musiały wejść nowe. Dobrze sprawdzają się w kuchni "Astry" i "Asteriksy", ale wiele zależy też od gleby, na której są uprawiane.
    Pogardzana dawniej gorzała z kartofli teraz jest rarytasem, bo skrobia z nich jest droższa niż ze zboża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie napisałam bo nie bardzo lubiłam obierać z tej czarnej skorupy, wolałam nie jeść.
      O tak, na placu prawie wszyscy mają Astry i Lordy, bo tego sobie życzą klienci, a tak naprawdę to nikt nie ma pojęcia, co sprzedaje

      Usuń
    2. A u nas w Kołobrzegu wszystkie ziemniaki to Bryza.Renia

      Usuń
  5. Moja babcia robila jeszcze tzw. zelazne kluski, od ich szarego koloru. Robione byly z gotowanych i tartych surowych ziemniakow, pol na pol. Babunia tez jadala rosol z ziemniakami, jako jedyna w rodzinie.
    Moi rodzice kupowali kiedys ziemniaki ze wsi, na METRY, bardzo sie temu dziwowalam i myslalam, ze te bulwy leza na ziemi w szeregu i odmierza sie je metrowka. A mlode ziemniaczki, takie wielkosci orzecha wloskiego, tylko umyte, bo co tam obierac, podsmazone i z koperkiem, a do tego zsiadle mleko. Mmmmmmm.....
    Tutaj nie sprzedaja takich malenkich kartofelkow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a metr pszenicy ziarenko przy ziarenku;) dzieci mają niesamowitą fantazję!

      Usuń
  6. Z tartych ziemniaków, można jeszcze upiec babkę ziemniaczaną. Dodać mąki, jajek, podsmażonego boczku w kostce, przyprawić - ale tak uczciwie. Upiec jak babkę w piekarniku. Kiedyś piekło się we flaku tzw. kiszkę. Można spożywać samodzielnie, z kwaśną śmietaną, sosem grzybowym, lub sosem gulaszowym. Pychota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Margo....wnioskuję bo babce i kiszce ziemniaczanej ,że ze wschodniej Polski pochodzisz:)Za babką i ja przepadam:)

      Usuń
  7. O dodałaś zdjęcie? Placuszki wyglądają bardzo apetycznie i "chrupiąco":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odbija mi, robię jedzenie na blogowe potrzeby:x

      Usuń
    2. Mi też się zdarza, nawet na cudze blogi :D

      Usuń
  8. Nie przepadam za ziemniakami gotowanymi na sypko do obiadu.A puree wręcz nie cierpię. Za to placuszki ziemniaczane tarte na grubej tarce, talarki, czy półksiężyce smażone na patelni uwielbiam:)Mój Tatko robił też najsmaczniejszą pod słońcem babkę ziemniaczaną, a jego ziemnaczki talarki nie miały sobie równych.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ mi narobiłaś smaka na takie dobre prawdziwe domowe frytki albo placki...
    Albo te wszystkie kluski i placki domowej roboty
    ech...gdzie one gdzie...
    A nie mówiłam ,że Filek Was polubił ? :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chybs smak - nie smaka.

      Usuń
    2. Ja też mam smaka na placki:)Nie wytrzymam i zrobię na kolację:) Moja biedna wątroba:)

      ps. Do anonima:"Narobić smaka" to potoczne sformułowanie. A jeśli już miało być poprawnie językowo to nie "narobić smak" tylko "narobić smaku".

      Usuń
    3. A w ogóle co to jest "chybs"? :D Nie ma to jak poprawiać kogoś samemu pisząc niestarannie...

      Usuń
    4. Litera a na klawiaturze jest umieszczona obok litery s. Mam słaby wzrok i stąd ta pomyłka.

      Usuń
  10. W życiu nie zapomnę, gdy pierwszy raz tarłam ziemniaki na placki. "Operację" zaczęłam mając lakier, krwisto-czerwony na paznokciach, gdy skończyłam paznokcie prawej ręki były bez lakieru.I nikomu się nie przyznałam i nikt się nie zorientował.Lubię bardzo pieczone kartofle z ogniska i domowe frytki, kartoflankę z domowymi zacierkami, pyzy i z braku ogniska piekę na blasze grube plastry ziemniaków skropionych oliwą.Filek chodzi do was niczym do przedszkola.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jadłaś te placki z..lakierem? :D

      Usuń
    2. Jadłam, ale lakieru nie znalazłam, choć dłubałam w nich i oglądałam bardzo dokładnie.Aż się mój ojciec dopytywał, co tak wolno jem i tak je kroję na malutkie kawałki.Ale sie nie przynałam.
      Miłego,;)

      Usuń
  11. Ja moge ziemniaki codziennie i w kazdej postaci :)W koncu jestem rodowita poznanianka i PYRKE mam w herbie::))

    A tak w ogole Klarko to ty nie masz litosci !takie piekne i apetyczne zdjecie a ja na diecie "watrobowej"
    No ale skad moglas wiedziec...::))
    No ale czy to moja wina ze lubie u ciebie bywac::))
    a ty tak smacznie o wszystkim piszesz...::))

    milej soboty malgosia

    OdpowiedzUsuń
  12. co do ziemniaków to ja lubię tylko żółte odmiany czyli Brzya czy Lord. Nie lubię białych, które w gotowaniu się rozłupują i sypią. Bleee

    OdpowiedzUsuń
  13. Smaki dziecinstwa mi sie przypomnialy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ziemniaki :) Za gotowanymi nie przepadam, ale bardzo lubię pieczone lub w formie placków :D Kluski śląskie uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię ziemniaki pod każdą postacią i jakoś trafiam na ogół na smaczne i jadalne. Dziś zresztą miałam tarte na grubszej tarce placki i to z jednego olbrzymiego ziemniaka . Ale ja sama tylko dla siebie gotuję. Ziemniaki bez dodatków są zresztą mało kaloryczne. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. Najmniej lubię gotowane ziemniaki. Mam to szczęście, że rodzinka ma swoje i korzystam do woli. Smaczne są.Kluski towarzyszą mi od dzieciństwa. Bardzo lubię. Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale przysmaków ze zwykłych ziemniaków! Aż ślinka cieknie:)Ja też właśnie robiłam wczoraj takie placki ziemniaczane ze sosem z prawdziwków!!! Pycha:)Pozdrawiam.
    korek115@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Ziemniaki to ja (nie)stety uwielbiam, ale sypkie, żółte, pachnące, ładne. Takie to tylko od Babci z działki. Te z marketów są okropne, na rynkach też rzadko co dobrego kartofla można dostać. Jesli mowa o potrawach z ziemniaków to u mnie w czołówce jest babka ziemniaczana(koniecznie z dużą ilością cebulki, boczku i kiełbasy), pyzy z mięsem, albo twarogiem, placki ziemniaczane i ugotowane ziemniaki ze zsiadłym mlekiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to Ty jesteś tą blogerką wybierającą się na BFG? Powodzenia!

      Usuń
  19. Ziemniaki są świetne! Mało kalorii, mają sporo składników odżywczych po ugotowaniu (nie są rekordzistami, ale też do słodyczy im daleko). Co do grzybów - nie lubię, jednakże rydze są przepyszne :) Trudno je znaleźć niestety...

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeszcze jedno; jak teraz zrobić talarki na tych nowoczesnych, zimnych kuchenkach???
    ten sam korek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie da się! chyba w piekarniku na blaszce - grill + termoobieg

      Usuń
  21. Wszystko to przerabiałam:))ale nie miałam dziadka Fabiana-poezja nie imię:))maria I

    OdpowiedzUsuń
  22. A ja uwielbiam ziemniaki pod każdą postacią;))))Karolina

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie przepadam za ziemniakami, ale tak apetycznie to wszystko opisalas, ze slinka mi teraz cieknie i chyba zrobie kluski slaskie! :)
    A Twoj post mi cos uswiadomil. Nie wiedzialam, ze w gorach nie mowi sie "kartofle". To dlatego moj maz-goral zawsze sie smieje, ze "co TO jest???", jak uzywam tego slowa, bo u nas w domu uzywalo sie obu wyrazow naprzemiennie. :) Moze zaczne po prostu mowic poznanszczyzna: PYRY!!! ;))

    OdpowiedzUsuń
  24. To coś z ziemniaków i mąki pieczone na blasze, to u nas nazywano "prażuchy" polane skwarami, tez pamiętam i smak i zapach, sama nie umiem tego zrobić. A placki jadało się u nas z solą albo cukrem nigdy z sosem. Najbardziej lubię młode ( ale nie greckie albo izraelskie tylko polskie) z masełkiem i koperkiem plus kefir, bo zsiadłego to już nie da rady zrobić z pasteryzowanego mleka.....mniam pycha, a zapomniałam, koniecznie do tego jajko sadzone:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdarza się, że na placu klienci pytają w kwietniu i maju o polskie młode ziemniaki i nieuczciwy sprzedawca utwierdza ich w przekonaniu, że te regularne, duże to już nasze:( Mam ochotę spytać - spod śniegu wykopane?!

      Usuń
    2. Jadłam dziś takie placki, upieczone chyba na blasze - w regionalnej orawskiej restauracji nazywały się moskole, podane z masłem czosnkowym były przepyszne :)
      Anaberry

      Usuń
  25. Nie ziemniaki, nie kartofle, ino pyry! :) W poznańskim to główne danie. Nie mięso, nie warzywa. Pyry. Reszta jest dodatkiem.
    I nie kluski na parze, ino pyzy :) Za to szumnie nazywane pyzy z mięsem, to nie żadne pyzy, bo pyzy są tylko drożdżowe, tylko kluchy z mięsem :)
    Zastanawia mnie skąd się tak faktycznie biorą te różnice w nazewnictwie tych samych potraw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie pyzy z mięsem to kartacze:)

      Usuń
    2. ale chodzi Wam o małe pyzy z gotowanych ziemniaków czy takie jak jadłam w Sejnach z surowych tartych ziemniaków wielkie jak bomba? tam to się nazywało cepeliny albo kartacze, nie pamiętam

      Usuń
    3. Nie da rady stwierdzić jednoznacznie. Każdy region ma swoje pyzy/kartacze. Można by dociekać, ale najlepiej poszukać na stronie Ministerstwia Rozwoju Wsi i Rolnictwa, na liście potraw regionalnych. A dla mnie PYZY to takie duże, podłużne. Takie robiła moja Mama i Babcia i zawsze to były Pyzy, a nie kartacze, czy cepeliny. Dla zobrazowania:
      http://tryingtocookandbake.blogspot.com/2012/07/pyzy-borowiackie.html

      Usuń
  26. Pamiętam jak moja babka nazywała gatunki ziemniaków. Do dzisiaj pamiętam dwie nazwy. Jedna to - Sowy a druga to Leniny, to chyba jakiś import z ZSRR. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leniny były rdzennie polskie, z tego co wiem :)
      Ja pamiętam Flory, Almy i Amerykany, potem były różowe Pierwiosnki :D

      Usuń
    2. Też pamiętam Leniny. Dziadek je uprawiał, były bardzo smaczne i polskie.

      Usuń
  27. kartofelki to jest to! ale muszą być białe, sypkie, pachnące. trudno tu u mnie o takie, więc jak już znajdę gdzieś na bazarku w większym mieście, to zapasik robię.
    a placki uwielbiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Wszyscy zapomnieliście o pierogach ruskich - ziemniaki, cebulka i biały ser i .... pychota! Świerze gotowane i odsmażane, z masełkiem lub śmietaną.

    OdpowiedzUsuń
  29. A ja uwielbiałem ziemniaki gotowane bez obierania. Takie dla kur. Później babcia je wysypowała do drewnianego korytka i zanim ubiła takim specjalnym drewnianym tłuczkiem, to ja jej zawsze dwa ziemniaczki podprowadziłem i zjadałem ze solą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. robiłam dokładnie tak samo:)

      Usuń
    2. ziemniaki z parnika, takie dla świń - smak mojego dzieciństwa:)

      Usuń
    3. uwielbiałam :) jak miło powspominać...

      Usuń
  30. moja Babcia robiła nam talarki na fajerkach,nie ma już Babci,nie ma fajerek,nie ma talarków
    a szkoda to mój smak dzieciństwa

    OdpowiedzUsuń
  31. W menu: przedstawiamy...
    Z tymże ja wolę w asyście warzyw/owoców i tak też się żyło.....ale nie przyrządzało. Szkoda.
    Bo ten sam skład a smak zupełnie odmienny.
    I zajączki/króliki mogą się poczuć zagrożone.
    Na str. dziczyzny?Do ciasta też by się człowiek przyczepił.
    PS Mam własną wizję. Jak zawsze. Uszlachetniania/urabiania.
    Typowe polskie jedzenie jest ciężkie.Warto żurawiem zerknąć do kuchni świata.
    jr

    OdpowiedzUsuń
  32. Kluski na parze, te poznańskie? Uwielbiam!!!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz