wtorek, 25 września 2012

wczoraj

Doprowadzają mnie do szału. Wczoraj byli goście a w domu roje muszek! Przecież jest wysprzątane, owoce myjemy, kosz na śmieci jest w zamkniętej szafce, a tu po godzinie nad talerzem z ciastem rój, nad koszykiem z owocami rój a jeszcze do tego przez otwarte drzwi (było bardzo ciepło) nawlatywało normalnych much.  Dawno się tak nie wstydziłam.
Wszystko wymyłam, pochowałam do szafek a muszki dalej są, nawet w łazience. Dziś zamierzam myć jeszcze raz, szafka po szafce, blat po blacie i wyprać firanki, zobaczymy. 

Widziałam w markecie nad stoiskiem z owocami powieszone pułapki ale nie sądziłam, że i w domu może być taka plaga. Dobrze przynajmniej, że myszy nie ma, zawsze o tej porze roku walczyłam z myszami, teraz załatwiają to koty.

Poznałam niespełna trzyletnią pannę a jak wiecie, do dzieci mam delikatnie mówiąc wielki dystans. Ale  chyba tylko teoretycznie. Panienka była u nas pierwszy raz w życiu, jej rodzice zresztą również, nie znaliśmy się wcale. I co? Po minucie poszłyśmy tylko we dwie zwiedzać najpierw ogród i wyganiać kury, co szło nam bardzo dobrze, a potem, ponieważ obydwie  potrzebowałyśmy ruchu, poszłyśmy na plac zabaw. Znów tylko we dwie. Mała zapomniała o mamie i tacie, bawiła się znakomicie a ja z nią, tak, jakbyśmy się znały od zawsze.
Nie wiedziałam, że te dzieci teraz takie grzeczne i usłuchane. Mogę śmiało być nianią. Bawiłam się i w piaskownicy, i na karuzeli, tylko na zjeżdżalnię nie wylazłam mimo zachęty małej, która  powiedziała rezolutnie - nie chcesz to nie, ja to rozumiem!
To  zaczynam walkę z muszkami. 
Miłego dnia!
PS. Z muszkami wygrywam - wszystko łącznie z firankami i sufitem potraktowałam mopem parowym. 




40 komentarzy:

  1. Oj Klarko, chciałam coś napisać ale lepiej ugryze sie w klawiaturę;)
    A tekst Małej super;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale czego się wstydziłaś? Że mieszkasz na Ziemi, gdzie much jest znacznie więcej jak ludzi i one wszędzie się wcisną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze mam siatkę w drzwiach i much nie ma, a teraz już zrobiło się zimno więc siatkę zdjęłam. Muchy mi się kojarzą z brudem, dlatego się wstydzę.

      Usuń
  3. Czyli mówiąc kolokwialnie" "Dojrzałaś do wnucząt" :P

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie jest tak samo. Zastanawiam się czy to one są u mnie czy ja u nich :(. Mycie nic nie daje, uwierz. Ja wciągam do odkurzacza. One idą z ogrodu i nic na to nie poradzisz, chyb że drzewa i krzewy owocowe wytniesz (i u sąsiadów też). Mimo to powodzenia w walce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko jedyna to Ty też z nimi walczysz? Szału dostaję od 2 dni bo opanować tych muszek nie mogę.Nawet Lejka choć rzuca się na wszystko co lata, jest bezradna.
    Z dziećmi to jak z nami. Są różne, nie zawsze można trafić tak dobrze.Miłego dnia i zwycięskiej walki życzę, bo ja zaczęłam się z wolna poddawać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Klarciu- u mnie, na goracej wyspie, much tysiace. Swietnie zdaje egzamin kilka kropel wybielacza z sokiem z cytryny, dodany do wody, w ktorej pluczesz szmatke, gabke do wycierania. Przetrzyj meble, stol, i podloge, potem zmyj normalna woda. Muchy powinny uciec.
    Fajnie tak sobie pobyc z dzieckiem..:-))

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas to samo. Plaga normalnie, jednego dnia jakby ich nie było, a postw tylko obiad albo jakąś szklankępo soku i jest z milion. Ja już wszystkiego próbowałam, niestety z marnym skutkiem. Czekam aż zima przyjdzie, wtedy wyginą wreszcie...

    OdpowiedzUsuń
  8. O ja też mam taką plagę! Zaczęło się przy przetworach, ale teraz dosłownie wszystko co jadalne mam schowane a one wciąż są :/ Latam z odkurzaczem, ale mam też inkszy sposób. Wrzucam kawałek śliwki najlepiej przejrzałej do słoika, słoik przykrywam folią, folię przymocowuję gumką. Robię ze dwie niewielkie dziurki i one tym rojem do tej śliwki... Tylko z wyjściem już im nie idzie chyba nażarte ;) i potem zalewam wodą. I puszczam wolno - do wc. Tak hurtowo. Ale żeby na ósmym piętrze??? W blokowym pomieszczeniu z koszami, na parterze jest ich po prostu miliony :/ wysoko latają :/

    OdpowiedzUsuń
  9. To jakaś wyjątkowo dobrze wychowana mała,
    z moich obserwacji na żywo to różnie bywa :-)))
    U nas muszek nie ma , bo chyba za zimno...

    OdpowiedzUsuń
  10. Meszki zmory w mojej kuchni co wytępię za chwile następne i nic na blacie nie daj Boże zostawić > Mam taki jeden sposób na to do kufra na piwo wkładam (kawałek) dojrzały owoc zaklejam folia spożywczą tak by nie miały możliwości wylecieć nabijam patyczkiem lub nożem kilka dziurek i zostawiam na blacie. Muszki wlatują ale nie są wstanie wylecieć i tak po całym dniu i nocy po muszkach :)

    OdpowiedzUsuń
  11. He, he , nie wszystkie są takie grzeczne i usłuchane! Mogę Cię w 100% zapewnić!

    OdpowiedzUsuń
  12. A u mnie sie właśnie mysz pojawiła. Jakaś samobójczyni - topielica. Kot-Łotr-Darmozjad-Leniuch dostał opiernicz;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Klarka nianią!;))
    A muszki - jak zechcą same pójdą;))Inaczej cienko to widzę;))

    OdpowiedzUsuń
  14. Muszki są wszędzie. Mimo że wszystko schowamy, znajdą sobie tajemniczy okruszek :)
    Pułapka z miską i śliwką jest świetna i działa. Proponuję zamiast śliwki dodać skórki z jabłka, działa tak samo. Można też do miski nalać wody przed jej przykryciem folią. Wtedy muszki same się unicestwią.

    Nie przepadają za zapachem mięty/mentolu. Miętowy zapach w mieszkaniu powinien je skutecznie trzymać z daleka.
    Życzę udanej walki z drozofilami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. narwałam mięty i rozłożyłam na parapecie, kot teraz pachnie miętowo bo lubi tam spać:)

      Usuń
  15. Witaj Klarko, z przyjemnoscia czytam Twojego bloga juz od dawna, ale nigdy jeszcze nie komentowalam...

    My tez walczymy z muszkami (zwlaszcza od dwoch lat, kiedy po przeprowadzce mamy smietnik w poblizu okien kuchennych - w tym roku byla prawdziwa plaga), ale w tym roku wreszcie chyba udalo nam sie opracowac skuteczna strategie:

    1. pulapka na muszki sklada sie z kieliszka na wino w ktorym jest woda zmieszana z octem (ale nie spirytusowym, tylko na przyklad balsamico) albo jeszcze lepiej z winem (jak komu nie szkoda wina na muszki) i do tego koniecznie kilka kropel plynu do mycia naczyn. Ocet/wino przyciagaja muszki zapachem a plyn do naczyn zmniejsza napiecie powierzchniowe cieczy, wiec muszkom nie udaje sie napic i odleciec, tylko sie w tej mieszance topia.
    2. Owoce leza sobie w wielkiej misie, przykrytej szczelnie taka zwykla pieluszka tetrowa - nawet jak muszki poczuja zapach, to nie dadza rady przez tetre dotrzec do owocow, wiec sfrustrowane odlatuja do stojacej obok pulapki.

    Jak nastawialismy taka pulapke wieczorem, to rano bylo w niej kilkaset utopionych muszek, a owoce pod pieluszka czyste i wolne od gadziny. Jedyny problem to oproznianie takiej pulapki, bo mnie troche odrzucalo, ale to juz mezulek przejal na siebie.

    Powodzenia w nierownej walce z gadzina!

    Olamuc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że opatentuję ten sposób na muszki ;) U mnie jeszcze odkurzacz się sprawdza - ale to działanie doraźne, bo muszki jak wiadomo nie wiadomo skąd się biorą!

      Usuń
    2. Olamuc - miło Cię widzieć:)wczoraj zostawiłam wino i rzeczywiście - dziś rano grubo utopionych muszek, fuj.

      Usuń
  16. Prima, wypróbuję, moze cos z tego wyjdzie, bo mnie muszki do szalu doprowadzaja! Kupione pulapki omijaja z daleka :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziś już ich nie ma, cześć wytępiłam parą a reszta utopiła się w porzeczkowym winie. Przy okazji odkryłam w barku butelkę sprzed roku.

      Usuń
  17. no i Klarka zaczęła od kotów, teraz niania jednego dziecka, a skończy na przedszkolu ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. U mnie też są ciągle te muszki, chociaż nie aż takie roje, bo i jedzenia na jedną osobę (córcia ciągle w rozjazdach) też tyle nie ma :))
    Nie wiedziałam, że mopem parowym można je wyplenić, ale jakby co już wiem! :)

    A dzieci - są jak dorośli, jedne lubimy od pierwszego wejrzenia, inne wywołują u nas mordercze żądze :)

    OdpowiedzUsuń
  19. :-) Dzieciaki są kochane. Jak trochę z nimi porozmawiasz to się przekonasz, iż nie znajdziesz godniejszych rozmówców:-)

    OdpowiedzUsuń
  20. To ciekawe, ja z muszkami zazwyczaj mam problem latem, ale wystarczy, ze skrupulatnie chowam owoce do lodowki podczas upalow i znikaja. W tym roku za to zmagam sie z malymi, czarnymi mroweczkami, ktore robia mi nalot na kuchnie. Pomoglo troche kiedy schowalam miod, ale nadal znajduje pojedyncze sztuki...
    A ja zawsze mialam wrazenie, ze Ty bardzo lubisz dzieci! :) Co do tego zas, ze sa teraz takie grzeczne to nie mialas widac do czynienia z dziecmi pokroju mojej siostrzenicy. Zobaczylam ja w Polsce po 2 latach, teraz ma rowniez prawie 3 latka i jest po prostu okropna! Juz w tak mlodym wieku pyskuje, w ogole nie slucha doroslych i wrecz robi na zlosc! Patrzylam na jej zachowanie ze zgroza i moim celem zyciowym jest teraz wychowanie wlasnej corki na kompletna odwrotnosc! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię dzieci tylko często nie lubię patrzeć na to, co wyczyniają z nimi rodzice. To temat na całkiem oddzielny post, w skrócie chodzi o to, że rodzice uważają często swoje dzieci za głupie i nieporadne a jednocześnie pozwalają im o wszystkim decydować. Nikt nie udźwignie takiej mieszanki, a co dopiero kilkulatek.

      Usuń
  21. Klarko, Ty sie tak nie rwij do nianczenia! Ta mala to chyba jakis mutant, inne dzieci sa rozwydrzone do granic wytrzymalosci.
    Albo to ja mam pecha takie spotykac.
    U nas na szczescie nie ma muszek.

    OdpowiedzUsuń
  22. Na muszki . Szklanka z octem i ludwikiem !

    eM

    OdpowiedzUsuń
  23. Pochowaj wszystko co nadaje sie do jedzenia di lodowki i problem z glowy,stol dobrze wytarty itp... i same sobie pojda. A mala Panna doprawdy bardzo rezolutna!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  24. ja też mam muszki, choć nie w takich ilościach...za to całe lato walczę z czymś bardziej obrzydliwym - ze zwykłymi muchami, fuj! nie ma chyba na nie dobrej trucizny. w domu daję sobie radę, ale na podwórku? nawet kawy spokojnie wypić się nie da....

    OdpowiedzUsuń
  25. Odpowiedzi
    1. a buty też nim traktujesz? buty i wycieraczki, i lampy,pralkę i zmywarkę od środka i grzejniki od środka też!

      Usuń
  26. O mopie parowym nigdy nie slyszalam. Ale na muszki mam swoj sposob - srodek insektobojczy. :)
    Poza tym, odkad mam miete pieprzowa w doniczce na oknie, to tak nie wlatuja do domu, a i orzech je odstrasza.

    OdpowiedzUsuń
  27. Klarko, jakby tu powiedzieć... może to już czas na....wnuki?????? i dlatego tak Ci sie porobiło?

    OdpowiedzUsuń
  28. W tym roku nie mam problemu- od ponad roku mam okna zabezpieczone siatką,gęściutką. I skończyły się muchy, osy ,muszki, komary.Po prostu jak rok długi mam siatkę w oknie. Stoją mi owoce pod oknem i nic - żadnego latającego paskudztwa. A dzieci mocno nieletnie- uwielbiam niemowlaki, a potem je sortują- na moje, czyli dzieci i cudze, czyli bachory.Ja po prostu za długo byłam na macierzyńskim i wychowawczym i mam uczulenie na dzieci.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Pytałem Cie o Sposób na muszki to kazałaś myc mi okna a o mopie parowym nie wspomniałaś mopa nie mam ale może pomogło by żelazko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mówiłam, że trzeba je myć mopem parowym?:o no to teraz mówię:x

      Usuń
  30. Nie wiem, dlaczego, ale mój komentarz nie opublikował się, wklejam go zatem ponownie; gdyby ukazał się dwukrotnie - serdecznie przepraszam:)

    A ja muszek mam niewiele, owoce też przykrywam tetrą, podobnie garnek z ogórkami małosolnymi, pomidory itp. Śmietnik w szafce pod zlewem, koniecznie z przykrywką. Wino po nalaniu do kieliszków zamykamy korkiem gumowym, kieliszki lepiej nakryć np.podkładką do piwa, jeśli ktoś nie lubi pluć owadami...
    Ale za to mam plagę myszy! W domu cztery koty, wszystkie polują i to nawet skutecznie, a myszy wciąż się z nas śmieją! Chowają się za boazerią i to jedyny ich ratunek, bo zadbałam o to, żeby szafki w całym domu, a zwłaszcza w kuchni, mieć na nogach - wtedy koty mają ułatwione zadanie.
    Cóż, chyba wolałabym muszki niż myszy, ale to całkiem ode mnie nie zależy...

    OdpowiedzUsuń
  31. chyba na jakiś wyjątkowy egzemplarz trafiłaś)))

    OdpowiedzUsuń
  32. Muszki owocówki nienawidzą bazylii.
    Doniczkę ze świeżą bazylią polecam ustawić na oknie. U mnie pomaga - jak bazylia się kończy, owocówki atakują mnie 24/7 ;/

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz