wtorek, 7 sierpnia 2012

muzeum farmacji

Jeśli będziecie w Krakowie, wstąpcie koniecznie do Muzeum Farmacji. Mieści się ono w zabytkowej  kamienicy przy ul. Floriańskiej 25.
Tam właśnie odbywają się warsztaty zielarskie. Zapisało się kilkanaście kobiet w różnym wieku, najmłodsza wygląda na gimnazjalistkę, najstarsza znała osobiście panią Dulską. Organizatorzy myśleli, że na warsztaty zgłoszą się uczniowie, którzy nie mają co robić w wakacje, a tu niespodzianka, prawie wszystkie potrafimy nie tylko nazwać każde źdźbło ale i bez wahania powiedzieć, do czego się może przydać.
Zwiedzałyśmy najpierw muzeum. Ja się tam muszę wybrać sama, bo potrzebuję dużo więcej czasu. Jednych fascynują niezwykłe meble apteczne albo stare formularze recept. Ja się nie mogłam napatrzeć na różnego rodzaju przyrządy do sporządzania mikstur, naczynia, naczynka, kolby, kociołki, moździerze, siekacze!
W piwnicy stoją beczki, bo dawniej wszelkie mikstury chętnie rozpuszczano w winie albo w spirytusie.  Nie dziwię się, że skutkowały. Parę kropli wyciągu z melisy rozpuszczone w kielichu dobrego wina koi nerwy na noc, to jest pewne. Te flaszki na leki są w podobnych  rozmiarach jak współczesne w nieco innych sklepach – ćwiartka, pół litra i więcej. Dobre mieli leki, oj dobre! 

Zafascynowały mnie próbniki. Są to szklane naczynia z umieszczonymi w nich częściami roślin. Nareszcie widziałam prawdziwy korzeń mandragory. Nasiona, mnóstwo nasion, kory, korzeni, w ziołolecznictwie wykorzystuje się wszystkie części rośliny.
Na najwyższej kondygnacji mieści się suszarnia i tam warto się wspiąć, bo wszędzie wiszą pęki ziół a zapach jest ..no, jak w suszarni ziół.
A co jeszcze robiłam, napiszę jutro.

47 komentarzy:

  1. A wiesz, Klarko, że to ciekawe. Sama nazwa jakoś by mnie nie zachęciła, ale gdy wspomniałaś o ziołach i korzeniu mandragory. Bardzo jestem ciekawa jak wygląda, wiele o nim czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rośnie nam blogowa czarownica:)
    Szukaj coś na zgagę w kolanie, bo mnie naparza:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to chyba potrzebny.. gastrolog ortopedyczny?

      Usuń
    2. Wolę czarownicę, nie cierpię chodzić po lekarzach:(

      Usuń
  3. W sumie Rubinstein byłaby dumna? Każda właścicielka imperium urodowo-zdrowotnego (a tym spa, fryzjerstwo,itd)
    wie do czego służą i komu służą.
    Cynowe naczynka z reguły w kształtach kielichowatych (toast lalek z markowego winiaku butli naprawdę z trudem wyciągniętej (już bez wartości) z chłodnika..."basenu" przydomowego - to moje doświadczenia...).
    Tu brzmi jak rola ze sprzątaniem piwniczki....babcinej.Blog kompatybilny. No i "Dr Jekyll i mr Hyde" z wszechwiedzącą gosposią....

    Osobiście- temat magiczny. O ile służy dobru ....ludzi i nie tylko. Pewnie nie bez powodu logo aptek jest takie a nie inne. Miłych skojarzeń.
    jr(dostrzeżona)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. brakuje mi wiedzy na temat pór zbierania ziół, bo jedne się zbiera, kiedy są młode, a inne muszą byc dojrzałe. Nie tyle dla wykorzystania praktycznego, ale lubię wiedzieć

      Usuń
  4. i co, krzyczał? ten korzeń? :D
    Chciałabym też wpaść w takie miejsce, z żywą wiedzą, a nie tylko suszkami do oglądania i czytania etykietek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie rzeczy to tylko spacer po łąkach i ktoś obeznany w temacie do towarzystwa, proponuję siebie i łąki w okolicach Wisły.

      Usuń
    2. Korzenie Mandragory krzyczą w znanej serii książek które ostatnio przerabiam razem z córką :))) Klarko byłam w Krakowie na Floriańskiej niespełna tydzień temu!!! Do Muzeum Farmacji nie trafiłam, ale trafię, może za rok ... A na Grodzkiej są najpyszniejsze lody na świecie! Chyba lepsze niż w Misiu w Gdańsku :/

      Usuń
  5. Gorzej się dziś chyba czuję
    więc kurację zastosuję.
    By wirusa zlikwidować,
    trzeba zacząć się kurować.
    Już mikstury namieszane,
    w barku są przygotowane.
    Jest Martini z oliwkami
    i spirytus jest z wiśniami,
    a do tego czysta z miodem,
    ochłodzona lekko lodem.
    No i jeszcze Brendy z colą,
    dobra jest gdy zęby bolą.
    By się wzmocnić witaminą
    to Tequila jest z cytryną.
    A do tego jeszcze rum
    by wyleczyć w głowie szum.
    A na katar prosta sprawa,
    w Żubrówce się moczy trawa.
    Wirus ostrzy na mnie zęby,
    a ja lejek robię z gęby ;)
    Kiedy wszystko to wypiję,
    to bakcyla wnet zabiję.
    A na koniec zrobię grzańca.

    Jak z powyższego wynika potrafimy się leczyć sami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aż się chce spróbować aby nie chorować! dziękujemy za wierszyk i wskazówki - co z czym i na co:)

      Usuń
  6. Czekam z niecierpliwością na rozwinięcie tematu o ziółkach :) dobrze czegoś się owego nauczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem właśnie co pisać bo nie chcę tu przepisywać wykładów o właściwościach ziół, tym bardziej, że uważam je generalnie za truciznę jak wszystkie leki i jeśli ktoś nie zna proporcji, nie ma się co brać za zbieranie, lepiej niech kupuje saszetki, to nie pomoże ale i nie zaszkodzi.

      Usuń
    2. Kiedyś sprezentowałem paru osobom "nalewkę" wrotyczową na spirytusie technicznym, śmierdzącym bardzo z surowym zaleceniem, że to do smarowania, broń Boże nie do picia i jeszcze trupie czachy namalowałem na flaszkach, a i tak jedna zwolenniczka kuracji ziołowych koniecznie chciała to pić!

      Usuń
    3. a wrotycz to głównie na wszy, pchły i inne pasożyty to może truła robaka;)

      Usuń
    4. Nie tylko na wszy i glisty - również na parę innych dolegliwości :)

      Usuń
  7. Mandragora fascynuje mnie od czasu lektury książki Łysiaka Flet z mandragory
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. flet z mandragory to moja ukochana ksiazka Łysiaka))
    zazdroszczę tych warsztatów

    teatralna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiscie wole mandragore w wykonaniu adeptow ziololecznictwa W Hogwarcie :)

      Usuń
  9. Świetny pomysł ze zwiedzaniem Muzeum Farmacji,
    żeby jeszcze tak bliżej było...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzeba przyjechać na tydzień i się te dwie godzinki znajdzie

      Usuń
  10. Nie wiedzialam, ze Krakow ma takie muzeum.Bardzo ciekawe na pewno. Trzeba bedzie pomyslec o nim przy nastepnej wizycie w kraju.

    OdpowiedzUsuń
  11. hmm sama bym chetnie poszla na takie warsztaty zwlaszcza po lekturze Pratchetta i "jego" czarownicach ;) no ale coz do Krakowa troche daleko mam, a tutaj ziololecznictwo jest znane w postaci tabletek z marketu a nie bieganiu po lakach i szukaniu trawek, ba tutaj nawet grzybow w lesie nie zbieraja! ehhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uprawy zielarskie to w sumie to samo co hodowla pieczarek, i różnica podobna jak między pieczarką a prawdziwkiem

      Usuń
  12. Ja zawsze myślałam, że korzeń mandragory to wymysł rodem z Harrego Pottera. Faktycznie takie warsztaty to fajny pomysł na zabicie nadmiaru wolnego czasu, przy okazji wynosząc coś pożytecznego. Ja ubolewam, że u mnie w mieście nie organizuje się takich warsztatów, teraz latem jakieś na przykład plastyczne czy dziennikarskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja tak myślałam :) Do dzisiejszego wpisu Klarki, chociaż o ziółkach staram się wiedzieć to i owo :)

      Usuń
  13. Fascynujące takie warsztaty:)No i to muzeum.:) Faktycznie takie miejsce to trzeba zwiedzić na spokojnie. Pisz Klarciu, pisz co było dalej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i zwiedzanie to odpoczynek, bo całe muzeum było tylko dla nas!

      Usuń
  14. fajny pomysl, lubie takie specjalistyczne male muzea, jak kiedys przypadkiem bede w Krakowie to na pewno o nie zawadze :-)
    a i zielarstwo ciekawe - mnie zielarstwem zarazil ojciec, bardzo wierze w ziola i medycyne naturalna, tylko tu nie bardzo mam warunki i mozliwosci.
    mama za to nie cierpiala pekow ziol wiszacych w kuchni i suszacych sie gdzie sie dalo :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i miała rację bo zioła suszy się w ciemnawych pomieszczeniach, najlepiej na strychu albo pod szopą, może jaj szkodziły niektóre i intuicyjnie tego nie lubiła

      Usuń
  15. no patrz, człowiek łazi, i nie wie co pod nosem;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba odchodzimy za daleko od natury. Z ziół stosujemy rumianek, miętę i na tym koniec.
    Ostatnio zamiast łykać magnez, na "spokojność" piję herbatkę z melisy - o dziwo są efekty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a na pewno nie zaszkodzi:)ja też czasem piję, konkretnie melisę z gruszką bo lubię zapach gruszki

      Usuń
  17. Witaj
    Chętnie zapamiętam i kiedyś odwiedzę, tzn zwiedzę :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie przechodziłaś koło niego dziesiątki razy:) ja też, takich miejsc jest na pewno więcej i nawet jak jest czas, to nie ma kto nas zachęcić

      Usuń
  18. Ja pamiętam jak z Uczelni zabrali nas do Tego właśnie Muzeum.Byłam zafascynowana. O zółkach nauczyłam się dużo w szkole- z farmakognozji (nauka o roślinach leczniczych) byłam najlepsza w naszej grupie- bardzo to lubiałam. teraz u nas w małej miescinie w Naszym Muzeum Ziemii Leżajskiej będzie wystawa poświęcona farmacji aptecznej i wiecie co -bardzo dużo eksponatów,starych ksiązek lekospisowych bedzie wypożyczone z Naszej Apteki:)))Pracuje w najstarszej Aptece w Leżajsku, gdzie nawet p.łukasiewicz odbywał staż-pracował tam krótko,ale pracował:) we własnej osobie.
    Bardzo sie cieszę:)))

    Pozdrawiam.Kamila (K.K. Apt.)

    OdpowiedzUsuń
  19. No patrz, też jakiś czas temu byłam w Krakowie i oprócz zwiedzania Wawelu, Starego Miasta i cmentarzy żydowskich trafiłam jeszcze do knajpki, bodajże Sioux (kiedyś fascynowali mnie Indianie, gdzie w menu były takie dania jak:"postrzelony indyk indiańskiej squaw" i "ekstaza indianki na kaktusie". Floriańską też dreptałam, ale jakoś muzeum nie zauważyłam. Dobrze wiedzieć na przyszłość. A ziółka owszem hoduję troszkę, ale klasykę, mięta, melisa, bazylia, oregano, lubczyk i jeszcze trochę innych, ale zużywam na bieżąco jako dodatki do potraw lub na herbatkę, mikstur nie robię. Ten wrotycz mnie interesuje, bo ja go zrywam i wieszam na tarasie, ponoć muchy odstrasza......

    OdpowiedzUsuń
  20. Mnie też by najbardziej interesowały te przyrządy aptekarskie! :)
    Z przyjemnością wybrałabym się do tego muzeum.
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszyscy lecą na Wawel i mijają to skromne muzeum, a jest "po drodze".

      Usuń
  21. Taka rozmówka miała miejsce u nas wczoraj:
    Zosia (z zazdrością): a Klarka to poszła na kurs zielarstwa!!!
    Mąż Zosi (z przerażeniem): co ona, czarownicą chce zostać?! Kota już ma, wiele więcej nie trzeba...
    Pozdrawiamy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kota mam miotłę mam jeszcze trzeba ochotnika żeby na nim poeksperymentować;)

      Usuń
  22. Ciekawe musi być takie muzeum, też widziałam kiedyś korzeń mandragory, śmieszna roślinka, wygląda jak jakiś ziemny stworek;)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz