Z żalem stwierdzam, że się starzeję i mnie to wkurza jak nie wiem co. Rozumiem, że każdy kiedyś będzie stary jeśli tylko uda się mu przeżyć wiek średni i w zasadzie wolę być brzydką, starą zrzędą niż młodą nieboszczką, ale i tak się wkurzam.
Młodość minęła mi na intensywnej eksploatacji ciała czyli ciężkiej pracy fizycznej i kompletnym lekceważeniu przestróg typu „noś czapkę” czy „jedz przynajmniej raz dziennie coś ciepłego”. Nie mogłam pojąć, po co starzy ludzie wstają o piątej rano jeśli nie muszą i jak można chodzić spać o dwudziestej. Zdarzało mi się nieraz przebalować noc i rano iść do pracy na całą dniówkę a po pracy przespać się chwilę i znów szykować się na wieczorną imprezę.
Nie wiedziałam, co to jest nadwaga, przeciwnie, byłam chuda jak szczapa i długo ważyłam 48 kg. Od marca do października smażyłam się na słońcu, na śniadanie piłam kawę, na obiad jadłam schabowe a na kolację ciasto z czekoladą. Warzywa i owoce też jadłam – z warzyw ziemniaki a owoce z syropu z bitą śmietaną. No dobra, trochę przesadziłam, ale niewiele.
O piciu, paleniu i graniu w karty pisałam nieraz to się nie będę powtarzać. Do lekarzy chodziłam, a jakże. Miałam wszak dziecko, które wymagało szczepień, czasem, jak to dziecko, zachorowało na to czy tamto, więc przychodnie obce mi nie były. Raz do roku z bekiem zmuszałam się i szłam do dentystów, którzy skutecznie rujnowali mi zęby. Czasem szłam również do ginekologa, innych specjalistów nie znałam. Po czterdziestce poznałam weteryniarzy ale to się nie liczy. A, przypomniałam sobie, miałam parę razy gips na rękach i nogach ale to się dobrze kończyło – gips z nogi i koniec znajomości z lekarzem.
Kondycję wyrabiałam sobie noszeniem wody i węgla, bieganiem na obcasach do autobusu, pchaniem samochodu, który się wiecznie psuł, odwalaniem ton śniegu z podjazdu i staniem przy taśmie.
Zaczęło się jakoś po czterdziestce. Dotkliwe bóle stawów i kręgosłupa doprowadzały mnie do szału na przemian z całkowitym zniechęceniem do życia. Długo trwało, zanim pojęłam – koniec z ciężką robotą. Opalanie przestało mnie cieszyć, gdy kilka razy zdarzyło mi się zasłabnąć na słońcu.
Oślepłam, z początku udawałam, że ten drobniutki druk na ulotkach napisany jest po łacinie, aż w zeszłym roku sprawiłam sobie okulary do czytania.
Osiwiałam! Osiwiałam, a moja twarz pokryła się zmarszczkami. Mogłabym jeszcze jakiś czas walczyć, ale trzymam się zasady, że moje zmarszczki są dowodem na udane życie erotyczne.
Oślepłam, z początku udawałam, że ten drobniutki druk na ulotkach napisany jest po łacinie, aż w zeszłym roku sprawiłam sobie okulary do czytania.
Osiwiałam! Osiwiałam, a moja twarz pokryła się zmarszczkami. Mogłabym jeszcze jakiś czas walczyć, ale trzymam się zasady, że moje zmarszczki są dowodem na udane życie erotyczne.
Nie przetańczę już całej nocy i nie wypiję więcej niż dwa drinki, zresztą po co skoro po małej szklance piwa jestem pijana w sztok. Po 7 km spacerze bez odpoczynku jestem zmęczona, tak samo zresztą, jak męczą mnie zwykłe domowe prace - umyję podłogi, ugotuję obiad, przy okazji zrobię jakieś ciasto, posprzątam kuchnię i okazuje się, że mi spuchły stopy jak kobiecie w ciąży, zgroza.
Mogłabym udawać, że nic się nie zmieniło, bo jeszcze to udawanie nie byłoby trudne. Więcej dbałości o ciało, staranność w ubiorze, odpowiedni makijaż. Do operacji plastycznych nie przekona mnie nikt bo się boję bólu i powikłań i szkoda by mi było na nie pieniędzy. Nie jest źle, nie biorę przecież żadnych stałych leków, nie odbiło mi i nie rekompensuję sobie utraty młodości drogimi kosmetykami, nie zamierzam też siedzieć do końca życia przy kaloryferze i czekać na śmierć. Przeciwnie, nie czekam, aż się cokolwiek samo zdarzy, jeśli mam okazję coś robić, to robię to, aby zobaczyć, jak to jest. Na razie sięgam po to, co legalne, ale kto wie.
To o co się wkurzam? O to, że nie mogę przejść 10 km bez odpoczynku, że nie przetańczę całej nocy, że mi się czasem kręci w głowie i muszę uważać na to, co na talerzu. A co jest dobrego w starzeniu? Ha! Niech mi ktoś powie, że jestem stara i brzydka. No, ale cuda, o co mam się obrażać? Na pięćdziesiąte urodziny kupię sobie buty na niskim obcasie i czapkę na zimę.
Mam znajomą, osiemdziesięcioletnią kobietę, mieszkającą na szczycie góry. Ta pani, aby zrobić zakupy, musi zejść stromą ścieżką dwa km. Potem z zakupami musi oczywiście iść z powrotem i się denerwuje, bo więcej niż 10 kg już nie wyniesie. Jaki się człowiek zrobił słaby!
Oj tam takie:) Wszyscy, ktorzy sie urodzili i jeszcze zyja sie starzeja;) Nic nowego, nigdy nie spotkalam czlowieka, ktory byl "mlodnial":))
OdpowiedzUsuńWlasnie tydzien temu na 58 urodziny zazyczylam sobie rower. Nie jezdzilam, ani nawet nie stalam obok roweru przez cos ok. 42 lata.
A jaka mam teraz frajde!!!
Piecdziesiate urodziny przetanczylam do bialego rana, w 45-te tanczylam w greckim klubie na stole:)) Jeszcze nie mam pomyslu na 60te, ale z czasem cos mi pewnie przyjdzie do glowy;)
A ja w 40 urodziny postanowiłam podróżować bo zawsze o tym marzyłam. Rower też już mam i nigdy nie czułam, że życie jest takie fajne. Bolą mnie czasem stawy i narzekam, ale jak pomyslę ile jeszcze do zrobienia, zobaczenia i przeżycia to nie martwię się na zapas. A ty Klarko, robisz tyle fajnych rzeczy, pomyśl ile jeszcze możesz zdziałać? Nowa książka może? p.s. ja też miewam takie nastroje, na szczęście to mija szybko. uściski!
Usuńjestem pewna, że uda mi się jeszcze wiele zrobić tym bardziej, że teraz już mogę robić więcej tego, co chcę, a jeszcze mi się chce i mam nadzieję, że długo tak będzie
UsuńStardust - jesteś wyjątkowa, z tym rowerem to był niesamowity pomysł, naszemu tacie zabroniłyśmy jeździć gdy skończył 78 lat ale nas nie słucha!
UsuńNie przerażają mnie zmarszczki ani siwe włosy. Ale martwi mnie zadyszka, gdy biegnę za autobusem, lub chcę szybko pokonać strome schody. Martwią mnie bolące i spuchnięte nogi, gorszy niż kiedyś słuch. Bo to znaczy, że z czasem coraz więcej rzeczy stanie się dla mnie niedostępne, a tak wiele jeszcze by się chciało. O rozpaczliwych próbach zatrzymania czasu można przeczytać w moim poście http://floska56.blogspot.com/2012/06/jak-juz-sie-starzec-to-tylko.html
OdpowiedzUsuńpocieszające jest to, że ten wiek przesuwa się na naszą korzyść, oglądam czasem zdjęcia mamy czy teściowej, gdy miały 40 lat, wyglądają na aktualne 60. Moja teściowa właśnie poleciała do sanatorium tłumacząc, że być może to jest ostatnia taka okazja w życiu, bo do tej pory nie latała, więc najwyższy czas zobaczyć, jak to jest.
UsuńJest SUPER! Życie jest cudownie niezależnie od wieku. W sobotę byłam na kajakach, potem smarowanie bolących ramion. Ale wspomnienia zostają i satysfakcja. Nie byłam gorsza od koleżanek z pracy, które są w wieku mojej córki. Byłam nawet lepsza, bo w drodze powrotnej miałam jeszcze siłę śpiewać z koleżanką na cały autobus.
OdpowiedzUsuńgratuluję i zazdroszczę, zwłaszcza śpiewu na cały autobus bo to świadczy o doskonałym poczuciu humoru
UsuńHmm, a mnie się to wszystko zaczęło 10 lat wcześniej... ciekawe co napiszę w Twoim wieku? :D
OdpowiedzUsuńZawsze podziwiam zywotnych starszych ludzi, którzy jakby nie dopuszczali do siebie słabości ciała, silni duchem. Oni niosą trudy zycia umysłem, a nie rękoma...Magia jak w Harrym Potterze normalnie.
za 10 lat, no nie bardzo, ale za 15 Twoi chłopcy będą w miarę samodzielni i będziesz miała więcej czasu dla siebie, czyli tak, jak pisze Anka - okres pt TERAZ JA, czasem mam wyrzuty sumienia że ..nie żal mi, że syn się wyprowadził i wcale nie czuję pustki, przeciwnie, cieszę się z odzyskanej swobody widząc, że on świetnie sobie radzi i każde żyje własnym życiem
UsuńWypiękniałam po 40...gdy zaszłam w ciążę;) Chyba dodam zdjęcie, bo sama się nie mogę nadziwić,ze to ja;)
OdpowiedzUsuńA tak poważnie -byle by Ci nie minął stosunek do ludzi i zwierząt:) A my będziemy Cię kochać każdego dnia;)
Ciąża po 40-tce?! To musi być... super sprawa! :)))
UsuńMówi się, że nic tak nie odmładza i nie upiększa kobiety, jak dziecko. Kurka wodna, szacun ogromny! :)))
potwierdzam, Miśka odmłodniała o 10 lat!
UsuńMam szczególną sympatię do Ciebie Misiu:))-bo urodziłam się ,gdy moja Mama miała 43lata-nikt na świecie nie miał TAAAAAAkich Rodziców i Siostry jak ja:))
Usuńmaria I
Z opisu wynika ,że nie jest jeszcze tak źle....
OdpowiedzUsuńEee młoda jeszcze jesteś :-)
Pamiętaj,że zawsze jeszcze może być gorzej...:-)))
pamiętam, leki, zioła, sanatorium, sztuczna szczęka, mylenie orgazmu z astmą;) to oczywiście opcja optymistyczna!
UsuńNawet nie chcę o tym myśleć! Stara? Starzeję się? Eee! Tak długo będziemy młode, póki duch w nas młody. Tylko nie wolno się roztkliwiać nad sobą!
OdpowiedzUsuńdlatego mam dystans i to, czego zmienić nie mogę, staram się polubić
Usuńgdybym Cię nie znał to może bym i uwierzył w Klarkę "staruszkę". Udane życie erotyczne skutecznie odmładza, a wyglądasz młodo i czarująco. Zmarszczki posiadają uśmiechnięci i szczęśliwi ludzie, nie mają maski na twarzy. Że człowiek nie pochłania już tyle ilości alkoholu to tylko się cieszyć, dobre i dla zdrowia i kieszeni. Piękna kobieto niejedna 30-ka chciałaby wyglądać jak TY.
OdpowiedzUsuńdziękuję, komplemenciarzu jeden, ej, mają z Tobą kobiety dobrze;)
UsuńZgadzam się z tym, co powiedział Artek!
Usuńkorek
No to weszłam w ten sam etap i też się wkurzam, że tu strzyka a tam pika.Siwizny nie widać, ale rzeczywiście męczę się szybciej, jednak to, że dzierlatką już nie jestem wcale mnie nie przeraża. Kilka lat temu musiałam pojechać w ramach studiów na obóz, większość kolegów i koleżanek była w wieku mojego syna. Dziewczyny padały jak muchy po ćwiczeniach, a my dwie "stare" zawsze dawałyśmy radę i jeszcze wieczorem tańczyłyśmy przy ognisku patrząc na siedzące , zblazowane młode pokolenie. Operacji plastycznej też sobie za nic nie zrobię:)
OdpowiedzUsuńczyli studiowałaś nieco później? to jest dopiero fantastyczne doświadczenie, i jak odmładza!
Usuńzaczęłam przed skończyłam po 40 -tce. A obóz nie był łatwy i nie dawali "forów", wszystko na zaliczenia,kajaki, jazda konna, rowery, surviwal, przeprawa przez rzekę na oponie od traktora i linie,ratownictwo,różne sprawnościowe. Po zajęciach "fizycznych", co drugi dzień wykłady do 22:00. To nie były wakacje.....dali nam w kość:))))ale pierwsza zjechałam z góry w lesie na rowerze ( na zaliczenie), pomyślałam raz kozie śmierć i jazda, nie wszyscy dali radę:)))no i na zakończenie trzeba było zrobić przedstawienie...przebrałyśmy się za murzynki( smarowanie czekoladą) i w strojach kąpielowych i spódniczkach z trzciny wytańczyłyśmy i wyśpiewałyśmy przed rektorem 1 miejsce:))) Nie do wiary, że to zrobiłam:))
UsuńZnowu trafiłaś na czuły temat. Przemyślałam to już. Ja na 50-te urodziny, które już tuż tuż, nie kupię żadnej czapki i płaskich butów, tylko nowy obiektyw, albo/i nowy laptop, kilka książek, może zapiszę się na siłownię, albo na jogę i nadal będę doceniać każdą chwilę z moimi kochanymi ludźmi i zwierzakami. To jest wiek pod hasłem: 'TERAZ JA!" Tak uważam i zgadzam się ze sobą:-))
OdpowiedzUsuńA Ciebie też nie postrzegam jako staruszkę w czapce, tylko jako otwartą, pełną inwencji osobę, której się chce. Buźka!
ale jesteś ambitna z tą siłownią, a może jakieś wypasione SPA na tę okoliczność? Ze dwa dni luksusu, a czapkę na razie zamierzam nosić w torebce.
UsuńJa mam odwrotny problem na mam 20 lat, a wyglądam na późne gimnazjum. powiadają że za 15 lat to docenię. W sumie teraz się nie skarżę, lubię w taki sposób "oszukiwać" ludzi. Jestem urocza, a to zawsze daje mi połowę sukcesu :D
OdpowiedzUsuńpytają Cię o dowód osobisty i nie wpuszczają do niektórych pubów? fajnie:)
UsuńMialam to samo. Jak na studiach szlismy po zdanej sesji na piwko, to zawsze palilam sie ze wstydu a koledzy boki zrywali, bo kazdemu alkohol sprzedawali bez problemu, a ja zawsze bylam proszona o dowod. :)
UsuńAgata
Klarko, jeszcze dużo wrażeń przed Tobą.Życie zacina się po czterdziestce i wtedy wychodzą z człowieka grzechy młodości. Nie wszystkie naraz, na szczęście, ale powoli, jeden po drugim. Potem dobija się do sześćdziesiątki i wtedy zaczyna się druga młodość. Dociera do człowieka fakt, że życie ucieka, więc trzeba je jakoś przemeblować, zająć się wreszcie tym co się lubi i nie przejmować się głupstwami typu zmarszczki, oponki na brzuchu itp. Bo teraz najważniejsze jest to co masz w głowie, a mniej ważne co na głowie. Dla mnie wzorem jest moja cioteczna babka, która w wieku 75 lat ganiała na wysokich szpilkach, twierdząc,że jej tak ortopeda kazał, bo ma felerną budowę stóp, jeżdziła na różne wycieczki zagraniczne, nie odchudzała się, (żeby nie mieć zwiotczałego ciała)urządzała spędy rodzinne z okazji świąt (ok.30 osób), opowiadała pieprzne dowcipy i robiła to co lubiła, mając w nosie co o tym myślą inni.I miała męża młodszego od siebie z 10 lat. I tu wietrzę problem - mój jest ode aż 2 lata starszy i nie mam zamiaru go zmieniać.
OdpowiedzUsuńA co do wyglądu- do perfekcji opanowałam sztukę czesania się i malowania bez lusterka oraz omijania tego przedmiotu z daleka.Żeby się nie dołować:))))
Miłego, ;)
jesteś niesamowitą optymistką, ten tekst o zacinaniu się życia zapisuję w "kąciku niemądrości" mam taki folder, a co! Cieszą mnie te przywileje wieku, gdy się nie musi, chyba, że się chce. Z tymi szpilkami to cioteczna babcia miała rację, a raczej jej ortopeda - ja też się najlepiej czuję w szpilkach;)
UsuńNiestety mnie też po czterdziestce opanowały jakieś bóle kolan, stawów, a to zmarszczki jakieś widzę, ale na szczęście wzrok słabnie, więc widzę je coraz gorzej :)
OdpowiedzUsuńSiwieję od 20 lat, więc się już przyzwyczaiłam i farbowanie włączyłam do comiesięcznej pielęgnacji ciała.
Najgorzej z tymi spacerami, bo po 10km faktycznie jakby trochę zmęczona ostatnio byłam, ale na drugi dzień się okazało, że to przez to przeziębienie.
Zęby można wyleczyć, pić można mniej, a mądrości życiowej i doświadczenia nikt nam nie zabierze! :)
Mnie się teraz moje życie podoba w 95%, podczas gdy jeszcze jakieś 10 lat temu, kiedy nic mnie nie bolało, większość spraw szła tak sobie, a przynajmniej ja miałam takie wrażenie :)
Na szczęście Twojego posta też odbieram jako nieco prześmiewczego, więc specjalnie się o Ciebie nie obawiam :)
pozdrawiam!
iw, to Ty już masz czterdziestkę??? eeee żartujesz, myślałam, że z 35 a ta dorosła córka to nooo zdarza się czasem dość wcześnie..
UsuńCholera... Dopiero po 30-stce zalozylam rodzine i mialam nadzieje, ze bedac po 40-stce spokojnie dam jeszcze rade ganiac za dzieciakami. A tu okazuje sie, ze moze to nie byc takie proste...
OdpowiedzUsuńAgata
Agatko (uwiebiam tak właśnie wymawiać to imię, mam nadzieję, ze Ci to nie przeszkadza)dasz radę, nie ma niczego wyjątkowego w macierzyństwie po 40, moja siostra (40) gania za dwulatkiem i ..wygląda na 30 i taką ma kondycję, musi!
UsuńAlez nie mam nic przeciwko, tak do dzis wolaja na mnie rodzice i siostra. :)
UsuńCoz, ja mam 32 i strzyka mi w plecach jak podnosze mojego roczniaka. Fatalnie, co? ;)
Klarko!
OdpowiedzUsuńNiestety czasu jeszcze ni kupił nikt. No może trochę oszukał........Ja też kiedyś byłem szczupły. Za szczupły i w wodzie, która lubiłem po prostu marzłem. Tylko dusza nie nadąża za ciałem. Jest młoda i głupia. Myślę o mojej duszy:)
Poza tym czuję się świetni i mam marzenia i plany:)
Czego i Tobie życzę:)
nawet nie wyobrażam sobie Ciebie narzekającego i marudzącego, to byłby nie "nasz" vojtek!
Usuńjakbym o sobie czytała :) i nie jest to wesoła lektura... może to banał, ale naprawdę wiele zależy od stanu naszej psychiki... jak mam dobry dzień, to się sobie wydaję nawet piękna... idę wyprostowana, pierś do przodu, uśmiech na ustach... a są takie dni, że widzę każdą zmarszczkę, każdą fałdkę, każdy siwi włos wychodzący spod farby, bolący kręgosłup nie pozwala się wyprostować... i wtedy już nie jest tak fajnie... a więc, drogie 40 i 40+ trzymajmy się...
OdpowiedzUsuńczterdziestka to piękny czas, między 40 a 45 zrobiłam tyle udanych znaczących w życiu rzeczy! Trzymajmy się!
Usuńno to polecę klasykiem: "40-tki wszystkich krajów (albo chociaż województw) łączmy się...) :))
UsuńNo cóż Klarko. Jedyne co mogę, to serdecznie podziękować za tą notkę. Wczoraj pokazałem mojej Kundzi ;) sam tylko tytuł,i...................... noc spędziłem w korytarzu na sienniku ;););););).A tak serio, jak już napisał Voytek, po co przejmować się upływem czasu, gdy w głowie wieczna wiosna ? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńno to się doigrałeś. Jak chcesz wylądować pod schodami, to podpowiadam kolejne indiańskie przysłowie z tego cyklu - "nie pomogą leki, zioła, kiedy dupa chce do doła".
UsuńKlarko, juz nie raz pisałam Ci ze podobnie myslimy.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Po 40- tce świetnie się zyje, tym bardziej jak dzieci wyfruną z gniazda.
jestem juz bliżej 50-tki, ale oprócz siwych włosów i okularów do czytania oraz uroczych zmarszczek mimicznych nie zauwazyłam innych objawów starzenia sie. 48 kilo od 25 lat i żadnych kłoptów z ciałem. Moze dlatego ze w "sporcie " robię :P
Pozdrawiam ciepło!:)
gratuluję i zazdroszczę!36 rozmiar odzieży - bierzesz z wieszaka i do kasy, nie trzeba mierzyć, zawsze wygląda świetnie
UsuńNo nic bardziej nie wkurza jak brak sił...Do gębusi w lustrze idzie się przyzwyczaić i można się nie przejmować kolejną zmarszczką, czy coraz większym zwisem ;) gdy w oczach lubego wciąż można zobaczyć pełną akceptację, a czasem i zachwyt :) Ale tak serio, gdy się nigdy nad swoim wyglądem nie rozczulało i przemijanie traktuje jak coś naturalnego, to dużo łatwiej przyjmuje się następujące zmiany w wyglądzie. A, że czasem żal, to naturalne, bo kto by nie chciał wyglądać zawsze młodo i pięknie, no dobra, niech zostanie już tylko pięknie, a to jest realne w każdym wieku :)
OdpowiedzUsuńTylko ten brak sił. Pocieszyłaś mnie Klarko. Wiem, no nie powinnam się cieszyć, ze inni też tak mają, ale mój spadek sił kojarzy mi sie z jednym, a jednak może nie powinien.
W tamtym roku rowerem 20km nie było żadnym osiągnięciem, a w tym roku rower prawie nieużywany. Tłumaczę sobie to brakiem czasu, bo Wnusio, bo coś tam jeszcze, ale tak naprawdę nie mam już sił by takie trasy pokonywać...
Ech.
Z wesela wróciłam o 2.30 Maż zasnął od razu, a ja się kotłowałam jeszcze z 2 godziny i obudziłam o 7 rano. Kiedyś nie do pomyślenia :)
a poszłaś na poprawiny? jak poszłaś to nie jest źle!
UsuńPoszłam, a raczej podjechałam...bo miałam na trasie do domu ;)Liczy się czy nie? Byłam tylko 2 godziny ;)
Usuńliczy się i to bardzo, bo na poprawiny to tylko młodzież ma siłę!
UsuńO sobie nie będę pisać, ale o mojej mamie. Kobieta ma 70 lat i w zeszłym roku na weselu była do 3-ciej i na poprawiny na 17-stą też się stawiła. Kobieta ze stali nierdzewnej.
UsuńMasakra, normalnie! he he, he he, he, he ,he! hi hi hi :)Ale mnie rozbawiłaś!
OdpowiedzUsuńKorek
Oj, Klarciu:) Na przykładzie jaki zapodałaś pod koniec posta wniosek wysnuć można taki,że brak sił to często nie kwestia wieku.Raczej oo kondycje chodzi i zdrowie.A że z upływem lat jedno i drugie słabnie to normalne.Najgorzej jest wtedy gdy człek mimo stosunkowo młodego wieku ma mało sił i brak kondycji mu doskwiera.Pamiętam siebie, nawet rok po chorobie, jaki czułam strach i niedowierzanie kiedy nie mogłam wsiąść na konia.Takie nienaturalne przypadki bezsilności i słabości przerażają wręcz.Starzenie i słabnięcie z wiekiem to naturalna kolej rzeczy:) Mus jest się z tym pogodzić. A Ty?!A Ty przecież jesteś mocna i silna jak skała, chociaż fizycznie już jest trochę gorzej niż przed laty:)
OdpowiedzUsuńnauczyłam się już wykorzystywać tych silniejszych fizycznie, to też wymaga nauki,kiedyś znosiłam z mężem pralkę, która się zepsuła, teraz bym nawet o tym nie pomyślała.
UsuńJak tak czytam, to wszystkie tu nastolatki są. Mnie stukną w tym roku dwie piątki. Ha, ładniej to brzmi niż 55 lat. Zmarszczki? Na twarzy nie mam, gorzej z szyjką, taka jakaś ciut za obwisła się zrobiła... Do ubiegłego roku ważyłam 45 - 47 kg, teraz o 10 więcej, ale nie martwię się tym, przynajmniej mam siłę wnuki nosić. No i stawy bolą, ale ja je traktuje codziennymi spacerami, może nie 10-kilometrowymi, ale 3-4 i jak się tak nałażę w ciągu dnia po pracy, to w nocy 'nie markuję'.
OdpowiedzUsuńI jeszcze co? Pocieszam się tym, że jak boli, to widać, że żyję. Pozdrawiam.
(po 50)
dwie piątki - rzeczywiście ładnie;) mój tata mówił, gdy miał 77, że ma dwie kosy ale brał trzecią prawdziwą i kosił trawę w brzezinie
UsuńPierwsze słyszę, by od przytycia 10 kilogramów siły komukolwiek przybyło. Chyba dokładnie odwrotnie!
UsuńKlarko,coś paskudnego Cię dopadło albo kokietujesz.:))Nie obejrzałam się ,gdy w prezencie od Przyjaciółki otrzymuję kremy 60+,a tak na prawdę zdziwiłam się,gdy dziewczyna w busie wstała i zrobiła mi miejsce.Przypomniało mi się opowiadanie kolegi na zjeżdzie klasowym,że piękna dziewczyna chciała zrobić Mu miejsce w tramwaju/siwy,bardzo przystojny pan/-podziękował ,mówiąc,że zaraz wysiada.Przeżywał to pewnie miesiąc.Tak na prawdę starzejemy się jak chcemy.Pewnie mają wpływ geny,przeżycia,choroby,ale jeśli się zaweżmiemy ,że damy radę-to ho,ho! Tak na prawdę zajęłam się sobą,po przejściu na emeryturę/56lat/,Syn otworzył mi sklep na wsi-mam b.dobry kontakt z ludżmi,którzy mnie zaakceptowali,chodzę z kijami,jeżdżę na rowerze stacjonarnym.Pewnie,że są dni,że lepiej byłoby zliczyć co nie boli:))Odkąd dowiedziałam się,że choremu sercu mogę pomóc ruchem,no to doginam.Mąż w wieku 58lat skończył drugi kierunek studiów.:))Mam ciocię 82-letnią,która codziennie rano się gimnastykuje ,jednym z ćwiczeń jest na leżąco nakrywanie się nogami/tak za głowę/-przerażony lekarz powiedział,żeby dała spokój ,bo się połamie:))Była 20lat w USA i jednak ma inne spojrzenie na świat -jedynym Jej problemem jest fakt,że ma tyle lat i że niewiele zostało.Tak więc nie ma to tamto:))maria I
OdpowiedzUsuńnie kokietuję, naprawdę się wkurzyłam sobotnim zmęczeniem, które mnie dopadło, choć niewiele zrobiłam. Wcześniej się wiekiem nie przejmowałam, nie zwracałam uwagi na drobnostki bo zalety bardziej ceniłam, np pewność siebie, spokój, opanowanie, w młodości tego nie miałam. Nie chodzi mi bardzo o urodę ciała tylko o jego sprawność. Piszesz o sklepie jak o rozrywce:D już ja wiem, jaka w handlu rozrywka;)podziwiam Cię
UsuńKlarko-gdybym miała zakład pogrzebowy to ludzie przestaliby umierać-tak w moim wykonaniu wygląda handel.A tak serio to nie jest sprawa,że muszę zapracować na chleb dla rodziny/czyt.głodnych dzieci/sklep jest malutki,uważam ,że ma swój klimat,otwarty,żebym nie zapłakała się za śmierć za nagle zmarłą Siostrą/wokół jest ogród,który urządzam i zimą karmię ptaszki -widzisz,że to nie handel,a przyjemność -mam emeryturę.Nie muszę mieć luksusów,dwoma łyżkami nie jem,jak to kiedyś na placu powiedziała Ukrainka ,gdy się okazało ,że jedna łyżka w komplecie jest inna:))Przez całe swoje życie nie byłam głodna i tym co miałam potrafiłam się podzielić,więc "na spokojnie".Pozdrawiam.maria I
Usuńaleś pojechała Pani))))))))
OdpowiedzUsuńa ja znam trzydziestki!! co to nadwaga, zmarchy, wory i się po kilometrze męczą))))
oraz nie pija i nie palą, o.
t.
biedne:D:D zwłaszcza z powodu tej abstynencji;)
UsuńTeraz mi to piszesz. U mnie równia w dół zaczęła się po 30., może stawy nie bolą, ale metabolizm zwolnił, doszła choroba tarczycy a zostało przekonanie, że jeść mogę bez opamiętania bezkarnie...
OdpowiedzUsuńZmarszczki się robią, ale te od uśmiechu, więc niech sobie będą :-)
co Ty piszesz,po trzydziestce najpiękniejsze lata kobiety, doskonałe ciało, pewność siebie, stabilizacja emocjonalna, prawie wszystko można, świat u stóp!
UsuńStarzy jesteśmy naprawdę wtedy, gdy powiemy o tym w towarzystwie, a nikt się nie zaśmieje,ani nie zaprzeczy. Maurice Chevalier powiedział: "-Życie zaczyna się po siedemdziesiątce". Tylko czemu zacina się po czterdziestce?
OdpowiedzUsuńjojak
a przez 70 lat..czekał na start?
UsuńJeśli mogę się wtrącić, polemizowałbym tutaj z Jojakiem. Ja uważam, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce............. a po dwóch staje się jeszcze piękniejsze :):):):):):):):):)
UsuńKurcze Klarko jesteś jasnowidzką, nie znamy się osobiście a tak dokładnie mnie opisałaś.
OdpowiedzUsuńCałuski
Haneczka
Witaj
OdpowiedzUsuńStara? skądże znowu !!!
Uśmiech odmładza, a pogoda ducha dodaje uroku osobistego- sprawdziłam :)
Pozdrawiam pięknie :)
oj Klarko, Klarko... a ja w tym roku skończyłam 60... i :bawiłam się na swoich urodzinach całą noc (moje dzieci nie dały rady poszły spać) spędziłam 2 tyg. w Toscanii z przyjaciółkami w tym samym wieku i,wierz mi, było cudownie. A najfajniejsze jest to, że nic nie muszę. Mogę chodzić sobie w fiołkowym kapeluszu ( symbolicznie) niech sobie mowią,że jestem dziwaczką.
OdpowiedzUsuńNajważniejszy jest uśmiech, dystans do siebie i do świata, dostrzeganie jego piękna...np. w mruczeniu kotow. Pozdrawiam cieplutko. Matylda.
Bywają - nieprzyjemne ekspedientki(kultura sprzedaży) , nawet te z tyt. mgr farmacji pozwalające sobie na niestosowne komentarze dla pozornych "młódek". Bywają szarmanccy pomocni w takich sytuacjach, na które nie wiadomo czy reagować ostro czy nadal być grzeczną panienką....
OdpowiedzUsuńZmarszczki są świadectwem rzeźby doświadczania nas, zazwyczaj łagodzą rysy i ja je lubię....-szczególnie oglądając korzystne zmiany w wizerunku wielu znanych.
Magia, związki chem. , możliwości niemożliwe- to cały czar tego i tamtego;) świata
Rubinstein -gdyby nie dar głosu rodzicielski- zdobyłaby uczennicę. W sytuacji ....posiadania, ma kapitałowca.
Medycynę estetyczną doceniam, a już na pewno możliwości nieinwazyjne. Piękno ze zgody wewnętrznej, rozumne.
PS Nie ma co udawać, że praca fiz. , szczególnie ta ponad siły (nie jesteśmy tytanami-siłaczami na codzień)niszczy. Czasem warto się zatrzymać- nawet kilka lat- by się zastanowić - Quo vadis? Dokąd, dla kogo....
jr
Klarko mam to samo... Jestem w zbliżonym do Twojego wieku i też mnie irytuje to męczenie się.
OdpowiedzUsuńA ja mam za sobą 57 wiosen i nie wiem co to miłość, jestem zdrowa silna ale uboga w kwesti przeżywania i niech diabli wezmą to to oczekiwanie jest bez sensu!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńU mnie 45 stuknęło i aż się dziwię...bo takie głupie wrażenie w głowie, że młoda jestem :) co tam zapalenie stawów, zwierchany w każdym odcinku kręgosłup, notoryczne migreny, puchnące nogi i ręce, siwiejące od lat włosy ( ciągły stres) i zmarszczki :)jakie 45 lat? i tylko córka dorosła...kiedy, jak? Jak mój słomiany zapał się odezwie, to biegam, jeżdżę na rowerze, ćwiczę...ale nie ukrywam, że w wolnym od pracy i obowiązków domowych czasie wolę usiąść w fotelu z dobrą książką i kawą czy herbatą :)
OdpowiedzUsuńbuziaki Wanilia