Wielki Kot ma zapowiedziane, że jak tylko zrobi się cieplej, tak koło Wielkanocy, to zostanie porządnie wyprany, bo kto to widział przynosić wstyd rodzinie i myć się tyle, ile sięgnie językiem wokół mordy. Zapytał tylko o namiary Czytelniczki i poszedł. Namiarów nie podałam, ale koty są nie z tego świata to lepiej się pilnować.
Ukochana Redakcja proszona jest o zaprzestanie wklejania obrazków przedstawiających kobiety zaprzężone do pługa bo do wiosny niedaleko a my konia nie mamy, i co to za sugestie takie?
Otrułam się jak jaka ciężka idiotka, otrułam się. Miałam w szkółce pierdylion godzin zajęć dotyczących środków ochrony roślin, ale nic mi do łba nie dotarło bo podrywałyśmy wtedy z Agatką tych najmłodszych chłopaków (oni 20 my 40, ha, kiedyś o tym napiszę albo nie), to mam za karę!
A było to tak. Na spodzie liści jednej roślinki zauważyłam larwy szkodników. Środek zimy, roślina na parapecie, sama! Skąd to cholerstwo się wzięło? Poszłam do piwnicy i rozejrzałam się za czymś do tępienia i trafiłam na muchozol. Resztę wiecie czy pisać? Napiszę, bo kto wie co będzie po tym otruciu, może dostanę jakiej demencji albo miesiączki albo coś.
Poszłam więc z tym muchozolem do domu, kwiatek stoi na parapecie, grzejnik od spodu hula bo mróz, a ja tym muchozolem też od spodu, bo te szkodniki żerują z dołu na liściach. I się tak nafukałam aż mi zabrakło powietrza i ani wdech ani wydech tylko wieczne odpoczywanie.
Żeby tak całkowicie się nie wywalić bo w domu byłam sama a do wieczora daleko to bym do przyjazdu Lubego była sztywna jak ta opuszczona staruszka, założyłam kurtkę i poszłam się wywalić pod bramę, bo pod bramą może by mnie ktoś przechodzący drogą zauważył i przecież nikt nie pomyśli, że odmrażam tyłkiem podjazd tylko mi się coś stało. No to stoję pod tą bramą i się duszę aż mi przeszło to się wróciłam do domu tępić szkodniki.
Wiosna idzie!
Klarko! Twój blog powinni lekarze przepisywać na receptę!Leczysz , po prostu leczysz!:))
OdpowiedzUsuńJa już też o wiośnie pisałem. I co? Zima przyszła ze zdwojoną siłą.
OdpowiedzUsuń"Co ma wisieć nie utonie"
Dziś w Warszawie minus 15 stopni Celsjusza.........
No cóż . Zima jest!
Vojtek
Rany boskie, szalona kobieto! Lepiej tego kwiatka na mróz wywal, może szkodnik zdechnie a korzeń przeżyje... a nie muchozole, no!
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to dobrze, ale ja czytając Twoją notkę mało się nie zaksztusiłam kanapką ze śmiechu:)
OdpowiedzUsuńLeczysz, i to jak przyjemnie:)
jak widać Klarka nie szkodzi!!!
OdpowiedzUsuńoby ta wiosna przyszła szybko bo teraz to we mnie tylko zima...i to bardzo smutna i ciemna zima :-(
OdpowiedzUsuńAnia
Gdzie ta wiosna gdzie się pytam ?? !!
OdpowiedzUsuńNie cierpię zimy ...
Ja sobie tak RAID-em w dziób psiknęłam, jak walczyłam z plagą biedronek. Kurka wodna, zatkała się ta rureczka i chciałam ogarnąć, czy bardzo jest zatkana, czy zwykły pilniczek da radę. No i nacisnęłam. Mocno. Bardzo mocno...
OdpowiedzUsuńKwiatka zapakować i wyrzucić na mróz, żeby to draństwo na inne rośliny się nie przeniosło.
OdpowiedzUsuńKlarko, do takich zabiegów to w maseczce trzeba było;-)
Jestes niesamowita, Klarko.Lzy mi pociekly ze smiechu.
OdpowiedzUsuńUrszula
:-) Jak twierdzi pewien baca, koty można prać, ale nie należy ich wyżymać!
OdpowiedzUsuń@.
a to się go odwiruje na 1000 obrotów
UsuńByle doszła, bo czas jest obiektywnie bezwzględny. I ile wypadków można zrzucić na temperaturę?
OdpowiedzUsuńUważajcie na siebie.
Straszne "sumy" podają w mrożonkach.
I Grimaldi
jakaż wiosna, jak ja miałam po 6 rano -15stopni, a to nie wszystko :( Mam nadzieje, że Wielki Kot zdązy uciec przed Wielki Jego Praniem :)
OdpowiedzUsuńAle muzyczka no nie Klarciu...
OdpowiedzUsuń,,Jezu...to znowu się stało
Zakochałem się aż mnie coś zabolało...
Z Tobą wiąże swe nadzieje...
A Miłość nas rozgrzeje".
MiauKotka
co ja mam Ci napiasać... "jesteśszalona mówię CI i zawdsze nią byłaś przestań wreszciie śnić" dołączył bym ukłąd choreograficzny, ale go widać nie będzie :)
OdpowiedzUsuńPS też się śmiałem z tego muchozolu, sorka :) ale jużwszystko OKI, no nie? Wywietrzałaś?? :)
Lipton_R
Kurcze Klarko jak ja lubię Twoje teksty;)
OdpowiedzUsuńWiosna idzie idzie, tylko wolno jakoś, pewnie sie w jakiej chałupinie ukryła i chce mrozy przeczekać;)
gdzis kiedy trafilam na instrukcje jak umyc kota i sedes jednoczesnie ;) zaczynalo sie ze trzeba wziac kota na rece i delikatnie glaszczac isc w strone lazienki, potem jednym ruchem wrzucic kota do sedesu i zatrzasnac klape, kilkakrotnie nacisnac spluczke itd itd niepolecam teo w domu ;)
OdpowiedzUsuńA ja chcę o tym podrywie przeczytać.
OdpowiedzUsuń