czwartek, 29 grudnia 2011

Aniołek

A gdzie ten drugi kotek, Simon się przecież "dokocił" ze dwa odcinki temu, szybciej by im poszło z tą choinką.
Menel mi robił z choinką prawie to samo - co weszłam do pokoju to choinka na podłodze a Menel udaje, że nic się nie stało i  to nie on.  Ozdoby były w każdym miejscu tylko nie na choince, bombki  pod kanapą, za fotelami, pod stołem a Menel latał po domu jak nawiedzony cały w anielskich włosach.  Aż wreszcie zrezygnowaliśmy z choinki i tak od paru lat jest tylko stroik, jeśli stół stoi na środku pokoju to koty wolą parapety, bo wiecie, teoretycznie kotom na stół nie wolno..

20 komentarzy:

  1. ...gdzie mój młotek?! :D

    Niezła kicia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nie ma m choinki z winy kotów :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. a bo to stary filmik jest, z 2010 roku, ale nadal smieszny i aktualny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Teoretycznie to mojemu psu nie można było spać w łóżku :P w praktyce codziennie grzał mi stopy pod kołdrą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo to stary filmik, dokocenia w planach jeszcze nawet nie było :)
    Też choinki nie mamy tylko piękny stroik wykonany własnoręcznie przez utalentowaną teściową :) i tak jest dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Generalnie Kotek psuj, czego się nie dotknie wszystko zniszczone albo popsute a on jest ciągle głodny. Lepiej żeby dwóch takich nie znalazło się w jednym miejscu. Może drugi Kotek robi przygotowania na sylwestra albo pracuje...?
    MiauKotka

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj Aniołkiem to on też raczej nie jest.
    MiauKotka

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy moje współlokatorki przyniosły do mieszkania dużą, żywą choinkę i zaczęły ją ubierać (w dodatku część bombek szklana), patrzyłam na to z lekkim przerażeniem. Trzy łobuzerskie koty... I???
    Minęło kilka tygodni (choinka była ubrana sporo przed świętami) a wszystko jest OK;)
    Co jakiś czas zdarzało się, że kocię jedno z drugim zwaliło bombkę na dywan, ale w sumie bardziej lubią leżeć pod choinką i udawać niewiniątka:)
    Wolą parapety:)
    A filmik super:)

    OdpowiedzUsuń
  9. I jak tu nie kochać kotów. Nie można się na nie gniewać, bo dzięki nim uśmiech nie schodzi z twarzy. Elżbieta

    OdpowiedzUsuń
  10. Panakota na stół?
    Może "Małego księcia" poczytamy? Tato? Zanim koty puszczą te bombki celem zapowiedzi?
    W tłumaczeniu A. de Saint Exuperry'ego?
    O przyjaźni, lojalności i ...służbie?

    OdpowiedzUsuń
  11. U rodziców kotka choinkę obwąchała, ogonem potraktowała i dalej sadowiła się na kolanach, parapetach stoły omijając...gdy my widzimy ;)
    Samych miłych i dobrych oraz zdrowych dni w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  12. Moje koty nigdy jakoś choinek nie dewastowały. Ten obecny, Irbis też słabo zainteresowany, na szczęście. Wystarczyło przy pierwszej próbie powiedzieć: Nie wolno i kot zrozumiał. Mo swoje zabawki i swój drapak i tym się bawi. Jakoś dziwne koty mi się trafiają.
    Miłego Sylwestra, Klarko, i szczęśliwego Nowego Roku.

    OdpowiedzUsuń
  13. Moj kot byl jak kot Simona albo i lepszy. Delikatnie dwoma lapkami sciagal bombke z choinki i bawil sie nia jak pileczka dopooki jej nie stlokl albo sie nia nie znudzil. Potem szedl po kolejna :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześć Klareczko, widzę że sobie nic dzisiaj nie wymyśliłaś. Nie martw się może jutro coś wymyślisz.Pa Klarciu.
    MiauKotka

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzisiaj długo nie będę wlepiał dużo ładnych komentarzykó bo mam pustki w barku a jutro już sylwester.
    MiauKotka

    OdpowiedzUsuń
  16. Nasz kot też co rusz przewraca choinkę, dlatego na niej jest tylko symboliczna nierozbijalna bombka i gwiazdka z papieru :)
    W każdym razie w zeszłym roku (jego pierwszy rok w domu) trzeba było tę choinkę szybko rozebrać, bo działy się cuda takie, jak i u Was :)
    Pozdrowienia Noworoczne bardzo serdeczne Klarko!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. A my już od kilku lat (gdy pojawił sie w mieszkaniu pierwszy młody kot - nad takim najtrudniej zapanować, starsze jednak wolą się wylegiwać) mamy pod sufitem staropolską podłaźniczkę. To poprzedniczka choinki. Zanim z Niemiec przybył do nas zwyczaj stawiania strojnego drzewka, w Polsce wieszało się pod sufitem gałąź jodłową lub sosnową i ozdabiało łakociami, owocami i ozdobami robionymi w domu. Nasza jest kompromisem między staropolską wersją a nowoczesną choinką - jest oświetlona sznurem lampek choinkowych, przybrana niewielkimi bombkami, ptaszkami itp. Ma same zalety - jest ekologiczna, naturalna, ale nie trzeba ścinać całego drzewka. Jest też tania - gałęzie pochodzą z naszego ogrodu. Po okresie kolędowym można ją spalić w kominku. Pięknie pachnie i nie gubi igieł, bo nie jest świerkowa, tylko jodłowa. Można pod nią przechodzić, bo w pokoju dziennym sufit jest wysoko (3,5m). Nie zaczepiają jej koty ani psy. Nie zajmuje żadnego kąta pokoju ani tym bardziej nie zawala drogi, stojąc na środku. Mieści się pod nią naprawdę bardzo dużo prezentów:) No i jest piękna, gęstsza niż naturalna choinka, co roku inna, wszystkich gości nieodmiennie zachwyca taka forma i taki pomysł... Polecam ten patent wszystkim posiadaczom nieznośnych, ale kochanych kocideł!

    Korzystając z okazji życzę udanego wieczoru sylwestrowego i fantastycznego Nowego Roku! Całego! I niech Cię nie opuszcza wena, bo czytamy całą rodziną oba blogi i chcemy to robić nadal...

    OdpowiedzUsuń
  18. Mojej koleżance kot zwalił choinkę osadzoną tak, by czołg jej nie zwalił :))
    Życzę Ci, Klarko, by 2012 obfitował w dobre wydarzenia, koty się uspokoiły, a Tobie nie brakowało tematów do opisania. Pozdrawiam noworocznie

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz