niedziela, 21 sierpnia 2011

Jak to u teściowej smacznie i zdrowo


Tak koło dziesiątej zarządziłam – zadzwoń do dzieci i powiedz im, że mają przyjechać na obiad, a jak będą jechać to pół godziny wcześniej niech zadzwonią  żebyśmy  nie musieli jeść rozgotowanych jak dla świń ziemniaków!
Za chwilę słyszę – mama kazała, żebyście przyjechali na obiad i dali znać o której będziecie bo będziemy jeść ziemniaki dla świń!

21 komentarzy:

  1. hahaha, nie ma jak poczucie humoru :)
    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma nic gorszego niż rozgotowane ziemniaki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja na takie sytuacje mówię: skrót myślowy. A ziemniaki z parnika dla świń są rewelacyjne. A jaki zapach... Mniam, mniam, mniam...
    Napiszę teraz coś o swojej siostrze. Ile razy byśmy ją i jej męża zapraszali na obiad czy z jakiegokolwiek powodu, zawsze umawiamy się jakąś godzinę. Plus minus 5 minut spoźnienia. Ale to nie działa w przypadku mojej siostry. Moja siostra zawsze spóźnia się 30-40 minut i jest to u niej normalka. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. slodkie :) uwielbiam obiady u tesciowej :)
    pozdrawiam, AniaNY

    OdpowiedzUsuń
  5. vivi22 mają dokładnie taki smak jak z parowara, dlatego usiłuję się pozbyć nowiutkiego parowaru!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ania Ny - dzieciaki zjadają wszystko co nagotuję i jeszcze dziękują, uwielbiam jak przyjeżdżają, syn ma fantastyczną dziewczynę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Klarko! Uśmiałam się, jak fretka! Swoją drogą, bardzo lubię zapach takich uparowanych dla świń ziemniaków.
    A wiesz, że dopiero teraz zauważyłam, że dodałaś mnie w linkach? Pewnie dlatego, że się nie spodziewałam! Dziękuję ślicznie i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ależ się uśmiałam:D:D:D
    a obiadek na pewno był smaczny:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ziemniaki z parowara to smaki dzieciństwa. Wieś, wakacje i obieranie tych ziemniaków przed wrzuceniem do parowara z kiełków w gliniance w towarzystwie wyskakujących z kopca ziemniaczanego pająków...

    OdpowiedzUsuń
  10. hahahaha,,,,ale sie usmialam,,smacznego!!
    annaconda

    OdpowiedzUsuń
  11. Ktoś nie dosłyszy to resztę zmyśli :p

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie miałam do czynienia ze świniami i ziemniaki dla nich są mi obce. wyjadałam za to mleko w proszku dla owiec z takich wielkich worków :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Parafka - nie ma za co dziękować, to ukłon w stronę czytelnika, a często zdarza się, że nie wiem, że czytelnik ma blog bo nie podaje adresu i nie daje mi szansy.

    OdpowiedzUsuń
  14. heheheeheh nie mogę przestać się śmiać!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja co niedzielę jem u teściowej, z którą mieszkam a czasem jadę też do Rodziców i wtedy to jest obiad jak z bajki. Najpiękniejsza zastawa, biały obrus, serwetki dopasowane do pory roku i koloru zasłon. I jedzenie - najlepsze pod słońcem!

    OdpowiedzUsuń
  16. Klarko, czy to Ty jesteś tą teściową z tytułu?????
    nie wierzę!!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. i jeszcze ja- bo zapomniałam- ja uwielbiam ( ulwielbiałam) takie zaimniaki z parownika dla świń! wyjadało sie u babci, oj, wyjadało....

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak już tak wszyscy o ziemniakach, to ja też! Uwielbiam zostawiać kilka ziemniaków z obiadu, a potem pokrojone na plasterki przypiekać na maśle z cebulą i oregano!

    OdpowiedzUsuń
  19. uwielbiałam takie ziemniaki a faceci, znaczy teściowie w tym przypadku to (no brak mi słów))))))

    OdpowiedzUsuń
  20. ystin - no tak, ja jestem taka apodyktyczna;)wydało się!

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie ma to jak tłumaczenie z kobiecego na męski! :)
    Pyszne!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz