Tradycyjnie na weekend 30 stopni ciepła, 15 w sobotę i 15 w niedzielę! Dobrze, że pada, nie muszę latać z konewką. Wczoraj wieczorem byłam na dlugim spacerze w polach, pachniała akacja i dziki bez, zanim doszłam w miejsce, gdzie kończą się domy, napadły mnie ze trzy psy. Ludzie mają taki zwyczaj, że nie chce się im po wjeździe na posesję zamykać bramy i potem jak ktoś przechodzi uliczką to pies czuje się zobowiązany obszczekać przechodnia i pobiec za nim choć kilka metrów. Nie lubię takich hałaśliwych małych piesków. Przechodziłam też obok zamknietego, strzeżonego osiedla. Trochę to dziwnie wygląda, jakby mieszkali tam za karę, a to przecież luksus. Wysoki mur, w którym są otwory, dzieli osiedle od drogi. Metalowa brama na domofon jeszcze bardziej kojarzy się z jakimś więzieniem. Wewnątrz eleganckie, jednakowe domki, bardzo drogie. Działeczki maleńkie, przez środek uliczka, po ktorej jeździły dzieci na rowerkach. Całkowicie odizolowani od wsi, bo to osiedle położone w polach, gdzie jeszcze niedawno rosły dwumetrowe chaszcze a droga była polna, błotnista. Ciekawa jestem, czy oni obserwują nas z równą ciekawością jak my ich. Pewnie nie, bo nie mają okazji. Podpowiem sołtysowi, aby strażacy zorganizowali latem najprawdziwszą wiejską zabawę w celach integracyjnych, w remizie!
Ha, ha, ten pomysł z zabawą super !!! Chętnie sama bym się na taką wybrała...
OdpowiedzUsuńOwszem-przeczytałam np.,że Enya mieszka w zdystansowanym pałacu.I kilka gwiazd -ale raczej stać na przestrzeń Perfectu.
OdpowiedzUsuńTylko ...czy integracja rodem z Titanica gdzie wyraźnie inne wartości przyświecają - powiedzie się?
No i racja ! :)
OdpowiedzUsuńja to bym nie chciał mieszkać za takim wielkim murem, toż to świata nie widać, całkiem jak w obozie jakimś czy coś :) dla osiedli stanowcze i nieodwołalne NIE! ode mnie. nie ma jak to wolna przestrzeń i kontakt z naturą ot co, "a mnie się marzy kurna chata..." nad jeziorem :) pozdrawia z Podlasia:***
OdpowiedzUsuńhahaha ciekawe ile "mieszczan" się zjawi :)
OdpowiedzUsuńjeanette
Jezu, wpadam do remizy! :)
OdpowiedzUsuńMoja kuzynka w czasie wakacji wyjechała pod Warszawę podlewać kwiaty i iglaki komuś z rodziny na takim właśnie osiedlu. Gdy przez nieuwagę nacisnęła guzik na nieodpowiednim pilocie wnet zjawiła się ochrona....brrrr:(
OdpowiedzUsuńBiedacy, prawda? Też się zawsze trochę "użalam" nad tymi, co za murami. Cóż, takie nam czasy nastały...
OdpowiedzUsuń