Rośliny do obsadzenia skrzynek kupuję na takiej cyklicznej Wystawie Ogrodniczej, która odbywa się w Krakowie zawsze w tym samym miejscu wiosną i jesienią. Ukłon i podziw dla ogrodników – od kilku lat ceny kwiatów mają takie same, choć tym roku były strasznie drogie heliotropy, kupiłam tylko jeden, trudno. Ale za to zdrowych, pięknych pelargonii po 3,50 za krzaczek mam pełne skrzynki! Kupuję tam dlatego, że mam pewność – kwiaty są zdrowe, pięknie ukorzenione i wolne od szkodników.
Ogrodnicy handlują pod chmurką, a w budynku rozplenili się jak szarańcza naciągacze, przykro mi, ale nazywam pewne rzeczy wprost. Idę alejką, która prowadzi do wystawców storczyków, i zaczepia mnie ponura, blada, ubrana na czarno kobieta. Chce mnie uzdrowić, a kiedy mówię jej, że jestem zdrowa, oburza się bo widzi we mnie co innego. Gdybym nie była zahartowana bredniami, które mi czasem wypisują trolle to bym się pewnie przeraziła i dała się uzdrawiać. Za chwilę inny uzdrawiacz chciał mnie najpierw oduczać palić a gdy powiedziałam, że nie palę od wielu lat to chciał mnie odchudzać hipnozą. Ciekawe z czego, bo na tłustą nie wyglądam. Może odchudza na zapas. Kawałek dalej kobieta robi badanie krwi, pobiera kropelkę krwi, umieszcza ją pod mikroskopem, potem pokazuje na monitorze fioletowe i żółte pola tłumacząc, że to fioletowe świadczy bardzo źle i i ona ma na to sposób – to znaczy ma książkę jak żyć, aby przeżyć. Badanie gratis książka 45 zł.
Na stoisku z aniołkami już chciałam kupić aniołka dla siostrzenicy bo zbiera ale pani mi kazała podpisać petycję, całkowicie dla mnie niezrozumiałą. Poprosiłam ją więc o adres internetowy, dostałam broszurkę i teraz widzę, że to wygląda jak sekta a aniołki dla zmylenia.
Wróżek było jak zawsze sporo, (nie dałam sobie wywróżyć bo by mi jeszcze przepowiedzieli, że niedługo przyjdzie do mnie przystojny rachmistrz o imieniu na W), na masujący fotel nie poszłam, nie dałam sobie badać oczu ani tym bardziej obmacywać się rękami, które robią dobrze. Czyli leczą, ponoć.
A kwiatuszki już posadzone, skrzynki powieszone, jak się rozrosną to się pochwalę.
Kto niecierpliwy to kupował od razu takie dużeKusiło, oj, kusiło i mnie
Zdradź gdzie to, bo właśnie upiększamy taras i takie sprawdzone miejsce na ogrodnicze zakupy, byłoby świetne!. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńkuflo na Klimeckiego tam gdzie "Chemobudowa", wiosenne w pierwszy weekend maja a jesienne w pierwszy weekend października
OdpowiedzUsuńTo jest wlasnie ten moment, kiedy ktos powinien dac mi kopa i pogonic do ogrodnika po nowe rosliny:)
OdpowiedzUsuńMoje biedne prymulki smetnie dogorywaja, a te, ktore jeszcze moglyby zyc, zalatwil kot niezdara przy kolejnych probach gramolenia sie na parapety.
Brakuje mi naszego poskiego "folkloru" straganowego. U nas zakupy sa jakies takie... jalowe, bez emocji... Nie ma wrozek, uzdrowicieli, grajkow i innych naciagaczy z wiekszym lub mniejszym darem przekonywania.
Pozdrawiam:)
Ładne kwiatki (to na zdjęciach), jakkolwiek bardziej podobał mi się tekst o wszelakich "zdrowotnych" naciągaczach;-) Miłej niedzielki;-)
OdpowiedzUsuńPodobno wrażenia działają obustronnie. I czekając na równie czyste intencje- dyskwalifikacji uległo niejedno.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wole rośliny egzotyczne. Aczkolwiek bez programu całosciowego- nawet nie zerkam- musze mieć to w czasie (4pory roku) i przestrzeni. I nastała godz W, żeby nie wstrzymywać oddechu pamietając czasy lat 40-tych ub wieku.
Bo nawet wojna moze mieć kuszące, aczkowlwiek tylko pozornie, oblicze.
PS Jaka kwota końcowa? podróży do ...kwiatów czasu?
Ojejku jakie piękne kwiaty :) marzenie :))
OdpowiedzUsuńśliczne kwiatki;) pasja ogrodnicza to jest coś ;) zapraszam na mojego bloga www.voyageaveclivre.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZazdroszczę. Też zawsze jeździłam na wystawę, ale w tym roku się pochorowałam :-(. Nie mogę przeżałować :-(((((.
OdpowiedzUsuńEh, piękne kwiaty!:) Sama się nie moge doczekać, kiedy ja u siebie balkon obsadzę! :D Pozdrawiam serdecznie i kwiatowo :D
OdpowiedzUsuńpozazdrościłam;-) kupiłam dziś kwiaty na balkon, będzie ślicznie....:)))
OdpowiedzUsuńGdybym miała balkon, taras, albo inny ogród, to na pewno chciałabym go tak kolorowo ozdobić, ukwiecić i ożywić, ale niestety - alergia na jad owadów typu osa i pszczoła oraz paniczny strach przed wyżej wymienionymi uniemożliwia mi takie wariacje... :(
OdpowiedzUsuńW każdym razie roślinki lubię - na biurku od ponad 6 lat stoi wyhodowana z pestki cytryna, która przy ostatnim przeciągu niestety zgubiła ostatnie duże liście i teraz straszy sam badyl z kilkoma malutkimi listeczkami, a na parapecie mam kaktusa-ku(k)tasa (serio serio! :D) i palmę daktylową, również hodowaną z pestki :)))
Ludzie, którzy kochają faunę i florę są dobrymi ludźmi... pozdrowienia! :)
www.dobra-dobra.blogspot.com
A czemu nie giełda na Balickiej? Jest codziennie, cały rok, taniej. Można kupić trochę, przemyśleć, znów jechać i dokupić. Ja bym chyba nie wytrzymała do maja czekać na kwiatki :-)
OdpowiedzUsuńewina bo lubimy spacerować wśród stoisk, ogladać nowości nie spiesząc się, robić zdjęcia, wybierać, kupować po jednej sztuce, dowiadywać się o warunki glebowe i stanowisko idt itd. A na sadzenie do skrzynek termin w sam raz, przecież wcześniej by to wszystko umarzło
OdpowiedzUsuńRozumiem. Ja z tych samych powodów lubię Balicką :-)
OdpowiedzUsuńMąż z rodziny kwiaciarzy handlarzy, dostawcą był, więc bywa tam od lat, zna sprzedawców, ktoś coś zagada, zapyta, doradzi, czasem zniżkę da, czasem poleci "tych to nie bierzcie" i idzie przynieść lepsze z auta. Lubię po prostu tamten klimat.
Chociaż wadą są godziny otwarcia :-)
Nie udało mi się w tym roku być na wystawie, czasu brak, pozostaje Kleparz, bo po drodze;) Ale kiedyś zostawiałam tam sporo kasy i nie mogłam wyjść z tych Targów, pare godzin z głowy;)
OdpowiedzUsuńależ super :) ja mam posadzone truskawki pnące czy jakieś tam na balkonie, zobaczymy ile ich będzie, kwiatki na nich już są :)
OdpowiedzUsuńjeanette