Kiedy Blondyna piła wino aby się nie odwodnić do reszty, Pani Emerytka, która dorabiała sobie szydełkowaniem, postawiła na stoliku koszyczek z robótką i sprawnie dźgając szydełkiem zaczęła snuć swoją opowieść.
- Zacznę od początku.
- Na początku był chaos – chlipnęła Blondyna a Pani Emerytka mierząc do niej szydełkiem powiedziała – nie odzywaj się tylko pij, ja wiem lepiej co było na początku.
Ja skończyłam liceum, bo ja byłam nie tylko piękną, ale i bardzo zdolną dziewczyną nie tak jak te latawice teraz – pokazała w kierunku okna, gdzie na topoli utkwiła kobieta Smutnego Człowieka.
Skończyłam liceum i zostałam nauczycielką rosyjskiego, w tamtych czasach to był bardzo potrzebny i bardzo poważany zawód, dlatego zaraz po liceum szło się do pracy a dopiero potem można było iść na studia nauczycielskie.
Mój pierwszy nieudany pierwszy raz odbył się na balu maturalnym, pamiętam jak dziś kawalerów z technikum elektrycznego, którzy byli zaproszeni do naszej szkoły i zepsuli prąd. Prąd zepsuli i nie tylko prąd, ale przez lojalność dla koleżanek, może jeszcze która żyje, nie napiszę co się wtedy działo między 19;15 a 20;00. W każdym razie ja byłam oporna i przez ten opór zachowałam cnotę, nie tak, jak ta latawica – mówiła Pani Emerytka, wskazując na topolę.
A potem w wakacje pojechałam na wieś i tam poznałam Bolesława. Chodziłam z nim wieczorami na spacery i pewnego razu zaszliśmy już bardzo daleko, kiedy rozpętała się burza. Schowaliśmy się w stogu siana ale zanim doszło co do czego to strzelił piorun tak blisko, że Bolesław spadł..ze stogu spadł, mówię, nie śmiej się głupio bo się biedny nadział na widły i miał rany jak od automatu, cztery dziury równo, potem miał do mnie jakiś uraz i co mnie widział to się łapał za spodnie i rozglądał po niebie.
Wakacje przeminęły i ja zostałam prawie nietknięta z powodu tych warunków atmosferycznych a potem to poszłam do pracy, czyli do szkoły, czyli uczyć dzieci rosyjskiego języka.
W tej pracy to były same kobiety i tylko dyrektor był mężczyzną, to znaczy z wyglądu, bo tak naprawdę to on mężczyzną nie był bo się bał myszy. Raz w pracowni biologicznej doszło między nami do bliższego spotkania i już mój stanik wylądował na wypchanym puchaczu ale z powodu zbyt gwałtownego poruszenia poruszałam regał i przewrócił się słój z myszami i one spadły jak ten deszcz na dyrektora a dyrektor z krzykiem uciekł na korytarz, co to za uciekanie z opuszczonymi spodniami, za daleko nie uciekł, jak wyrżnął na środku to mu woźna musiała pomagać wstawać. Myszy od tego czasu nie miały do szkoły wstępu.
Pani Emerytka przerwała opowiadanie widząc, że Blondyna drzemie.
Tymczasem na dole rozległ się głos strażackiej syreny. To Smutny Człowiek wezwał strażaków prosząc, aby pomogli zejść z drzewa jego kobiecie.
Blondyna ocknęła się z drzemki i widząc robótkę Pani Emerytki zapytała z zainteresowaniem – ciociu, a co ty robisz tym szydełkiem? Bo to ma taki charakterystyczny kształt, to wygląda jak ..męski narząd kopulacyjny!
- Bo to jest ocieplacz na fiuta – odparła Pani Emerytka, która sprzedawała te ocieplacze na allegro po 18 złotych. O interes trzeba dbać!
o w mordkę jeża... :D Znów się nie zawiodłam :D
OdpowiedzUsuńLeżę, Klarko, po prostu leżę. Jeżeli można, podaj adres cioci, chciałbym nawiązać współpracę w zakresie ocieplaczy ;)))))))))))))) Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńhahahaha! zupełnie nie wiem jak Blondyna mogła przespać taką opowieść :D Ojj taak Panowie i Panie o interes trzeba dbać! na wypadek nieuzasadnionych wątpliwości - jeszcze jeszcze!
OdpowiedzUsuńjeanette
hahahhaha dobre :) żem się uśmiała :)
OdpowiedzUsuńA kiedy ciąg dalszy :) ?
:-))))))jeszcze! jeszcze!
OdpowiedzUsuńBuhahahahaha! Ocieplacz na fiuta! Ja nie moge! Kocham cie Klarko!
OdpowiedzUsuńBezpośrednia.
OdpowiedzUsuńZnaczy stała współpraca biznesowa. Trochę po czasie zważywszy na poznanie z zakresem usług i profesjonalizmem a dokładniej kompletną ignorancją i wulgaryzmem. Nic nie pomoże.
Puenta mnie zastrzeliła. :)
OdpowiedzUsuńJoanna od Kreski
Piękne. Ja spotkałem kiedyś panią, pannę ok. 50-tki, która z wypiekami na twarzy wspominała podobne historie. W jej opowieściach również nie udawało się "złowić króliczka", jednak było to zwykle z jej winy. Widoczny był żal do siebie za zbyt zasadniczy stosunek do życia. Może dlatego została samotna?
OdpowiedzUsuńPrzechodzisz sama siebie, Klarko!Waldemar i Blondyna sa jedyni! Czekam na jeszcze!
OdpowiedzUsuńUrszula
Witaj :)
OdpowiedzUsuńDobry humor na pochmurny dzień, to jest to :)
Serdeczności zostawiam :)
He, he. Dobrze się czyta; wciąga, żywe. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńlot to sobie ciocia interesik wyszyla :) genialne :d
OdpowiedzUsuńlipton_r
Hahahahaha! Ocieplacz. ;p
OdpowiedzUsuńHe,he ja też jestem belferską emerytką, ale do głowy by mi nie przyszło w taki sposób dorabiać do emeryturki. Intryguje mnie tylko jedno, skąd "najstarsza r rodzinie dziewica" zna rozmiarówkę męskich "klejnotów".:) :)
OdpowiedzUsuńA to pech! Emerytka z uchowaną zupełnie przypadkiem, jak wynika z opowieści, cnotą.
OdpowiedzUsuńPopieram pytanie, skąd zna rozmiarówkę męskich narządów rozrodczych, ale liczę na rozwój wypadków! :)
Pozdrowienia serdeczne!
Ela i iw -zdradzę Wam tajemnicę - Pani Emerytka przez pomyłkę z zamiast filmu ze studniówki dostała niemiecki film dla dorosłych, a co dalej to nie powiem!
OdpowiedzUsuńJa to bym tym blogowym bohaterom fanklub na fejsbuku założyła, ot co! :)
OdpowiedzUsuńKlarko, dzień rozpoczęty z Tobą (i Zgagą, tylko jej coś od kilku dni nie ma :() uważam za szczęśliwy!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie mnie powaliło, a moje dzieci zastanawiają się, dlaczego śmieję się do komputera ...
ania - Zgaga pojechała na kilka dni do Andrychowa
OdpowiedzUsuńrewelacyjne :) mam nadzieję, że c.d.n.? codziennie zaczynam dzień od kawy i spojrzenie, czy jest coś nowego w temacie Waldemara i Blondyny. Jednak starsza pani bije pozostałą dwójkę na głowę :D
OdpowiedzUsuńZawsze wiedziałam,że na allegro można znaleźć różne "ciekawostki";)Opowiadanie rewelacja!Buźka
OdpowiedzUsuńMiśka
Ale fajnie , mogę komentować:):)Nie wiem jakim cudem coś się odblokowało;) Poprzedni pisałam ze wsi;) Może "mój pierwszy raz" musiał być na boku????;)
OdpowiedzUsuńA fakt - pisała przecież. No to gapa ze mnie :). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńjedyna,niepowtarzalna Klarka i jej historie:) hahahahah super!!
OdpowiedzUsuńmam wspomnienia (piękne) dotyczące deszczu i kopki siana...ech!
OdpowiedzUsuń