Kupiliśmy kuchenkę, nie cudo, szału nie ma ale gotować na czymś trzeba a stara się rozlatywała. Do montażu potrzebny jest fachman bo byle kto tego nie może zrobić, bo to i prąd, i gaz, więc wiadomo, wybuchnie, kopnie, zagazuje i wtedy to już nie będzie nam potrzebne żadne pieczenie i gotowanie. Sklep dał zlecenie na montaż, panowie sprzęt przywieźli i wnieśli, nawet z dopingiem, bo odkąd pies biega po całej posesji to wszyscy wchodzą i wychodzą niezwykle sprawnie. Przyjechał pan od montażu. Akurat pisałam ważnego maila, chciałam go skończyć i wysłać, wzięłam więc laptopa do kuchni gdzie pan majster walczył z rurami. Mąż mój wszedł do kuchni, podparł się pod boki i patrzy, więc asysta majstra jest, mogłam wyjść ale jakoś nie wyszłam, nie chciałam znów przerywać, kuchnię mamy dużą, nikt nikomu nie przeszkadzał. Ja piszę cały czas. Majster odsunął kuchenkę i zwrócił się do mnie:
- może pani sobie teraz tu posprzątać zanim wstawimy nową!
Za starą kuchenką syf i malaria bo tam nie było sprzątane od czasu montażu zmywarki, ze cztery lata albo dłużej, kuchnia na sztywnym łączu nie da się odsunąć. Ja piszę, chłopy obaj patrzą na mnie i czekają kiedy skończę. Dałam „wyślij” trzasnęłam klapą, założyłam rękawice i wyszorowałam i ścianę, i podłogę. Acha, wcześniej zrobiłam panu majstrowi kawę. Męża też zapytałam, czy się napije. Nie chciał.
Zaglądam na Twojego bloga dość często. Wywołujesz uśmiech sposobem pisania i podejściem do różnych spraw. I tak trzymaj
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Pani teksty !Serdecznie pozdrawiam i życzę Wesołych i pogodnych Swiąt:)
OdpowiedzUsuńLuz...troche sprzecznosci prawda? Mam sprzet a wokół brak ręki, która ogranie.
OdpowiedzUsuńZnowu n apustyni ni emają sprzętu a każda czynnosć jest obwarowana wysiłkiem.Paradoksy posiadania możliwości.
Przypomnijmy, że Izaura możliwosci nie miała.
Ja tam wolałam "Manuelę"która z rozpedu wskoczyła do łoża męża siostry. "Maria" też nie była zła- z tymze juz miałam zapowiedzi P. Koteckiej i zakłócania sygnału. Oczywiście w roli Gracia Colmenares.
Do nadrobienia, ale ten fachman...przerywający wciągajęce zajęcie...Irytek. :)))
Zycie pań domu.
Faceci czsem się zachowują tak, jakby byli przekonani, że do obsługi szmaty (mopa, miotły) potrzebna jest jakaś wiedza tajemna, którą tylko my posiadamy. Eh... fachowcy.
OdpowiedzUsuńnie no pełen luz :) i Twój i męskiej części towarzystwa, a co się chłopcy męczyć będą, kobieca kawa lepiej smakuje
OdpowiedzUsuńjeanette
:-) Cóż, niektóre czynności chyba nam są przypisane z chwilą urodzenia - bynajmniej w męskim rozumowaniu tak jest, ale czas najwyższy to zmienić;-)
OdpowiedzUsuńBle, nienawidzę zaglądać za sprzęty nieodsuwalne, gdy już trza je wywalić ;)
OdpowiedzUsuńNiestety,ale to stereotyp ,który króluje w naszym społeczeństwie,że kobita jest do sprzątania...((((((((((((
OdpowiedzUsuńTrzeba było dać majstrowi popisać na laptopie, a samej powalczyć z rurami. A potem powiedzieć mu: "teraz, panie majster, może pan sobie posprzątać" :) Co do asystenta... No cóż... Moja babcia, pamiętam, mawiała: "widziały gały, co brały" :)
OdpowiedzUsuńKobieta pracujaca co zadnej pracy sie nie boi, dobrze wrocic tu ponownie :) pozdrawiam, AniaNY
OdpowiedzUsuńojjj z skąd ja to znam zarówno porządek za kuchenką jak i męskie podejście do takiego tematu...cóż takie życie kto powiedział, że będzie lekko hihi
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i miłych świąt życzę
Monika z Wrocławia
Uświadomiłam sobie właśnie, że za moją kuchenką też nie da się posprzątać, mmmm... :D
OdpowiedzUsuńZachowaniu fachowca nie ma co się dziwić, wszak to facet, powinnaś się jeszcze cieszyć, że zwrócił uwagę na "syf" i pozwolił łaskawie go usunąć. Ja trafiłam na takiego co to zdążył mi pralkę ( po naprawie) wsunąć z powrotem na miejsce zanim ja miskę z wodą uszykowałam by za pralką posprzątać.Taaa...;)
OdpowiedzUsuńhehe jednym slowem pozadki swiateczne cala para, skora nawet za kuchenka wymywasz ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Eeee, to mnie było lepiej z wymianą kuchenki.Pan majster sam mi tam powymiatał i szmatą przeciągnął, mowiąc: "da pani, sprzątnę, bo się pani wyświni".Tym samym nie mam tam wcale porządnie wymytego, ale było mi głupio zwrócić mu uwagę,ze tą szmatą to mógłby nieco staranniej pomachać. No ale "darowanemu koniowi " nie zagląda się w zęby.:)))
OdpowiedzUsuńMiłego;)