Konserwa była dziewczyną niezwykłą. Mówiła wyłącznie gwarą i nie zawsze była przez wczasowiczów zrozumiana, na przykład zamieniała „s” na „c” mówiąc „cyr”, „cłońce”, „cmolec”, „Koncerwa”. Umiała w specyficzny sposób wyrażać swoje potrzeby i szybko stała się atrakcją ośrodka. W każdym turnusie prowokowała gości, aby dostać to, co w danej chwili potrzebowała. Na przykład w środku zimy chodziła z gołymi nogami w rozwalonych zdrowotkach (to był taki rodzaj obuwia, wyglądało to mniej więcej tak, jakby obciąć pięty i palce trampek) a zapytana przez wczasowiczów, dlaczego nie nosi rajstop, odpowiadała piękną gwarą:
- Czymom do kościoła bo mom ino jedne!
Zazwyczaj wczasowiczka już przy następnym posiłku przynosiła dla Konserwy albo rajstopy, albo pieniądze. Konserwa była niesamowicie lojalna i patrząc na prezent ze smutkiem stwierdzała:
- Ale nos jes śtyry i zawdy się dzielomy tym co dostanymy!
I to była prawda, zawsze wszystkim się dzieliłyśmy, nie tylko pracą ale również przyjemnościami (o piłkarzach nie wspomnę!)
Pewnego letniej niedzieli Konserwa zaproponowała wyjazd na wiejską zabawę w jej rodzinne strony.
Kolacja, którą obsługiwałyśmy, kończyła się o 18;30, należało potem posprzątać jadalnię, zmyć naczynia, posprzątać kuchnię i przygotować wszystko na rano. Uwinęłyśmy się z pracą, szybki prysznic, strojenie się i biegiem na przystanek, ale w niedzielę ostatni autobus do tej wsi odjeżdżał o 15;30, więc to biegiem na nic się zdało. Ale my przecież zarabiałyśmy bardzo dobrze a przy dworcu był postój, więc pojechałyśmy taksówką. We śtyry.
Wieś położona jest przy granicy ze Słowacją, kilka lat temu przejeżdżałam tamtędy i mi się przypomniała ta zabawa, głównie dlatego, że uświadomiłam sobie, jaki człowiek był głupi.
Wieś położona jest przy granicy ze Słowacją, kilka lat temu przejeżdżałam tamtędy i mi się przypomniała ta zabawa, głównie dlatego, że uświadomiłam sobie, jaki człowiek był głupi.
Klub Rolnika mieścił się na górze, pod którą taksówkarz nie wyjechał. Zostawił nas u podnóża i poszłyśmy dalej pieszo. To był mały, parterowy dom przedzielony sienią, po jednej stronie była izba, w której się hulało, w drugiej był bufet i kilka stolików z krzesełkami. Nad bufetem zawieszony był napis „NA TĘSKNOTĘ I FRASUNEK WYPIJ KAWĘ A NIE TRUNEK”.
Konserwa tu kiedyś już była, choć nie pochodziła z tej wsi lecz z sąsiedniej. Uprzedziła nas, że jeśli odmówimy jakiemuś góralowi tańca a pójdziemy tańczyć z innym, to będzie bitka. Albo hulamy albo siedzimy.
W bufecie była oranżada kosztująca albo 20 albo 200 zł, kawy nie było, trunków też nie było bo to był rodzaj klubo – kawiarni, gdzie alkoholu sprzedawać nie można. Dlatego alkohol był w butelkach po oranżadzie. Nie zdążyłyśmy nawet usiąść, gdy obstąpili nas chłopcy.
Kapela góralska grała wściekle, tańczących ludzi było dość mało i po chwili zorientowałam się dlaczego. Prawie nie było dziewczyn! Konserwa też to zauważyła i jęknęła – no to nos rozedro!
Marysia i Danusia, nasze koleżanki, już wirowały na podłodze, co chwila słychać było tylko krzyk: odbijany! - i wpadały w kolejne ręce. Wokół nas niecierpliwił się tłum chłopaków , gdy Konserwa chwyciła mnie za nadgarstek i zdecydowała – hulomy ino we dwie! Tańczyłyśmy w środku kółka ze dwa kawałki, aż wreszcie kapela zrobiła przerwę.
Czy ja się już pytałam o to co zawsze?;)
Znami inne motto z tego typu "clubów"- Coś o kwaśnicy w czasach rownie ceiżekich gdzie praca nistandardowa, ale nie przytoczęoryginału. Było gwarą kucharek sygnowane.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że zakaochana Kons była w swoim Wyobrażeniu.
A dziewczęta :Marynia i Dana poszły w tan z podłożem twardym zapewne. Miejscowi.
PS NIe jestem zwolenniczką klasyfikowania zasciankowego. Ale skoro temat - to mnie zazwyczaj nie brakuje ani tonu ani słów. Jestem nie Słowaczką a humnanistką grając bliskimi znaczeniami:)
Udanej zabawy.
Klarko, dawaj dalszy ciąg :-)
OdpowiedzUsuńjeszcze jeszcze jeszcze!!!
OdpowiedzUsuńjeanette
Witaj Klarko ! Nie musisz pytać,a MUSISZ :) pisać. Lektura Twojego bloga poprawia mi humor nawet po wizycie teściowej. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńpisać, pisać!!!
OdpowiedzUsuńdobra zróbmy tak ze ustalamy -ty sie zawsze pytasz my zawsze odpowiadamy to samo .Od teraz mozesz sobie darować wątpliwosci a ten czas przeznaczyc na "ciągi dalsze"
OdpowiedzUsuńTo miałaś fajną zabawę... ale urwałaś w fajnym momencie a już się wciągnęłam... A co było dalej :) ?? Zdradzisz ??
OdpowiedzUsuńpytanie retoryczne, oczywiście że pisać :) :***
OdpowiedzUsuńprosze pisz dalej... :)
OdpowiedzUsuńA jakże toż to oczywista oczywistość, że pisać:) Ciąg dalszy musi nastąpić ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy:)
OdpowiedzUsuńBuzka
nie no ja chcę więcej, co było dalej!!
OdpowiedzUsuńKlarko aż mnie wierci w brzuchu z ciekawości co to za miejscowość w której ta potańcówka była.. jak nie możesz napisać tutaj to napisz na maila błagammmm:)
Olimpia nie mogę;)
OdpowiedzUsuńno jasne Klarko,
OdpowiedzUsuńdawaj dalej , jeszcze, jeszcze, jeszcze:)
heh rozumiem Klarko i nie nalegam ;))
OdpowiedzUsuń