piątek, 26 października 2018

Nie wracaj kochanie



Nie zbudujesz szczęścia na cudzym nieszczęściu  - syczała matka Ewy  w chwili, gdy  inne matki mówią swoim dzieciom „uważaj na siebie, szczęśliwej drogi”.  Nie masz po co wracać, mam dość wstydu – dodała.

Łatwo Ewie nie było nigdy. Matka całe życie uważająca na to co powiedzą ludzie nie uważała na to, co powiedzą domownicy. W trudnych momentach rzadko stawała po stronie dzieci. Często za to opowiadała, z jakim poświęceniem przez wiele godzin pilnuje odrabiania lekcji, ile czasu zabiera jej przygotowanie zdrowego jedzenia,  sprzątanie,  i  generalnie jej życie to pasmo wyrzeczeń, żeby tylko dzieci miały dobrze.  Ojciec się nie wtrącał. Jeśli dochodziło do sporów, odsyłał dzieci do matki wiedząc, że i tak ostatecznie zarządzi ona.

Ze szkoły prosto do domu, w niedzielę na sumę, w październiku na różaniec, seks po ślubie.

Aż któregoś dnia wydało się, że dwudziestoletnia Ewa ma romans z mężem kuzynki, mężczyzną o wiele starszym, mającym dzieci niewiele młodsze od Ewy.

Co tam się działo! Ciotka obiecała, że wydrze tej wywłoce kłaki ze łba,  kuzynka obiecała swojemu mężowi kastrację bez znieczulenia a matka Ewy w najbliższą niedzielę pojechała na mszę do sąsiedniej wsi na siódmą rano bo u siebie w parafii nie mogła – jak ludziom popatrzy w oczy, jak?

Życie z Tomaszem było dobre. Tak właśnie Ewa mówiła – dobrze nam się żyje. Tomasz o nią dbał a ona dbała o niego. Czuła się spokojna i szczęśliwa. Nie mieli ślubu. On był żonaty i nie rozwiódł się. Nie mówił dlaczego a Ewa nie pytała.

Kupili niewielki domek na wsi. Tomasz miał trochę pieniędzy a na remont wzięli wspólny kredyt. Nikt ich tam nie znał a oni nie szukali towarzystwa. Mieli siebie a wkrótce rok po roku przyszły na świat dzieci. Ewa kilka razy dzwoniła do matki, do ojca, do rodzeństwa. Zapraszała, chciała pojechać aby jej synowie poznali babcię i dziadka. Chciała, aby ciocia i wujek, czyli jej rodzeństwo,  zostali chrzestnymi chłopców.
Za każdym razem słyszała, że jest kurwą, że dzieci panieńskich się nie chrzci, i nie ma po co wracać.
Za którymś razem otarła łzy i postanowiła, że to koniec, że już nawet nie wyśle kartki na święta. Nie to nie.

Tadeusz miał osiem lat a Jan siedem,  kiedy Tomasz umarł. 

Wakacje spędzili nad jeziorem w Kuklach. Las, pachnący żywicą las, idealnie czysta woda jeziora, drewniany domek pod świerkiem, słońce, nocą rozgwieżdżone niebo. Pływali na tych śmiesznych okrągłych łódkach.  Ewa całymi godzinami leżała na drewnianym pomoście i patrząc na swoją rodzinę mruczała w środku ze szczęścia jak kot i nic, absolutnie nic nie wskazywało na to, że coś się stanie tego roku. 

A potem lato się skończyło, chłopcy poszli do szkoły, Ewa do pracy, Tomasz do pracy i tak w kółko. Aż któregoś dnia Tomasz zasłabł za kierownicą,  wjechał w ścianę budynku.  Zawał. Nie przeżył.

To była ciężka zima. Łzy zamarzały na policzkach. Zdrętwiałymi palcami trudno było zapalić znicz. Nie była jego żoną. Te słowa  usłyszała wielokrotnie w  dniu pogrzebu przed nim i po nim. Można by pomyśleć, że ją to zaboli a ona przecież wtedy  umierała z rozpaczy i nic do niej nie docierało.

Nie mając trzydziestki została nie-wdową z dwojgiem dzieci. Chłopcy mieli po ojcu rentę. Ona miała kredyt do spłacenia.
Nie bardzo pamięta ten czas, tamtą zimę. 
Wiosną i latem było lżej. Na cmentarzu pachniały lipy. Potem znów przyszedł listopad z tą przenikliwą ciszą i mgłą. Ewie zaczęło brakować pieniędzy. Latem jakoś sobie radziła ale teraz coś się zaczęło niedobrego dziać. Najpierw zepsuła się lodówka, musiała kupić nową. Potem wysiadł samochód. Sprzedała go. I tak nie miała pieniędzy na jego utrzymanie.

Czasem płacząc na cmentarzu prosiła – Tomasz, pomóż mi.

Pewnego zimowego wieczoru w domu zrobiło się przeraźliwie zimno. Zepsuł się piec.  Chłopcy siedzieli na sofie w  kurtkach a Ewa dzwoniła do działających w okolicy serwisów. Nikt nie chciał przyjechać od razu.Może za dwa dni? Też nie.  Rozpłakała się. Miała dość. Tomasz, gdzie jesteś! – zawołała w rozpaczy. Tata jest przecież w niebie – powiedział młodszy syn.

Do taty, może do taty zadzwonię, może on ma jakiegoś znajomego? To raptem pięćdziesiąt kilometrów.

Odebrał. Tatuś, pomóż mi – zaczęła. Kto nie słucha ojca matki ten słucha psiej skóry – usłyszała.

Chłopcy spali a Ewa otarła łzy, włożyła płaszcz i buty i poszła do najbliższego domu. Sąsiedzi nie spali, w jednym z okiem widać było światło telewizora. Zadzwoniła do bramki. Wyszedł z domu starszy mężczyzna. Powiedziała, co się dzieje. Po chwili do furtki podeszła żona sąsiada.
- Niechże pani zabierze dzieci, u nas jest wolny pokój, prześpicie się. A tam trzeba to jakoś zabezpieczyć, idź Władziu zobacz co się dzieje -  powiedziała spokojnym głosem a Ewie znów potoczyły się łzy po policzkach.

Rano już było lżej. Ewa odprowadziła chłopców do szkolnego autobusu i zadzwoniła do pracy prosząc o wolny dzień.  Pojechała do  PCPR. Po to są aby pomagać. Zawzięła się. Nie, nie będę czekać miesiąc na odpowiedź! Pojechała do firmy, gdzie pracował Tomasz. Może mają jakieś fundusze, coś tym dzieciom się należy, co z tego, że ona nie była żoną?

Tymczasem sąsiad załatwił hydraulika. Naprawili piec. Dzieci wróciły ze świetlicy.
To był pierwszy dzień, w którym Ewa nie odwiedziła Tomasza na cmentarzu. Żyć. I to nie jakoś, normalnie muszę żyć – powtarzała.

Wiosną siedziała na schodach domu do późnej nocy. Pewnego razu zaspany młodszy zawołał ze swojego pokoju – mamoooo, mamo! Już idę, co się dzieje? – spytała.
Tata, tata tu był i poszedł na schody – powiedziało dziecko. Przytuliła się do drobnych plecków, zanuciła  luli luli luli mój maleńki głos matczyny towarzyszy ci..

Chłopiec zasnął a Ewa znów wyszła na schody. Tomasz, co ty dzieci straszysz, nie przychodź już – szepnęła patrząc w gwiazdy.




Proszę nie obciążać bloga linkami 




148 komentarzy:

  1. Piękne, choć mocno życiowe. Ciemnota to rzecz straszna i wciąż wszechobecna w naszym społeczeństwie.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Samo życie, niestety.
    Smutne, kiedy od najbliższych ani zrozumienia, ani żadnej pomocy. Budujące, że jednak ktoś wyciąga pomocną dłoń.

    OdpowiedzUsuń
  3. Annabel, to oprócz ciemnoty, która też jest, to jest przede wszystkim wredota w naszym społeczeństwie, to jest przede wszystkim brak człowieczeństwa, brak miłości ( jakkolwiek pompatycznie to zabrzmi ) do drugiego .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klarko smutny, ale bardzo dobry tekst. Choć ma w sobie i iskierkę nadziei :)

      Usuń
    2. A o kuzynce ktoś pomyślał?
      Czy rodzice powinni stawać po stronie dziecka nawet, gdy dokonuje egoistycznych wyborów i krzywdzi inna rodzinę?
      I po której stronie jest ta ciemnota?
      Bożena

      Usuń
    3. Bożeno, odszedł z tą, odszedł by i z inną.Gdyby wszystko było dobrze, to małżeństwo by się nie rozleciało. Kochające się małżeństwa się nie rozlatują. Ten brak wyobrazni u ludzi to też ciemnota;)

      Usuń
    4. Ten kto kocha zawsze staje po stronie kochanej osoby.

      Usuń
    5. To jest jakieś skomplikowane albo uproszczone. Bo jakby była żona Marcinkiewicza (załóżmy, że go kochała) miała stanąć po jego stronie, to znaczy powinna zaakceptować jego zawrót "głowy"?
      A niejedna kochająca matka przestępcy czy nie powinna stanąć po stronie ofiary?







      Usuń
    6. Oglądałaś film Porozmawiajmy o Kevinie? Tam bardzo dobrze był pokazany taki problem matki której syn zabił.
      Jedno przecież nie zaprzecza drugiemu. Można wspierać ofiarę i dziecko. Potępia się jednak czyn nie człowieka. Jeżeli sam Bóg daje mi codziennie nową szansę jak ja mogłabym jej nie dać własnemu dziecku?

      Usuń
    7. Bóg daje szansę, ale każe zaprzestać grzechu.
      Trudno się żyje z kimś, czyje czyny trzeba ciągle potępiać.
      To, że niektóre matki odseparowują się od dorosłych dzieci z np. homoseksualizmem nie musi świadczyć o tym, że nie życzą dziecku szczęścia. Bo żyć z kimś w zażyłości, to tak, jakby akceptować czyjeś poczynania. Skoro przynależność do jakiejkolwiek partii politycznej świadczy o akceptowaniu jej poglądów, to tak samo jest z każdą inną
      grupą. Żyję pod jednym dachem z alkoholikiem, który nie walczy z nałogiem, to akceptuję alkoholizm.
      A czy wam nie przyszło do głowy, że może matka chciała podobać się bardziej Bogu niż ludziom i dziecku?

      Usuń
    8. Serio? To się Panu Bogu spodobało? Jej postępek? Wyrzeczenie się dziecka i wnuków? Nie pomóc w biedzie i nieszczęściu, potrzebującym? Tak mówi i uczy Ewangelia?, czy raczej "co ludzie powiedzą', ciemnota i brak uczuć, empatii? Wybaczenie nie jest równe akceptacji.
      I myślisz, że tej kuzynce lżej się zrobiło, jak tamta została odrzucona przez swoich najbliższych? Matko, jakie to pokręcone rozumowanie.

      Usuń
    9. Mogło tak być. Pytanie czy Bogu podoba się że człowiek nie pomaga komuś tylko dlatego że nie akceptuje jego czynów . Gdyby tak myślała np siostra Chmielewska to biada pijanym bezdomnym.
      Nie rozumiem że można nie tylko potępić dziecko ale nie podać mu ręki w potrzebie. I własnym niczemu niewinnym wnukom
      Fanatyzm religijny to zło.

      Usuń
    10. Znam z widzenia ŚJ, których córka popełniła samobójstwo po tym, jak powiesił się jej chłopak. Ta religia bierze bardzo serio prawo Boże. I matka się córki wyrzekła, bo jak mówi: nie ma przykazania "Kochaj swoje dziecko", ale jest "Będziesz miłował Boga swego" i "Czcij ojca i matkę". wiem, że fanatyzm religijny to zło, ale w takich przypadkach to chyba nie jest fanatyzm, tylko wierność Bożym przykazaniom. Fanatyzm to jak ktoś się wysadza w powietrze, bo sądzi, że trafi do nieba.
      Dla mnie to nie jest takie proste, bo miłosierdzie nie polega na tym, że można nie przestrzegać prawa.

      Usuń
    11. jest też przykazanie - będziesz miłował bliźniego swego, a czyż rodzina to nie bliźni?
      miłosierdzie okazywane tylko dobrym, nie grzesznym, wesołym, przestrzegającym prawa boskie to nie jest miłosierdzie tylko religijny onanizm

      Usuń
    12. Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie, chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie.
      To są słowa z Ewangelii, a Rybeńka chyba wierzy w słowa Jezusa. Czy Jezus był fanatykiem?
      Miłosierdzie polega na przebaczeniu, jeśli ktoś za coś żałuje i nie chce więcej tak postępować.

      Usuń
    13. Mylisz się w stu procentach, to nie jest miłosierdzie

      wiesz jak tę Ewangelię tłumaczy Ks. Twardowski?

      "Jezus uspokaja skarżypytów i poleca uszanować tego, kto idzie inną drogą. Ekumeniczny, ludzki i pobłażliwy fragment Ewangelii, przywołujący w pamięci opowiadanie Kiplinga o kocie, który chodził swoimi drogami, zmienia się nagle i staje się tak brutalny i surowy, że mówi o obcinaniu rąk i nóg. Nie przeszkadzajcie temu, kto w inny sposób czyni dobro, ale przypatrzcie się sobie, czy w was nie rośnie czasem takie bydlątko, któremu na gwałt trzeba odrąbać nie tylko łapy i nogi, ale i ogon.
      Jezus mówi o potworze urażonej miłości własnej, naszych urazach, ludzkim sądzie, potępiającym drugiego człowieka."

      Nie ma człowieka bez grzechu, wszyscy powinniśmy sobie natyczmiast poobcinać wszystkie kończyny wydłubać oczy. Czy taki jest mój Bóg?
      Jeśli naprawdę tak by było, to ja serdecznie dziękuję za zycie wieczne w takim towarzystwie okrutnika

      Usuń
    14. Post Klarki jest o postawie matki wobec córki, która uwiodła komuś męża. Nie wiem, czy Bogu się to podoba i nie wiem, czy akurat matka chciała podobać się Bogu, czy ludziom. Ale matka miała prawo do swojego poczucia moralności, bo to ona będzie po śmierci odpowiadała za swoje czyny. Według mnie rodzice nie mają obowiązku stawać murem za dzieckiem, tylko dlatego, że to ich dziecko. Wszystkich ludzi trzeba kochać, a swoim dzieckiem tylko szczególnie się opiekować do czasu aż dorośnie. Kochanie tylko z tego powodu, że to MOJE dziecko powoduje zaślepienie. Jak się kogoś kocha, to dla jego dobra trzeba nim czasem mocno potrząsnąć, żeby nie wyrósł na egoistę. Ilu rodziców kochających ślepo swoje dzieci zostało przez nie wlasnoręcznie zamordowanych?

      Usuń
    15. Trochę to demagogicznei uogolniajace.
      Nikt nikomu nie może nakazać miłości.
      Nigdzie nie piszę że miłość to coś takiego że się tylko przytakuje I wszystko akceptuje.
      W tej konkretnej opowieści ja osobiście widzę samotną wdowe z dwójką dzieci która jest w potrzebie. Rodzice nawet nie próbują z nią porozmawiać. Może bardzo żałuje swojego czynu? Przekreślili ją na zawsze.
      Mój Bóg tego nie robi.

      Usuń
    16. I w ogóle brawo my
      Takie różne mamy poglądy i żadna nie obraża drugiej👍

      Usuń
    17. Mój także, ale Klarka nie napisała, czy wdowa była egoistką, która myślała tylko o sobie i swojej rodzinie ( czyli żeby jej było w życiu przyjemnie i lekko), czy miała na względzie fakt, że obok żyje kobieta z dziećmi, porzucona wdowa, upokorzona. Może jej też czegoś brakuje?
      Ja uważam, że ta matka chciała potrząsnąć sumieniem córki, żeby się obudziło. W końcu to my, dorośli dajemy przykład dzieciom, jak należy żyć. A ta matka jakie przekaże zasady moralne swoim dzieciom? Że można kierować się instynktami? Że się nie ponosi konsekwencji swoich czynów? Jakby prawdziwie kochała Tomasza, to by go nie uwiodła jak Ewa Adama, tylko kazała by mu zająć się założoną przez siebie rodziną.

      Usuń
    18. Ja stawiam kropkę. Nie czuję że rozumiesz co piszę .

      Usuń
    19. Mam w rodzinie taką sytuację:
      ona porzucana przez męża dla innej będąc z drugim dzieckiem w ciąży. Rodzice źli na syna, bardzo mocno zaopiekowali się swoją synową, ale jego nie odtrącili, syn założył nową rodzinę i pojawiły się kolejne dzieci. Ona po jakimś czasie spotkała kogoś, teraz znów jest mężatką. Wszyscy spotykają się na święta przy jednym stole, od wielu lat. Pomagają sobie, wspierają się, są patchworkową rodziną. Mam nadzieję, ze Bóg się z góry do nich uśmiecha. Są wierzący i praktykujący.

      Usuń
    20. To pięknie, że wszyscy są szczęśliwi.
      Ale ja jestem trochę przerażona tym, co się dzieje ostatnio na świecie, nie pojmuję tych nagłych zmian. I nie jestem pewna, czy te zmiany idą w dobrym kierunku. Patchworkowe rodziny, LGBT. Wszystko wchodzi pod płaszczykiem miłości. A co będzie w przypadku, kiedy okaże się że wcale Bóg się do tego nie uśmiecha z góry? Że myśląc, że czynimy dobrze, dajemy przyzwolenie złu? Że wyobrażamy sobie Boga jak sobie chcemy. Na przykład dzisiaj w szkołach miał być "tęczowy piątek".
      Prawdą jest, że przed Bogiem wszyscy są równi, ale czytałam ostatnio, że to tylko wtedy, kiedy w swoim rozwoju duszy staną się na tyle doskonali, że dotrą wysoko, w pobliże Boga. Tam rzeczywiście są równi. W tym kontekście parady równości to parodia...

      Usuń
    21. Uważam że to kiedyś były gorsze czasy. Kobiety bez psa głosu. Koszmarne podziały społeczne. Bieda i nędza nie zauważalna dla tych w pierwszych ławkach w kościele.

      Usuń
    22. Rybeńko, masz rację. Powoli świat się zmienia i idzie ku lepszemu, ale jeszcze dużo pracy przed nami wszystkimi, żeby było... Żeby wszystkim dobrym ludziom żyło się zwyczajnie dobrze.

      Usuń
    23. "Tęczowy piątek" to lekcja na temat równości. Bardzo potrzebna naszemu społeczeństwu, żeby nikogo z powodu orientacji seksualnej nie wykluczano, nie napiętnowano. Niezrozumienie, brak tolerancji prowadzi do agresji.

      Usuń
    24. Rybeńko, posłuchaj pana Witkowskiego

      https://www.youtube.com/watch?v=yefAWnd9cnI
      mówi o transformacji i też jest zaniepokojony tym, co się dzieje...

      Usuń
    25. Och bardzo dużo
      Nie jestem dużą optymistką
      Ale najlepiej zacząć od siebie. To ja powinnam się stawać być lepsza każdego dnia

      Usuń
    26. A kim jest ten pan ?
      Bo ja bardzo wybiórcza jeden jeśli chodzi o poświęcanie komuś czasu

      Usuń
    27. A dlaczego Iwona B. nie jest tolerancyjna dla moich wpisów? To, że jestem niezalogowana jest powodem dyskryminacji? Namawia Klarkę do ich usunięcia, chociaż nikogo nie uraziłam?
      To inna orientację seksualną łatwiej jest zaakceptować niż fakt, że ktoś skorzystał z możliwości napisania komentarza do tekstu, która to możliwość dała sama Klarka nie wyłączając anonimów?
      Nie mogę pojąć tej waszej równości i tolerancji!

      Usuń
    28. Rybeńko, nie wiem, kim jest ten pan.
      Dla mnie liczy się nie to, kto mówi, bo wiele wielkich tego świata mówi głupoty, ale CO KTO MÓWI.
      Czasem można usłyszeć coś mądrego u każdego...

      Usuń
    29. a dlaczego od razu waszej?
      każdy ma swoją, jak widać

      Usuń
    30. No jednak jest różnica KTO co mówi. Jak Jerzy zięba mowi to cokolwiek by nie mówił nutę będę go słuchać. Bo to oszust i sqwiel

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. no pacz ;)) napisałam najbardziej schematycznie jak się dało, zdrajcę ukatrupiłam, dziewczę lekkomyślne zrobiłam biedną wdową dając szansę matce z ojcem aby przyjęli na łono córkę marnotrawną która da im opiekę na stare lata a tu na nic moje starania :D następnym razem wszystkich ukatrupię, chałupę podpalę a matkę z ojcem wyślę do domu starców.

      Usuń
    2. Klarko! Ale burzę wywołałaś!

      Usuń
    3. Klarko! To się nazywa scenariusz z rozmachem! :-))

      Usuń
  5. Klarko! Bałam się , że w zakończeniu zjawi się rodzina Tomasza i zażąda (zgodnie z prawem)swojej części spadku...no, w tym przypadku pewnie ten kredyt do spłacenia by ich może zniechęcił, ale , kto wie...takie są pułapkii

    OdpowiedzUsuń
  6. powiedziałabym że zmyślona historyjka
    Ale znam rodzinę co się od dziecka odwróciła. Bo syn odszedł od kościoła. Na dodatek przyznał się że jest gejem.
    Gdyby naprawdę byli chrześcijanami mieliby w sercu miłosierdzie. Niestety są fanatykami i wychodzi to w wielu sytuacjach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko tym wyklętym przez rodzinę "nieżonom, co uwiodły nieswoich mężów" przynajmniej w społeczeństwie żyje się mimo wszystko lepiej/normalniej, niż gejom i lesbijkom. Dzisiaj, przy okazji tęczowego piątku, widać to jeszcze wyraźniej, niż zwykle...

      Usuń
    2. Oczywiście że nie wiem kto😁
      Ja bym chciała żeby wszyscy żyli szczęśliwie i dobrze i żebyśmy mieli coraz bardziej otwarte serca dla innych niż my

      Usuń
    3. Ja bym chciała, żeby się zwyczajnie każdy sobą zajął i nie ekscytował cudzym życiem, a póki nie jest łamane prawo - by pozwolić ludziom żyć, jak chcą/wolą/potrafią. :)

      Usuń
    4. ja kocham pewną tęczową dziewczynę i jej dziewczynę w sumie też, i to chyba lepsze że kocham bo są cudowne i mądre i fajne a co mnie to obchodzi z kim sypiają? One też mi do łóżka nie zaglądają.

      Usuń
    5. Tęczowa dziewczyna26 października 2018 20:05

      Jeszcze nikt tak o mnie nie mówił. Może to jest ten moment, by zmienić nick?
      My Ciebie też kochamy :*

      Usuń
    6. Też znam tęczowych ludzi
      Moja sympatia do człowieka nie zależy od tego z kim sypia

      Usuń
    7. chlopak i dziewczyna to normalna rodzina27 października 2018 14:14

      Nawet tu szerzy sie ta homopropaganda?

      Usuń
  7. Samo zycie,niestety.Sa ludzie , dla ktorych wazniejsze jest "co ludzie powiedza"niz wlasne dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie sądźmy, byśmy nie byli sądzeni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądźmy też matek, które inaczej pojmują miłość i chcą pomagać komuś innemu, niż wyrodnemu dziecku, które zabrało ojca innym dzieciom.

      Usuń
    2. Nie rozumiem matek,które ,mając możliwisci,nie pomogą swojej córce i wnukom. Kamienne serce i hipokryzja

      Usuń
    3. Do Anonimowy. Miłość matczyna jest bezwarunkowa. Nie bardzo rozumiem słowa "inaczej pojmują milosc". Albo się kogoś kocha, albo nie. A swoje dziecko kocha się za to, że jest, a nie za to, jakie jest.
      Ja nie oceniam, je osądzam, nie wiem, jak bym w takiej sytuacji postąpiła.

      Usuń
  9. Klarko, pewnie pomyslalas nad usuwaniem anonimowych komentarzy, tylko nie mialas czasu, prawda? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Klarka ma mało klasy, to usunie, jak to już raz zrobiła, choć nie jestem anonimowa.
      Prawdziwie wielki człowiek nie zwraca uwagi na osobę, tylko na treść.
      Pozdrawiam
      Bożena

      Usuń
    2. Prawdziwie wielki człowiek nie boi się założyć konta do komentowania

      Usuń
    3. O Rybko, nie przesadzaj z tym wielkim człowiekiem co to konto zakłada... Co to daje, że ja jestem anonimowa72, a nie anonimowa? Są ludzie, którzy po prostu chronią swoją prywatność.
      A Wasza dyskusja niczego sobie:). Do poczytania. I poprę tu Bożenę, czy ktoś się zastanowił co z zostawioną żoną? Być może też były dzieci, być może też żyła ( li ) w biedzie, być może ( może być ich dużo )...
      Dla mnie to po prostu łzawa historia, jakich sporo w życiu.

      Usuń
    4. Rybka,
      bez przesady,
      jeśli jest opcja anonim, na dodatek włączona i ktoś się podpisuje, to co za problem?
      Co ma wspólnego z tym strach? parzcież każdy może założyć pierdylion fałszywych kont, tylko po co?

      Usuń
    5. Anonimowa 72 No ręce mi opadają. Tyle w blogosferze i nie rozumiesz o co chodzi z tą anonimowością!!

      Nikt moim zdaniem nie atakuje anonima tutaj. Ale Klarki będę bronić zawsze. I wielu innych. Zwłaszcza i szczególnie przed ludźmi którzy komentują anonimowo i się nawet nie podpisują .

      Usuń
    6. anonimowa :)
      ale w czym postawa rodziny wobec własnej córki pomogła jej kuzynce? Bo nie rozumiem.

      Usuń
    7. Roksana
      Po pierwsze spójrz uważnie
      Wcale się nie podpisuje. Może że 3 razy na 12 komentarzy albo i to nie
      Po drugie
      Po tylu latach i nie wiesz że to różnica?
      Że wszystkich ataków które minie spotkały 90% były ze strony niezalogowanych

      Usuń
    8. Ja nie założę konta, a Klarka ma prawo usunąć moje komentarze i się o to nie obrażę. To moja i jej wolność, ważne żeby nikt nikogo nie krzywdził. Przynajmniej ja się bardzo staram. Nie muszę być przez wszystkich rozumiana, ale się wypowiedziałam. Tak, jak są różne orientacje seksualne, tak i poglądy na ten świat i na życie są różne.
      Na szczęście poglądy się zmieniają wraz z wiekiem, doświadczeniem i dojrzałością. Wcale nie mówię, że moje są "lepsze". Ale wiele spraw staram się widzieć z różnych stron i zadawać pytania, które mi się pojawiają, gdy na starość nie jestem pewna, co jest dobre, a co złe...

      Usuń
    9. Rybka,
      dobrze obie wiedziałyśmy z kim dyskutujemy.
      I chyba mówimy o innej różnicy, w innym kontekście. Bo jeśli masz włączone anonimowe komentarze, to znaczy, że dopuszczasz do komentowania osoby niezalogowane.
      Przez 13lat na swoim blogu nie wymagałam logowania. Co innego podpisanie się. Jest mile widziane :)

      Usuń
    10. Wszystko dobrze ale stosujesz szantaż emocjonalny mówiąc że jeżeli Klarka usunie twoje komentarze to znaczy że nie ma klasy
      Ona ma takie samo prawo do usuwania komentarzy jak Ty do swoich poglądów

      Usuń
    11. Ach ileż mam cudownych zalogowanych czytaczy którzy kiedyś były anonimami. I moja uwaga nie dotyczy z założenia nie zalogowanych. Tylko tego że ten anonim zaatakował wg mnie Klarkę

      Usuń
    12. no i co za problem, żeby się wylogowała i jako ten anonim sobie tu pogadała?
      myślisz, ze logowanie zmieni ludzi?
      nie, ewentualnie zniechęci atakujących trolli, ale nie ma to nic wspólnego ze strachem, bardziej z lenistwem ;) ani z wielkością ;p

      Usuń
    13. Kochana,
      ale atakujących tępimy, od razu siekierą, to jasne jak słońce! :*

      Usuń
    14. Mnie to bardzo ciekawi z jakiego powodu to właśnie nie zalogowani są jakby "odważniejsi". W tym sensie ż że występują przeciw opinii większości na tym blogu . Czy innym.
      Jakby ta anonimowość wzbudzała w nich niby odwagę

      Usuń
    15. A po ataku siekierą wzniesiemy toast spirytusem😁😁😁

      Usuń
    16. Podpisałam się na początku i z kontekstu rozmowy widać, że to dalej piszę ja - Bożena.
      Napisałam grzecznie Klarce, że znam osoby, które wydaliły tasiemca na ciepłym mleku, bo to jest PRAWDA. To Klarka napisała mi "Spadaj". Napisałam też, że według mnie donoszenie na nauczycielkę do wychowawcy mogło wyrządzić tej nauczycielce krzywdę. Klarka ma siostrę nauczycielkę, i nie wiem, czy by chciała, żeby rodzice zamiast porozmawiać najpierw z nią osobiście chodzili od razu na skargi. Bo jak nam dziecko coś powie w domu, to tak nie musi dokładnie być.
      Klarka osądziła bardzo ostro tą panią od biologii, że była "szkodnikiem". Może i była, ale jeśli chodziło o tasiemca, to trochę przesada.
      Rybeńko, jest różnica pomiędzy atakowaniem, a zwracaniem uwagi.

      Usuń
    17. To po co tu przychodzisz??
      Odejdź w pokoju

      Usuń
    18. Iwonka w tyrce byłam, nie widziałam co się tu wyczynia

      Usuń
    19. Klarka
      Trochę miałyśmy rozrywki
      Nie nerwuj się

      Usuń
  10. Mam dwa nicki, dwa i pół ;)26 października 2018 18:48

    Dziewczyny, spadam. Nie mam nic wspólnego z osobą o nicku "Anonimowy", moje są tylko te pokręcone dziwne nazwy. Pozdrawiam i nie miałam na celu robić żadnej zadymy.
    Klarko, walę w czoło obrazem (ale nie powiem, w czyje czoło) ;))) Miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
  11. Klarka się zaszczeli po tej robocie jak zobaczy co się tutaj dzieje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślałam, że się ucieszy, że ma dużo komentarzy i wejść na stronę, no ale widocznie sądzę według siebie.
      Jeśli to dla niej problem, to niech usunie, bo ja nie mogę tego zrobić.
      A z tym atakowaniem to myślałam, że tu nie atakuje się ludzi, tylko wymienia poglądy, żeby lepiej coś zrozumieć, bo człowiek całe życie się uczy.
      Bożena

      Usuń
    2. Mnie nikt nie zaatakował ani ja nikogo nie zaatakowałam. Być może jestem odporna i nie wiem na czym polega atak. Jak ktoś napisze, że jestem głupia, to się nie obrażam, bo jestem czasem mądra, a czasem głupia, choć chciałabym być mądrzejsza.
      Jak mi ktoś pisze, że w czymś nie mam racji, to się głęboko nad tym zastanawiam i to jedyny sposób, by się stać mądrzejszą.

      Usuń
  12. Bożena - prosiłam, abyś tu więcej nie przychodziła. Jeśli nie masz z kim pogadać to idź sobie na czat a u mnie fermentu nie siej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, ale chciałabym wiedzieć, na czym polega to sianie fermentu, bo niby jak mam się poprawić, kiedy nie wiem, w czym zawiniłam?

      Usuń
    2. idź na czat i więcej tu nie przychodź, ogłuchłaś?

      Usuń
    3. Tolerancyjny narodzie!
      I nikt nie stanie w mojej obronie?
      To jest prawdziwe wykluczenie!

      Usuń
    4. Bożena, to Ty nie jesteś tolerancyjna. Jak czytam, że ktoś chciał podobać się Bogu... Ja też jestem wierząca, ale wiara to moja prywatna sprawa i nikogo ją nie zamęczam. W imię wiary wymordowano setki ludzi i zrobili to ci, którzy chcieli się Bogu podobać. Bóg nie jest głupi i nie da się nabrać na ludzką krzywdę w imię przykazań. Amen

      Usuń
    5. O, rany miałam napisać, że trochę Cię rozumiem i popieram pogląd, że matka miała prawo "potrząsnąć" rozbijającą rodzinę córką, ale uważam, że nie powinny na tym cierpieć dzieci. A na pewno nie aż tak, żeby nie pomóc w takiej naprawdę trudnej życiowo sytuacji.

      Ale potem zrobiło się tu jakoś dziwnie, potem jeszcze wlazł jakiś tasiemiec :-)... którego kompletnie nie kojarzę z opisaną sytuacją...

      To pozdrawiam wszystkich - nie zacietrzewiajmy się, to tylko opowiadanie...
      Nawet jeśli trochę zbliżone do realnych, życiowych sytuacji.

      Pozdrawiam jesiennie
      MBI

      Usuń
  13. A czemu nikt nie pomyślał, że Tomasz nie kochał już żony? I to był tak samo jego wybór jak jej? Każdy ma prawo do własnego szczęścia. Bzdurą jest, kiedy rodzice, którzy się nie lubią, zostają razem, niby dla dzieci, Gprawda. Używają dzieci jako wymówki dla własnego tchórzostwa. Dzieci nie oszukają, dzieci ZAWSZE wiedzą. Miłość i szczęście każdemu się należą jak psu zupa. I każdy ma prawo o to zawalczyć. Uczciwie, jak się da nie raniąc innych, ale jak się nie da, to mieć odwagę być sobą trzeba, a nie chować się za religią. Bóg też chce tylko naszego szczęścia. A nie pokuty, poświęcania się, nie kary, grzechu...Szczęścia dla swoich dzieciaków. I tylko tyle. ODWAGA polega na wzięciu odpowiedzialności za własne życie i wybory. I odczepieniu się od innych ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym jeszcze dodała najważniesze - że dobrze by było,zeby te wszystkie żony i nie-żony (byle i aktualne) zadbały przede wszystkim o siebie.Jakieś szkoły pokończyły,rozwinęły się zawodowo.Żeby nie zostać z ręką w nocniku,jak w opowiedzianej historii..:))

      Usuń
  14. a ja na sam koniec- nikt nic nie powinien... ani matka, ani córka, ani zdradzający mąż, ani zdradzana żona... a już na pewno nikt z nas/was mądrali nie powinien mówić innym co powinni byli zrobić ;-) Pozdrawiam Klarko ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo fajnie, że mówisz nam, mądralom, czego nie powinniśmy mówić :-)

      Usuń
    2. Tak, taki paradoks, bo sama do grona mądrali należę (nam) 😉

      Usuń
    3. Znam temat, sama lubię się wymądrzać, więc, tentego...albo NIC nie gadać, albo gadać ;-) Ech te wybory :-)

      Usuń
  15. Uwaga....

    Pani Klarko, przyszedł czas na wyjaśnienie sytuacji zaistniałej na Pani blogu. Może i wywołało to pewne zamieszanie, ale piszę pracę doktorską na temat "Dysonans poznawczy a tolerancja i wykluczenie społeczne". Potrzebowałam wywołać efekt zmierzania się z odmiennymi poglądami wiedząc, że na Pani blogu panuje miła i życzliwa atmosfera, a grupa komentujących deklaruje się jako osoby otwarte i tolerancyjne. Niestety, aby praca naukowa miała wartość, musiałam wywołać powyższe emocje, aby je zbadać i opisać.
    Nie zamierzałam sprawić Pani jakiejkolwiek przykrości. Jeżeli tak się stało, to przepraszam. Dziękuje również innym komentującym za wkład w badania nad ludzkim zachowaniem.
    Bożena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emel dobre😆😆😆

      No jednego jestem pewna
      Jak się chce szukać sensacji to nie tutaj

      Usuń
    2. Tęczowa dziewczyna26 października 2018 21:39

      Bożeno, a nie uważasz, że ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości wypadałoby zapytać Autorkę bloga o możliwość wykonania badań na podstawie jej pracy?
      Poddałaś nas - czytelników oraz Autorkę - swoim pseudoeksperymentom bez naszej zgody. Gdzie w tym wszystkim jakakolwiek etyka badawcza?

      Pisałam trzy empiryczne prace naukowe i za każdym razem osoby, których doświadczenia i zachowania były przedmiotem mojej pracy badawczej były o tym informowane i wszelkie działania były podejmowane przeze mnie za ich zgodą.

      Jeśli chciałaś robić eksperymenty na nieświadomych ludziach, mogłaś stworzyć własną platformę w tym celu i tam bawić się w symulacje, nie tu, bo Twoje działania w tym świetle są zwyczajnie obrzydliwe. Wykorzystywanie cudzych sukcesów dla osiągnięcia własnych korzyści jest ohydne i myślę, że już dosyć tej żenady. Wyjdź i grzecznie zamknij za sobą drzwi.

      Dobrej nocy.

      Usuń
    3. Zasięgałam w tej sprawie opinii prawników, bo i ja miałam wątpliwości. Okazało się, że otwarte blogi i anonimowość komentujących kryjących się pod nickiem nie wymagają zgody. Prośba o udzielenie zgody w tym przypadku sfałszowałaby Wasze reakcje, a nie o to chodzi. Dla mnie wszystkie osoby są anonimowe, interesuje mnie tylko mechanizm zachowań. Oczywiście, gdybym zamieszczała w pracy choćby tytuł bloga, to o taką zgodę bym prosiła. Są one wymagane przez promotora. I takie zgody mam w moich badaniach. Ale chciałam sprawdzić, na ile wyniki tychże - poprzedzonych wyrażeniem zgody- badań pokrywają się z rzeczywistością. Spokojnie, nie wykorzystam Waszych wypowiedzi do pracy, ale do wniosków i korekty z poprzednich badań. Tego mi nikt nie może zabronić- wyciągania wniosków z rozmowy na publicznym blogu. A większość moich zamieszczonych tu poglądów była autentyczna.

      Usuń
    4. Tęczowa dziewczyna26 października 2018 22:09

      Ja nie o to pytałam. Widać na lekcjach czytania ze zrozumieniem ktoś był na wagarach.

      Usuń
    5. Myślę, że jeśli ktoś wie , że jest badany, to nie zawsze zachowuje się naturalnie. A tak wychodzi szydło z worka, czy jak ktoś woli coś innego 😁😁😉

      Usuń
    6. Ale mogła grzecznie poprosić Klarkę o zgodę, niewtrącanie wyjaśniających komentarzy i np ten jeden dzień czasu na swój eksperyment, a nie włazić tu jak nieproszony gość, który lezie w gumiakach do salonu, aby empirycznie sprawdzić, czy gospodarz wyprosi do kopniakiem czy będzie cierpliwie znosił jego brak kultury.

      MBI

      Usuń
    7. A może chodziło właśnie o reakcję właścicielki bloga ? To , że miała odmienne zdanie nie oznacza braku kultury

      Usuń
    8. Marzycielko, przywróciłaś mi wiarę w ludzi. Dziękuję. Bożena

      Usuń
    9. Może mi ktoś uświadomić, bo nie mam bloga, po co jest możliwość komentowania?
      Będę wdzięczna za wszystkie odpowiedzi.
      Bożena

      Usuń
    10. Przede wszystkim to--wchodzisz do cudzego domu, otwartego , tak,ale skoro powiedziano : "Wyjdz, nie chcemy tu Ciebie", to przepraszasz i wychodzisz.I koniec.

      Usuń
    11. To moja droga Bożeno, nazywa się manipulacja i nie z prawnikami powinnaś o tym pogadać :-) Nie każdy cel uświęca środki. A właściwie, ŻADEN.

      Usuń
  16. Poczytałam...prawie wszystko zostało powiedziane.
    Prawie, bo jednak nie do końca.
    Ktoś anonimowy napisał
    "Bóg daje szansę, ale każe zaprzestać grzechu.
    Trudno się żyje z kimś, czyje czyny trzeba ciągle potępiać.
    To, że niektóre matki odseparowują się od dorosłych dzieci z np. homoseksualizmem nie musi świadczyć o tym, że nie życzą dziecku szczęścia. Bo żyć z kimś w zażyłości, to tak, jakby akceptować czyjeś poczynania.....
    A czy wam nie przyszło do głowy, że może matka chciała podobać się bardziej Bogu niż ludziom i dziecku?"

    Cóż. Wydaje mi się , że Anonim nie czytał dokładnie.
    Matka Ewy żyła na pokaz , dla ludzi.
    A jak już Anonim chce koniecznie rozliczać Ewe z jej grzechu, to może powinien pamiętać, ze po śmierci Tomasz jednak grzechu już nie było.

    Jakoś źle odbieram ludzi, którzy uważają , ze mają prawo wchodzić z buciorami w cudze życie.
    Zwłaszcza wierzący powinni wiedzieć, że tylko Bóg ma prawo osądzać, bo tylko On zna nasze czyny, myśli, pragnienia, walki itd.
    I jeszcze , jak już ktoś się powołuje na Ewangelię, to powinien pamiętać o przykazaniu miłości (Rybeńka o tym pisała) i że Jezus mówił "cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych mnieście uczynili"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam obawę że nie ma to znaczenia
      Z tą osobą
      Ta dyskusja

      Usuń
    2. Z opisu matki Ewy wynika, że żyła w swojej religii, a nie obok religii i miała do tego prawo. Ja akurat nie wyznaję żadnej religii, ale bardziej szanuję te osoby, które jeśli mówią, że są katolikami, to nimi są.
      Miśka, chciałabym, aby wszyscy na świecie pamiętali o tym przykazaniu, ale Rybeńka nadal uważa, że może nazywać Jerzego Ziębę niecenzuralnymi słowami tylko dlatego, że nie zgadza się z jego poglądami na współczesną medycynę. I jakoś jej nikt na to nie zwraca uwagi. Zalogowanym można wszystko, nawet ze mnie drwić...
      A najśmieszniejsze jest to, że Klarka często w swoich postach kogoś osądza i tego nie widzi i nie widzą tego niektórzy komentujący. Nawet dzisiejszy tekst w jakiś sposób w złym świetle miał postawić matkę Ewy.

      Usuń
    3. Miska,nie rozumiem dlaczego po śmierci Tomasza już nie było grzechu:)))Kto nie miał grzechu : Tomasz czy jego kobieta? i dlaczego?



      Usuń
    4. Nie lubię odpowiadać anonimom,no przepraszam,ale lubię wiedzieć z kim rozmawiam( i nie przekonuje mnie argument,że jak ktoś się podpisze,czy założy konto to też anonimowy)
      I zastanawiam się czy jest w ogóle sens odpowiadania ludzio,którzy nie potrafią czytać ze zrozumieniem
      Jeśli Ewa (według matki)sprowadziła grzech i wstyd,bo żyła z Tomaszem,to po hehmgo śmierci problem zniknął prawda?została samotna matka z dziećmi,która potrzebowała pomocy .i już.
      A inne grzechy?a któż ich nie na?

      Usuń
    5. Ludziom miało być,zjadłam literkę

      Usuń
  17. Kurczę,
    ja jak zwykle doszukuję się dobra, gdzie go nie widać?
    Coś przeoczyłam? Bo Klarka o fermencie pisze i przegania Bożenę z bloga, więc coś jest na rzeczy, a ja to odebrałam jako normalną wymianę zdań z osobą o innych oglądach i trochę zamkniętą na poglądy innych.
    Marzycielka26 października 2018 20:06

    Wymiana pogladow miedzy paniami była kilka dni temu. Klarka coś napisała, Bożena się nie zgodziła z tym ( grzecznie napisala), Klarka kazała jej spadać i wykasowała komentarze. To było na rzeczy Roksanko
    roksanna26 października 2018 20:10

    Oooo,
    to ja chyba zamilknę
    Klarka Mrozek26 października 2018 20:13

    troll manipuluje i szuka zwady, nie włazi na mało popularne blogi bo nie ma się z kim kłócić, nie chcę jej u siebie widzieć i koniec
    rybenka26 października 2018 20:21

    I twoje święte prawo

    Było ok dopóki i tej klasie twojej nie napisała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimie!
      Jak już kogoś cytujesz-kopiujesz, to rób to tak, żeby było to czytelne i zrozumiałe dla wszystkich.
      Wypadałoby się też podpisać.

      Usuń
    2. Dzień dobry!
      Teraz faktycznie wypadałoby się podpisać, bo pojawiły się inne anonimowe wpisy. Nie mam dzisiaj czasu na dyskusję ani siedzenie przed komputerem, dlatego krótko, w jednym wpisie do kilku osób.
      Nie przekroczyłam żadnych praw moralnych, nie dokonałam ataku hakerskiego do czyjegoś prywatnego bloga. Nie zgadzam się z opinią, że publiczny blog to dom (no chyba że publiczny...). Na FB Klarka zamieściła swoje motto "Nie denerwuj autorki, bo cię opisze". I nie pyta nikogo o zgodę, bo na razie taka zgoda nie jest potrzebna.
      Moje komentarze nie dotyczyły osoby Klarki, tylko stworzonej przez nią fikcyjnej postaci Ewy i jej matki. Tekst na tyle dobry, że wart uwagi i obejrzenia go ze wszystkich stron.
      Każdy blog i komentujący na nim ludzie to pewna mała grupa społeczna, ale społeczeństwo składa się z takich właśnie małych grup.
      W tekście poruszone zostały problemy najważniejsze dla człowieka: rodzicielstwo, model wychowania, wyznawana wiara, oczekiwania rodziców wobec dziecka i dziecka wobec rodziców.
      W komentarzach są bardzo różne postawy, jak różni są ludzie. Ludzie najczęściej się maskują i aby poznać ich prawdziwe oblicze człowiek ma prawo prowokować rozmowy na każdy temat. Może gdyby kuzynka Ewy lepiej poznała męża przed ślubem uniknęłaby rozczarowania. Te słowa kieruje do pani Bzitkowej.
      Do Miśki zaś takie, że fajnie jest cytować wybiórczo, na swój użytek słowa "Cokolwiek żeście uczynili jednemu z braci najmniejszych, mnieście uczynili".
      To zobaczcie, co uczyniliście mnie, Bożenie, autorce komentarzy.
      Matka Ewy osiągnęła swój cel, wyzwoliła w córce takie cechy, które pozwolą jej zadbać o siebie i swoją rodzinę, zamiast wisieć na rodzicach i o to chyba w wychowaniu dzieci chodzi. Była konsekwentna, choć niektórym wydawać by się mogła okrutna.
      Widzę dużo drwiny do religijności przejawianej przez matkę Ewy, ale to już inny temat.
      Mam nadzieję, że wszystkim nam wyjdzie na dobre przyjrzenie się sobie nieco uważniej, w myśl przysłowia "Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" i staniemy się szlachetniejszymi ludźmi.
      Bożena

      Usuń
  18. Tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono. Dopiero w trudnych sytuacjach, które nie zdarzają się nam na co dzień wyzwala się w nas to prawdziwe „ja”, ukryte głęboko w naszym wnętrzu.

    OdpowiedzUsuń
  19. o jezu, co za buractwo w was siedzi!

    OdpowiedzUsuń
  20. Brrr
    Ale u mnie zimno!!
    2 stopnie raptem!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie 9,
      normalnie skwar ;ppp

      Usuń
    2. Roksana,doszły mnie słuchy,że litościwe pchasz gorące powietrze w naszą stronę😁😁

      Usuń
    3. z moją anemią potrwa to do wtorku! ;p
      do Cię mam bliżej

      Usuń
    4. Ok,dam Ci znać,czy doszło😁

      Usuń
  21. Czytając miałam łzy w oczach, wzruszajace

    OdpowiedzUsuń
  22. Do Bożeny mam tylko jedną uwagę. Ewa "uwiodła"? Teraz nie ma 30-tki, starszy syn ma 8 lat, była więc bardzo młodziutka, kiedy "uwodziła" sporo starszego, żonatego mężczyznę. Hej, czy to czasem nie on powinien trzymać ręce z daleka od dziewczyny, bo miał poważne zobowiązania? A może to Ewa została uwiedziona, mężczyzna to nie worek kartofli, że go sobie poszła i zabrała. Z tekstu wynika, że ludzie się kochali i było im dobrze. Po początkowym, nieuniknionym szoku, wszyscy powinni się z tym pogodzić. Zajadła zaciętość jej matki świadczy tylko o tym, że nie kieruje się sercem. Dyskusja ciekawa i nie rozumiem dlaczego kogoś trzeba przeganiać stąd, skoro argumenty były ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gospodyni tego bloga ma swoje powody i święte prawo do powiedzenia gudbaj komuś kto jej bez miary dokucza i nie nie rozumie słowa spadaj

      Usuń
  23. Ewa urodziła się w rodzinie katolickiej i matka ją przestrzegała przed tym związkiem. Może matka nie była bez serca, tylko bardzo poważnie przestrzegała przykazań. Kochała ją po swojemu jak siebie samego, bo chciała dla niej chyba zbawienia, skoro zabierała ją do kościoła. Nie wiemy, jaki Ewa miała charakter, czy pyskowała, czy kradła, czy była rozwiązła. Podejrzewam, że dla matki nie była bliską duchowo osobą, bo takie więzi się nie rozpadają. Dzieci rodzą się w różnych religiach i rodzice czasem nadmiernie narzucają im formy swojej religii. Ale Boże przykazania są ponad religiami. Może matka nie mogła patrzeć, jak córka niszczy sobie życie, kto to wie.
    Do pełnoletności każdy rodzic musi znosić wybryki dziecka, ale co by to było za jarzmo, gdyby musiał je znosić całe życie. Każdy ma sumienie o innej wrażliwości. Może matka Ewy musiała się leczyć psychiatrycznie, gdyby ciągle żyła w konflikcie sumienia. Nie wiem też, czy Ewa chciałaby słyszeć codziennie "Kocham cię, ale nie akceptuję twojego współżycia z żonatym mężczyzną". Matka miała rację, że takie szczęście ma krótki żywot, przecież Tomasz przedwcześnie zmarł. A jak przemówić do osoby religijnej, która - zakładam - nie chce być hipokrytką, żeby ochrzcić dzieci? Po co Ewa chciała swoje dzieci chrzcić, skoro życie religijne jej tak bardzo doskwierało? Rzeczywiście, bardzo ciekawa dyskusja!

    OdpowiedzUsuń
  24. A mi się wydaje, że wiele osób by chciało zrobić tak jak matka Ewy, żeby mieć spokojne sumienie przed Bogiem i radość na starość, tylko boją się, co ludzie powiedzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tęczowa dziewczyna27 października 2018 20:22

      Naprawdę? A to rodzice odpowiadają przed Bogiem za poczynania swoich dorosłych dzieci? Serio pytam, bo można nie popierać czyichś wyborów, ale jest różnica między zasygnalizowaniem problemu a wyrzeczeniem się własnego dziecka. Wydaje mi się, że w przytoczonej historii matka poleciała za bardzo w drugą stronę i żeby się u świętego Piotra nie zdziwiła, jak jej nakaże wtyłzwrot ;)

      Usuń
    2. Tęczowa dziewczyno, w sytuacji, kiedy rodzice są autentycznie wierzący w Boga i swoją wiarę opierają na Biblii, czasami nie mają wyjścia. LGBT się szerzy, bo szerzy się ateizm. Co byś zrobiła, gdybyś to przeczytała? Masz dwa wyjścia: Albo uznać, że to bzdura, że Bóg sam stworzył homoseksualistów, albo odcięłabyś się od tego.
      Bóg mówi w Biblii o homoseksualiźmie, że jest to obrzydliwość (Kpł 18,22; 20,13), bezwstyd i zboczenie (Rz 1,27), bezeceństwo i zło (Sdz 19,23), grzech przeciwny naturze (Mdr 14,26; Rz 1,26), a ci którzy się takich czynów dopuszczają plugawią się (Kpł 18,24) i będą wyłączeni spośród swego ludu (Kpł 18,29), a będą ukarani śmiercią (Kpł 20,13) i nie posiądą Królestwa Bożego (1 Kor 6,9)…

      Na szczęście dzieckiem się jest tylko prez pewien czas. Później można być dla rodziców partnerem, przyjacielem lub wrogiem, na starość czasem opiekunem.

      Usuń
    3. Tęczowa dziewczyna27 października 2018 21:06

      Ja chyba nie za bardzo rozumiem, o czym Ty piszesz i co ma LGBTQWERTY do Ewy, będącej w związku z mężczyzną, i jej nietolerancyjnej (zauważ, że nie mówię o akceptacji, a jedynie o toleracji) matKI ;)

      Usuń
    4. Bo dopiero czytam, coś pomyliłam.

      Usuń
    5. Znalazłam takie coś:
      Ewangelia Mateusza rozdział 10.34-42
      komentarz, interpretacja

      (34) Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. (35) Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. (36)Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego.

      Usuń
  25. To, że matka przestrzegała, to naturalne, związek młodej dziewczyny ze starszym zonatym mężczyzną zapowiada katastrofę. Jednak słowa " Matka miała rację, że takie szczęście ma krótki żywot, przecież Tomasz przedwcześnie zmarł" wprawiają mnie w zdumienie, dziwię się, że po fajnych argumentach uległaś pokusie takiego dośc infantylnego uproszczenia. Naprawdę w to wierzysz, że te szczęście na rzekomym nieszczęsciu budowane będzie ukarane już na tym świecie i to tak spektakularnie, żeby było przestrogą? Otóż to tak nie działa, tym mającym zerową moralność zwykle powodzi się najlepiej, popatrz na polityków. To nie była kryminalistka, żeby się od niej odwracać, pokochała i poszła za głosem serca, a potem miała czelność być szczęśliwa. Trzeba się w nieszczęściu dopatrzyć ręki losu.
    Nie wiemy jakie było małżeństwo tego męzczyzny. Zasługuje na szacunek, że odszedł od żony i nie ciągnął romansu z uktycia, żył w zgodzie z sobą. Unieszczęśliwił kogoś? Czy jego zona by chciała byc z mężczyzną, który jej nie kochał. Dał jej szansę na miłość z kimś innym.
    Matka Ewy nie zna wnuków, omija ją coś ważnego. A gdy starość i choroby dosięgną, zwróci się do córki i zapomni o wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego nie pisała Bożena. Ale zwróć uwagę, że tam chodziło o sprawy wiary. Może matka zwróci się na starość po pomoc gdzie indziej niż do córki i te pomoc otrzyma, tak jak córce pomogli sąsiedzi.
      Skoro matka i córka się nie kochają, to lepiej, żeby każda poszła swoją drogą. No bo przecież kochać, to patrzeć w tym samym kierunku.
      Bóg je osądzi najsprawiedliwiej.

      Usuń
  26. Nie ukrywam,że mam konflikt, czy jeszcze się odezwać na tym blogu, na którym jestem niemile widziana. Rybeńka każe nie karmić trolla. Przeczytałam o trollingu i faktycznie, jeśli coś takiego istnieje i ja mam być trollem, to znikam. Rybeńka przypisuje mi złe intencje. Jeśli kiedyś założę bloga, to poproszę o tylko anonimowe komentarze, będą bardziej szczere. Nikogo nie będę blokować, a obraźliwe, wulgarne będę pomijać w czytaniu. Nie przez przypadek wybory są tajne, chociaż nikt nie powinien ponoć wstydzić się swoich poglądów.

    Można by jeszcze pociągnąć wątek ducha męża Ewy:)))
    Ale mam mimo wszystko trochę godności i nie za wiele czasu.
    Wszystkiego dobrego dla gospodyni bloga z okazji urodzin!
    Bożena

    OdpowiedzUsuń
  27. Przykro mi. Dyskusja była bardzo ciekawa. Nie uważam Cię za trolla.

    OdpowiedzUsuń
  28. Piękny tekst, z życia wzięty, poruszył... Niestety, ludzie chcąc żyć wg.pewnych zasad, zagalopowują się zapominając co jest najważniejsze. Zasady, moralność, złe i dobre decyzje, a najbliżsi na szarym końcu... Nawet jeśli czasem się nie zgadzamy i ich nie rozumiemy, to jeśli kochamy powinniśmy wspierać, a przynajmniej pozwolić żyć po swojemu. Jeśli kochasz daj drugiemu wolność... Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Lekkosc piora jak zwykle.
    Oraz wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  30. Klarko,to takie prawdziwe...w zasadzie dla mnie ta historia opowiada o braku przebaczenia.Bardzo przykry jest fakt,że w podobnych sytuacjach większosc ludzi odwraca się od od swoich najblizszych.Roksana chyba napisala o tej mentalnosci zasciankowej "no bo co ludzie powiedzą?"...
    Ta zawziętosc i glupia upartosc wobec swojego dziecka jest dla mnie nie do uwierzenie.. Trzeba miec serce z kamienia,aby odmowic pomocy córce,ktora zostala sama z dwójką malych dzieci i jak to zazwyczaj bywa pomogli obcy ludzie..Wiem,że to historia stworzona przez Klarkę,ale o takich przypadkach słyszy się bardzo często...
    Brat mój popełnił w swoim życiu masę błędów.Wszyscy się od niego odwrócili...w zasadzie ja jako siostra nie wierzyłam że moze nastąpić jakakolwiek poprawa..
    Mama....moja kochana Mama,nie odwróciła się od niego...
    Tak powinna wyglądać milość..

    OdpowiedzUsuń
  31. Tyle takich historii w życiu, w zasadzie tyle historii, ilu ludzi. I nadal tak wiele niezrozumienia, złośliwości i braku wsparcia u własnych rodzin, lepiej już od obcych.
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  32. Zadzwoniła do bramki. Wyszedł z domu starszy mężczyzna. Powiedziała, co się dzieje. A wie pani, ja to się na piecach nie znam. Mogę pani dać telefon do takiego gościa, co do mnie przyjeżdża, to pani zadzwoni i sobie uzgodni. O, pani sobie zapisze wyjął wiekową komórkę. A teraz przepraszam, muszę już wracać, żona niedomaga.
    Pozdrawiam, Franek

    OdpowiedzUsuń
  33. 6. Nie cudzołóż.
    7. Nie kradnij.
    9. Nie pożądaj żony bliźniego swego

    OdpowiedzUsuń
  34. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  35. Poruszyło mnie. Ale nie historia jakie się zdarzają, ale komentarze. Czy już nawet dorośli ludzie, wychowani w świecie respektowania twardych zasad nie widzą wredności? Smarkula musi mieć wszystko, najpierw zabawki a potem męża, nieważne. że cudzego i kradzionego.

    Co? "Zasługuje na szacunek, że odszedł od żony i nie ciągnął romansu z ukrycia, żył w zgodzie z sobą." Jaki szacunek? zdradził tę, której przysięgał, bo mu sisiumajtka do spodni weszła, a nie potrafił powiedzieć: NIE. Bo pozbawił ojca swoje dzieci w imię egoizmu i swojego fjuta.
    Unieszczęśliwił kogoś? Tak, swoją żonę i swoje dzieci.
    Czy jego zona by chciała być z mężczyzną, który jej nie kochał. A kto wie, czy o łózko żony nie zahaczył.A tak, na dwie strony się pobawić.
    Dał jej szansę na miłość z kimś innym. Nie, nie rozwiedli się. Nie dał jej wolności, tylko nadzieję, że wróci.
    W tej historii jest jedna osoba zasługująca na szacunek, twardo trzymająca się zasad. A ile łez wylała w poduszkę....A ile razy z okna taksówki patrzyła na swoje 'drugie' wnuki?

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz