Pytacie jak się czuję.
Czasem muszę połknąć tabletkę bo jednak ta głowa mnie boli cały czas ale przeważnie w skali od 1-10 tak 2 albo 3 więc wytrzymuję bez prochów. Dziś akurat mam tak z 5.
Ucho niesłyszące jest wredne bo po co szumi jak nie słyszy? Ale za to coś mi się porobiło z węchem, już w pracy od dawna narzekałam na różne smrody. Jedna z koleżanek mi przytakiwała (tak, coś śmierdzi jak cholera) ale obawiam się, że też ma problemy z nadwrażliwością na zapachy. Na piątym piętrze wyczuwałam zapach parówek gotowanych na parterze. O smażonym czosnku nie wspomnę. To było bardzo uciążliwe bo pamiętacie czym się zajmowałam w pracy. I niesprawiedliwe, bo przyjemnych zapachów nie czułam prawie wcale.
Czuję się też zaskoczona relacjami. Stałam się chyba kłopotem. Owszem, mam w głowie nowotwór ale nie zamierzam na razie umierać. Męczą mnie pytania i nie wiem jak sobie radzić bo nie umiem na wszystkie odpowiedzieć. Może ci go wytną. Nie, nie wytną. Może się wchłonie. Nie, sam się nie wchłonie. Czemu nie robią ci biopsji. A od kiedy wiesz. Wiedzieć a czuć to różnica. Może nie jest złośliwy. Może tak być. A co byłoby gdybyś nic nie robiła. Mam takie prawo, mogę się nie leczyć ale wybrałam leczenie.
nie pytam więc :-) tylko pozdrawiam jeszcze w starym roku i oby nowy przyniósł ci Klarko wytchnienie i ulgę oraz rozwiązanie najlepsze dla ciebie. i żeby nie bolało.
OdpowiedzUsuńdzięki :) tutaj mogę odpowiadać, gorzej przez tel
UsuńIle razy przyjeżdżam do DM do mieszkania w 11 piętrowym bloku, to już na klatce czuję mieszaninę zapachów gotowanych potraw. Mam ten problem, że mnie od razu bierze na wymioty.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na ten Nowy Rok, przede wszystkim szybkiego skutecznego pozbycia się guza i powrotu do zdrowotności bez bólu, szumów (mnie szumi w obu uszach od 2008 roku z powodu chemii).
bardzo Ci współczuję, tyle lat!
UsuńZ zapachami mam podobnie. Wietrzę mieszkanie, kiedy sąsiedzi gotują albo coś przypalą. Za czasów pracy w szkole nie mogłam mieć dyżuru na korytarzu w okolicy stołówki, bo zaraz bolała mnie głowa i wymiotowałam.
OdpowiedzUsuńLudzie nie mają litości, pytając o raka, jednak mnie najbardziej wkurza(ło), ktoś niby chcąc mnie pocieszyć, mówi(ł): "To na pewno nie rak", choc wyniki byly jednoznaczne. Bo to była "tylko" niewielka zmiana na skórze.
Zdrówka, Klarko! Trzymaj się dzielnie!🥰
Trzymam się:). Mnie najbardziej gnębią opowieściami znajomych o znajomych, którzy mieli GORZEJ. Z lekceważeniem dolegliwości spotykałam się przez wiele lat i być może dlatego pracowałam ponad siły
UsuńNie znoszę porównywań, są bezsensowne, nawet w obrębie tej samej choroby. Każdy ma inny organizm, różny próg bólu, inną psychikę, jest na różnym etapie swojego życia. Oczywiście, że zawsze się znajdzie ktoś, kto ma/miał gorzej tylko jakie to ma znaczenie dla cierpiącej osoby? Pocieszające? To jakaś bzdura. To nic innego jak próba zlekceważenia, umniejszenia tego, co przeżywa chora osoba. Nie wiem skąd to się bierze, czy ze strachu czy braku umiejętności wsparcia na zasadzie ktoś miał gorzej i wyszedł z tego, to ty nie masz czym się przejmować. To tak nie działa.
UsuńTo przykre, kiedy mówisz komuś, że chorujesz, a ktoś lekceważy twoje samopoczucie, objawy, strach, negując to, co przeżywasz.
UsuńTrzymajmy się, Dziewczyny! ❤️❤️🥰🥰
Nie miałam osobiście takich sytuacji. Ale ja rozmawiałam otwarcie i konkretnie- co muszę zrobić, co mnie martwi i czego potrzebuje, jeśli potrzebowałam. ( Co nie znaczy, że każdy chory tak powinien- nie! Każdy ma prawo do własnych reakcji). A jak coś mi się nie podobało, to ucinałam, a właściwie prostowałam. Ale w sumie to nawet nie przypominam sobie, a na pewno nie od bliskich mi osób.
UsuńOd 25 lat powtarzam, że jestem szczęściarą co do ludzi wokół mnie w czasie chorowania. Ale! Znam mnóstwo różnych historii…
chętnie opowiadam na bieżąco jeśli ktoś chce słuchać ale nie mówię tego, co słuchacz chciałby usłyszeć, to się skonczyło dawno temu
UsuńTrzymaj się Klarko
OdpowiedzUsuńtrzymam się :)
UsuńPowodzenia Klarko!!!
OdpowiedzUsuńNiech się dzieje najlepiej jak może być!
Mietek i ŻonaMietka
tak sobie właśnie myślę, że to co złe kiedyś się kończy bo musi być jakiś limit klęsk
UsuńPowinny być specjalne kursy pt jak zachować się kręci ktoś w twoim otoczeniu ma raka albo guza we łbie.
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej drażnił brak rozmowy i reakcję bliskich wymagających ode mnie wspierania ICH jakby to oni mieli raka i oni potrzebowali pocieszenia.
Takie na siłę pocieszanie też jest zabijające.
Trzymaj się, oby do pierwszej radio.
miałam problem w pracy bo najpierw powiedziałam dwóm kolezankom z pokoju ale wiedziłam, że one są lojalne i takich wiadomości nie wyniosą bez mojej zgody więc zdobyłam się na odwagę i powiedziałam całej grupie gdy miałysmy przerwę - "słuchajcie, przez jakieś czas mnie nie będzie w pracy bo mam nowotwór". i to był dobry sposób bo reakcje były zdrowe, czyli najpierw "ojapierdolę" :) a potem już można było swobodnie rozmawiać
UsuńJa też tak robiłam. Mówiłam. Od razu zaznaczałam, że nie wolno biadolić.
UsuńWiesz, moja mama napisała w swoim notesie, że nie umiemy rozmawiać z ludźmi chorymi na nowotwór, bo nie umiemy, może tego powinno się w szkołach uczyć?
OdpowiedzUsuńmało wiemy, a nie chcemy urazić, nie wiadomo o co pytać, może wcale? Dla nas po drugiej stronie, to tez nie jest łatwe...
Oby nie bolało za bardzo!
jotka
ja cały czas mam nadzieję, że obejdzie się bez bólu
UsuńKlareczko Kochana!!Mocno przytulam i cieszę się ,że chcesz się leczyć!!!!!!Jak będziesz zdrowa ,proszę pisz więcej!!! I pamiętaj !Masz prawo źle się czuć,a nikt nie ma prawa oceniać ,czy to mocno czy słabo Ciebie boli! Jakby co to w łeb ,żeby jego zabolało!Tego ludzia ,obojętnie jakiej pełci będzie!!!!!!!!!!!Jeszcze chwileczkę ,jeszcze momencik i będziesz się lepiej czuć!!!Pozdrawiam i mocno przytulam i całuję!
OdpowiedzUsuńoch:) nikogo nie zamierzam bić ale obiecuję użyć krótkich słów nakazujących szybkie oddalenie się ode mnie
UsuńWiem z doświadczenia, że ludzi nie potrafią rozmawiać o chorobach w ogóle, a o raku w szczególności. Ja nie mam nowotworu, ale moją chorobę leczy się chemią. Robię sobie sama zastrzyki. Przez to straciłam wiele włosów, wypadają, kruszą się, ciągną się, jakby były z gumy. To powoduje, że moja łepetyna wygląda, jakby piorun jazgnął w szczypiorek. Na początku bardzo mnie bolało, jak znajomi proponowali mi zmianę fryzjera na tego, do którego sami chodzą i nie przyjmowali do wiadomości że to nie ze złego strzyżenia wyglądam, jak wyglądam, tylko od chemii. Więc zaczęłam mówić, że po prostu chłop mnie czasem za czuprynę ciągnie do sypialni, bo jesteśmy sado-maso i... mam święty spokój. Karko, nie zadaję pytań, bo wiem, że są dni, kiedy trudno mówić o tym, co nas boli. Cieszę się za każdym razem, kiedy widzę u Ciebie nowy post i podziwiam, jak jesteś silną kobietą. I wierzę, że wszystko skończy się dobrze.
OdpowiedzUsuńMetatrexat ? RZS?
UsuńTo tak jak ja...
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Buka Tove ja Cię bezustannie podziwiam, jakim cudem masz przy tym cierpieniu takie poczucie humoru
UsuńTak, Metotrxat, tyle, że na ŁZS. Z poczuciem humoru różnie bywa, w zależności od samopoczucia. Choliba, im gorzej się czuję, tym więcej żartuję i chyba to trzyma mnie w kupie (jak owsiki). Cóż ukułam takie stwierdzenie, że jak ze zdrowiem nie jest gorzej - to znaczy, że jest lepiej. A skoro jest lepiej, to już jest całkiem dobrze. Nie ma co się załamywać, bo to chyba działa. Jest coraz lepiej, obecnie faszeruję się tym dziadostwem co dwa tygodnie, a nie co tydzień - tak na próbę, za trzy miesiące lekarka zadecyduje, czy może tak zostać. Kochane, wiecie jaka to frajda mieć pomiędzy zastrzykami dziesięć dni bez mdłości?! Uściski dla Klarki i pozdrowienia dla Rybeńki, która tez podglądam, choć nie komentuję.
UsuńTo chyba masz końską dawkę tego met. Ja musiałam zmniejszyć i jadę na ćwiartce bo wontrupka powiedziała no no no.
UsuńBardzo bardzo sercem z Tobą
Oras jestę zaczczyconom❤️❤️❤️
Gdyby chodziło o komputer, pewno wypytywałbym, chcąc pomóc. W sprawach medycznych nie pomogę, więc nie pytam — myślę, że oboje rozumiemy, że nie jest to obojętność.
OdpowiedzUsuńdziękuję i pamiętam Waszą deklarację pomocy gdy byliśmy w izolacji przez covid, bardzo to doceniam
UsuńNie zakładałabym złych intencji pytających i radzących, pewnie w ten sposób chcą wyrazić swoje zainteresowanie i troskę o Ciebie, a także podnieść na duchu, że skoro z tak wielu trudnych przypadków udało się wykaraskać, to i Ty masz olbrzymią szansę na wyzdrowienie . To Ty chorujesz, ale im też nie jest łatwo, martwią się o Twoje zdrowie i samopoczucie, nie chcą , żebyś myślała, że nic ich Twoje zdrowie nie obchodzi, więc nie udają, że nic się nie dzieje, a jednocześnie nie chcieliby być natrętni - jak to wypośrodkować ? Jeśli z kimś nie chcesz rozmawiać o swojej chorobie, to mu to spróbuj zakomunikować , przecież możesz powiedzieć to, co właśnie tutaj napisałaś. Nie potrafimy rozmawiać z chorującymi, bo nikt nas tego nie uczy. Klarko, bardzo mocno trzymam kciuki za Twoje wyzdrowienie.
OdpowiedzUsuńdawno powinnam się uodpornić przy tak długiej obecności w necie, przy tak wielu wirtualnych znajomościach, ale nadal są to dwie społeczności choć często się przenikają
UsuńGdy moja mama zachorowała na raka, w rodzinie nie było paniki, dobrych rad, wspolczucia... Zawiozlam ja do szpitala, gdy się z nią żegnalam powiedziałam jedno zdanie " wojownicy się nie poddają " Dziś gdy jest zdrowa,mi mówi, że to dało jej niesamowitego kopa do walki! Masz Klarko charakter wojowniczki jak moja mamuśka! Walcz! ...
OdpowiedzUsuńNie mam, zawsze ustępuję, odsuwam się. Niedawno usłyszałam mądre zdanie - zacznij w końcu o siebie walczyć! Trochę mi to pomogło ale nie bardzo umiem.
UsuńNie wiesz gdzie jest Twoja granica.
UsuńGłowa do góry, plecy proste, tyłek ściśnięty i .... walczysz !!!!
My trzymamy kciuki, dopingujemy i mamy bidony z energetykiem :)
UsuńJola - tak właśnie, daję sobie zabierać ważne dla mnie rzeczy a często rozdaję sama a potem nie mam
UsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Roku 2024 💗
OdpowiedzUsuńdziękuję, wzajemnie!
UsuńKlarko, wiesz, ze ja z grodu Kraka jakby coś było trzeba pisz, mam niedaleko jeśli dam radę ogarnąć z pomoca MPK, to ogarnę. Wierzę, że znajdziesz w sobie siłę, żeby nie dać się skorupiakowi - dzieci dają niesamowitą siłę, jeśli nie dla siebie, to działamy dla nich. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wszystkiego czego potrzebujesz w Nowym Roku. Beata z drugiej strony lustra 😉
OdpowiedzUsuńDzięki, będę pamiętać. Pozdrawiam!
UsuńTeż jestem wrażliwa na zapachy. Nienawidzę bloków z zsypami na śmieci, dziś szłam po takiej klatce schodowej tłumiąc wymioty.
OdpowiedzUsuńNo, w mojej pracy też mi to bardzo doskwiera, niekiedy:( Czas kiedy się nosiło maseczki miał swoje plusy:)
Z drugiej strony - nie czuć żadnych zapachów (tak bywa w chorobach co niektórych) też nie jest fajne a może być niebezpieczne.
Ella-5
no tak, jak nas covid dopadł to straciliśmy węch i smak
UsuńKlarko, Ty jesteś najważniejsza! Twoje potrzeby, Twoje odczucia, Twoje strachy i Twoje nadzieje! Życzę Ci na Nowy Rok duuużo dobrego. Niech MOC będzie z Tobą! I Ty bądź! ❤️
OdpowiedzUsuńOd wielu lat wśród ludzi pokutuje taka opinia, że onkologiczni stają się roszczeniowi, niegrzeczni itp. a to tylko wreszcie budzi się w nas asertywność. Pamiętaj, jesteś teraz najważniejsza! ❤️ Ściskam serdecznie.
wyszukuję dobre strony mojego aktualnego stanu - nie bolą mnie stawy i kości bo nie pracuję, mam czas na pierdoły :)
UsuńI tak trzymaj!
Usuń❤️❤️❤️
UsuńNieustannie trzymam kciuki za to, żeby było dobrze. Gdybyś czegoś potrzebowała, pisz, czegokolwiek, mimo dzielącej nas odległości postaram się pomóc. Cieszę się, że walczysz o siebie, to cecha wojowników, a oni rządzą światem, czasem wbrew wszystkiemu.
OdpowiedzUsuńdziękuję
UsuńOstatnie dni tego roku. Oby ten nowy przyniosl kazdemu czlowiekowi cos dobrego .Kazdemu to, czego najbardziej potrzebuje .Klarko,dobrzy lekarze + Twoja wola walki to dla Ciebie droga do zdrowia.I musi byc dobrze. Wszyscy wierzymy, ze wyjdziesz z tej walki zwyciesko. Na pewno bardzo Ci ciezko, ale wytrzymasz wszystko i za jakis czas pozostanie tylko wspomnienie. Kazdy dzien , kazda godzina Cie do tego zbliza. Sciskam Cie mocno ,mysle o Tobie. Pamietaj, ze teraz to Ty jestes najwazniejsza i walcz! Bo zwyciezyc musisz--dla siebie samej i dla wszystkich, ktorzy Cie kochaja.
OdpowiedzUsuńo tak, oby tak było - nowy rok, nowe lepsze rozdanie, kiedys każda zima się kończy!
Usuńhttps://www.vogue.pl/a/jak-zachowywac-sie-przy-osobie-chorej-na-nowotwor
OdpowiedzUsuńMoże tak? Trudne to jest.
a wiesz, mam kilka osób do których dzwonię i zaczynam rozmowę od "pogadaj ze mną bo już nie mogę sama z sobą wytrzymać" i uważam, że każdy, chory czy zdrowy, powinien mieć kogoś takiego, bo jednak choroba to samotność, ludzie aktywni zawodowo nagle muszą się zamknąć w czterech ścianach a to nie jest emerytura czy urlop wypoczynkowy
UsuńZnam tą samotność. Sama nie chorowałam , ale ktoś z mojej rodziny. Nagle zrobiło się wokół nas pusto. Takie sytuacje weryfikują przyjaźnie. Trzymaj się ciepło.
UsuńJa sie wciaz deklaruje jako ramie do wyplakania gdybys potrzebowala. Przepraszam ze nie komentuje wszystkich Twoich wpisow, czy tu czy na FB, ale czytam, czytam i sie zamartwiam. Jakis ter rok do dupy zupelnie... Trzymaj sie i wiesz, jakby co to wiesz jak mnie znalezc ♥
OdpowiedzUsuńKlarko Droga. Po prostu bądź. Tak zwyczajnie. Nie tłumacz się. Nie licytuj, kto ma gorzej czy lepiej. Odpoczywaj, zdrowiej, walcz o Siebie na tyle, na ile czujesz potrzebę i masz siłę. Jeśli chcesz, pisz o leczeniu, postępach lub porażkach bo z niecierpliwością czekam na wiadomości od Ciebie. Jeśli jednak wolisz zachować to wszystko dla siebie, nie ma sprawy. Szanuję. I mocno, mocno przytulam ( chyba, że nie lubisz przytulasow, jak moja Córcia).
OdpowiedzUsuńBBM: Ja z tych nieumiejących rozmawiać o chorobach- najserdeczniej zdrowia życzę! I siły, i wytrwałości w leczeniu. Wszystkiego, co dla Ciebie najlepsze, Klarko❣️
OdpowiedzUsuńKochana!
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że sercem zawsze jestem z Tobą💝🤗
Zapraszam na bloga.
Klarko, trzymam kciuki i z calego serca Cię pozdrawiam. Czytam zawsze, choc nie komentuje często.
OdpowiedzUsuńPamiętaj, ze myślami jestem z Tobą i rozumiem roterki i obawy, i ucz się asertywnosci!
Przez jakiś czas sądziłam, że nie umiem rozmawiać o chorobie i też zauważałam, że zdarzały się mi takie jazdy na autopilocie - coś chciałam powiedzieć, i mówiłam to, czego (się okazywało) nie powinnam. Teraz myślę inaczej. Każdy chorujący jest inny. Jeden chce o chorobach rozmawiać cały dzień. Inny oczekuje, żeby mu powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i już tej sprawy nie poruszać. Jeszcze inny czuje się oburzony, że przy nim wspominasz o kimś innym, bo przecież skoro jest chory, to on ma być w centrum uwagi. Kwestia jest taka, że jeśli nie znam dobrze osoby chorej, to zazwyczaj popełniam faux pas. Bo w myślach nie czyta nikt (a jakoś gdy jesteśmy chorzy, nasila nam się takie żądanie wobec innych osób). Jak nie znam osoby chorej, to często nie wiem, co powiedzieć (zdarzyło mi się już, że ktoś poczuł się obrażony, gdy mu literalnie przetłumaczyłam zwykły zwrot powszechnie w Irlandii używany "take care of yourself" więc i jego więcej w Polsce nie użyję).
OdpowiedzUsuńWiem z Twojego bloga tyle, że jesteś silna kobita. Trzymaj się, wiem, że tę siłę masz, nawet jeśli w nią teraz nie wierzysz.
I bardzo dobrze, że wybrałaś leczenie, bo chcesz żyć!!! Szczęśliwego Nowego Roku Klarko.
OdpowiedzUsuń